 | | Robert Wójtowicz | Kamień w wodę |
|
| | |  |  |  | | | Forum |  |
Witam. Bardzo poruszyła mnie ta historia. Długo się zastanawiałam co mogło się stać. Z tego co wyczytałam Robert miał wielkie ambicje. Szkoła w Dęblinie, studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jest rzeczą niemożliwą, żeby ktoś z własnej woli porzucił to wszystko! Również studiuję na UJ i wiem, że każdy student chce zajść jak najdalej! Robert był przywiązany do swojej rodziny, kochał swoich rodziców. Nie mógłby sobie pozwolić na to, żeby zadać im taki ból. Robert miałby teraz 38 lat, czyli powinien mieć już rodzinę, dzieci. Napewno chciałby się podzielić swoim szczęściem z rodziną. Nie dopuszczam do siebie myśli, że uciekł z własnej woli... |
Re: Dzień zaginionych i poszukiwanychPrzyjmij serdeczne wyrazy współczucia. Pisze o współczuciu, ale nie jestem sobie nawet w części wyobrazić twojego bólu. Mam dwóch synów studiujących w Krakowie. Pozdrawiam serdecznie
Marian |
Witam i dziękuje za wyrazy współczucia.Wsytuacji wjakiej jest cała rodzina głos taki jak Twój jest bardzo cenny. Pomogę Ci uruchomić wyobrażnię. Rodzina typowa jakich wiele, kochająca i szanująca się . Jedni pracują drudzy przygotowują się do żcia w świecie ludzi dorosłych .Pewnego dnia jeden z członków rodziny nie wraca na noc co nigdy wcześniej się nie zdarzało. Czekasz, czekasz i czekasz , a tu jak nima ukochanej osoby tak nima i nima. Chyba wiesz co człowiek przeżywa podczas zdobywania Mount Ewerestu, lecz to przeżycie to mały pikuś w poruwnaniu do tego co przeżywają rodziny osób ukochanych które gdzieś się podziały. Masz 590 znajomych . Studjujących synów tak jak mój zaginiony .Poproś wszystkich o wejście na stronę www.robertwojtowicz.pl/forum i o wyrażenie swojej opinii o apelu o DZIEŃ ZAGINIONYCH I POSZUKIWANYCH. Pozdrawiam Lech |
15 lat temu, mając 23 lata zaginął Robert Wójtowicz.
Mimo, iż minęło od tamtego momentu sporo czasu, rodzina Roberta wciąż ma na nadzieję, ze chłopak się znajdzie.
Na tej stronie macie więcej informacji o samej osobie zaginionego: |
Niewiedza jest chyba najgorsza. Współczuję rodzicom. |
Widziałem to dziś w teleexpresie. Założyli też stronę internetową:
http://www.robertwojtowicz.pl |
Tak młodych ludzi uprowadzają dla organów i palą ciała. To jest zorganizowana grupa. |
Myle, ze chlopak nie zyje. Przez tyle lat na pewno by sie odezwal. |
Po pierwsze nikt nie rzuca studiów z tęsknoty za rodziną, kto uwierzył w taką ściemę?? Pewnie mu nie poszło i naściemniał. Poza tym raczej od dawna nie żyje, ile jest niewyjaśnionych zbrodni, ktoś go zabił, potem zakopał i szukaj teraz wiatru w polu.
|
Bardzo podoba mi się propozycja pojadania aktualnego zdjęcia.
Szkoda, że osoba chcąca pomóc Rodzicom zaginionego Roberta, nie prosi o aktualny adres.
Czy naprawdę musimy żartować z tragedii Starych ludzi.
Ten Syn był kiedyś dla nich wszystkich i dalej jest sensem ich życia.
Oni czekaja na jego powrót
|
podajcie w co był ubrany(jeśli państwo wiecie),wzrost,wiek,znaki szczególne,kolor oczu:zdjęcie z przed 15 lat, i aktualny wiek no i aktualne zdjęcie albo pare tych zdjęc i napisac pod tym zdjęciem że tak może wyglądac zaginiony teraz bo może wyglądac różnie(z brodą,z wąsami,czy bez nich),i to do telewizji za granicą albo w krajach euopejskich,czy do gazety,albo do internetu!!! |
Nie wygląda na takiego co by mógł z jakimś meżczyzną uciec,miejcie nadzieje były przecież takie przypadki że osoby zaginione odnajdywały się po paru a nawet po kilkudziesięciu latach,idzcie na policje i dajcie zdjęcie syna to z 15 lat wtedy jak wyglądał i grafik komputerowy odtworzy zdjęcie jak wasz syn może teraz wyglądac i koło tego zdjęcia dajcie nr telefonu policji i umieście to na polską i zagraniczną stronę osób zaginionych,albo w telewizji pokazujcie zdjęcie syna,przecież nie mógł się od tak rozpłynąc
|
kiedyś pisało coś, że mieli porwać go Mooniści? co z tym? |
Wiem, że to tylko slowa ale
z całego serca Wam współczuje.Nie dopuszczajcie myśli że Wasz syn nie wróci a wiara czyni cuda. |
Proszę napiać coś więcej o porwaniu przez moonistów. Kto, kiedy i gdzie o tym pisał? |
Witam wszystkich, którzy weszli na to forum i czytają te wypowiedzi a w szczególności rodziców i rodzeństwo Roberta.
Roberta Wójtowicza znam z czasów szkoły średniej. Były to czasy dziwne. Przekształcenia społeczno-ustrojowe w naszym kraju. Szkoła wojskowa wtedy jeszcze mocno upolityczniona. Kiedy byliśmy w trzeciej klasie do nauki dochodzą nowe przedmioty: religia i etyka. Zaczynamy wtedy inaczej postrzegać świat. "Bycie pilotami wojskowymi" zmienia wtedy swój wizerunek. Może właśnie pod takim wpływem Robert nie wybrał uczelni lotniczej ale poszedł na medycynę. W wolnych chwilach często rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Szkoła, nauczyciele, koledzy, rodzina, w ogóle życie - Robert był doskonałym partnerem do rozmów na różnorakie tematy. Nie poddawał się ogólnym opiniom ale wyrabiał sobie własne poglądy. Nie wiem co działo się z Robertem później. Wtedy wiedziałem tylko, że dostał się na WAM w Łodzi.
Z tego jak znałem Roberta mogę powiedzieć, iż na pewno nie chciałby aby martwiono się o niego. Był człowiekiem dobrze ukształtowanym moralnie ale równocześnie twardo stąpał po ziemi. Nie ważne gdzie teraz jest, czy jest tu wśród ludzi, czy może już wezwany przez Najwyższego wiedzie swój żywot na rajskich łąkach na pewno nie życzyłby sobie aby ktokolwiek przez niego cierpiał a już na pewno nie rodzice, rodzeństwo i najbliżsi.
Dlatego proszę w imieniu swoim i "częściowo" Roberta - nie rozpaczajcie, zachowujcie dobrą pamięć o nim ale nie zasmucajcie się.
Z poważaniem.
Robert |
Mam nadzieję, że Robert odnajdzie się i będziecie państwo w koncu mogli zaznać spokoju. Życzę Wam z całego serca abyście otrzymali tak długo oczekiwaną wiadomość od syna.
Podziwiam Was za wytrwałość. Proszę nie tracić nadziei!!!!!
Pozdrawiam rodzinę Roberta! |
pozwólcie mu spoczywać w pokoju |
Ja byłem z Robertem w klasie w Dęblinie i znając go nie mogłem uwierzyć że zaginał
|
Bardzo poruszyła mnie Panstwa tragedia ,lecz nie wiem jak mogłabym pomóc choc bardzo bym chciała ...
Te 15 lat wydaje sie wiecznością ...
Odnośnie policji jest bardzo przykre ale organ ten ma w zwyczaju bagatelizacje sprawy ...
Kiedy zagineła córka moich znajomych policja nie zrobiła dosłownie nic a dziewczyna znalazła sie dzieki nk ...
Nie wiem co mogłabym Panstwu napisać , ponieważ nie jestem w stanie wyobrazić sobie co rodzina przezywa .
Pozdrawiam serdecznie
|
zycze spelnienia marzen przede wszystkim odnalezienia syna SZCZESLIWIE I SZYBKO!!!!!!! Wiem co panstwo przezywa 2 lata ja na wlasnej skorze odczulam co to znaczy nie pewnosc .... tyle ze to trwalo 4 miesiace i skonczylo sie tragicznie |
Przykro mi bardzo z powodu zaginiecia biliskiego. Znajduje sie w identycznej sytuacji. 28 stycznia 2008r. wyszła z domu bez słowa moja mama i do tej pory nie wiem co z Nia sie stało. Człowiek jest bezsilny w takiej sytuacji , choz wiele juz zrobiliśmy nic to nie zmieniło. Prosze nie tracic nadziei . Pozdrawiam serdecznie. |
Wierzę, że się znajdzie !!! Trzymam kciuki i jestem całym sercem z Państwem |
To już 15 lat... Wierzę ciągle, że się odnajdzie i trzymam kciuki... Pozdrawiam |
Witam. Pozwole sobie powtórzyć to co napisałem już na Panstwa kanale na YouTube. Moim zdaniem należałoby się bardziej zainteresować tematem życia osobistego Roberta i jego wojskowym wykształceniem. Mam nieodparte wrażewnie, że tam leży klucz do zagadki Jego zaginięcia. Ktos mógł byc zainteresowany wiedzą i umiejętnosciami Panstwa syna/brata. Mnie to wyglada na klasyczny werbunek przez obcą słuzbe. Ceną takiego werbunku jest często (niestety) całkowite zerwanie kontaktów z rodziną. Ludzie nie znikają od tak, w biały dzień na środku 700 tysięcznego miasta.
Pozdrawiam i życze wytrwałości. |
Witam,
mnie również ogromnie poruszyła Państwa historia, historia Roberta. Bardzo Państwu współczuję i równocześnie podziwiam determinację. Jednakże jestem zdania, że nie można tracić nadziei. Minęło wiele lat, ale wierzę, że Robert wciąż może się odnaleźć cały i zdrowy, czego oczywiście życzę z całego serca. Gdybyśmy się znali, myślę, że moglibyśmu zostać bratnimi duszami, łączy nas nie tylko nazwisko. Ta dramatyczna historia poruszyła również mojego męża, który notabene marzył o lotnictwie i szkole w Dęblinie. Data 20 stycznia to dla Państwa początek dramatu, dla mnie to dzień moich urodzin... bardzo bym chciała aby ta data figurowała w kalendarzu jako dzień poszukiwanych i zaginionych. Życzę wytrwałości i łączę się w modlitwie za odnalezienie syna. |
Szanowna Pani K.W. Wójtowicz, wrażliwości i rozumienia drugiego CZŁOWIEKA ,Pani nie brakuje. Dziękuje. |
Instytut Yad Vashem przyznaje medal dla sprawiedliwych wśrod narodów świata, przyjmując motto: "kto uratuje jedno życie, uratuje cały świat". Wypowiadającym się na tym forum należy się medal dla wrażliwych wśród narodów świata, przyjmując motto: kto wypowie na temat "DNIA ZAGINIONYCH I POSZUKIWANYCH" jedno zdanie , ten CZŁOWIEKIEM był, jest i pozostanie.
|
Uważam, że dzień Poszukiwanych i Zaginionych to bardzo dobry pomysł, być może dzięki nagłośnieniu pewnych spraw łatwiej byłoby komuś pomóc. Jednocześnie szczerze współczuję z powodu Syna. |
równie dobrze mógł zostać pobity lub się przewrócić i stracić pamięć... |
Taki scenariusz wykluczony, bo ci którzy niby mają czuwać nad bezpieczenstwem swoich obywateli, cóś niecóś, by wiedzieli. Oni nic nie wiedzą, nie chcą wiedzieć, lub udają że nic nie wiedzą. Poco im problemy? |
rodzina zrobiła wszystko aby, proszę w to wierzyć, wykluczyć takie zdarzenie. |
naprawde przykro mi że spotkał waszą rodzine tak okrutny los czekanie na śyna musi być bardzo bolesne tymbardziej że nie wiadomo co się z nim dzieje ...niestety życie bywa okrutne ale wierze że dostaniecie Państwo jakąś wiadomość która uspokoi w jakimś sensie wasze dusze przykro mi że nie moge wam pomóc ale trzymam kciuki i odmówie modlitwe w waszej intencji trzymam kciuki
|
Moją hipotezą (na bazie mojej znajomości z Robertem ze szkoły podstawowej i tych jego zapisków) jest jakiś zamknięty klasztor. Niekoniecznie w Polsce. Niekoniecznie chrześcijański. Może jakiś buddyjski lub jakikolwiek inny na końcu świata. Znając jego determinację, to tak też mogło się odbyć. Ale to niestety tylko moja, nie poparta żadnym dowodem hipoteza.
"Otwarcie na wszystko co stare, nowe, dziwaczne, śmieszne, wykraczające poza normę." - tak, z nim można było o takich rzeczach mówić. To typ filozofa. Na pewno ten jego wybór studiów psychologicznych nie był przypadkiem.
Życzę ukojenia niepokoju. |
Panstwa wytrwalosc jest godna podziwu, wielka milosc do Syna:))) zycze Wam powodzenia i dalszej wytrwalosci w poszukiwaniu/ |
Powiem tylko jedno, jeżeli chłopak żyje, to rodzina znajdzie zaginionego. Jestem o tym przekonany, odnajdą go olbrzymią siłą miłości, a to jest najpotężniejsza moc. |
Trwajcie w nadzieji, a będzie wam wynagrodzone. |
Już od dłuższego czasu śledze sprawę Państwa syna. Na jednej ze stron przeczytałam, że Robert zabrał ze sobą paszport. Czy to nie jest dziwne? |
Wierzcie mi, że chciałbym zobaczyć w telewizji relację że zaginiony Robert się odnalazł. Mam nadzieję że Wasz osobisty dramat się wreszcie skończy, bo to co Was dotknęło porusza wszystkich którzy mają w sobie choć trochę człowieczeństwa. I jako ludzi dotyczy nie tylko rodziny, ale wszystkich którzy zasługują na miano człowieka. Złączmy się Wszyscy Forumowicze w modlitwie za Roberta. |
Chciałabym napisać, że Go widziałam, ale niestety - nie. Mieszkam w Krakowie Nowej Hucie od urodzenia, czyli od 20 lat, ale nie widziałam Państwa Syna. Bardzo współczuję, proszę mieć nadzieję i nie załamywać się. Proszę się modlić. |
P. Jackowski pozbawił nas jakiejkolwiek nadzieji na odnalezienie syna. Jedni w to wierzą inni nie. Minęło 15 lat od tego tragicznego zdarzenia. My Jego rodzice zbliżamy się do krainy wiecznej ciszy, i resztkę czasu poświęcamy na lansowanie "dnia zaginionych i poszukiwanych" w myśl hasła " NIE POZWÓLMY BY ODESZLI NA ZAWSZE". Dotyczy wszystkich którzy gdzieś się podziali nie z własnej woli. Stąd apel do społeczności na różne sposoby o wsparcie tej idei. Pamiętajmy, że pewnego dnia oczekujesz na powrót bliskiej osoby do domu, i że ten dzień trwa do konca twojego życia. Wyobraż sobie, że czekasz na nią, nie wiedząc gdzie jest, ani nawet czy jeszcze żyje. Wyobraż sobie, że pukałeś już do wszystkich drzwi, gdzie mogłaby ona być i nie wiesz, co jeszcze można zrobić. Można zrobić to o co właśnie proszę. Pozdrawiam |
Bardzo mi przykro,że spotkało Was takie nieszczęście. Sama mam syna i mogę sobie wyobrazić co przeżywacie!! A próbowaliście szukać pomocy u pana Krzysztofa Jackowskiego?? Mam nadzieję że wysiłek włożony w poszukiwanie syna w końcu przyniesie efekt. Pozdrawiam, życzę powodzenia i trzymam kciuki wraz z synem za pozytywne rozwiązanie sprawy. |
Bardzo mi przykro, że spotkało Państwa takie nieszczęście. Niestety nic mi nie wiadomo na ten temat. |
Dziękuje bardzo serdecznie za dotychczasowe wypowiedzi . Zachęcam do następnych |
Wczoraj w TV usłyszałam tę smutną wiadomość.Rodzicom i Rodzeństwu życzę wytrwałości i nadziei.Jesteście Wielcy!!! |
Jesteście państwo WZOREM do naśladowania miłości do SYNA. Życzę rozwiązania sprawy, by wasze serca w końcu doznały spokoju i znalazły tego kogo tak kochacie.
Dożo sił i zdrowia życzę! |
A co ty tam możesz wiedzieć czy go widziałaś czy nie? Masz dopiero 20 lat a Robert gdy zaginął miałaś tylko 5 lat. I tak byś tego nie pamiętała tym bardziej że był o wiele starszy od Ciebie (nie należałaś do Jego towarzystwa) i Go nie znałaś. |
Podziwiam Państwa, mimo że macie jeszcze syna i córkę (z materiałów wiem że córka założyła rodzinę) szukacie jednego zaginionego dziecka. Cała rodzina w tym także Wasz syn i córka, tęsknicie i wyczekujecie Roberta. Widać jak bardzo jesteście oddani swojej rodzinie, zaginionemu synowi. Popatrzeć się że są ludzie którzy sami odtrącają, swoje dzieci, dzieci są odtrącone przez rodziców. A są tacy ludzie jak Wy tak oddani rodzinie których dotyka nieszczęście. Osobiście powiem że też spotkało mnie nieszczęście,z każdym dniem budzę się i mam nadzieję że będzie lepiej. Wierzcie mi że Jackowski też się myli. Uważam, że jeśli Robert nie żyje (mam nadzieję że tak nie jest), bardzo byśmy chcieli się dowiedzieć co mu się stało, rozwiązać tą tajemniczą sprawę. Trzeba zwrócić uwagę że Wasz Syn zaginął w centrum potężnego miasta, w tych okolicznościach wyklucza się jakiekolwiek niewyjaśnione zabójstwo. Niech Bóg będzie z Wami bo wszystko może się zdarzyć, trzymam kciuki żeby Robert się odnalazł. |
Bardzo chciałabym żeby to co przeżywacie zostało Wam wynagrodzone, jeżeli Wasz syn się odnajdzie, to może zrozumiecie jaki był sens tej Jego nieobecności w domu. Gdy pomyślę, że jakby w Waszym domu rozległo się pukanie do drzwi. Otwieracie drzwi a On mówi: Tak, to ja; to mi się łzy cisną ze wzruszenia. Życzę Wam tego żeby Was to spotkało. |
W tamtym roku 21 sierpnia zginął w wypadku samochodowym mój 21-letni syn. Miało to miejsce w Holandii. Wypadki wszędzie się zdarzają, ale do dzisiaj nękam się z myślą że może nie trzeba było go tam wysyłać. Mam jeszcze 2 córki i dwóch wnuków, ale do dzisiaj nie mogę się otrząsnąć od śmierci mojego dziecka. 5 lat temu młodo owdowiałam. Rozumiem więc waszą sytuację, ale jedyny pozytyw jaki widzę w waszej sprawie to jest to że wy macie jakąś nadzieję że wasze dziecko wróci, że jeszcze żyje, jako małżeństwo razem się wspieracie. Ja nie mogę liczyć na powrót mojego dziecka. |
Dzień dobry. Kiedy na stronie pojawi się zdjęcie Roberta z progresji wiekowej?
Zaginął bez śladu. Współczuje Wam strasznie, jego rodzinie, życia w niepewności i tęsknocie. Mam tylko nadzieję, że tam gdzie jest, gdziekolwiek jest, jest mu dobrze... Nie pozwólmy, żeby pamięć o Nim zniknęła.
Mnie, gdy on zaginął, nie było jeszcze na świecie. Urodziłam się jeszcze w tym samym roku, mieszkam w Krakowie. Może stąd moje zainteresowanie tą sprawą.
Do tego bardzo prawdopodobna wydaje mi się wersja Madaredusa... Taki sam wniosek wyciągnęlam tylko czytając o Robercie, a to pisze osoba, która go znała...
Pozdrawiam serdecznie. |
Powiem tylko tyle: życzę z całego serca odnalezienia syna. Nie pogrążajcie się w rozpaczy bo Wasz syn jeżeli był taki dobry jak mówicie, to nie chciałby tego. Pozdrawiam. |
Przytoczę fragment Księgi Mądrości Syracha:
Jeżeli masz zamiar służyć Panu
przygotuj swą duszę na doświadczenia
Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy
a nie trać równowagi w czasie utrapienia
Przyjmij wszystko co przyjdzie na Ciebie
a w zmiennych losach utrapień bądź wytrzymały
(...)
Nie wydawaj duszy swojej smutkowi
Wytłumacz sobie samemu, pociesz serce
i oddal długotrwały smutek od siebie
smutek bowiem zgubił wielu i nie ma zeń żadnego pożytku. |
Witam, na stronę trafiłem przypadkiem. Link znalazłem na petycji, która została napisana dla zaginionej Iwony Wieczorek. Przeczytałem dosłownie wszystko na Państwa stronie. Ciężko mi poukładać to sobie w głowie. Taki zdolny chłopak, młody... życie czekało otworem na niego;/. Mam nadzieję, że znajdą Państwo syna lub, że chociaż nastąpi przełom w tej sprawie. Podziwiam wytrwałość i życzę jeszcze więcej sił w dążeniu do odnalezienia syna. Trzymam kciuki i mocno wierze że uda się. Pozdrowienia dla całej Waszej rodziny. Pozdrawiam.
T |
Nie umiem nawet wyobrazić sobie bólu jaki Państwo odczuwają. Trafiłam na stronę Roberta przy okazji sprawy zaginięcia Iwony Wieczorek. Podziwiam Państwa determinację..Naprawdę...Życzę wytrwałości i mimo wszystko dużo szczęścia w życiu codziennym. Sama mam 20 letniego syna. |
Może mnie zaraz zrugacie, ale ja nie mam zamiaru sobie kpić. Może zaginięcia Roberta Wójtowicza nie da się wytłumaczyć w sposób racjonalny, może został porwany przez istoty pozaziemskie lub cholera wie co. |
No właśnie, apel do rodziny, umieście te zdjęcie Roberta z progresji wiekowej jak może wyglądać teraz. Pozdrowienia |
Szanowni internauci! zdjęcie Roberta w progresji wiekowej jest w opracowaniu policyjnego eksperta, Gdy wejdziemy w posiadanie takiego zdjęcia natychmiast umieścimy go na str. Roberta. Pozdrawiam |
Witam, niedawno powstała strona www.szukamywas.pl, na stronie tej gromadzą się ludzie, którzy pragną BEZINTERESOWNIE pomagać w poszukiwaniach osób zaginionych. Nie możemy zbyt wiele, ale staramy się nagłaśniać sprawy zaginięć i całego problemu znikania ludzi bez śladu. Napisaliśmy notkę o Robercie na naszym blogu http://zaginieni.blog.interia.pl/, zamieściliśmy tam jego zdjęcia. Jeśli macie Państwo cokolwiek przeciwko temu bardzo proszę o kontakt na mail: kontakt@szukamywas.pl a notatka ta zostanie usunięta.
Pozdrawiam i życzę dużo sił. |
jak dla mnie na bank miał pranie muzgu ;-/.nikt nie opuszcza domu,rodziny,życia z dnia na dzień |
wierze ze on gdzies tam jest i kiedys wroci..mimo wszystko ze tyle lat minelo..nie traccie nadzieji i wiary!!! |
Płaczę , choć nie znałam Roberta.Płaczę, bo jestem matką moich synów.Słowa współczucia nie starczą na pocieszenie, trzeba iść naprzód, do przodu, każdy kolejny dzień zbliża do spotkania z Waszym Synem.
"...Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem
Nie trać nigdy światła nadziei..." |
W grudniu 2007 roku też zaginął mi syn i podobnie jak w tym przypadku nic o nim nie wiadomo i miał tyle samo lat co Robert. O większości zaginionych coś tam wiemy że wyjechali itp. Jednak o moim synu też nic nie wiadomo wyszedł z domu i jak kamień w wodę. Gdy dowiedziałam się o tym przypadku, teraz wiem że nie tylko mnie coś podobnego spotkało. Nie mogę powstrzymać łez, płaczę. |
O sprawie Roberta dowiedziałam się niedawno, jakoś na 15 rocznicę zaginięcia - sprawa wywarła na mnie ogromne wrażenie, przecież taki sam los może spotkać któregoś z moich przyjaciół, kolegów ze studiów... W dniu zaginięcia miał dokładnie tyle samo lat co ja teraz i też jest z Nowej Huty. Młody, zdolny i inteligentny chłopak, a przede wszystkim spokojny i skupiony na nauce - czy mógł komuś przeszkadzać?
Gdybym mogła w jakiś sposób pomóc... |
Sięgam jeszcze do słów Roberta... te zapiski, one były po coś... przecież każdy myślący człowiek cos odkrywa od czasu do czasu, ale tego nie zapisuje, potem zapomina. Robert pisał... czy ktoś z Nim o tym wszstkim rozmaiwał, czy miał z kim rozmawiać, dzielić się... czy nie był samotny??? Czy.... czy... i dlaczego? Z pewnością był wyjątkowym człowiekiem, należałoby sięgnąć jeszcze raz do Jego znajomych... koleżanek i kolegów... a nie miał ich wielu. A to świadczy, jak bardzo był wartościowy... tacy ludzie nie mają mnóstwa przyjaciół... może mieć przyjaciela. Czy Robert kogoś takiego miał... i tu należy szukać źródła... jednego z wielu, ale ważnego...Przytulam Was... Rodzino Roberta... wytrwania życzę! |
Ale gdzie mógłby uciec z domu? Na 15 lat? Ja też mam mało przyjaciół, jestem melancholikiem czasem smutny ale tego nie robię ,ale jeżeli Robert się na to zdecydował to może nie uzyskał pomocy jaką jest wizyta u psychologa. |
Czytałem Wasz apel na pierwszej stronie, nie wiadomo mógł mu krzywdę zrobić jakiś bandyta który sam już nie żyje, siedzi w więzieniu lub nie ma pojęcia komu krzywdę zrobił i nie słyszał o tym zaginięciu. Jednak siła modlitwy (w szczególności różańcowej), sprawiała nieraz cuda. Złączmy się wszyscy w modlitwie w Maryjnym miesiącu - październiku i miesiącu urodzin Roberta. Może trzeba jeszcze bardziej nagłośnić sprawę, dobrze by było wyjść z wnioskiem do Kurii, żeby Jego Eminencja ksiądz kardynał Stanisław Dziwisz odprawił Mszę Św. za Roberta i żeby się odnalazł, która miałaby miejsce na Rynku i byłaby transmitowana przez TVP Kraków. Nawet jeśliby się nie odnalazł pokazalibyśmy wszyscy jaka jest potęga miłości, która jak mówił papież Jan Paweł II jest potężniejsza niż śmierć. Pozdrawiam serdecznie |
Panie Lechu, czy próbował Pan szukać pomocy w tzw. Archiwum X to Zespół Przestępstw Niewykrytych w Wydziale Dochodzeniowo - Śledczym utworzonym przy Komendach Wojewódzkich Policji, może oni by coś teraz pomogli? Całym sercem modlę się żeby Robert się wreszcie odnalazł, życzę Panu i całej Pana rodzinie upragnionego spokoju. Proszę nigdy nie tracić nadzieji, jestem z Państwem w modlitwie. |
Nie tak dawno przeprowadziłam się i zamieszkałam w Nowej Hucie. Czekając na światłach na rondzie Kocmyrzowskim na słupie przeczytałam komunikat o zaginionym. Przypomniałam sobie ze kilka lat temu słyszałam historie o zaginięciu opowiedzianą mi osobiście przez jego brata S. Usiadłam do komputera, weszłam na stronę...jakież było moje zdziwienie ze sprawa nadal jest taka żywa i budzi zainteresowanie tak wielu osób. To dobrze, to jest nadzieja, to się w końcu wyjaśni, to tylko kwestia czasu. Pozdrawiam całą Rodzinę i życzę powodzenia. |
Ja też trzymam kciuki żebyśmy się dowiedzieli całej prawdy, musimy się osoby odwiedzające te forum modlić żeby osoba która stoi za zaginięciem Roberta zmiękła żeby zmiękło jej serce choćby najgorszego drania i wyjawił nam prawdę, musimy do tego nawoływać Pana Boga oraz też jestem za tym żeby na Rynku w Krakowie zgromadzili się rówieśnicy Roberta i Jego rówieśnicy w wieku kiedy zaginął ogółem żeby zapełnić cały Rynek i zrobić wielkie halo przez telewizję, żebyśmy Wszyscy nawoływali do tej osoby która stoi za tym zaginięciem i zrobili manifestację trzymając w rękach transparenty. |
Podoba mi się pomysł Grażynki - był marsz dla Iwony Wieczorek, niech i będzie coś podobnego dla Roberta, im więcej będzie takich inicjatyw, tym więcej ludzi zwróci uwagę na problem ludzi zaginionych! |
Ja też jestem za Mszą Św. na Rynku Głównym w Krakowie dla Roberta i za manifestację ludzi o wszystkich grupach wiekowych, a przede wszystkim młodych, o to że jesteśmy wszyscy przeciwni bezpodstawnej agresji przemocy która najprawdopodobniej spotkała Roberta oraz wielki apel o to żeby osoba która przyczyniła się do tego zaginięcie odezwała się (szkoda że 15 lat temu tak nie milczała) bo ten kto się przyczynił do zaginięcia Roberta to zwykły tchórz. I zróbmy wielki apel, aby jego skutkiem było odnalezienie się Roberta. |
Leszku bardzo bym chciała żeby Robert się odnalazł i bardzo Wam współczuję jest to straszne przeżycie .Pozdrawiam. |
Serdeczne współczucia wzruszający reportaż wierzymy że syn się znajdzie....jesteście Państwo naprawdę silni ...pamiętajcie że są osoby które was wspierają... |
Nie było moim zamiarem komentować wypowiedzi forumowiczów na temat zaginionego ukochanego syna Roberta.Wszystkim osobom ukrywającym się za różnymi pseudonimami, a wypowiadającymi się na temat zaginionego syna Roberta składam bardzo serdeczne podziękowania.
Jesteście osobami czułymi, wrażliwymi, współczującymi, rozumiejącymi dolę i niedolę drugiego człowieka. Myśli które wypowiadacie na temat zaginionego ukochanego syna Roberta popróbuję skomentować własnym zdaniem. |
Malon, jesteś pierwszy ,którego myśli wymagają komentarza. Cytat"Podziwiam Panstwa, mimo, że macie jeszcze syna i córkę , szukacie jednego zaginionego dziecka". Malon , prawdziwi rodzice nie liczą dzieci,nie wartościują. Robert zrodził się z miłości Lecha do Heleny.29 pażdziernika 1972 roku warującemu pod drzwiami oddz. porodowego szpitala, pielęgniarka oświadcza: ma pan syna. Tego dnia, tego roku przyszła na świat mała ukochana istotka której nadaliśmy na imię Robert.Od tego momentu byłem dla niego: opiekunem, wychowawcą, trenerem, kibicem, fanatycznym kibicem. Po 23 latach gdzieś się podział. Pytania? kto mu i nam chciał zrobić krzywdę, komu zależało aby szlachetnego człowieka wyeliminować z życia społecznego. Malon, miałem ukochanego syna Roberta, byłem jego fanatycznym kibicem. Malon, pomyśl, co dzieje się z człowiekiem gdy z jego pola widzenia znika obiekt uwielbieia. |
Liliano, Grażynko do waszych wypowiedzi na temat zaginionego syna Roberta nic nie muszę dodawć. On był prawy i szlachetny,skromny, nie oczekujący co mu świat ma dać, lecz myślący co on może światu dać. Kto przerwał szlachetną ideę.Pytania stawia: matka, ojciec, brat, siostra. Lilianko, Grażynko, funkcjonujecie w świecie ludzi dorosłych. Pomyślcie co dla takich ludzi w waszych środowiskach można zrobić. Msza odprawiana przez Kardynała Stanisława Dziwisza w Rynku ,tak. Myślę,jak głośno trzeba krzyczeć by o ukochanych osobach które gdzieś się podziały usłyszał cały świat |
20 stycznia 2010 roku w 15-tą rocznicę zaginięcia ukochanego nie jedynego dziecka,klęczałem przy sarkofagu króla Władysława Jagieły w Katedrze Wawelskiej. W Panteonie najsławniejszych płyną słowa modlitwy w intencji zaginionego Roberta.Przeszedłem swoistą próbę wytrzymałości. Serca mi nie rozerwało, lecz mózg produkował myśli: GDIE JESTEŚ SYNU? CO SIĘ Z TOBĄ STAŁO?
w Panteonie na Wzgórzu Wawelskim krzyczeć o tym głośno nie wypadało. Odchodząc z tego miejsca zadaję pytanie: CO SIĘ Z TOBĄ UKOCHANY SYNU ROBUSIU STAŁO. |
A ja miałabym pewien pomysł - można zrobić plakaty ze zdjęciem Roberta oraz z portretem po progresji wiekowej, rozkleić w wyznaczonych miejscach, albo przykleić na tylną szybę swojego samochodu... Mnóstwo ludzi stoi w korkach, taki plakat przykułby uwagę wielu znużonych kierowców...
Oczywiście nie chcę wykorzystywać wizerunku Roberta bez zgody Rodziny, więc, jeśli to nie problem, to chociaż w taki sposób mogłabym pomóc. To jest naprawdę wstrząsające, że młody człowiek dosłownie się rozpłynął w powietrzu - jak np. właśnie Robert, Iwonka Wieczorek, czy Joasia Surowiecka (te trzy przypadki nawiasem mówiąc mają wiele wspólnego - najprawdopodobniej ta trójka młodych ludzi zniknęła wbrew własnej woli, co kwalifikuje się do obchodzenia Dnia Zaginionych i Poszukiwanych) |
Ines, przed pójściem do archiwum X funkcjonującym przy KWP, pytałem funkcjonariusza KMP policji prowadzącego sprawę zaginionego syna Robusia, czy działające w KWP archiwum X zna sprawę. Odpowiedż była twierdząca, że tak. Będąc tam doznałem wrażenia braku spójności działania jednych funkcjonariuszy z drugimi w tej samej sprawie. Każdy sobie rzepkę skrobie. X dla mnie, człowieka nauk ścisłych oznacza niewiadomą. Ktoś kto powołał zespół przy KWP do rozwiązywania zadań z niewiadomą musi znać sposób ich rozwiązywania. Pozdrawiam |
Liliano! Bardzo doceniamy Twoją chęć pomocy i ciekawe pomysły, które miałyby zmierzać do odnalezienia Roberta. Jeżeli chodzi o plakaty, to na przełomie ostatnich 3 miesięcy z pomocą dalszej rodziny, rozprowadziliśmy po całym Krakowie, w różnych miejscach 5,500 plakatów z wizerunkiem Roberta i podaną stroną internetową. Natomiast pomysł o tym, że jesteś w stanie na tylnej szybie swojego samochodu umieścić wizerunek Roberta z kilkoma informacjami, jest naprawde bardzo dobry i naszą Rodzine bardzo to zaciekawiło. Niesamowite, że istnieją tacy ludzie jak Ty, którzy bezinteresownie w jakikolwiek sposób chcą pomóc. Dlatego bardzo bym Cie prosił o przesłanie na emaila: admin@robertwojtowicz.pl swojego numeru telefonu i natychmiast się z Tobą skontaktujemy aby o tym porozmaiwać. Dziękujemy i Pozdrawiamy |
Osobo przejęta tą sprawą, podchodzisz bardzo emocjonalnie do dramatu,którego akcja rozgrywa się 20 stycznia 1995roku z udziałem naszego ukochanego syna Roberta. Człowieka który najprawdopodobniej był autorem tego dramatu nazywasz bandytą, kryminalistą, człowieka wyzytego ze wszelkich uczuć przynależnych gatunkowi ludzkiemu. Po chwili łagodniejesz i odwołujesz się do znaczenia modlitwy w trudnych dla każdego człowieka momentach. Następnie przechodzisz do pomyśłów jak i czym zainspirować świat.Przytaczasz myśli naszego Wielkiego Rodaka o potędze miłości która góruje nad tym wszystkim co codziennie znosi nam świat.Pozdrawiam i przepraszam za uproszczenia. Masz wielkie serce. Dzięki. Msza odprawiona na Rynku Głównym nie jest możliwa ze względu na krótki czas. Marsz pamięci tak. Inicjatywa należy do Was. Rodzice i rodzenstwo zaginionego syna Roberta wezmie aktywny udział w krzyku na cały świat GDZIE SIĘ PODZIAŁ NASZ SYN ROBERT? GDZIE SIĘ PODZIAŁ NASZ BRAT? Gdzie są ukochane osoby które gdzieś się podziały nie z własnej woli?. |
Ależ nie ma o czym mówić, to żaden problem. Nawiasem mówiąc to nie jest mój pomysł, tylko podchwycony z forum poświęconego Iwonce Wieczorek :) zaraz mail poleci :) |
Jestem też zwolennikiem marszu na cześć Roberta bo czegoś takiego nie było, był marsz dla Iwony Wieczorek, to Robert też na to zasłużył. Młody chłopak którego wszyscy kochali. Zjednoczmy się razem, zorganizujmy taki Marsz. Dzisiejszy świat jest pełen nienawiści, przemocy, cwaniactwa, chamstwa. Jednak gdy wszedłem na te forum widzę że jest jeszcze wielu ludzi na których można polegać, uczciwi i przepełnieni miłością do drugiego człowieka, potrafiący się wzruszyć czyimś losem, to wiem że może trochę sprzeczne z tematem tego forum ale to jest jednak pocieszające. Przecież nam wszystkim zależy na jednym chłopaku Robercie Wójtowiczu. Więc niech ten Marsz będzie okazem najwspanialszego uczucia - miłości, pokażmy Wszystkim niedobrym ludziom że miłość zwycięży że nigdy nie zostanie pokonana przez krążące ze wszystkich stron zło. Przecież każdemu z nas mogłoby się coś takiego przydarzyć, nie bądźmy na to obojętni. Pomóżmy rodzinie Wójtowicz. Pozdrawiam serdecznie Panie Lechu i proszę pozdrowić rodzinę. |
Współczuje z całego serca rodzicom Roberta i jego rodzinie
Moja myśl jest taka być może Robert z jakiś przyczyn stracił pamięć upadł, może uderzył się w głowę.
Takie zdarzenia mają miejsce może ktoś mu pomógł ktoś kto nie ma radia ani telewizji ale za to ma wielkie serce,może Robert żyje ma rodzinę funkcjonuje pod innym imieniem i nazwiskiem. Może nawet widział komunikaty o sobie lecz nie skojarzył.
Marsz życia to dobry pomysł
Mogą państwo założyć jeszcze konto na Naszej Klasie tam jest mnóstwo ludzi, zdjęć może ktoś go pozna
trzymam kciuki by do was wrócił cały i zdrowy może z żoną i wnukami
Będę się za niego modlić.
Pozdrawiam Beata |
Przy porannej herbacie i śniadaniu natrafiłem na interii artykuł o tej tragedii. Jestem poruszony szczerością i prostotą okazywanych uczuć przebijających się w każdej z wypowiedzi członków rodziny. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie analogicznej sytuacji w mojej rodzinie,jednak w całego serca Wam współczuję. Zrobiliście wszystko a nawet więcej by odszukać brata. Nie możecie mieć do siebie pretensji - może tak właśnie być musiało i dopiero "później" wszystko się wyjaśni. Wieź rodzinna jest jednak ujmująca,dlatego sądzę,że ta tragedia zespoliła rodzinę i w jakimś wymiarze sprawiła,że staliście się lepszymi ludźmi. Robsona z Wami nie ma ,ale swoją pamięcią wciąż macie go przy sobie. Hipotez i teorii jest pewnie mnóstwo jednak nie ma co się nad tym zastanawiać. Trzeba zaufać Bogu,że tak właśnie miało być... Z wyrazami szacunku Michał G. |
Mam pytanie, czy nie probowaliscie nawiazac kontakt z Waszym synem przez tzw."Medium?
Jestem wierzaca, ale jako matka , gdybym byla w podobnej sytuacji,wykorzystalabym i taka mozliwosc.
Mieszkam w Niemczech i widzialam 2 relacje w Telewizji o osobach, ktore takie umiejetnosci posiadaja.
Chyba najbardziej znanym jest w Szwajcarii mieszkajacy Pascal Voggenhuber, ktory juz podobno od dziecinstwa zwracal tym na siebie uwage.Nastepne nazwiska: Anna Jannes i Paul Meek.
Moja inna rada - to zapoznanie sie z ksiazkami p.Silvy na temat metody wizualizacji.
W polsce prowadzone sa kursy.Moj znajomy przed 8 laty bral udzial na kursie prowadzonym przez pracownika Politechniki Wroclawskiej, ktory tym tematem zajmowal sie ad lat 20.Wiem ,ze bylo dosc duzo kursow, nie wiem czy obecnie tez, ale to mozna przez google sprawwdzic.
Ja osobiscie nie byla na zadnym kursie. ale czytalam jego ksiazki i musze powiedziec, ze ta metoda bardzo na mnie dziala.Jest tak prosta w opanowaniu, ze sa nawet kursy dla dzieci.
Wyprobowlam ja tez w ten sposob, ze "dzialalam " na mojego syna.Tak krotko to opisze: moj syn po rozpoczeciu studiow z inicjatywy jego bylych kolegow szkolnych zaczal sie z nimi spotykac. byli to mlodzi ludzie, ktorzy nie dostali sie na studia , a ja wiedzialam o nich , ze pala marihuane i nie wiedza co dalej ze sob zrobic.
Balam sie, ze i moj syn zamiast uczyc sie zacznie brac narkotyki.
Pomyslalam wtedy, ze przez wizualizacje sposobem Silvy nawiaze kontakt z moim synem i sprobuje go "nastawic "przeciwko jego kolegom.Prosze sobie wyobrazic, jak duze bylo moje zaskoczenie, gdy moj syn opowiadal mi o tym spotkaniach i o rozmowach z nimi i wlasnych obserwacjach. Uzywal moich" argumentow" , przytaczal dokladnie zdania, ktore ja formulowalam i w myslach mu przesylalam.
W jednej z ksiazek Silvy jest opisana tzw. metodatoda szklanki z woda. Na polskim kursie mowia, ze jest ona zastrzezona tylko dla uczestnikow kursu. W niemczech ta ksiazka jest przetlumaczona i kazdy moze ja stosowac.
Ta metoda jest polecan przy rozwiazywaniu problemow.Osoby , ktore opanowaly podstawy metody Silvy i pozniej stosjua to cwiczenie ze szklanka - maja bardzo " silne reakcje ", ktora u normalnych osob nie wystepuje, chociaz tez dziala, co w kregu moich znajomych znalazlo potwierdzenie.
Metoda Jose Silva znalazla zastosowanie przy leczeniu ciezko chorych, bylo wiele publikacji lekarzy na ten temat.
Dla rodziny, szczegolnie rodzicow moze pomoc w przezwyciezaniu bolu po stracie dziecka. Bardzo ja polecam.
Niech Bog ma Was w swojej opiece.
Pozdrawiam
Helena |
Witam serdecznie.Bardzo uważnie czytałam wszystko co napisano o działaniach na przestrzeni tych lat. Uderzyła mnie pewna wiadomość. Cytuje: W dzień poprzedzający zaginięcie syn rozmawiał z rodziną o udziale w teatrzyku dla dzieci w duszpasterstwie akademickim, który miał się odbyć dwa dni później.Koniec cytatu. Czy Robert tylko się tam wybierał czy czynnie działał?Czy sprawdzaliście Państwo tamto środowisko? Nie chcę rzucać podejrzeń ale takie grupy skupiają wielu ludzi,wspaniałych i tych mniej wspaniałych. Może ktoś coś pamięta? Spotkanie z ludźmi z tamtych lat, tak modne na wszystkich portalach, mogłoby ułatwić komunikację. Zaczęłam tak obcesowo, bez wyrazów współczucia, ale z całego serca współczuję rodzinie i bliskim. Sama mam syna, jest taki podobny do Roberta.Nie znałam wcześniej tej sprawy. Dziś aż mnie ścisnęło w piersiach na myśl że to mógłby być mój syn.Nie potrafię nawet sobie wyobrazić bólu jaki był i jest Waszym udziałem.Serdecznie pozdrawia i życzę przede wszystkim abyście dowiedzieli się prawdy, jaka by ona nie była. Niewiedza to największe nieszczęście.Joanna |
Witam mnie również poruszyła opowieść o Robercie. Sama mam brata - jestem też mamą dwóch synów. Bardzo Państwu współczuję, najgorsza jest niewiedza. Będę się modlić dla Państwa o siłę. Z pewnością i Wy znajdujecie ulgę i nadzieję w modlitwie. Przeszłam w życiu tragedie i wiem że tylko modlitwa i czas koił i leczył moje rany. Z całego serca życzę abyście dowiedzieli się w końcu prawdy i mogli być już spokojni. Bardzo ciepło pozdrawiam - nie jesteście sami. |
Najgłębsze wyrazy współczucia!!!
Nie mam pojęcia co przeżywacie, ale ciarki mnie przechodzą na samą myśl.
Nie traćcie nadziei.
Pozdrawiam całą rodzinę. |
nie jestem w stanie nawet sobie wyobrazić co czujecie ale mam cichą nadzieję że wasz syn się znajdzie ,może stracił pamięć i gdzieś żyje życzę wam żebyście mogli go powitać po tak długim czekaniu nie traćcie nadziei trzymam kciuki |
Niby dzień jak co dzień, wstajesz, ubierasz się, jesz śniadanie i wychodzisz do pracy... Włączasz komputer, wiadomości... I uwagę przykuwa opowieść o zawieszonych między niebem a ziemią. I nagle poranek staje się zupełnie inny. Przyznam, że przygnębiła mnie ta opowieśc,ale jednocześnie uzmysłowiła jak krucha i niepewna jest nasza codzienność. Snujesz plany na jutro pojutrze, Święta a tymczasem los zatrzymuje to w miejscu.<br />
Sama mam syna-narazie dwuletniego i nie wyobrażam sobie takiej tragedii. Rodzina żyje, ale co to za życie, szczególnie dla rodziców... Codziennie o nim myślą, zastanawiają sie gdzie jest, a moze to dziś się odnajdzie. Męka nie do opisania. Dlatego wzruszona i jednocześnie wsciekła na tych którzy tyle lat wiedzą i nic nie mówią gdzie jest Robert i co się z nim stało, chciałabym napisać, że mam nadzieję, że odpowiedzialnych za tą tragedię rodziny i Roberta, cokolwiek się z nim dzieje, czeka zasłużona, surowa i sroga kara. Niech nie myslą, że zło wyrządzone innym ludziom nie wróci do nich, bo wróci i to po trzykroć! Rodzinie mogę tylko przekazać wyrazy współczucia i nadziei że w końcu zobaczą się z Robertem.
Bądźcie dzielni! |
Dopóki nie wiadomo na pewno co się stało nie można tracić wiary w to, że kiedyś wróci ... czasem długo trzeba czekać, ja szczerze życzę całej Rodzinie dnia, w którym wszystko się wyjaśni. |
Witam serdecznie, co jakiś czas zaglądam tu na stronkę w poszukiwaniu dobrej wiadomości. Bardzo bym chciała, aby Robert odnalazł się cały i zdrowy. Całym sercem jestem z Państwem.
Pozdrawiam ciepło,
Agnieszka |
Gdy wstalam rano od razu wlaczylam laptopa zeby posprawdzac wiadomosci, weszlam na strone interia.pl gdzie byl poruszony artykul o Robercie tak mnie zaciekawil i wzruszyl ze nie moglam sie oderwac od czytania by pojsc na sniadanie. Mam nadzieje ze panstwa ukochany Robert sie odnajdzie.
Pozdrawiam. Myslami jestem z wami . |
Może trzeba porozmawiać z osobami,które należały do tej Oazy?należeć tam mogły i dobre osoby i złe.
Z tego,co czytam,Robert był chodzącym Aniołem,wierzę w to,ale zawsze jest tak,że koło takich osób są psychopaci,którzy nie mogą znieść ideałów,dobroci,ja bym się przyjrzała Jego znajomym z tamtych lat.
Przychodzi mi do głowy jeszcze jedna opcja,że mógł dostać zaniku pamięci-każdemu to może grozić,może miał jakiś niepozorny uraz głowy na ćwiczeniach,o którym nie mówił,nie chciał martwić bliskich,a sam o tym zapomniał...?
Nie wiem,dlaczego miał ten paszport przy sobie,czy zawsze go nosił...?
Jeżeli nie,to może ktoś go wykorzystał,prosił o pomoc(wyjazd za granicę,przewiezienie czegoś),Robert miał dobre serce,ktoś mógł to wykorzystać,a On nie przypuszczał,w co się pakuje...?
Serdecznie współczuję,kochana Rodzino Roberta-nie traćcie nadziejii! jestem z Wami całym sercem! |
Nic tylko Wam współczuć... Zastanawiające jest, że ludzie giną tak bez śladu. Zaginionymi "interesuję" się od czasu nagłośnienia zaginięcia Iwony Wieczorek. "Interesuję się", to może nie jest własciwe słowo, ale dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że tak dużo ludzi przepada bez wieści.Mam troje dzieci i wiem co to jest niepokój o ukochaną osobę. Gdy moi synowie pracowali za granicą, to ciągle bałam się, że coś złego im się stanie.
Kilkanaście lat temu zaginął syn mojej znajomej. Miał żonę i piątkę dzieci. Wyszedł z domu i nie wrócił. Szukali bez skutku, ale bez skutku. Były różne spekulacje: że ktoś go zabił, że pewnie był ofiarą napadu lub wypadku. Chyba po roku czasu znaleziono jego zwłoki w Świnoujściu. Okazało się, że porzucił rodzinę-był bardzo dobrym ojcem i mężem, choć miał pociąg do alkoholu- i żył wśród bezdomnych. Nie wiem dlaczego nie skontaktował się z bliskimi przez ten czas, ale to już nie ma znaczenia. Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że on cały czas przebywał niecałe 200 km od domu, żył tam i przecież tyle ludzi go musiało widzieć i przez rok czasu policja nie była w stanie go odnaleźć, a podobno intensywnie szukali. Dopiero gdy zmarł i trafił jako NN w bazę danych, to policja zidentyfikowała go. Czasem ludzie zachowują się irracjonalnie i nikt nie zna powodów dlaczego postępują tak, a nie inaczej. Życzę Wam, aby Wasz syn i brat znalazł się cały i zdrowy. I jeszcze jedno-mówiłam synowi o waszej sprawie i nawet poprosiłam żeby spojrzał na zdjęcie, że być może w Holandii widział Roberta, ale niestety nie widział, ale powiedział, że niekoniecznie musieliby Państwo wiedzieć, że on siedzi tam w więzieniu. Jeżeliby tam się zameldował, to do Polski żadne wieści nie dotarłyby o jego kłopotach. To tyle. Życzę wytrwałości i Bożej opieki dla Was. Pozdrawiam. Joanna |
Szanowna Rodzino. Nie potrafię wyobrazić sobie bólu, jaki przeżywacie przez te 15 lat, więc nawet nie będę próbował Państwa pocieszać. Chciałbym tylko spytać/poradzić, czy szukaliście Państwo Swojego Syna w społecznościach polonijnych zagranicą. Sam byłem 5 lat w USA ( Nowy Jork ) i byłem zaskoczony ilością Polaków tam mieszkających. Nie sugeruję, że Syn mógłby wyjechać tam sam z własnej woli i świadomości, ale zdarza się, że ludzie ulegając wypadkowi tracą pamięć, są w szoku i los ich rzuca na emigrację. Moja hipoteza jest może mało prawdopodobna, ale myślę, że warto szukać wszędzie, nawet jeśli teoretycznie jest to mało prawdopodobne. |
Boze :(((( szczerze wierze ze on do Wa wroci!!! dopiero teraz sie dowiedzialam z interri, lzy mi leca jak groch. Trzymam kciuki i powiem kazdemu komu sie da o tym zaginieciu!!! |
Czy braliście Państwo pod uwagę możliwość samobójstwa. Mój syn jest bardzo podobny-bardzo dobrze się uczył,skończył jedne studia i też dostał się na obleganą psychologię. Tenis, góry, narty, deski itp. Też robił notatki. Sprawa depresji wynikła po ślubie, kiedy to powinien być najbardziej szczęśliwy. Nieraz nawet rodzina może się nie zorientować. Mózg też choruje i przyczyny mogą być wyłącznie w chemii. Nic nie wiemy o Państwa synu, o relacjach z kobietami, o Państwa oczekiwaniach co do jego przyszłości. Być może sam nie umiał odnaleźć swojego miejsca w życiu- lotnik, lekarz, psychologia... Niektórzy widzą w psychologii lekarstwo dla siebie. Pozdrawiam. |
...może powinni Państwo zwrócić się do p. Jackowskiego on tylu ludziom już pomógł ... |
Witam,
Wiem co czujecie. Parę lat temu wyszła z domu moja mama. Kiedy dowiedziałam się, że nie dotarła do pracy, zaraz zaczęłam szukać jej z moim tatą, potem powiadomiliśmy policję, były plakaty na mieście. Nie zapomnę tych nocy, tego strachu o nią. Ból okropny. My mieliśmy szczęście, po kilku dniach się odnalazła, cała i zdrowa. Życzę Wam tego również, życzę Wam aby Wasz syn i brat sie odnalazł, aby był cały i zdrowy i aby to spotkanie przerwało Wasze cierpienie. Powiem szczerze, że do tej pory ( to było 7 lat temu ) nie pytałam się mamy co się stało, (wiem że miała załamanie nerwowe), nie pytałam się gdzie była, co robiła. Nie chciałam do tego wracać, byłam i nadal jestem taka szczęśliwa, że się odnalazł. Teraz mam syna, ma dopiero 4 lata, ale i tak się boję o niego. Ten świat jest taki okrutny... A za Was trzymam kciuki i życzę aby nadszedł ten szczęśliwy dzień dla Was, aby Pan Robert odnalazł się cały i zdrowy. |
Przez przypadek natknęłam się na artykuł o Robercie. To jest bardzo przykre. Nie wyobrażam sobie co możecie czuć. Ciężko jest mi tutaj cokolwiek napisać. Współczucie to za mało. Jestem całym sercem z Wami i mam wielką nadzieję, że jednak kiedyś Robert stanie w drzwiach i wszystko wróci. |
A może Robertowi wcale tak dobrze w życiu nie było jak nam się wydaje, może wyjechał zagranice gdzieś dalej (USA, KANADA), może faktycznie wstąpił do jakiegoś zamkniętego zakonu, może wstąpił do sekty...wydaję mi się, że żyje i ma się dobrze. Życzę za całego serca, żeby się znalazł i wierzę, że tak będzie |
A ja myślałam,że się już odnalazł...taki fajny i przystojny chłopak.
Mam nadzieję, że jednak ktoś coś wie i odezwie się-żeby rodzina nie musiała nadal żyć w koszmarze.
Pozdrawiam i życzę z całego serca, żeby Robuś się odnalazł. |
Uważam, że dzień Poszukiwanych i Zaginionych to doskonały pomysł, jestem przekonany, że dzięki nagłośnieniu sprawy łatwiej byłoby komuś pomóc,w myśl hasła " NIE POZWÓLMY BY ODESZLI NA ZAWSZE". Proszę zapoznać się ze stroną: www.petycje. pl Petycje.pl są nowym, niekomercyjnym portalem, który daje możliwość zabrania głosu poprzez publikację własnej petycji, a następnie przesłanie jej wraz z podpisami do właściwego adresata. Mam tu na myśli organa Sejmu . Jednocześnie szczerze współczuję z powodu zaginięcia ukochanego Syna.
Pozdrawiam całą Rodzinę i życzę powodzenia i dużo wytrwałości w dążeniu do celu.
|
jest mi naprawde przykro z powodu takich rodzin jak wasza, ja rowniez niedawno stracilam bliska osobe (brata), jednak zginal on w wypadku i moglismy go pochowac, natomiast panstwu na pewno towazyszy bol niewiedzy, czy jest zdrowy czy nie cierpi, czy zyje.....
niestety ja nie moge pomoc, ale gdy potrzebuje pomocy prosze babcie zeby poprosila Matke Boska Tarnowiecka i jak do tej pory zawsze pomagalo, zawsze mozna sprubowac http://tarnowiec.rzeszow.opoka.org.pl/strona2/news.php |
Dziś na Interii przeczytałam artykuł o zaginięciu Roberta, nie wiem czemu, ale ta sprawa przykuła moją uwagę. Współczuję bardzo rodzinie - to taki wspaniały człowiek i bardzo przystojny. Kiedy tak czytałam te wszystkie informacje i oglądałam zdjęcia Roberta, moja 2,5 roczna córeczka weszła do mnie na kolana i zapytała co to i po chwili z jej ust wydobył się potok słów. Kiedy wypowiadała te słowa była poruszona. Ku mojemu zdziwieniu wypowiedziała cos w rodzaju : krzywda,,,panowie,,,samochód,,,pach,,,dziura.. Reszta słów była w jej języku nie zawsze dla mnie zrozumiałym. Może to jakieś bzdury co piszę teraz, ale moje dziecko naprawdę dziwnie zareagowało, kiedy zobaczyło zdjęcie Roberta i skąd te słowa? Wiem, że dzieci do 3 roku życia widzą więcej, są w stanie nawet pamiętać swoje poprzednie wcielenie. |
Bardzo jest mi przykro. Nawet nie wiem, co powiedzieć. Jestem z Wami całym sercem. Jestem pewna, że Robuś się odnajdzie. Będę się o to modlić. Trzymajcie się i nie ustawajcie w poszukiwaniach!!!
Pozdrawiam serdecznie!!! |
Już ponad 15 lat każdego dnia zadajecie sobie Państwo wiele pytań, na które nie otrzymujecie odpowiedzi, smutek, żal, bezsilność i codzienna próba tzw. normalnego życia. Nadzieja na to, że w wreszcie pojawi się jakakolwiek informacja o najbliższej wam osobie - nawet ta najgorsza. Bezustanne myślenie o tym, żeby ten koszmar w końcu się zakończył...
Ktoś, kto tego nie doswiadczył, nie jest w stanie sobie tego wyobrazić. Bardzo Pańswu współczuję i jednoczesnie z całegoserca życzę jak najszybszego odnalezienia syna i brata, wyjasnienia okliczności zaginięcia , dużo, dużo sił.
Vika
Jutro mija 8 rocznica zaginieęia mojego ukochanego męża. Przeszłam podobne piekło i dalej tak bardzo boli. |
Serdeczne wyrazy współczucia. - Zastanawia mnie zdanie z listu kolegi z Łodzi do Roberta: "mam nadzieję, że się nie wyprowadziłeś". (Osoba ta mogła po prostu słabo znać Roberta i chcieć dowiedzieć się cokolwiek na temat Jego dalszych planów lub znać Go bardzo dobrze i wiedzieć cokolwiek o zamiarze wyprowadzki.) Zapewne Robert korespondował z tym człowiekiem, czy dotarliście Państwo do Jego listów do tej osoby? - Mam nadzieję, że poszukujący Go spotkali się z Jego najbliższymi przyjaciółmi i osobami z którymi rozmawiał na kilkanaście godzin przed zaginięciem. Można także przypuszczać, iż został zupełnie przypadkową ofiarą przestępstwa lub uprowadzenia, którego nikt wcześniej nie planował. Miejmy nadzieję, że żyje. Życzę Państwu dużo hartu ducha, który zapewne miał i Wasz syn. |
Wyobrażam sobie jaka to musi być tragedia dla całej Waszej rodziny. Choć nie mam dzieci na samą myśl, że mogłabym je mieć, pielęgnować, kochać, a potem stracić - łza kręci się w oku. Jeśli Robert jest dobrym i wrażliwym człowiekiem - a widzę, że tak jest głęboko wierze, że sam nie przyczynił się do Waszego dramatu. Pytanie czy ktoś, kto go skrzywdził ma choć tyle sumienia aby poinformować Państwa gdzie jest teraz Wasz brat, wasz syn, przyjaciel? Mam nadzieje, że przyjdzie chwila, która pozwoli Wam rozwikłać tą okrutną zagadkę i jeszcze w tym życiu spotkać się z ukochanym Robertem, trzymam kciuki. |
witam, serdecznie współczuję rodzicom i rodzeństwu zaginionego. Przyznaję jednak że mnie też zaciekawiło dlaczego miał przy sobie paszport? Czy jest możliwe że pomimo tak kochającej rodziny, przyjaciół i świetlanej przyszłości, nie stało się coś , co zawaliło jego świat? Może postanowił wyjechać, odpocząć i przemyśleć sobie wszystko? Czy zastanowiliście się państwo nad tym? Trzymam kciuki aby ta zagadką skończyła się jak najszybciej i jak najlepiej. Pozdrawiam- Justyna z mężem i bratem. |
Przez tyle lat zapewne przeglądali Państwo wszelkie ewentualności, ale tak mnie zastanawia ten paszport... Pamiętam jak kiedyś sama trzymana byłam pod kloszem i na studiach bez wiedzy rodziców wybrałam się na 5 dni w góry ze znajomymi. Nie chciałam ich martwić, byłam dorosła. O moim wyjeździe wiedziała tylko koleżanka. Ale gdyby coś się stało? Może Robert chciał z kimś wybrać się potajemnie na zwykła wycieczkę? Może ten ktoś - kolega, dziewczyna - może wcale nie mieli dobrych zamiarów? Może się coś stało i nikt o tym nie powiedział? Nie wiem czy to coś pomoże ale może warto się zastanowić, przemyśleć to raz jeszcze?
Łącze wyrazy współczucia i życzę wytrwałości w dążeniu do celu, a przede wszystkim - odnalezienia Roberta. |
Nie wiem jak to możliwe,że człowiek może tak po prostu rozpłynąć się w powietrzu. Bardzo serdecznie Państwu współczuję,ściskam mocno i szczerze wierzę,ze kiedyś wszystko się wyjaśni,a Robert do państwa wróci. Pozdrawiam serdecznie. |
Bardzo Wam współczuję. Przeczytałam o tym telefonie do Was od nieznajomego. Rozmowa dotyczyła więzienia, nieznajomy twierdził, że Robert jest w węzieniu, odsiaduje wyrok za posiadanie narkotyków. Myślę że ważne jest aby to informację sprawdzić. Pozdrawiam. Trzeba szukać wszędzie. |
Bardzo Wam współczuję. Przeczytałam o tym telefonie do Was od nieznajomego. Rozmowa dotyczyła więzienia, nieznajomy twierdził, że Robert jest w węzieniu, odsiaduje wyrok za posiadanie narkotyków. Myślę że ważne jest aby to informację sprawdzić. Pozdrawiam. Trzeba szukać wszędzie. |
Nie można przeczytać tego z obojetnością. Wiem, że oczekujecie Państwo jakiejś namiastki wiedzy o Robercie, a niekoniecznie słów współczucia, wsparcia itp. Przykre to, że nikt z wypowiadajacych się na forum nie mógł dać dotąd żadnej wiedzy na temat Roberta. Jakże bym chciała, aby było inaczej. Dobrze, że nie zamykacie się Państwo w tym bólu sami. Podziwiam i wspieram duchowo. Hania |
Tak się zastanawiam jak często dostaję na pocztę czy gadu-gadu znane wszystkim "łańcuszki". Zwykle ludzie piszą: prześlij ten list do 10 osób a spotka Cie szczęście, miłość, itp. Gdyby Państwo wysłali informacje o zaginięciu Roberta z prośbą o przesłanie jej dalej może kiedyś pocztą pantoflową trafiłoby to w ręce właściwej osoby? Proszę o tym pomyśleć. Ja chętnie prześle taką informację do wszystkich adresów mailowych jakie posiadam na poczcie - przecież to nic nie kosztuje a może zdziałać cuda. Załóżmy, ze ja wyśle tą informację do 20 osób, z tych dwudziestu osób niech prześle ją dalej chociaż połowa, z tej połowy tez połowa itd. - myślę, że może to trafić do naprawdę wielu osób nie tylko w kraju, ale i za granicą. |
Witam,
Bardzo poruszyła mnie Państwa historia - jestem pełna nadziei że Robert wróci, trzeba w to wierzyć.
To jest niesamowite że Państwo po 15 latach tak bardzo nagłąśniaja ta sprawe, jakby się to wydarzyło wczoraj - jestescie Państwo bardzo silni - i to musi przyniesc efekt - ja w to wierze.
Pozdrawiam i jestem z Wami
PS. Mam męza Roberta i tez rodzina na niego mówi Robuś :)
Izka |
To dziwne. Syn znajomej też był uczniem liceum w Dęblinie, też zaginął, rodzice szukali go między innymi przez program "Ktokolwiek widział...". Po kilku latach odnalazł się ... w Legii Cudzoziemskiej. Czy Państwo sprawdzali w tej szkole informacje nt. ich wychowanków, których spotkał podobny los? Może ten trop coś da?
Życzę Państwu, aby Syn odnalazł się. |
Popieram i namawiam innych do poparcia dnia zaginionych i poszukiwanych!!! Dziś pomodlę się by Robert się odnalazł... |
Witam Państwa, bardzo Państwu współczuję. Trzeba wierzyć i modlić się że Wasz Robuś się znajdzie i wróci do Was. |
Przykro mi, nie wiem jakie to uczucie bo nie jestem w takiej sytuacji.
Mogę tylko życzyć rodzinie szczęścia. |
Serce pęka! Oby Robert znalazł się jak najszybciej! Mam sześciu synów, jeden na kilka lat "zawieruszył się" w Holandii - myślałam, że zwariuję, ale modliła się cała rodzina i znajomi i po kilkunastu miesiącach odnalazł się i wrócił, a wyjechał nagle i bez pożegnania nęcony przez kolegów dobrą pracą. Wierzę, że Wasz syn odnajdzie się. Pozdrawiam |
15 lat juz mineło a wy dalej szukacie...nie tracac nadzieji,jestem pełna podziwu i wierze ze sie znajdzie.Wspolczuje Wam.. wierze,ze Wasz syn/brat sie odnajdzie,ze nadejdzie dzien ze poznacie prawde.pozwoliłam sobie napisac wiersz...W JEDNEJ CHWILI NASZE ZYCIE RUNELO ZABRAKLO CZASTKI SAMYCH NAS...CHODZ MINELO JUZ TE 15 LAT WIERZYMY KOCHAMY I CIE SZUKAMY ZA KAZDYM RAZEM GDY SLYSZYMY PUKANIE MAMY WRAZENIE ZE SERCE NAM STANIE I CZEKAMY BO MOZE TO BEDZIESZ TY...CHODZ I TYM RAZEM NIE JESTES TO TY...NIGDY NADZIEI NIE STRACIMY KAZDEGO DNIA CORAZ BARDZIEJ WIERZYMY ZE WKONCU ZAPUSZASZ I ZNOW BEDZIEMY RAZEM NA ZAWSZE Z MILOSCIA I NADZIEJA ZE TE OKROPNE DNI NIEPEWNOSCI W NIEPAMIEC SIE ZMIENIA.... |
Bardzo poruszyła mnie Państwa historia SZCZERZE WSPÓŁCZUJE a jednocześnie życzę Państwu wytrwałości, sił i żebyście w tym wszystkim nie zapomnieli że macie jeszcze siebie i czasem warto jest się uśmiechnąć, troche słonca rozpalic na twarzy.
Podziwiam Panstwa :) :) :)
serdecznie pozdrawiam i życze pomyślnego zakonczenia tych przykrych wydarzen.
UFAJCIE OPATRZNOSCI BORZEJ BO WSZYSTKIM KIERUJE DLA TWOJEGO DOBRA! |
Poruszajaca historia i zaluje ze nie moge pomoc. Zapewne rodzina probowala juz wszelkich sposobow, ale byc moze ta ososba: http://www.krzysztof-jackowski.info/?page=kontakt.php - moze byc ostatnia deska ratunku. Pan Jackowski oficjalnie wspolpracuje z policja i pomógl juz w odnalezieniu bardzo wielu zaginionych. Naprawde polecam Panstwu kontakt z tym czlowiekiem bez wzgeldu czy wierza Panstwo jeszcze w taki sposoby bo po tylu latach od zaginiecia jest to jedno z ostatnich sposobow. |
przeczytałem właśnie artykuł na stronie interia.pl i muszę przyznać, że dawno żadna wiadomość nie wywołała we mnie tyle poruszenia i współczucia dla rodziny co właśnie ta historia! jestem z Wami myślami i modlitwą! Trzymam kciuki, aby Wasz syn i brat w końcu się odnalazł! Zastanawia mnie tylko jedno... i nie wiem czy dobrze to zrozumiałem z artykułu, ale tam jest napisane, że miał przy sobie paszport. Więc jeżeli tak było to czy rzeczywiście nie planował żadnego wyjazdu za granicę? może został zmuszony do jakiegoś wyjazdu? Po tylu latach poszukiwań prawdopodobnie już sprawdzaliście ten trop, ale jeżeli nie to może są jakieś dane w celnictwie? Może akurat zdarzyło się, że sprawdzano jego paszport? może w ten sposób uda Wam się odnaleźć jakieś poszlaki może jakieś zaczepienie do dalszych poszukiwań! |
WITAM I BARDZO WSPOLCZUJE,I PRAWIE CODZIEN SIE MODLE ZEBY STAL SIE CUD I WASZ SYN WROCIL ,GORACO POZDRAWIAM I PROSZE BOGA ABY POZWOLIL WROCIC ROBUSIOWI DO WSPANIALEJ RODZINY |
Poruszyla mnie ta historia.Mam madzieje i chce wierzyc ze Panstwa syn zyje,po tym co przeczytalam (ze mial przy sobie paszport)sadze ze cos zamierzal,byc moze nie z wlasnej woli, byc moze z wlasnej -nie wiemy,ale na logike kto z nas nosi zawsze przy sobie paszport?Dokumenty owszem, ale paszport?To ze wyszedl w godzinach w ktorych rozpoczynaja sie wyklady na uczelni nie oznacza ze musial na nie isc....musialo sie cos wydarzyc oczym nie wiemy co sklonilo go do zabrania rowniez paszportu,moze trzeba bardziej w tym kierunku szukac ? |
Jest mi bardzo przykro z powodu Waszej tragedii. Z calego serca życzę aby Robert sie odnalazł. Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazic jak musicie cierpiec. Nie traccie nadziei.
Pozdrawiam. Robert |
Ogromnie Państwu współczuje. Nie biore nigdy udziału w wypowiedziach na forach internetowych jednak ta sytuacja jest wyjątkowa i jest coś co chciałbym napisać. Wiele mówicie o swoim synu, bracie na temat jego usposobienia, zainteresowań, ambicji, czynnym życiu społecznym. Nie mogę jednak oprzeć się myśli, że tak na prawdę to niewiele potraficie o nim powiedzieć. Proszę nie zrozumieć mnie źle ale przeczytałem artykuł bardzo uważnie, zobaczyłem reportarze i słuchałem Waszych wypowiedzi, nie znalazłem jednak ani jednej informacji będącej efektem np. szczerej osobistej rozmowy ojca lub matki z synem, brata z bratem. Odnoszę wrażenie, że najlepiej wnętrze pana Roberta zna jego siostra. Przeczytałem uważnie bardzo mądre fragmenty pamiętnika pana Roberta, każdy po przeczytaniu tych kilku zdań stwierdzi na pewno, że to był bardzo inteligentny człowiek - to nie podlega żadnej wątpliwości. Osoby o nieprzeciętnej inteligencji nie mają jednak łatwego życia. Zbyt dużo wiedzą, za dużo widzą, zbyt szybko rozumieją, potrzebują ułamka czasem sekundy aby dostrzec najpiękniejszą zalete lub najgorszą wade, często czuja sie nieakceptowane, wyalienowane w otoczeniu oraz bardzo, bardzo samotne. To jest takie poczucie ogromnej goryczy i rozczarowania z powodu życia w dwóch światach: w pierwszym, z uśmiechem na twarzy dla otoczenia, dobrym słowem dla innych, którzy często widzą w nas wielki wigor, siłe i podporę oraz w drugim, który znamy już tylko my kiedy zostajemi sami ze sobą w naszych czterech ścianach. Przypuszczam, że pan Robert bardzo dobrze znał swoich bliskich, osoba inteligentna niewiele potrzebuje aby na wylot poznac drugiego człowieka. Przykro mi jeśli poczujecie się Państwo urażeni, jednak wydaje mi sie, że on znał Was tak dobrze, jak Wy nie znaliście jego. Być może pan Robert sam siebie za coś nienawidził, może widział w sobie jakąś ceche, czy upodobania co do których nie miał wątpliwości, że otoczenie tego nie zaakceptuje. Myślę, że jesteście dla Roberta ważną i sporą częścią jego świata, zatem warto wiedzieć co mogło go przerażać w Waszych osobowościach, poglądach czy przekonaniach. Nie rozwiąże to na pewno tej strasznej zagadki ale choć namniejsze zrozumienie tego co działo sie w sercu tego młodego mężczyzny może przynieść Wam niemałą ulgę. |
Trafiłem tutaj poprzez interie na której przeczytałem cały artykuł. I byłem pod wrażeniem uporu z jakim szukacie Roberta. Wzruszyło mnie to. Nie umiem pomóc bezpośrednio bo niestety nie znam i nie znałem Roberta. Wiem że próbowaliście już szukać pomocy u wróżek itd. i że to daje złudne nadzieje i zły trop.. myślę że niekoniecznie może to co Wam powiedzieli było złym tropem możliwe że trop był dobry tylko poszukiwania były bezowocne. Nie wiem czy już próbowaliście szukać pomocy u znanego polskiego jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego. Ten Pan moim zdaniem ma bardzo dobre wyniki zwłaszcza w sprawach kryminalnych. Z tego co wiem z mediów to pomógł Policji niejednokrotnie w sprawach w których nie było punktu zaczepienia i ma na to dokumenty które potwierdzają jego udział w rozwiązaniu zagadek kryminalnych. Wiem że zaginięcie Roberta jest już odległe w czasie i może być trudniej jednak na pewno nie zaszkodzi. Osobiście trochę kiedyś czytałem i ogladałem reportaży o K.Jackowskim i nie dlatego że chciałem skorzystać z jego daru ale dlatego że fascynują mnie tacy ludzie z takim darem może dlatego że też zdarza mi się mieć sny prorocze. Wg mnie ten człowiek posiada spory dar. Nie znam go jednak ale zaufał bym mu od razu. Nie wiem czy jest w stanie Państwu pomóc. Nie wiem jak sie z nim skontaktować. Ale czytając artykuł na interii o zaginięciu od razu pomyslałem o nim. Pan Krzysztof wygląda tak http://www.youtube.com/watch?v=6pireGr_EPM Zresztą można go znaleźć w google bez problemu. Tylko tak mogłem pomóc bo sam nie jestem w stanie nic w samej sprawie pomóc a może akurat informacja o Panu Krzysztofie dla Państwa okaże się pomocna.
Wiara, Nadzieja, Miłość to wielki dar.. Wam jej naprawdę nie brakuje i może w końcu Bóg Wam pobłogosławi w tej sprawie.
Trzymam kciuki i pozdrawiam. PS: bede tu zaglądał. Ryszard
|
Też przeczytałam ten artykuł. Bardzo mnie poruszył i weszłam na waszą stronę. Chciałabym móc w jakikolwiek sposób pomóc. Niestety jedyne co mogę zrobić to wyrazić swoje szczere współczucie i modlić się za was i waszego syna. Myślami jestem z wami, Bóg również. Pokładajcie w nim nadzieje, bo tylko on może pomóc wam go odnaleźć. Nie poddawajcie się, zawsze jest nadzieja. |
Łzy poprostu same napływają do oczu...co sie dzieje na tym świecie,że człowiek wychodzi z domu i już nigdy do niego nie wraca?!Nawet nie potrafie sobie wyobrazić jaki to ból dla państwa!Życze oby mimo tego co sie stało ta iskierka nadzieji,ze Robuś kiedyś zapuka do państwa drzwi nie zgasła!!życze tego z całego serca! |
Brak słów....nie moge sobie nawet wyobrazić co Państwo czują....
Podziwiam i jestem z wami i mam nadzieje że się odnajdzie! ;/ |
Witam serdecznie ja dziś też na artykuł o Państwa zaginionym synu Robercie trafiłam przypadkiem na portalu"interia"i BARDZO mnie ta historia poruszyła!!!;( Mam starszą siostrę w wieku Państwa syna<rocznik 72>.Życzę Państwu z całego serca aby to wieloletnie czekanie zostało w końcu nagrodzone informacją o synu a najlepiej jego powrotem!!!:)NIE WIERZĘ że Wasz syn Robert opuścił tak kochającą rodzinę dobrowolnie i z własnej woli!<może warto sprawdzić zakony jak wcześniej sugerowali inni forumowicze?>.Z całych sił jestem sercem i myślami z Państwem i życzę Państwu nadal dużo siły i wytrwałości w dalszym poszukiwaniu UKOCHANEGO syna i brata Roberta!!!:)Wierzę że któregoś dnia do Państwa wróci "cały i zdrowy"!:)Pozdrawiam serecznie.:* Dominika. P.S.Poświęcę swoją modlitwę pamięci Państwa syna i jak najszybszym pozytywnym :) wyjaśnieniu Państwa wieloletniej osobistej tragedii.Proszę NIE TRACIĆ nadzei!!!:) |
Podzielam uwagę kolegi wyzej,RyszardaB.Jesli mogłbym cos doradzić to sugerowałbym sprobowac skontaktowac sie z jasnowidzem Krzysztofem Jackowskim.Ma naprawde za soba bagaz doswiadczen w tych sprawach i bardzoo rzadko sie myli, a to czy Robert nadal zyje pewnie powiedziałby od razu.Sprobujcie Państwo.Wierze ze uda sie odnalezc Roberta.Pozdrawiam cieplo. |
witam cala rodzine roberta!
bardzo wzruszylam sie ta historia!! wierze ze panstwa syn zyje i nie dlugo sie odnajdzie. bardzo panstwu wspolczuje i wierze ze bog w koncu sie zlituje i ktoregos dnia otworzycie panswto drzwi i zobaczycie w nich roberta!! z calego serca zycze. Nie wyobrażam sobie przec c musza panswo przechodzic skoro ja pisza i czytajac historie panswa rodziny wllam morze lez.
Pozdrawiam i przesylam moc usciskow
Agata.c Stargard szczeciński |
Bardzo współczuję Państwu tej tragedii,czytając różne informacje na tej stronie (a może też mając na uwadze amerykańskie filmy) zastanawiam się czy nie należałoby szukać Roberta posługując się jego numerem PESEL LUB NIP w informacji w Urzędzie Skarbowym lub Zusie,bo jeśli żyje i wszystko z nim w porządku (bo przecież mógł mieć wypadek i nic nie pamięta na jego skutek) to może przy dzisiejszej komputeryzacji można się w ZUS lub US coś dowiedzieć.Tak mi przyszło do głowy ...nie wiem co Państwo o tym myślą-ale może to dobry pomysł? |
Witam.Zobaczylam artykuł o Robercie na interia.pl,i bardzo mnie on poruszyl...Zycze Panstwu duzo nadzieji i wiary oraz siły.Mieszkam za granica i postaram sie porozsylac artykul o Robercie i zdjecia do wszystkich moich znajomych-wiem ze to niewiele ale chociaz tak moge pomoc.Panstwa bolu nawet nie probuje zrozumiec...ale pamietajmy wiara czyni cuda.
Pozdrawiam cala rodzine. |
Witam, śledząc od jakiegoś czasu sprawę Roberta, którą dzisiaj przypomniał mi na nowo portal, wychodzę z propozycją. Widzę, że próbowali już Państwo wielu sposobów, także z nasza klasą, ale można zauważyć, że informację przesyłane tzw. 'pocztą pantoflową' przez facebooka docieraja do bardzo wielku osób. Jest to bardzo prosty sposób, wystarczy stworzyć na facebooku strone lub wydarzenie dotyczące Roberta i wklejać jako link na tablicach z prośbą o przezywanie dalej. Nie ma co ukrywać, ze wiele ludzi korzysta z tego portalu i być może w ten sposób informacja dotrze szybciej niż poprzez plakaty na ulicach. Chętnie pomogę, jeśli będzie taka potrzeba. Pozdrawiam i również nie tracę nadzieji! |
Przeanalizowałam to wszystko o zaginięciu Roberta i przede wszystkim zastanawia mnie ,że miał przy sobie paszport -a przecież był rok 1995 ,ludzie nie podróżowali od tak ,że trzeba było mieć przy sobie paszport.Poza tym wydaje mi się prawdopodobna historia ,że nie wszystko wyglądało tak różowo,może czuł się naciskany przez rodziców,że zmienił studia,może był pod presją ,a przynajmniej tak się czuł.Często rodzice choć kierując się dobrymi intencjami wywierają presję na dziecko ,a dziecko sobie z tym nie radzi.Rodzice przeważnie zawsze widzą ideał w swoim dziecku i nie biorą pod uwagę ,że to jest człowiek jak każdy inny który ma prawo do błędów,złych emocji,że zamiast nakazów i zakazów potrzebuje zwykłego przytulenia po prostu.Nie ma ideałów... |
Witam, śledząc od jakiegoś czasu sprawę Roberta, którą dzisiaj przypomniał mi na nowo portal, wychodzę z propozycją. Widzę, że próbowali już Państwo wielu sposobów, także z nasza klasą, ale można zauważyć, że informację przesyłane tzw. 'pocztą pantoflową' przez facebooka docieraja do bardzo wielku osób. Jest to bardzo prosty sposób, wystarczy stworzyć na facebooku strone lub wydarzenie dotyczące Roberta i wklejać jako link na tablicach z prośbą o przezywanie dalej. Nie ma co ukrywać, ze wiele ludzi korzysta z tego portalu i być może w ten sposób informacja dotrze szybciej niż poprzez plakaty na ulicach. Chętnie pomogę, jeśli będzie taka potrzeba. Pozdrawiam i również nie tracę nadzieji! |
Witam chyba jak większość forumowiczów wypowiadających się dziś i wczoraj przeczytałam historię Roberta w Interii to jest ogromna tragedia dla państwa bardzo ale to bardzo współczuję. Jeżeli można tylko jakoś pomóc to bardzo proszę napisać annosa86@gmail.com z chęcią się przyłącze do pomocy.
Pozdrawiam Anna |
Chciałbym tylko przekazać rodzinie, że nie mam słów po przeczytaniu tego wszystkiego. Znalazłem waszą historię w Interii. Jest mi niesamowicie przykro, że takie tragedie spotykają ludzi. Jesteście Hiobami. Tylko takie wytłumaczenie ma dla mnie cień jakiejś logiki. Jesteście Hiobami. mzkmzk@poczta.fm |
czy probowaliscie facebooka albo nk? bardzo duzo ludzi odnajduje sie przez te portale. Z calego serca zycze zeby syn sie do was odezwal!!! |
Tak ogromnie Państwu współczuję. Nie jestem w stanie poczuć Państwa rozpaczy. Nie mam dzieci, jednak mam ukochanego brata, wspaniałą Mamę i cudownego Ojca...na myśl tylko o utracie ich-w takich okolicznościach, dopada mnie przerażenie.
Dotarłam tu również po artykule na interi,i również czytałam wszystkie wpisy, w nadziei,że znajdzie się jakakolwiek, maleńka,nowa informacja na temat Roberta.
Współczuję Państwu ogromnie i równie mocno liczę,że sytuacja Państwa, Roberta-znajdzie wyjaśnienie, po tylu latach,ale znajdzie.
W tym artykule przykuły moją uwagę słowa Pana Lecha, przytoczone przez interię. Wstrząsnęła mną okrutna prawda w Pana wypowiedzi, okrutna w bezsile, i tak prawdziwa,że chylę czoła Szanowny Panie Lechu:
"Przyszliśmy na chwilkę na ten świat, a on okazał się taki okrutny i traktuje nas jak śmiecie"
Niesamowite słowa w swojej prawdzie.
Z wyrazami szacunku Wioletta |
Długo zastanawiałam się nad waszym problemem i zwrócił moją uwagę fakt, że chłopak wyszedł z dokumentami i paszportem, niby nic nie zwykłego ale kiedy to pogodzić z jedną z informacji, mianowicie na temat zagranicznego więzienia daje do myślenia. Nawet najporządniejsi ludzie popełniają błędy. Być może chciał szybko dorobić, bądź nawet nie wiedział co przewozi przez granice. Znany jest również fakt, że ówcześnie nie wszystkie państwa chętnie mówiły o przemycie, a wówczas nawet nie zgłaszano większości takich przypadków. Pozytywna str to, że wedle tej argumentacji skazano go na 25 lat, przypuszczam że mogli by go Państwo znaleźć. Należało by szukać nie tylko wedle nazwisk ale i dat złapania, bo mógłby mieć fałszywe dokumenty, ale jak piszę to tylko moje spekulacje, może w czymś pomogą. Pozdrawiam, proszę nie tracić nadziei. |
Serdecznie współczuję całej rodzinie, sam mam dzieci i wyobrażam sobie ten potworny ból spowodowany niewiedzą co się stało z ukochaną osobą. Nie poddawajcie się,ktoś w końcu musi coś powiedzieć na temat Roberta. Najważniejsze żeby nie tracić nadziei, nawet po tylu latach. Proszę sobie uświadomić że ten cały ludzki świat, jest światem nieustających cierpień. Choroby, porwania, śmierć nieustająco gnębią ludzkość. Proszę również nieustająco wspominać te piękne chwile spędzone z Robertem, a przecież było ich tak wiele. Ile jest osób na świecie, dla których życie kończy się przed osiągnięciem pełnoletności. Dzieci z chorobami nowotworowymi, dzieci ginące w wypadkach ,cierpienie jest wszędzie. Mamo Roberta, urodziła Pani wspaniałego syna, jakby inny był ten świat gdyby takich ludzi było więcej. Proszę uświadomić sobie, że te dwadzieścia parę lat spędzone z synem, było dla Pani najpiękniejszymi chwilami na tym świecie. Moja podświadomość nasuwa mi myśl, że było to jednak porwanie przez osoby,które Robert dobrze znał, ale to są moje przypuszczenia. Proszę próbować się z nim łączyć drogą telepatyczną, ponieważ gdzieś na pewno przebywa na tym świecie, widząc waszą determinację na pewno jest szczęśliwy, że ma taką wspaniałą rodzinę. Serdecznie pozdrawiam i jestem z Wami |
Jestem wstrzasnieta ta wiadomoscia ze pomimo postepu mediow i wszystkiego innego Robert nie wrocil do domu nikt nic niewie nie widzial nie slyszal, nie jestem w stanie wyobrazic sobie panstwa bolu i cieprienia. Jako Polka jest mi wstyd za nasze wladze ze nic nie robia w takich sprawach jest to bardzo smutne ze sa tak zimni ludzie jak komendant o ktorym bylo wspomniane w artykule (www.interia.pl) zastanawaiam sie jak by poczuł sie na miejscu pana Lecha.? Mam nadzieje ze Robert sie odnajdzie a z tym mezczyzna z wiezienia to chyba bylo by najlepsze rozwiazanie przynajmniej panstwo wiedzieli by ze jednak nic mu nie jest. po przeczytaniu artykulu uswiadomilam sobie ze zycie zawsze pokazuje nam ze nie moze byc nam za latwo, Robertowi udawalo sie przez 23 lata wiec sadze ze zycie postanowilo z niego okrutnie zadrwic. mam szczera nadzieje ze odnajdzie sie caly i zdrowy i cierpienie panstwa wreszcie sie skonczy.
Pozdrawiam i 3 mam kciuki zeby sie udalo go odnalezc.!
P.S Robercie wróć i skróć cierpienie rodzicom i rodzeństwu |
Jest mi bardzo przykro z powodu tego, co Państwu się przydarzyło. Jest mi najbardziej przykro, jak niesprawnym aparatem okazała się policja i jak na co dzień nie pomaga ona ludziom. Mnie też przydarzyły się przykre rzeczy w życiu i myślę, że gdyby policja miała inne procedury, pewne trudne sytuacje mogłyby inaczej przebiegać lub się zakończyć ukaraniem winnych. Inaczej wszystko się rozmywa, nikt nie jest odpowiedzialny, nie ma prawdy, człowiek zaczyna winić samego siebie i cierpi. Moje słowa prawdopodobnie Państwu nie pomogą. Ale jednak wiele osób poruszyła Państwa sytuacja i chciałabym wyrazić swoje wsparcie. Proszę w miarę możliwości żyć dniem dzisiejszym i zwracać się do Boga, by pomógł dotrzeć Państwu do prawdy. |
Mnie nie dziwi ta mieszanka - wojsko, medycyna,psychologia, religia. To wręcz bardzo typowe dla osoby poszukującej porządku, zrozumienia świata i siebie, swojego miejsca, do tego chęć niesienia pomocy innym. Myślę, że Robert wiedział, że odchodzi z domu, abstrahuję teraz od tego czy było to świadome czy został zmanipulowany lub zaszantażowany. Wygląda na to, że jak najbardziej chodziło o niepozostawienie śladów i jakichkolwiek domysłów. Dlatego nie zabrał niczego i wyszedł o takiej porze jak gdyby udawał się na wykłady. To, że miał paszport może oznaczać wyjazd, ale nie musi. Może po prostu zabrał wszystko, co w jakimś sensie wyznaczało jego tożsamość. Może takie było wymuszenie. Nigdzie nie ma informacji czy miał ze sobą plecak lub torbę. A idąc na wykłady zabiera się ze sobą coś w czym można notować, idąc do biblioteki także albo przynajmniej coś, w czym potem można nieść książki. Wydaje mi się, że on się nie wybierał tego dnia ani do biblioteki, ani na wykłady. Myślę, że list napisany do ojca był swoistym pożegnaniem, ale napisanym tak, żeby nie zostało to rozpoznane. Tego dnia poprosił matkę, żeby obudziła go wychodząc do pracy, sądzę, że nie miał wcale zamiaru wcześniej wstać, chciał zobaczyć matkę po raz ostatni, to też mogło być cichym pożegnaniem. Siostra Roberta mówi, że on nigdy by tego mamie nie zrobił - w sensie odejścia z domu bez słowa. Tak, ale: nikt nie znał stanu umysłu Roberta wtedy, a umysł jest nieprzenikniony, myśląc kategoriami zwykłymi, ludzkimi, nie zrobiłby tego. Ale może jego umysł był już gdzieś dalej, gdzieś już w innej przestrzeni, wyżej, wtedy to, co ludzkie przestaje być już takie istotne. Może ocenił, że tak będzie lepiej - i nikt nigdy nie zgadnie dlaczego, bo patrzymy tylko przez pryzmat samych siebie. Po drugie - jeśli został zaszantażowany i to w taki sposób, że jeśli coś powie, to coś złego stanie się jego rodzinie, to wszystko staje się łatwiejsze do zrozumienia. c.d.n. |
potencjalnych wersji wydarzeń jest wiele i w każdym można dopatrywać się prawdy, (ciekawe wersje grażyna78), może rzeczywiści warto skorzystać jeszcze raz z usług jasnowidza, może przynajmniej przyniesie to ulgę, życzę Rodzinie Roberta by Ten znalazł drogę do domu,
|
Bardzo współczuję całej Rodzinie a zwłaszcza Rodzicom , utrata dziecka jest bardzo bolesna a jeszcze bardziej gdy żyje się w niepewności ! Wiara czyni cuda być może i Wam bedzie to dane . Z całego serca tego Wam życze. Czytając waszą strone widze jak bardzo się zaangażowaliście w poszukiwania , wierzę ze wszystkie drogi wyczerpaliście ale przeswituje mi myśl czy Robert mógł utracić pamięć i nie wie kim jest ? Z doświadczenia wiem ze nie wszyscy interesują się takimi sprawami , wieksząśc przechodzi obok nich obojętnie , wiec może to jest ta droga nadzieji ze kiedyś ktoś go rozpozna i odda Rodzinie a matce Serce . |
Panie Lechu jestem ZA! Niestety nigdy nie należałam do żadnego stowarzyszenia i jest mi bradzo trudno postawić pierwsze kroki...bardzo proszę o wskazówki...<br />
Jak pisałam wcześniej , musimy gdzieś w internecie zjednoczyć siły ,założyć grupę i pózniej zatwierdzić dzień,kiedy moglbyśmy ewentualnie spotkać się w realu,aby wszystko przedyskutować na żywo...<br />
Trudno jest jednoczyć siły na odległość,wszyscy mieszkamy w różnych miastach a nawet krajach...mimo to wszystko leży w naszych rękach!<br />
co Pan sądzi o tym?<br />
Pozdrawiam ! |
Robert2010/03/06 12:13:18
Witam wszystkich, którzy weszli na to forum i czytają te wypowiedzi a w szczególności rodziców i rodzeństwo Roberta.
Roberta Wójtowicza znam z czasów szkoły średniej. Były to czasy dziwne. Przekształcenia społeczno-ustrojowe w naszym kraju. Szkoła wojskowa wtedy jeszcze mocno upolityczniona. Kiedy byliśmy w trzeciej klasie do nauki dochodzą nowe przedmioty: religia i etyka. Zaczynamy wtedy inaczej postrzegać świat. "Bycie pilotami wojskowymi" zmienia wtedy swój wizerunek. Może właśnie pod takim wpływem Robert nie wybrał uczelni lotniczej ale poszedł na medycynę. W wolnych chwilach często rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Szkoła, nauczyciele, koledzy, rodzina, w ogóle życie - Robert był doskonałym partnerem do rozmów na różnorakie tematy. Nie poddawał się ogólnym opiniom ale wyrabiał sobie własne poglądy. Nie wiem co działo się z Robertem później. Wtedy wiedziałem tylko, że dostał się na WAM w Łodzi.
Z tego jak znałem Roberta mogę powiedzieć, iż na pewno nie chciałby aby martwiono się o niego. Był człowiekiem dobrze ukształtowanym moralnie ale równocześnie twardo stąpał po ziemi. Nie ważne gdzie teraz jest, czy jest tu wśród ludzi, czy może już wezwany przez Najwyższego wiedzie swój żywot na rajskich łąkach na pewno nie życzyłby sobie aby ktokolwiek przez niego cierpiał a już na pewno nie rodzice, rodzeństwo i najbliżsi.
Dlatego proszę w imieniu swoim i "częściowo" Roberta - nie rozpaczajcie, zachowujcie dobrą pamięć o nim ale nie zasmucajcie się.
Z poważaniem.
Robert
|
P. Jackowski pozbawił nas jakiejkolwiek nadzieji na odnalezienie syna. Jedni w to wierzą inni nie. Minęło 15 lat od tego tragicznego zdarzenia. My Jego rodzice zbliżamy się do krainy wiecznej ciszy, i resztkę czasu poświęcamy powołaniu Stowarzyszenia "ROZA"-Troska i Pamięć, którego celem nie jedynym z resztą byłoby hasło " NIE POZWÓLMY BY ODESZLI NA ZAWSZE". Dotyczy wszystkich którzy gdzieś się podziali nie z własnej woli. Stąd apel do społeczności na różne sposoby o wsparcie tej idei. Pamiętajmy, że pewnego dnia oczekujesz na powrót bliskiej osoby do domu, i że ten dzień trwa do konca twojego życia. Wyobraż sobie, że czekasz na nią, nie wiedząc gdzie jest, ani nawet czy jeszcze żyje. Wyobraż sobie, że pukałeś już do wszystkich drzwi, gdzie mogłaby ona być i nie wiesz, co jeszcze można zrobić. Można zrobić to o co właśnie proszę. Niebawem do publicznego obiegu wejdzie strona internetowa tworzonego Stowarzyszenia "ROZA". Lech Wójtowicz |
Szanowni forumowicze,policjant który odkurzał segregator z materiałami zaginionego syna,nie pozwolił mi zaglądnąć do jego wnętrza przytaczając trzy ustawy oraz zarządzenie KGP NR.352 lecz moim zdaniem istnieje obawa, że jeżeli rodziny osób zaginionych miały by tą możliwość, dla policji nadeszły by bardzo trudne czasy. Będzie to priorytetowym zadaniem tworzącego się Stowarzyszenia"ROZA". W Komendzie Miejskiej Pojicji zdecydowano się opowiedzieć następującą bajkę;
1/ Straż Graniczna nie potwierdziła aby w tym czasie Robert Wójtowicz przekraczał granicę RP.
2/ Narodowy Fundusz Zdrowia nie refundował kosztów leczenia pacjenta o nazwisku Robert Wojtowicz.
3/ ZUS nie odnotował wpływu składek na obowiązkowe ubezpieczenie społeczne od Roberta Wójtowicza, oraz nie wypłacał na jego rzecz żadnych świadczeń.
4/ Urząd Skarbowy nie odnotował żadnych wpływów podatkowych oraz rocznych rozliczeń od podatnika o nazwisku Robert Wójtowicz.
5/ Grodzki Urząd Pracy nie zarejestrował bezrobotnego o nazwisku Robert Wójtowicz.
6/ Urząd Stanu Cywilnego nie wydawał karty zgonu na nazwisko Robert Wójtowicz.
Policjo, instytucjo odpowiedzialna za bezpieczenstwo swoich obywateli, nie drwij sobie z nich. Przejdż przez bramę pokory, stań na wysokości zadania do jakiego jesteś powołana. Zaginięcia to problem społeczny, nie mniej ważny od dopalaczy, palenia papierosów w pabach, czy wreszcie psich gówien na trawnikach. Uf, smutno mi było to pisać.
Lech Wójtowicz |
Nikt komu ktos z bliskich nie zaginal nie jest w stanie nawet w polowie wyobrazic sobie co czuje rodzina. To tak jakby ktos dzień w dzień po kawałku wyrywał serce. I ta bezsilność. Bezradność. gonitwa myśli, co mogło się stać. Analiza dnia kawałek po kawałku. Wierzę razem z Państwem że Robert wróci. Podpisuje sie pod zalozeniem stowarzyszenia. strona szukamywas.pl |
Fragment listu Roberta do ojca pracującego w Magnitogorsku na chleb dla ukochanych w kraju z dnia 9.I.1995r: W sylwestra porozrzucało nas na różne strony /mowa o bracie i siostrze/. Ja byłem na sylwestrze u koleżanki z duszpasterstwa i tam przywitałem nowy rok 1995. Było 21 osób. Po zaginięciu Roberta rodzina ustaliła nazwiska tych osób. Pytanie do:Moniki H-organizatorki sylwestra, Małgorzaty K, Beaty K, Agaty G, Jerzego M, Anny B, Grzegorza S, Ingi D, Krzysztofa H, Grzegorza J, Ewy M, Katarzyny M, Pawła P, Ewy M, Janusza W, Jolanty G, Grzegorza L, Anny L, Bożeny P,oraz księdza Krzysztofa L -prowadzącego duszpasterstwo, dlaczego mimo upływu 15-u lat od tego tragicznego dla rodziny zdarzenia,MILCZYCIE??? |
Niesamowite jak mozna milczec przez tyle. Czemu im zalezy na zachowaniu czegos dla siebie. A byli przesluchiwani przez policje? |
Nie moge napisac nic wiecej, oprocz tego, ze bardzo wspolczuje i nie moge sobie wyobrazic bezmiaru cierpienia, jakiego musicie przezywac.
Moge natomiast umiescic linka do strony na Facebooku, im wiecej osob bedzie wiedziec o tej sprawie, tym lepiej.
Pozdrawiam cieplo
Marsia |
Dziękuję serdecznie za wyrazy współczucia, oraz za chęć umieszczenaia linka gdziekolwiek Pani tylko potrafi. Ojciec Roberta |
Tak samo bym skorzystał pomimo to że jestem osobą wierzącą (choć szczerze mówiąc nie wiem co o tym myśleć), nawiązując troszkę do odpowiedzi Heleny, czy korzystaliście Państwo z kontaktu z kanałem Kosmica.tv? Aż ciekaw jestem co oni by tam powiedzieli, zwłaszcza w sobotę i niedzielę pewien prowadzący. |
Szanowni forumowicze, legia cudzioziemska to formacja anonimowa, charakteryzująca się bezwzglednością , okrucienstwem w stosunku do ludzi, grup społecznych,społeczenstw, narodów sprzeciwiajacych się władzy totalitarnej, wpływom ludzi biznesu i polityki na ich los. To banda anonimowych złoczynców działających na zlecenie. Odejdżcie od pomysłu, raz na zawsze, że Robert mając paszport wybrał sie do tej formacji. Kolega na forum poświęconym Robertowi pisze: w 3-ej klasie szkoły dęblinskiej po transformacjach ustrojowych wprowadzono religię i etykę w efekcie tego zmieniło się pojęcie znaczenia służby. Od tego momentu Robert przekierowywuje swoje myslenie: żołnierz to ktoś kto pozbawia życia drugiego człowieka. Religia i etyka zrobiła swoje w umyśle Roberta. Po skonczeniu dęblinskiej szkoły z wyróżnieniem,postanawia zdobywać wiedzę potrzebną dla ratowania ludzkiego życia. Wyboru WAM w Łodzi, szlachetny Robert dokonał z konieczności, by nie obciążać rodziców kosztami nauki w szkole dęblinskiej. Nie było to miejsce o którym marzył. Nonsensem dla niego było , że kolega z deblinskiej szkoły orląt powali całą wioskę z maszyn pokładowych SU lub F16, a on jako lekarz wojskowy ma ratować ich życie. Postanawia odejść jak najdalej od tych absurdów. Wrocić do miejsca swojego urodzenia. Tu realizować szlachetną ideę ratowania ludzkiego życia w cywilu. Taką prawdę znają rodzice i rodzenstwo. Kto 20 stycznia 1995r zrobił jemu i nam krzywdę. |
Jakub, witam cię serdecznie i dziękuję za radę, lecz my rodzice i rodzenstwo zaginionego ukochanego syna i brata Roberta poszukujemy i prosimy o pomoc w znalezieniu Roberta w świecie realnym. Był, żył i gdzieś się podział. Jeżeli potrafisz nam pomóc, bardzo serdcznie prosimy o taką pomoc nawet z wykorzystaniem sił kosmicznych i nieznanych nam kanałów Kosmica tv. Rodzące się Stowarzyszenie "ROZA" Troska i Pamięć rozpropaguje twój sposób poszukiwania zaginionych ukochanych osób. Pozdrawiam serdecznie. Lech Wojtowicz |
Oczywiście, nie mniej jednak o ile mnie Pan dobrze zrozumiał, chciałbym byście Państwo wzięli pod uwagę iż nie tylko Pan Jackowski jest w stanie w jakikolwiek sposób pomóc. Kosmica tv jest programem telewizyjnym nadawanym przez cyfrową telewizję satelitarną na satelistach Astra 23.5E oraz Hotbird 13.0E, gdzie jego emisja jest użyczona przez kanały Tele5, TVNMeteo, Mango24, ITV. Nie wiem na ile to źródło jest wiarygodne (tarot, jasnowidzenie, wróżenie), ale skoro zaufaliście Panu Jackowskiemu, który jak dla mnie nie różni się niczym innym, poza potwierdzonymi faktami jego wiarygodności, to warto wypróbować innych źródeł. W jednym z programów TVP powiedział Pan takie słowa "zostały sprawdzone szpitale, schroniska... i co jeszcze mogłem zrobić...", no więc myślę że warto po prostu zaufać i próbować, próbować, próbować... . Może akurat któryś z tych prowadzących wskaże miejsce pobytu, bądź wiadomość czy Robert w ogóle jest w świecie życzych. Od momentu jak dowiedziałem się o tej sprawie około pół roku temu w programie "Ktokolwiek widział... ktokolwiek wie" wczułem się mocno w ten problem.
Ja ze swojej strony mogę chociaż cokolwiek doradzić i życzyć powodzenia. |
Historie Roberta sledze juz od dluzszego czasu, pamietam sprzed lat wzmianki o jego zaginieciu, ale czlowiek biegl wtedy wlasnym torem zycia i nie bylo jemu po drodze przygladac sie mijajacym go ludziom a moze trzeba bylo... Dzisiaj ustalam nieco w swoim biegu i po kilkunastu latach wracaja wspomnienia o tamtym chlopcu sprzed lat, dzisiaj dokladnie poznaje jego historie, probuje zrozumiec ale tysiace pytan zostaje bez odpowiedzi. Podziwiam Was rodzicow, ze umiecie z tym wszystkim zyc, ze wciaz nie tracicie wiary, ile trzeba miec w sobie sily, zeby to wszystko udzwignac taki balast niewiedzy o swoim dziecku. Dla mnie jeszcze mozliwa hipoteza jest to, ze byc moze Robert zostal wciagniety do sekty, moze wydawac sie to absurdem, ale nie uwierze, ze chlopak, ktory mial tak ambitne plany zyciowe dalby sie zmanipulowac zwyklym ludziom i uciec z domu, musial poznac kogos kto mial duza sile przekonywania, kogos kto potrafil zjednac sobie Roberta, poznac jego pragnienia duchowe, najwyzsze cele. Pamietam, ze w tamtych czasach duzo slyszalo sie ostrzezen przed sektami, to byl jakis nawal, pamietam to dokladnie bo w szkole zaczeto mowic nam o tym ku przestrodze, na ulicach zaczeli pojawiac sie "dziwni", ktorzy zachecali szczegolnie mlodziez do glebokich rozmow o zyciu i Bogu, ujawnila sie wtedy sekta "Odnowa w Duchu Swietym". Chce wierzyc, ze Robert przebywa w jakims zamknietym zgrupowaniu, chce wierzyc, ze zyje i odezwie sie do panstwa. |
Mogę Was pomóc w jedynym - w modlitwie. Dlatego modlę się o to żeby Wasz syn się odnalazł. |
Przyszedł mi kolejny pomysł po przeczytaniu tych wpisów do głowy,przecież był obowiązek wymiany dowodów osobistych -czy ewentualnie nie udałoby się Państwu w Urzędzie Miasta czegoś dowiedzieć.Czytałam ,że Policja powiedziała Państwu ,że nie znaleźli żadnych śladów w Urzędzie Skarbowym ,w Zusie ale rozumiem ,że to było 15-ście lat temu -może jednak coś się zmieniło do teraz i warto wszystkie te drogi urzędowe przekopać jeszcze raz.Biorę pod uwagę ,że oczywiście Państwa syn żyje bo po co czarne scenariusze. |
Moim zamiarem było opisać wszelkie możliwe teorie, co do zaginięcia Roberta. Teraz myślę jednak, że to bez sensu. Można je mnożyć, łamać sobie głowę i zachorować na własną wyobraźnię, prawda będzie pewnie jeszcze zupełnie inna, może kiedyś będzie nam dane na tej stronie ją poznać.I powiemy wtedy: "a więc tak to było". Mnie zastanawia w tym momencie parę innych rzeczy, na które nie znajduję odpowiedzi na tej stronie, chyba tylko pan Lech będzie w stanie na nie odpowiedzieć, jeśli będzie, jeśli zechce, jeśli może... |
Czy kiedykolwiek sprawdzono, czy między 10.00 - czyli mniej więcej wtedy, kiedy do pracy wyszła siostra z mężem a 14.00 - czyli wtedy kiedy wyszedł Robert, był jakiś telefon do Roberta.
Po drugie - a wydaje się to istotne - czy Robert nosił paszport razem z innymi swoimi dokumentami? Bo jeśli tak - to fakt, że miał go przy sobie niewiele wnosi. Z kolei jeśli trzymał go osobno i tym razem zabrał ze sobą, to zupełnie zmienia postać rzeczy. To oznacza, że coś wiedział już, że planował, albo ktoś zaplanował coś za niego, czego kompletnie nie oczekiwał. Tylko w dwóch przypadkach możliwe jest, że albo nikt nic nie wie, albo prawda jest nie do wyłuskania. Jeśli owo zniknięcie było jego inicjatywą (skoro nic nie wiadomo, to takiej opcji póki co nie można wykluczyć). Tylko potem niekoniecznie potoczyło się po Roberta myśli. Albo jeśli został zwerbowany do jakiejś tajnej misji, eksperymentu itp. W pozostałych przypadkach, ktoś coś musi wiedzieć. Robert musiał się z kimś spotkać, ktoś musiał o to spotkanie poprosić - załóżmy. Może miałoby to być przed wykładami, może zamiast nich, bo coś wydawało mu się ważniejsze. Skłonni jesteśmy wierzyć nawet w dość absurdalne teorie pod warunkiem, że przedstawia je ktoś, kogo: znamy, lubimy, szanujemy. Zatem ktoś prawdopodobnie tak zagrał, może chodziło tylko o zwabienie, może była jakaś prośba, w każdym razie ktoś potrzebował Roberta do czegoś wykorzystać. Na pewno znacznie łatwiej wymyślić przyczyny zniknięcia małego dziecka, młodej dziewczyny czy kogoś z zanikami pamięci niż dorosłego mężczyzny - który nie miał powiązań z żadnym światkiem przestępczym (bo wtedy to już nie dziwne). A może fakt zabrania paszportu miał tylko odwrócić uwagę, zmylić trop... |
Kolejna rzecz - ten kolega, który twierdził, że dzwonili do niego porywacze. Czy on się przyznał do blefu? Czy może do dziś utrzymuje, że do niego dzwoniono. Jeśli dzwoniono - to ten numer, z którego dzwoniono był przecież do sprawdzenia.
A może to też jakaś próba odwrócenia uwagi. W każdym razie, jeśli ktoś był zdolny w jakikolwiek sposób (czy mówiąc bardziej wprost - w sposób perfidny) wykorzystać drugą osobę kiedyś, to raczej nie ma co liczyć na jego skruchę, na jakiekolwiek słowo. Wprawdzie niewykluczone, ale mało prawdopodobne. Może na starość, wielkie "może".
|
A skoro ci, którzy mogliby mówić, milczą jak zaklęci, to parę słów, parę pytań a propos jasnowidzów i wróżek. Dlaczego - jeśli oczywiście nie jest to tajemnicą - pan Jackowski odebrał rodzinie nadzieję? Powiedział:"Nie szukajcie syna, bo nigdy go nie znajdziecie". Czy może był w stanie powiedzieć coś więcej? Człowiek ten pomógł wielu ludziom, ale wielu też nie był w stanie pomóc. Zresztą kim byłby, gdyby potrafił pomóc wszystkim. Czterech powiedziało, że Robert żyje. Czterech spośród ilu? Była mowa o porwaniu, o tym, że Robert nie żyje chyba też. Że jest gdzieś przetrzymywany - w ciasnym pomieszczeniu z cegieł w okolicach Batowic - jeśli dobrze pamiętam. Pewien ksiądz też mówi coś o Batowicach i Cmentarzu Grębałowskim. Może nie do końca należy brać owe przesłanki dosłownie. Może z tych okolic pochodzi osoba, która coś wie, która w jakiś sposób była zamieszana w sprawę. A może początkowo Robert faktycznie był gdzieś w tych okolicach przetrzymywany. Oczywiście przychodzą mi do głowy też teorie dość okrutno-makabryczne, ale nie chcę o tym pisać. Tym nie mniej tej drogi - wydaje mi się - nie należy porzucać. Na sto wróżek i jasnowidzów, może jeden zna prawdę. |
W każdym razie - ktoś musiał Roberta znać, obserwować, wiedzieć o jakichś jego wątpliwościach, umiejętnościach. Czy był to ktoś z jego przeszłości, z "cudownego duszpasterstwa", z uczelni...No chyba, że to dzieło jakiegoś niesamowitego przypadku.
Zakładając, że Robert żyje i że nie ze swojej inicjatywy jest tam gdzie jest, to fakt, że się nie odzywa może wynikać chyba tylko z paru przyczyn:
- ktoś nadal mu to uniemożliwia
- przeszedł pranie mózgu i już nie ma potrzeby powrotu do przeszłości
- stracił świadomość, pamięć, na skutek traumatycznych przeżyć
Jeśli gdzieś żyje jako - dajmy na to - kloszard, kto rozpozna w nim pięknego chłopca sprzed lat, progresja niewiele pomoże. Jeśli trafił gdzieś do szpitala psychiatrycznego, takiego gdzie nikt nikim się nie przejmuje, może w takim ośrodku zamkniętym spędzić resztę życia jako NN i nikomu nie zależy tam na dowiedzeniu się kim jest. A wierzcie mi, są nadal takie placówki w wielkim świecie.
|
No i w końcu temat Boga, bo się tu ciągle przewija i nie sposób go ominąć. Często jest tak, że im większe problemy, im ciężej człowiekowi, tym intensywniej szuka antidotum - może to być Bóg - taki czy inny. Wiem, że głoszę w tym momencie banały. Ale zmierzam do tego, czy Robert sprawiał wrażenie jakby nie radził sobie ze sobą, ze światem? Im mniej człowiek mówi o sobie, to możemy się spodziewać, że tym więcej w nim labiryntów. Pytanie do rodziny: wiem, że niewątpliwie szanowaliście Roberta prywatność, ale ile on sam mówił Wam o swoich emocjach - bylibyście w stanie powiedzieć kogo lubił, kogo nie lubił, co go denerwowało, czy ktoś mu się podobał, czy był w kimś zakochany itd. Żyjemy wśród ludzi i wszyscy wytwarzamy różne interakcje. Z zapisków Roberta wynika na pewno, że był inteligentnym chłopakiem, głodnym wiedzy, poszukującym sensu. Tylko jakoś nie widać w tym wszystkim jego emocji. I czy w końcu taki zwrot ku sprawom religii nie był u Roberta jakąś formą ucieczki? Przed czym? Niektórzy twierdzą, że na psychologię idą Ci, którzy mają ze sobą największe problemy i chcą zrozumieć siebie samych. I nawet pięknie. Tylko u Roberta - w moim odczuciu - jakoś za wiele tego "dobrego" naraz. I dlatego jest to trochę niepokojące. Łatwe do wykorzystania. Może... |
Do człowieka z tłumu. Niewątpliwie czytając Twoje rozważania, bardzo mnie to wszystko co napisałeś/aś poruszyło i zainteresowało. Jeżeli byłaby taka możliwość z chęcią bym się z Tobą spotkał porozmawiać, jednak jeżeli chcesz pozostać anonimowy uszanuje to i pozostaje mi tylko podziękować za wypowiedzenie się na tym forum. |
Człowieku z tłumu.
Witam serdecznie
Swoimi wypowiedziami, za które serdecznie dziękuję, poświadczasz, że jesteś osobą dociekliwą, wrażliwą, reagującą na zło, które człowiek zgotował drugiemu człowiekowi. Człowieku z tłumu, dzielisz się z cierpiącą rodziną, uwagami, spostrzeżeniami i nachodzą Cię rózne refleksje.
Odpowiem na nie niebawem. |
Do Brata Zaginionego Roberta
Nie jest to niemożliwe, tyle że ja nie mam mocy wniesienia czegoś ważnego, istotnego dla sprawy. Co więcej spotykając się, moim pragnieniem byłoby powiedzenie Wam jako Rodzinie Roberta czegoś pokrzepiającego, a nie potrafię. To byłyby banały. Po drugie - byłoby to też dla mnie niezwykle obciążające emocjonalnie. Historia Roberta jest dla mnie wyjątkowa, wręcz dotykająca do żywego, z powodów nie do końca nawet dla mnie jasnych. Może to fakt, że zaginął ktoś wartościowy, niebanalny, może determinacja rodziny, może wszystko to razem, a może jeszcze coś innego, czego nie jestem w stanie sobie do końca uświadomić. Tak naprawdę spotkanie mogłoby w jakimś sensie rozwiać część moich wątpliwości, zaspokoić ciekawość. Ale co dałoby Tobie, Wam? Może niech zostanie jak jest. |
Jest taka myśl, która wraca do mnie jak bumerang, kiedy opuszczają mnie resztki optymizmu. To czarna myśl, a takimi nie powinno się chyba dzielić. Wiele faktów pasowałoby wtedy, niestety. Mam nadzieję, że to nieprawda, bo od tej myśli boli wszystko, dusza, głowa i wszystkie wnętrzności. Poza tym, czy istnieje taka myśl, której Rodzina Roberta by jeszcze nie przerobiła, nie sądzę. Myślę, że przerobiła po tysiąckroć, w chwilach zwątpienia zwłaszcza. Wcześniej, na początku mojego zainteresowania historią Roberta, jeszcze się owa myśl nie pojawiała, teraz już niestety tak i coraz częściej myślę, że ktoś zrobił Robertowi krzywdę, jak to Pan Lech często podkreśla. Napiszę o tej obsesji myślowej tylko wtedy, jeśli Rodzina wyrazi zgodę i zainteresowanie, jeśli nie - zachowam ją dla siebie. |
Na informację o zaginięciu Roberta natrafiłam kilka dni temu, błądząc po Internecie. Szczerze Państwu współczuję. Minęło już tyle lat i wydaje się, że wykorzystali Państwo wszelkie możliwe sposoby na odnalezienie syna. Ale wciąż macie nadzieję. Nasunęło mi się kilka myśli. Po pierwsze - symulacja komputerowa obecnego wyglądu Roberta. Czy powstał tylko ten jeden hipotetyczny portret? Przecież Robert mógłby mieć zarost, wąsy, brodę, nosić zupełnie inną fryzurę, np. włosy upięte w kitkę, jak noszą mężczyźni, mógłby też nosić okulary. Czy specjaliści nie wykonali innych możliwych portretów? Może zwrócić się o to do nich ponownie, i ponownie wykonać plakaty, puścić te zdjęcia w internetowy obieg. Może ktoś rozpoznałby go? Można liczyć tylko na ludzi, którzy z nim się zetknęli, niezależnie od tego, czy utracił pamięć, czy też nie. I druga sprawa - jasnowidze. Szukajcie u nich pomocy, chocbyście mieli zjeździć całą Polskę, by odwiedzić wszystkich tych ludzi obdarzonych nadprzyrodzonym darem. I trzecia rzecz - żarliwa modlitwa o ukazanie prawdy. |
Słyszałam, że również policja wykorzystuje pomoc jasnowidzów w przypadku poszukiwań zaginionych. Jednym z takich jasnowidzów jest pan Krzysztof Jackowski. Ale być może już Państwo do niego dotarli? |
16. "Mamy pamięć, co nie kłamie"... |
Moim zdaniem chłopak zwiał z domu i zerwał kontakt z rodziną. Nie on pierwszy i nie ostatni. Jestem pewien, że rodzina mówi mniej, niz wie...ta historia nie trzyma się kupy. Była połowa lat 90. szary, klerykalny, zakłamany krakowek....a on wydaje się byc inteligentnym, ambitnym człowiekiem (podejrzewam, że krypotogejem)....wziął paszport i zwiał z domu. Jaką miał alternatywę? Życie w szarej Polsce i rozrywki typu "duszpasterstwo"? Zamiast dawać zarobić szarlatanom od >jasnowidzenia< (kto wierzy w takie brednie?)nalezało by może raz jeszcze przeanalizowac relacje z synem/bratem i zastanowic się co poszło nie tak. |
Wielu na tej stronie pisze o Robercie że uciekł z domu ale ja w to nie mogę wierzyć, nie znałem Roberta gdy zaginął miałem niecałe 6 lat. Jak widzę te zdjęcia, gdy widzę Jego miłą, uczciwą, pogodną wręcz niewinną twarz, to nie mogę uwierzyć że mógłby uciec i zrobić rodzicom coś takiego, to nie w Jego stylu zrobić by takie perfidne świństwo. Na marginesie nawet jakbym ja tak zwiał to na pewno góra po roku bym się odezwał. Mam osobiste problemy młodego człowieka ale w życiu mamie bym nic takiego nie zrobił i jak mówi siostra Roberta: on swojej mamie by nic takiego nie zrobił. Liczę na to z całego serca że Robert się znajdzie. Na prawdę zazdroszczę (i chyba nie tylko ja) Robertowi ojca, wielu chciałoby też mieć takiego.
P.S: Werner te twoje podejrzenia że był kryptogejem zachowaj dla siebie |
śledzę tę sprawę od dłuższego czasu i nie daje mi ona spokoju.
czytałam chyba wszystko co jest na ten temat w sieci.
Zapiski Roberta wyglądają tak, jakby ciągle chciał poukładać swoje życie. Notował swoje myśli, być może też gdzieś usłyszane słowa, które go nurtowały...też tak robię, kiedy nie potrafię ogarnąć tego co się w okół mnie dzieje...
rodzice piszą, że był doskonałym uczniem, przykładnym synem...a ja widzę ogromne obciążenie dla młodego, bardzo inteligentnego człowieka. Ciągle być najlepszy, przeć do przodu. W szkole świetne oceny, potem szkoła wojskowa, gdzie trzeba mieć sporo siły i samozaparcia i na koniec psychologia...a gdzie porażki? pytam, bo moi rodzice też wciąż i wciąż oczekiwali ode mnie bycia najlepszą, z jednej strony też chciałam, aż uświadomiłam sobie, ze to nie moje pragnienia...i za wszelka cenę chciałam zerwac kontakt z rodzicami, oderwać się od tego "bycia idealną"...tylko, że nie ma idealnych ludzi, mimo nacisku i oczekiwań nie zmieni się człowieka w maszynkę do sukcesów.
z własnego doświadczenia wiem ile mozna ukryć przed światem, ludzie myślą, że jesteś idealny, doskonały, a ty chcesz oddychasz i w tajemnicy robisz to co chcesz, to co cię pociąga...i mało kto o tym wie, może przyjaciel, najbliższy, który wie dużo wiecej niż rodzina.
Z zewnątrz często coś wygląda zupełnie inaczej niż w środku. Siła charakteru niekiedy jest oznaką psychicznej słabości (wiem, że brzmi to absurdalnie, ale chodzi mi o to, że trzymając się zasad, będąc "poukladanym" zapewniamy sobie poczucie bezpieczeństwa, ludzie, którzy są pedantami, nigdy się nie spóźniają, wszystko mają poukładane, robią plany i je wszystkie konsekwentnie realizują, sa przeważnie pogubieni w życiu - stąd chęć "porządku")
nie wiem jak było z Robertem, żałuję, że go nie znałam, ale widzę analogię między nami i to dużą...ale to może być tylko "wrażenie".
Chciałabym, żeby chociaż dał znak, że żyje, bo głęboko w to wierzę. |
A niby czemu Werner ma zachować dla siebie swoje myśli i podejrzenia? Napisał, co sądzi i ma do tego prawo. Zresztą jakie to ma znaczenie czy Robert był gejem czy był heteroseksualny, oprócz tego, że w pierwszym przypadku byłoby mu o wiele trudniej żyć, zwłaszcza w Polsce. Był dorosłym człowiekiem i świadomym już zapewne swoich pragnień. A Ty Solidarny z Państwem pisząc w ten sposób, tylko dowodzisz swojego braku tolerancji = uznawania jednakowej wartości różnych podejść do życia, upodobań itd. Sposób, w jaki sformułowałeś ostatnie zdanie niestety każe przypuszczać, że jeszcze długa droga przed Tobą, skoro jakieś przedziwne oburzenie wywołuje w Tobie słowo gej, tak, że wręcz każesz jakiejś obcej osobie zachowywać poglądy dla siebie. Natomiast, że rodzina mówi mniej niż wie ( za Wernerem)to akurat nie jest dziwne. Nie chcą rozgłaszać wszem i wobec wszystkiego, co wiedzą, bo i po co. Tym bardziej, jeśli są to jakieś intymne sprawy. Również mam to poczucie, że mówi mniej. Robert był dorosłym facetem i nawet nie chodzi o to, czy z kimś był, czy nie. Wielu ludzi w tym wieku nie jest z nikim. Ale trudno mi uwierzyć w to, że nikim się nie interesował. Chyba, że faktycznie tak bardzo absorbowały go inne sprawy, wyższe. Ale pomyślcie przez chwilę o sobie i przypomnijcie sobie siebie w wieku lat 23 i ileś tam lat jeszcze wcześniej. Czy możliwe jest w ogóle, żeby nie było się do tej pory zakochanym? Tak naprawdę nie o to mi chodzi, raczej o to, co Robert mówił o sobie, czy on w ogóle mówił komuś o swoich uczuciach? Zmierzam do tego, że tak naprawdę to chyba nikt nie wiedział o Robercie niczego istotnego. Bo to, ze chodził do jakiejś tam szkoły i miał super oceny itp., itd. to jest niewiele. To tak jak u mnie kiedyś, gdyby spytać kogoś z mojej przeszłości, co o mnie wie, myśli, no tak, pewnie by padło, że super oceny, że poważna osoba... Pękam ze śmiechu, ale ten śmiech jest na wpół bolesny. Bo w tamtym okresie w mojej głowie było jedno: zasnąć i się nigdy nie obudzić. Kto o tym wiedział? Nikt. I nikt się nie domyślał. Zatem kłaniam się w pas...tym co myślą, że kogoś znają... I oczywiście szukanie Boga albo boga, ucieczki w samotność, książki.... Szkoda gadać. Kiedy zainteresowała mnie historia Roberta, pierwszą moją myślą było to, że odszedł sam, potem pojawiła się czarna wersja wydarzeń, choć bardzo konkretna. Co do jasnowidzów - nie wszyscy są prawdziwi. Ale wierzę w tego typu zdolności. Telepatia, przepływ energii itd. Zbyt wiele tego w życiu dookoła, więc trzeba być ignorantem, żeby totalnie to zanegować. Rodzina nie chce zdradzić, co powiedział pan Jackowski, szkoda. Ten pan często pomaga, ale nie zawsze. No i oczywiście ciekawość...no niestety. |
człowieku z tłumu - mam bardzo podobne odczucia, jesli chodzi o znajomość Roberta przez członków rodziny. Zresztą napisałam w poprzedniej wypowiedzi jak ja to widzę...
Martwi mnie to, że możemy nigdy nie dowiedzieć się co się stało:(
ostatnio przeszukiwałam strony w rożnych językach pod kątem roberta, ale pewnie to już rodzina zrobila...nurtuje mnie ciągle ten paszport... |
Dziś, czyli 26.01.2011r. obchodzony jest dzień transplantologii, szlachetna idea, sam, choć nie wiem ile jestem wart jako nieboszczyk w podeszłym wieku, dla życia innych ludzi, w portfelu noszę oświadczenie woli w nadziei ratowania życia ludzkiego, ale łzy mi ciekną i serce przystaje na myśl, że ktoś 15 lat temu zadecydował o tym, aby naszego ukochanego syna Roberta przeznaczyć na części zamienne, jak sugerują forumowicze. Prawdopodobne.Pawulon przykładem.Ojczyzno moja, przed jaką krzywdą potrafisz jeszcze obronić swoich synów i córki. |
mam głębokie przeświadczenie ,że P.Robert sam zdecydował się odejść ... to jak gdyby samo się nasuwa(przynajmniej mi).Pora to rozważyć,Droga Rodzino...Spójrzcie w Jego oczy na zdjęciach...nawet tam gdzie ma szeroki uśmiech na twarzy ,oczy są smutne ,na niektórych wręcz przerażone i wołające o pomoc ,przeanalizujcie Jego życiorys ,zmiana kierunku studiów ,zainteresowania ,przemyślenia,to daje jakiś obraz człowieka zagubionego, pod presją .W relacji Państwa z okresu po zaginięciu ,z okresu intensywnych poszukiwań ,kontaktów z policją ,jasnowidzami ,można zauważyć ,że coś Państwo ukrywacie ,nie mówicie wszystkiego.Oczywiście mają Państwo do tego prawo ,ale z pewnością nie pomaga to w odnalezieniu właściwego tropu w tej strasznej sprawie.Współczuję Państwu ,proszę nie traktować tej wypowiedzi jako atak... |
A więc nie przeczytałam wszystkich informacji, skoro teraz dopiero dowiaduję się, że z pomocy jasnowidza, pana Jackowskiego, rodzina Roberta już korzystała. Dlaczego najbliżsi Roberta nie chcą zdradzić, co pan Jackowski powiedział? Może jego przypuszczenia okazały się niezgodne z prawdą, a trop fałszywy? Po cóż nakręcać sztucznie sytuację, skoro nie ma odniesienia w rzeczywistości? Jeśli mogę wyrazić swoje zdanie - większość osób, które zerwałyby kontakt z rodziną, nie wytrzymałoby aż 15 lat, nie odzywając się! To zbyt okrutne! Czyż Robert nie myślałby o swoim Ojcu, Matce, bracie, siostrze- czy są zdrowi, jak się czują???? Chyba że wie to wszystko od kogoś, a chociażby z internetu...ALe to by było zbyt okrutne i absolutnie nie pasuje to do takiej osoby jak Robert. |
No tak, łowcy organów - to właśnie moja czarna wersja wydarzeń, czyli jedna z hipotez. Ale jeśli tak się stało, to nie przypadkiem. Ktoś musiał Roberta wystawić, "sprzedać" albo nawet po prostu sprzedać. Ktoś musiał mieć o nim jakieś informacje. Chłopak po szkole lotniczej - tam dostają się tylko najzdrowsi itd. I ktoś znajomy w ten dzień musiał go zwabić na spotkanie. Ktoś, pod jakimś pretekstem. Jakaś wiarygodna bajka musiała zostać opowiedziana, bardzo wiarygodna, wymagająca paszportu. Przewieziony przez granicę, niekoniecznie zachodnią. I ślad zaginął... Nienawidzę tej hipotezy i nie chcę o niej myśleć. Wolę tą, że odszedł sam. I może planował się odezwać, jak sobie poukłada różne sprawy, tylko potem może coś się wydarzyło. Zastanawia mnie jeszcze pewna powtarzalność - tzn. półtora roku na wydziale lekarskim, potem półtora roku psychologia. To może przypadek, a może nie - może ten człowiek nie był w stanie wytrzymać już dłużej w jednym miejscu. To takie znane zjawisko. |
A w mojej głowie pobrzmiewają słowa napisane do Roberta w liście przez jego kolegę: "mam nadzieję, że się nie wyprowadziłeś". A więc miał taki zamiar? Rozmawiał z kolegą o tym? Dlaczego chciał się wyprowadzić? Kolega mówi, że nic nie wie. Ależ powinien wiedzieć! Jakąś przyczynę Robert mu wyjawił - prawdziwą czy też nie. Źle mu było w rodzinnym domu? Czy jego rodzina czegoś w jego życiu, wyborach nie akceptowała? A może on odczuł to w taki sposób, że nie akceptowała JEGO samego? Na te pytania mogą sobie odpowiedzieć tylko oni sami. Gdyby odszedł, gdyby chciał ich "ukarać" milczeniem, to również byłoby z jego strony okrutne. Poza tym to nie mogłoby trwać aż tyle czasu! Jego rodzina zaapelowała w internecie do człowieka, który mógł skrzywdzić w jakiś sposób Roberta, by to wyjawił i zrzucił z siebie ciężar zła, jakie mu wyrządził. Gdyby rodzice Roberta poczuwali się do jakiejkolwiek winy wobec Roberta, myślę, że zwróciliby się poprzez internet do niego samego, nie bacząc, że czyta o tym mnóstwo ludzi. A jednak te słowa jego kolegi - "mam nadzieję, że się nie wyprowadziłeś", to moim zdaniem kluczowe słowa, za którymi coś się kryje. Czy tylko pragnienie bycia niezależnym i samodzielnym, czy raczej jakaś głębsza sprawa, jakiś konflikt, który mógł istnieć, a który doprowadził do tego, że Robert wyszedł pewnego dnia z paszportem w kieszeni i słuch o nim zaginął. Jeśli nic mu się nie stało, to miłość do rodziny powinna sprawić, że odezwałby się do tych, którzy również go kochają.
A jeśli chodzi o jego zapiski, o porządkowanie rzeczywistości, to kiedy próbuję sobie wyobrazić siebie, że tak właśnie czynię - myślę, że robiłabym to po to, by opanować mój wewnętrzny chaos, lęk, może również po to, by zbudować swój wizerunek dla innych. Przecież nikt, kto jest zorganizowany i perfekcyjny (a taki był podobno Robert), nie musi zapisywać sobie swoich postanowień w notatniku. Może to robić tylko wtedy, gdy usilnie dąży do takiego stanu, ideału, gdy pracuje nad sobą. A może on naprawdę był wewnętrznie skomplikowany, może cierpiał, może odczuwał jakiś niepokój, z którym przed nikim się nie zdradził? Życzę Państwo z całego serca, byście poznali prawdę o swoim Synu, byście go odnaleźli. |
Dlaczego napisałam o tym, iż w tej rodzinie mogła zaistnieć jakaś sytuacja konfliktowa? Otóż sama byłam świadkiem czegoś takiego - to zdarzyło się wiele lat temu w wielkim mieście. Ojciec kłócąc się z synem, kazał mu się wyprowadzić. Syn zrobił to, ale postanowił się nie odzywać do swej rodziny. Do Ojca- ze zrozumiałych względów. Do Matki - ponieważ nie stanęła w jego obronie. Nie odzywał się przez kilka lat. Matka nie wiedziała nawet, gdzie on jest, gdzie się uczy, gdzie mieszka, gdzie go szukać. Szukała go w kościołach, chodziła na msze, podchodziła do młodych mężczyzn, którzy w jakiś sposób jej go przypominali i pytała: Czy masz na imię Andrzej? Nie widziała go tyle lat, iż sądziła, że się zmienił. Cierpieli wszyscy, również Ojciec. Ale najberdziej Matka. Chłopak nawiązał z nimi kontakt po ukończeniu studiów. Chciał pokazać Ojcu, że został KIMŚ. Nigdy nie zamieszkał w rodzinnym domu. ALe odezwał się do nich, ponieważ ich kochał. Odezwał się po kilku latach - tylu, ile trwały jego studia. Dowiedział się, że szuka go Matka, i to skruszyło jego serce. Wg mnie 15 lat milczenia Roberta jest rzeczą niemożliwą. Wg mnie jest to milczenie niezamierzone. A pomóc w jego odnalezieniu mogą tylko ludzie, ktorzy się z nim zetknęli. Jego słowa, które wypowiadał, zapisywał, jego zdjęcia, upublicznienie jego prawdopodobnego obecnego wizerunku, ale również w wersji np. z brodą, okularami. |
Opisana przeze mnie rodzinna historia natchnęła mnie do powstania innego pomysłu. Robert był religijnym człowiekiem, prawda? Z pewnością swej wiary nie porzucił. I z pewnością bywa gdzieś w kościele/kościołach. Może pomaga ludziom? Jeśli przebywa za granicą, to może odwiedza kościół dla Polonii? Jakie języki obce znał Robert? W jakim kraju mógłby przebywać? Może proboszczowie kościołów polonijnych powinni poznać tę historię oraz załączniki w postaci zdjęć Roberta - z tamtych czasów i te przedstawiające jego prawdopodobny obecny wygląd. Jeśli nawet stracił pamięć i nie wie kim jest, jak się nazywa, ale nie zapomniał swej wiary, to na pewno bywa w jakimś kościele. |
Witam. Sprawa zaginięcia Roberta jawi się jako wyjątkowo tajemnicza. Prowadziłem wiele spraw poszukiwawczych za zaginionymi osobami, ale ta wydaje się być szczególna. Analizując informacje dot. poszukiwań oraz zapoznając się z opiniami na forum odniosłem wrażenie, że wyjaśniając tę sprawę, nie wykorzystano wszystkich możliwości. W poszukiwaniach zaginionych kluczową sprawą jest czas ! Najistotnijesze ustalenia zdobywa się w możliwie najkrótszym czasie od chwili zaginięcia osoby. Chyba, że zna się (choćby hipotetyczne) przyczyny zaginięcia.
Uważam jednak, iż można przeprowadzić jeszcze pewne czynnosci w tej sprawie. Np. intrygującą wydaje się być sugestia kolegi Roberta z Łodzi /dot. ewentualnej przeprowadzki/, czy niewyjaśniona kwestia celu i częstotliwości posługiwania się przez Roberta paszportem.
Nieodzowną wydaje się konieczność ponownego dotarcia i rozpytania kolegów Roberta ze środowiska akademickiego i ruchu oazowego; nie bagatelizowałbym także szkolnych znajomości z Liceum Lotniczego w Dęblinie.
W razie potrzeby, chętnie podzielę sie swoimi spostrzeżeniami i sugestiami z Rodziną Roberta.
PS. Zajmując się wyjaśnianiem podobnych spraw wielokrotnie doświadczyłem, jak wielka trauma jest udziałem osób dotkniętych problemem zaginięć.
Szczerze współczując, jednocześnie apeluję: nie wolno tracić nadziei. |
Byliśmy normalnie funkcjonującą i kochająca się rodziną, mimo dziejących się w mojej ojczyznie zdarzeń o historycznym znaczeniu. Umarła komuna, nastała demokracja,chleba naszego powszedniego zaczęło brakować, więc jak cygan postanowiłem wyruszć w daleki świat, bo w mojej ojczyżnie brakowało roboty. Daleki świat, to Rosja, Magnitogorsk, 4 tys.km od miejsca zamieszkania moich ukochanych. Był rok 1991. Zaczynałem jako zwykły robotnik budowlany, choc miałem ogromne doswiadczenie zawodowe w realizacji bardzo trudnych zadań inwestycyjnych w hutnictwie i wszechstronne wykształcenie. To dla forumowiczów zastanawiających sie po co rozłąka. W 1994 roku byłem już w kadrze kierowniczej, lecz jak w poprzednie lata groziło mi spędzenie wieczoru wigilijnego samotnie, więc zaprosiłem swoją ukochaną żonę. Bajkowy świat. Ukochany syn Robuś pisze list do obojga rodziców 18 XII 1994/ze zrozumiałych względów bedą to cytaty, nie ze względu na treść, lecz mało istotne szczegóły np. o pogodzie w Krakowie/ Kochani Rodzice! Na wstepie mojego listu przesyłam Wam moc gorących pozdrowień. Cieszę się, że dobrze się, macie o czym dowiaduję się z Waszych listów.... Byłem u naszych sąsiadów z prośba o wypełnienie ankiety na temat postawy wobec rosjan, bo jest mi potrzebne na ćwiczenia z psychologii społecznej. Jeśli chodzi o nauke to już zaczyna pachnieć sesją. Chodzę także na kurs księdza Tischnera ale tak tylko posłuchać z ciekawości. Jego wykłady są bardzo interesujące i przychodzi na nie niespotykana ilość osób. Co jakiś czas ksiądz mówi coś śmiesznego więc się można uśmiac jak na jakimś kabarecie. Sylwek już się wykaraskał z tych przedmiotów, z których stał niewyrażnie. Sylwek obraził się śmiertelnie na Beatę za to ,że wysłała Wam jego oceny. Na zakonczenie jeszcze raz przesyłam Wam moc gorących pozdrowień i uścisków. Pa, pa, pa Robson.
W tym samym liście adresowanym do rodziców przebywających w dalekiej ,gościnnej, rosyjskiej , magnitogorskiej ziemi na kartce Bożonarodzeniowej pisze...
Kochani Rodzice!
Życzę Wam Wesołych i Radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz dużo Szczęścia, Spełnienia Planów, Samych Radosnych Dni w nowym 1995 roku.
Robert
PS. Łamię sie Z wami tym opłatkiem.
Przerywam wypowiedż bo łamie mi się głos.
Wrócę niebawem bo nie odpowiedziałem na wiele pytań interesujących forumowiczów.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich forumowiczów. |
Ciag dalszy wypowiedzi o zaginionym synu Robercie. 9 stycznia 1995 roku, gdy żegnałem w dalekim Magnitogrsku moją ukochaną żonę i dziękowałem jej za odwiedziny i wspólnie spędzony czas, syn Robert pisał, jak się okazuje ostatni list do rodziców. Fragment tego listu, moim zdaniem najważniejszy, został na moją prośbę umieszczony przez p . Anię Mielcarek, dziennikarkę interii w reportażu, umieszczonym na podstronie: internet komunikaty.
20 stycznia 1995 rok, to data która zamyka, lub konczy jak kto woli, rozdział świata idylicznego,nie pozbawionego wszechogarniającego i panoszącego się zła. Tego dnia w mojej ojczyżnie,w Krakowie, w mojej rodzinie którą założyłem i dla której pojechałem jak ten cygan z piosenki, w daleki świat,zarabiać na chlebuś powszedni, moje ukochane osoby przeżywały koszmar. O tym można przeczytać na podstronie/linku/: internet komunikaty.
Z perspektywy minionego czasu, oceniam ten zapis o zaginięciu starszego brata jako bezcenny dlatego,że był pisany dzień po dniu, relacja czysta, szlachetna, fotografia tego co słyszał i widział jako piętnastolatek i rozumiał, że Jego braciszkowi ktoś zrobił krzywdę.
Tymczasem w dalekim Magnitogorsku, na gościnnej rosyjskiej ziemi, 4 tys.km. od mojej ojczyzny, od mojego ukochanego Krakowa, od moich ukochanych, pędziłem żywot szczęśliwego człowieka w poczuciu, że dobrze spełniam swe powinności małżenskie, rodzicielskie, ojcowskie. Zawaliło sie to wszystko w dniu....
Pozdrawiam serdecznie wszystkich forumowiczów. |
Zawliło się to wszystko w dniu 24 stycznia 1995 roku, gdy na budowie rozdzielam zadania, dzwoni telefon i słyszę w słuchawce dramatyczny głos mojej ukochanej żony,że nasz ukochany Robuś, gdzieś się podział. Odchodzę od zmysłów.
Wmawiam swojej ukochanej żonie, która przed chwilką w dalekim Magnitogorsku u boku kochającego męża pędziła szczęśliwy żywot, że to nie może być prawda.
Chwilę po rozmowie z ukochaną żoną, do rozmowy włącza się młodszy syn który mówi: Tatku niech tatuś przyjeżdża natychmiast bo w naszej rodzinie stało się coś strasznego.
Postnawiam opuścić ukochaną,rosyjską, magnitogorską ziemię ...... |
Postanawiam opuścić ukochaną, rosyjską, magnitogorską ziemię,ciekawą budowę realizowaną przez polaków. Ciekawą dlatego, że kolega kładł fundamenty, inny stawiał konstrukcje a ja wraz z załogą oplatałem tą konstrukcję pajęnczyną instalacji, armatury, urządzeń technologicznych. Ciekawą również dlatego,że niemiecka firma dała technologię w języku angielskim, niemieccy specjaliści sprawowali nadzór merytoryczny, rosyjscy specjalisci sprawowali nadzór formalny, a ja władający językiem rosyjskim z oceną trzy na szynach realizowałem to zadanie wraz z załogą z powodzeniem. Wszyscy byli zadowoleni. Taką budowę postanawiam opuścić, bo innej, ważniejszej od wszystkich dotychczasowych budów które realizowałem ,ta, w kraju, w mojej ojczyznie, w Krakowie, którą rozpocząłem w 1970 roku, była najważniejsza i grozi jej katastrofa.W mojej ojczyżnie, w Krakowie, w mojej ukochanej rodzinie, koszmar powoli zastępowany był przygnębieniem spowodowanym zdarzeniem. U mnie, nim wyruszyłem w podróż ku ojczystej ziemi, ku moim ukochanym, koszmar zaczął się od pchającego się ciągle do głowy pytania: GDZIE JESTEŚ SYNU?, CO SIĘ Z TOBĄ STAŁO?. Trzy razy w życiu płakałem. Pierwszy raz gdy moja matka sposobiła mnie do życia w świecie ludzi dorosłych, słowem, przykładem pracowitości, uczciwości, wrażliwości. Gdy tych nauk nie pojmowałem, niekiedy pręciem leszczynowym obijała moje ciało a ja by unikąc następnych razów, przyrzekałem,że wszystko rozumiem i naumyślnie płakałem. Drugi raz, lecz autentyczny płacz, gdy moja ukochana mamusia odeszła od nas przedwcześnie. Trzeci płacz spowodowany zniknięciem Robusia. To nie był już tylko płacz, lecz skowyt, podobny do człowieka cierpiącego , którego ugodzono nożem w plecy.
Podróż ku ojczystej ziemi, do ukochanej rodziny z dalekiego Magnitogorska trwała 24h, a w tym czasie, popłakiwaniu, rozmyślaniu o tym ,że to może okazać się nieprawdą, nie było konca. Wreszcie jestem przed blokiem na os. Złotego Wieku przed mieszkaniem które otrzymałem w 1972r.od PRL-owskich władz, a w nim moja ukochana rodzina. Nikt mnie nie wita, nikt nie otwiera drzwi. Stoję przed nimi i myślę sobie, że ta cisza świadczy o tym, że w tym mieszkaniu, w mojej ukochanej rodzinie nic sie nie stało. Własnym kluczem otworzyłem drzwi, myliłem się. W przedpokoju przywitali mnie moi ukochani. Z trudem mogłem ich poznać takich jakich ich znałem, radosnych, uśmiechniętych, wesołych, szczęśliwych. Przywitanie z ukochanymi odbywa się w grobowej ciszy co potęguje dramat sytuacji.Ciszę przerywam ja zadając pytanie które ...
Pozdrawiam serdcznie wszystkich forumowiczów i rodziny osób zaginionych |
Ciszę przerywam, zadając pytanie co dzieje się niedobrego w naszej rodzinie, że Robuś gdzieś się podział. Proszę by mi opowiedziano o ostatnich kontaktach z Robusiem. W przeddzień zaginięcia, życie toczyło się jak codzień. W godzinach popołudniowych, gdy wszyscy domownicy byli już w domu, rozmawiano na różne tematy minionego dnia. Ponieważ Robert należał do Duszpasterstwa Akademickiego przy mistrzejowickiej parafii, pytał mnie /mamę/, czy mogłabym z pracy przynieśc jakiś strój, bo w sobotę, czyli 21.01. 1995r w duszpasterstwie organizują dla dzieci przedstawienie. Z szwagrem umawiał się na wspólne oglądnięcie jakiegoś filmu w sobotni wieczór. Mieszkanie na oś. Złotego Wieku tętniło zyciem, bo mieszało w nim bardzo dużo osób. Ukochana żona wraz z trójką dzieci i zięciem.
Mnie w tym trudnym dla naszej rodziny momencie nie było. W dniu następnym, czyli 20.stycznia 1995roku domownicy w/g ich opowieści rozeszli się do swoich zajęć.Jedni do pracy, inni do szkoły, a Robuś miał na godzinę 10-tą być na wykładach, bo studiował psychologię na UJ. W sobotni poranek zaczyna się koszmar opowiada żona, gdyż łóżko w jego pokojku było puste. Proszę rodzinę by opowiedziała co w tym temacie zrobiono. Okazuje się że zrobiono wszystko co było możliwe do zrobienia. Wykonano tytaniczną pracę. Nie będę jej opisywał bo o tym można przeczytać na podstronie: internet komunikaty. Szanowni forumowicze, ta tytaniczna praca oznacza, że bliskie osoby Robusia natychmiast zrozumiały, że ktoś zrobił mu krzywdę, bo nigdy nie zdarzyło się tak, by nie wrócił na noc do rodzinnego domu. Po wysłuchaniu tej opowieści doszedłem do wniosku, że ponieważ na własną rękę zrobiono tak dużo i rezultat jest tak mizerny, no to może pomoże agencja detektywistyczna. W ks. telefonicznej znależliśmy agencję i wniej ulokowaliśmy nadzieję na pomoc w odnależieniu Robusia. 27 stycznia 1995roku /siedem dni po zaginięciu syna/ zawarliśmy umowę z agencją detektywistyczną zlecając jej poszukiwanie Roberta Wójtowicza. 2 lutego 1995roku/12 dni od zaginięcia Robusia/ agencja przesłała sprawozdanie, a w nim ... |
2 lutego 1995roku/7 dni-przepraszm- od zaginięcia Robusia/ agencja przesłała sprawozdanie, a w nim ogólne wnioski: Robert Wójtowicz był bardzo lubiany przez wszystkich kolegów i koleżanki. Dziewczyny uważają, że popełnił samobójstwo, chłopcy, że to nie jest możliwe. Nikt nigdy nie słyszał od niego o żadnej imprezie. Chłopak raczej dużo się uczył, był ambitny, życie składało się w większości z zajęć i przesiadywania w biblotece. Był religijny, nie miał żadnego kontaktu z sektami i nie interesował się tym. Każdemu gotów był pomóc, byl ufny i dobry w stosunku do ludzi/wszyscy stwierdzili, że z pewnością by wsiadł do samochodu obcego, aby wskazać drogę/. Nie był z nikim w konflikcie, niemożliwym jest go nie lubić. Był też skryty, nikt nigdy nie słyszał od niego o ulubionych miejscach, ani też o znajomych w innych miastach Polski. Robert Wójtowicz jest człowiekiem bardzo filozoficznym, refleksyjnym, szukającym. Bardzo kochał matkę i ojca, do którego pisał dużo listów. Tyle ustaleń agencji detektywistycznej w ciągu siedmu dni od podpisania umowy. 11 lutego 1995 roku otrzymujemy sprawozdanie agencji detektywistycznej a wnim stwierdzenia, że ... |
11 lutego 1995 roku otrzymujemy sprawozdanie agencji detektywistycznej a wnim stwierdzenia, że w dniu złożenia zlecenia,tj.27.01 1995r pracownicy biura zgodnie z sugestią rodziny /wróżka/,rozpoczeli działania w Chełmie k/Krakowa gdzie rzekomo miał znajdować się R Wójtowicz. 28.01.1995r. pracownicy biura udali się do miejscowości: Olszanica, Kryspinów, Liszki, Morawica, Rząska i w tych miejscowościach rozmawiano z mieszkancami sołtysami, proboszczami i pokazywano zdjęcie zaginionego Roberta, pozostawiając kserokopię zdjęcia zaginionego Roberta z prośbą o informacje gdyby na tym terenie rozpoznano poszukiwanego Roberta. W tym samym dniu na prośbę rodziny /wróżka/, dokonano / z psem, poljcyjnym emerytem/ penetracji okolic cmentarza w Batowicach.
29.01.1995r penetracja Karniowic,pozyskiwanie informacji w krakowskich szpitalach, czy poszukiwany Robert nie przebywał tam ani też nie przebywa.
30.01.1995r detektywi sprawdzają listę przyjęc na pogotowiu ratunkowym, na dworcu autobusowym pokazują zdjęcie zaginionego Roberta, dyspozytorowi i kasjerkom. Podobne rozmowy detektywi przeprowadzają na dworcu PKP włączając do tego dumnie brzmiącą Służbę Ochrony Kolei. Pytają bezdomnych mieszkanców dworca, czy w ich środowisku nie pokazała się twarz Roberta. Otrzymano sprawozdanie z wywiadów przeprowadzonych przez informatora w grupie subkulturowej działającej na terenie oś. Mistrzejowice.
Równolegle z tymi działaniami prowadzone były ....
Pozdrawiam serdecznie wszystkich forumowiczów, rodziny osób zaginionych, oraz wszystkich wrażliwych na problem zaginięć. |
Równolegle z tymi działaniami prowadzone były dogłębne penetracje środowiska studenckiego, a zwłaszcza II-ego roku psychologii na UJ. Rozmawiano /tu przytacza sie kilka nazwisk/ i w wyniku tych rozmów uzyskano zarys sylwetki psychologicznej Roberta jako człowieka: uczciwego, zrównoważonego, głęboko religijnego, zainteresowanego nauką i literaturą, ale dość naiwnego, zbyt ufnego wobec innych ludzi, skrytego. Poszukiwany był charakteryzowany jako człowiek ambitny, lubiany przez kolegów i koleżanki, chociaż nie lubił przebywać w większej grupie ludzi i unikał miejsc publicznych. Koledzy podkreślali też przywiązanie Roberta do matki. W rozmowach z innymi studentami dopełnił się portret psychologiczny Roberta jako człowieka bardzo wrażliwego, uczciwego i napewno nie związanego z żadną grupą subkulturową.
02 i 03 lutego 1995r. przeprowadzali wywiady w schroniskach dla bezdomnych.
04 lutego pracownicy biura ponownie sprawdzają telefonicznie szpitale i prosektoria.
07 lutego br. zakonczono penetrację grupy subkulturowej działającej na oś Olsza.
08 i 09 lutego pracownicy biura poświęcają mój płatny czas na ponowne rozmowy z kasjerkami na dworcach autobusowych i kolejowych.
Detektywi sprawdzili też znaczną część opuszczonych domów w Krakowie.
W N I O S K I
Prowadzone na szeroką skalę przez biuro poszukiwania nie przyniosły jak dotąd pozytywnych rezultatów.
Nic nowego nie wniosły też liczne rozmowy telefoniczne z pracownikami policji.
Inne biura detektywistyczne z terenu Polski do których zwracaliśmy się, też milczą.
P O U C Z E N I E
Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że poszukiwania tego typu wymagają ogromnie dużo czasu, cierpliwości i co bardzo ważne, współpracy z rodziną poszukiwanego. Takiej współpracy niestety nie udało się nawiązać. Rodzina, a zwłaszcza ojciec poszukiwanego Roberta do działań pracowników biura detektywistycznego odnosi się ze sceptyzmem i jawną wrogością.
Brak zaufania do biura przesądza o odstąpieniu od dalszych czynności poszukiwawczych. Tym bardziej, że koszty wykonania zlecenia zostały przekroczone. Nie trafiłem na uczciwą agencję. Ta w której ulokowałem zlecenie na poszukiwanie syna Roberta okazała się agencją którą założył, żle zweryfikowany funkcjonariusz milicji wraz z żoną która często przedstawiała się jako była wykładowczyni psychologii na UJ. Do tego interesu zatrudnili starego emerytowanego milicjanta biegłego w pisaniu fantazyjnych sprawozdań nie potwierdzonych żadnym fizycznym działaniem.
13 lutego 1995r. rodzinny dom Roberta odwiedza .....
Pozdrawiam serdecznie wszystkich i tych którzy życzą nam dobrze i tych którzy życzą nam żle. |
dlaczego rodzina robsona ciagle wychodzi ze ktos mu cos zrobil zlego???hipoteza???co powiedzial dokladnie pan jackowski??i jak tlumaczyl sie ten kolega z tego zapytanie mam nadzieje ze sie niewyprowadziles ....jak on sie z tego wytlumaczyl???i co z tym paszportem robert zawsze nosil paszport z soba ??dlaczego niema paszportu?????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????? |
A dlatego, że o ile zniknięcie z własnej inicjatywy-przynajmniej mi-nie wydaje się znowu aż takie dziwne, to nieodezwanie się przez 16 lat już jest wielce podejrzane. Bo tak naprawdę, dlaczego człowiek miałby się nie odzywać taki szmat czasu? Co innego w przypadku rodzin patologicznych, gdzie dziecko jest np. maltretowane, nic dziwnego, że zrywa kontakt. Natomiast w tym wypadku... Poza tym nawet odchodząc, można powiedzieć po prostu, że chce się być samodzielnym, niezależnym, że się nie chce kontaktu, itp.itd. Jeśli rodzina jest normalna zrozumie i będzie szanowała nawet takie podejście. Każdy jest niezależny i chce żyć swoim życiem, silna jednostka nie pozwoli sobie na wtrącanie się w jej sprawy. Tylko dojrzałość emocjonalna i psychiczna wymaga powiedzenia pewnych rzeczy niejako wprost. Jeśli jest inaczej, jest to w pewnym sensie gówniarskie. Mówię to z pozycji człowieka, który nie ma wielkiego kontaktu z rodziną, właśnie dlatego, że nie bardzo chce mieć. Widzę moją rodzinę b. rzadko, oni wiedzą, że nie chcę odwiedzin i nie robią niczego wbrew mnie. Nie wynika to u mnie z jakiegoś konfliktu, po prostu mam wielką potrzebę niezależności i samotności. Poza tym poniekąd jestem outsiderem, moje poglądy są w dużej mierze inne od poglądów mojej rodziny. Ale!!! moja rodzina wie, gdzie jestem. Nie wyobrażam sobie - zwłaszcza jeśli chodzi o moją mamę, żeby nie wiedziała, gdzie się podziewam. Osoba, która troszczyła się o mnie przez wiele lat i ciągle ma mnie na uwadze... Trzeba by być skończonym egoistą i nie wiem kim jeszcze, żeby mając możliwość!!! nie przesłać czasem chociaż jakiejś lapidarnej wiadomości. Taki przykład z miejscowości, z której pochodzę: chłopak wyjechał za granicę tuż po maturze, był chyba 1994 rok. Jego rodzice wiedzieli, że wyjeżdża, nie wiedzieli dokąd, na jak długo. Nie wrócił już do nich nigdy, przez parę lat nie odzywał się wcale, nie wiedzieli kompletnie co się z nim dzieje. Po 5 latach przysłał kartkę:"pozdrowienia z Paryża", tylko tyle i aż tyle dla rodziców, którzy czekali. Za parę lat wysłał kolejną. Oni nie wiedzą, jak ich syn żyje, co robi, gdzie jest dokładnie. Ale właśnie ta lapidarne wiadomości pozwalają im spać spokojnie. Ich syn jest dorosłym facetem, który wybrał właśnie takie życie. Podróżuje po Europie. Oczywiście moja wypowiedź jest w imieniu własnym, nie rodziny Roberta, żeby ktoś tego przypadkiem tak nie odebrał. Do Ojca Roberta: jeśli zdecydował się Pan opowiedzieć to wszystko po kolei, niech Pan kontynuuje, odcinki mogłyby być trochę dłuższe. A Pan tak trochę kończy wypowiedzi, jakby to był scenariusz z filmu sensacyjnego w odcinkach. Proszę się nie obrażać, tylko niech Pan kontynuuje... |
W swoim imieniu i na pewno wielu osób które to czytają chciałbym prosić Ojca Roberta o kontynuowanie historii poszukiwań Roberta
,o przedstawienie wszystkich szczegółów. I jeśli to nie jest tajemnica-o opisanie współpracy z Panem K.Jackowskim,jasnowidzem,co dokładnie
powiedział i jakie dał wskazówki. Myślę, że sprawa zaginięcia Roberta zostanie rozwiązana jeżęli tylko znajdziemy jakiś punkt zaczepienia, a
więc należy ponownie przeanalizować wszystkie szczegóły jego zniknięcia. |
mp i mirage maja racje co powiedzial dokladnie pan jackowski przeciez jest jednym z najleprzych jasnowidzow ?????? |
13 lutego 1995 roku, rodzinny dom Roberta odwiedza Wojtek, student psychologii z tego rocznika i z tej grupy co Robert, człowiek
który dla Gazety Wyborczej wyznał, że rozpoczął dochodzenie na własną rękę. Przeszedł drogę od domu do przystanku kilka razy.
Wypytywał znajomych Roberta. Ten Wojtek wyznaje: okazało sie, że byłem jego najlepszym kolegą. Czuję, że jestem mu to winien.
Ten Wojtek 13 lutego 1995 roku do rodzinnego domu Roberta przynosi sensacyjną wiadomość którą niby otrzymał na prywatny telefon.
Oto ona;
- czy panstwo dostatecznie pojeli, że poszukiwanie syna jest bezcelowe
- żadnyych pytań
- nie powiadamiać nikogo
- wykazanie dobrej woli
- 30 mln w używanych banknotach do reklamówki do kosza. Powiadomienie do którego kosza, jutro o godz. 12.oo
- sprawa się wyjaśni po tygodniu
- gdy czegoś nie dotrzymają, ślad się urwie
Klęczący przed konfesjonałem, ojciec zaginionego syna Roberta, marzyciel, postanawia......... |
widze ze jednak zdania pana k.jackowskiego nigdy niepoznamy a szkoda :( |
...niby na prywatny numer telefonu ?az mnie ciekawi co na to policja niechcieli zasadzki???niecierpliwie czekam na kontynuacje pana relacji z tamtych trudnych chwil.....a w nawiasie skad niby porywacz by mial prywatny numer telefonu tego wojtka???czyli porywacz rzekomy byl by z srodowiska roberta ktos znajomy no nic czekam na kontynuacje tej wciagajacej historii |
Szanowni forumowicze, nim przejdę do dalszej części opowieści o dziejących się wydarzeniach w mojej rodzinie w związku z zaginięciem syna Robusia, muszę
wyjaśnić sformułowanie "klęczący przed konfesjonałem". Przyszło mi do głowy gdy ślęczę przed ekranem komputera, wyznaję wszystko, jak na spowiedzi, co
wiem na temat zaginięcia i co zrobiono by odnależć ukochanego syna Roberta, a za ekranem komputera wysłuchująca mnie szlachetna postać forumowicza.
Tyle wyjaśnienia. Co do marzyciela, wyjaśnię w innym miejscu.
Szanowni forumowicze, będzie i zdanie p. K. Jackowskiego. Nawet dwa. Jedno z 1998r. i drugie z 2002r.
Pozdrawiam serdecznie |
Klęczący przed konfesjonałem, ojciec zaginionego syna Roberta, marzyciel, postanawia natychmiast podzielić się tą rewelacją
z policją, ta z prokuraturą. Tego dnia, wieczorem, rodzinny dom Roberta ponownie odwiedza autor tej rewelacji, czyli Wojtek
bardzo zainteresowany tym czy powiadomiliśmy policję o tym fakcie. Posmutniał, gdy usłyszał,że tak.
W następnym dniu czyli wtedy gdy miał być telefon od "szantażysty" precyzującego kosz na złożenie okupu, policja w cywilu
dyskretnie obstawiła dom Wojtka i była w mieszkaniu oczekując na telefon od rzekomego szantażysty.
NIE BYŁO ŻADNEGO TELEFONU.
Po trzech miesiącach od daty zgłoszenia o próbie szantażu, URZĄD PROKURATORSKI postanawia...... |
pan Jackowski mógłby tutaj dużo pomóc w tej sprawie |
No tak, to bardzo ciekawe, że porywacz zgłasza się do kolegi, a nie do rodziny...Komentarz chyba zbędny. Jeśli ten kolega naprawdę nie wiedział nic więcej o losie Roberta, to ciekawe, jak wyglądałby ze swoją teorią o porywaczu i okupie, gdyby np. Robert odnalazł się po dwóch miesiącach i okazałoby się, że wcale nie został porwany. Nie przemyślał tego do końca albo to jakiś totalny psychol. Albo wiedział coś więcej. Tylko, że ze sprawy wynika, że nie (?). Ciekawe jak i gdzie dzisiaj żyje ów Wojtek. Co powiedziałby dzisiaj, a co powiedział wtedy - jeśli go mam nadzieję przyciśnięto - niebawem się pewnie dowiemy... |
Zgadzam się, że wersja tego kolegi jest dziwna. A może ktoś myślał, że rodzina jest bogata, skoro ojciec pracował za granicą? I ten ktoś chciał wykorzystać zaginięcie Roberta, żeby wyciągnąć pieniądze jako rzekomy okup? Moim zdaniem policja zbyt łagodnie obeszła się z tym kolegą - powinna wyciagnąć z niego prawdę. Ta sprawa nie umarła, po wielu latach prawda wychodzi na jaw i jak oliwa - na wierzch wypływa. Gdyby tylko można było sprawdzić jeszcze raz wszystkie "ludzkie" ślady (po prostu skupć się na ludziach związanych ze sprawą (bo miejsc nie ma chyba sensu już przeszukiwać). Może tym śledztwem zajmowały się wtedy nieodpowiednie osoby??? |
ja bym tego kolege po tylu latach jeszcze raz wziela na dywanik ...rozumiem pewnie niema dowodow by go usidlic ale sprawa z tym telefonem jest niewiarygodna i bez logiki sadze ze maczal w tym palce a jesli nie napewno zna kogos kto znal roberta i jego wiece krak podejrzanych bylby w srodowisku roberta ....i wlasnie moze rzekomy porywacz myslal o bogactwie rodziny robsona i myslal o wyciagnieciu kasiorki???czy istnieje taka mozliwosc ??ze rodzina robsona wyrözniala sie??lub robert sie wyröznial???sprawa jest jak puzle tylko jak te puzle poukladac jej muzg sie lasuje nic do siebie niepasoje .............. |
Po trzech miesiącach od daty zgłoszenia o próbie szantażu, URZĄD PROKURATORSKI postanawia umorzyć dochodzenie
U Z A S A
D N I E N I E
W dniu 14.02.1995r. Lech Wójtowicz powiadomił policję o zaginięciu swego syna Roberta Wójtowicza.
W sprawie tej wszczęto dochodzenie, w toku którego ustalono następujący stan faktyczny:
20.01.1995r wyszedł z domu w godzinach południowych i do chwili obecnej nie powrócił.
Ustalono ponadto, że w dniu 13.02.1995r. kolega zaginionego - Wojciech /nazwiska nie ujawniam/ otrzymał telefon od anonimowego
mężczyzny, który w zamian za informację o losach Roberta Wójtowicza żądał kwoty 30 mln. starych złotych. Rozmówca miał się
skontaktować z zainteresowanymi następnego dnia-jednakże próba kontaktu nie została ponowiona.
W świetle zgromadzonych materiałów przyjęto, że zaistniało przest. z art.165 par.2 kk.
Ustalono jednocześnie,że Robert Wójtowicz był człowiekiem bardzo skrytym i religijnym, o skomplikowanym życiu wewnętrznym.
W toku dochodzenia ogłoszono za Robertem Wójcikiem /to nie pomyłka, tak napisała "PROKURATURA" w uzasadnieniu/ poszukiwania
krajowe, nawiązano kontakt z Interpolem celem ustalenia czy w/w przebywa za granicą. Dokonano operacyjnego sprawdzenia
środowiska: Wydziału Psychologii UJ, duszpaszterstwa przy parafii w Mistrzejowicach, sekt religijnych działających na terenie
Polski Południowej, przeprowadzono kontrolę instytucji Opieki Zdrowotnej - jednakże wszystkie powyższe czynności nie
doprowadziły do ustalenia miejsca pobytu Roberta Wójtowicza.
Biorąc powyższe pod uwagę postanowiono dochodzenie umorzyć wobec niewykrycia sprawców przestępstwa.
Pomimo umorzenia dochodzenia nadal prowadzone będą czynności zmierzające do wykrycia sprawców przedmiotowego czynu oraz
ustalenia miejsca pobytu Roberta Wójcika /to nie pomyłka, tak napisała " PROKURATURA" w uzasadnieniu/ i w przypadku ich
pozytywnego rezultatu dochodzenie zostanie podjęte na nowo.
PROKURATOR
PROKURATURY REJONOWEJ
mgr Dorota Tuchowska
Boże, to moja ojczyzna, wyszedł z domu ukochany syn Robert Wójtowicz i do niego nie wrócił a "prokurator" solennie zapewnia
że robi wszystko by odnależć Roberta Wójcika.
Po roku bezskutecznych poszukiwań ukochanego syna Robusia wracam na budowę w dalekim Magnitogorsku, na gościnną rosyjską ziemię,
bo chlebuś powszedni mam obowiązek zapewnić wszystkim ukochanym osobom w rodzinie którą założyłem.
Z tej odległości niewiele już mogę zrobic w temacie poszukiwań zaginionego syna Robusia. Pracownicy którymi kierowałem na
budowie prosili o zdjęcie zaginionego syna Robusia by dowiedzieć się o Jego losie wśród znajomych rosjan którzy widzieli
więcej.
Tymczasem moja ukochana żona, cierpiąca matka zaginionego syna Robusia pisze list do K. Jackowskiego z prośbą o....... |
W Polsce to tylko umorzyć i mieć spokój...Tyle potrafią. Zamiast przesłuchać tego kolesia solidnie, sprawdzić połączenia z jego numerem prywatnym w dniu, w którym rzekomo do niego dzwoniono, bo nie było to niemożliwe. Może przynajmniej już wtedy byłby wiadomo, że to kłamstwo. Albo nie. Przynajmniej tyle można było zrobić. |
Nigdy nie zrezygnuje z udziału Wojtka w zaginięciu Robusia. Proszę sobie wyobrazić, że ten Wojtek spotkany w Urzędzie Pracy
w czerwcu 2009r. na pytanie postawione przez młodszego brata zaginionego Roberta:
1/ Chcielibyśmy przynajmniej wiedzieć co się z nim stało? uzyskuje odpowiedż: LEPIEJ TEGO NIE WIEDZIEĆ
2/ Realizuję reportaż o zaginionym bracie dla potrzeb rodziny, czy wypowiedziałbyś parę zdań o nim? uzyskuje odpowiedż:
JESTEM OSOBĄ PUBLICZNĄ I NIE MOGĘ SIĘ NA TEN TEMAT WYPOWIADAĆ.
Ta sprawa nigdy nie umrze. Dla mnie i dla mojej rodziny ona jest jak powszedni chleb.
Poruszony wypowiedzią człowieka z tłumu, oraz poruszonej, odbiegłem od konwencji chronologii zdażeń.
Wracam do
Tymczasem moja ukochana żona, cierpiąca matka zaginionego syna Robusia pisze list do K. Jackowskiego z prośbą o... |
Czyli jednak...Coś wie, może nawet bardzo dużo. Niewykluczone, że sam był pomysłodawcą albo opowiedział o Robercie komuś...Jakie musiał mieć powiązania ten Wojtek. I po tylu latach nic, żadnej skruchy, wyrzutów sumienia. Jeszcze dodatkowo historia z okupem, jak gdyby wiedział, że Robert nie wróci. Odstraszyła go tylko policja, nie zrealizował planu do końca. W tym momencie przypomina się wypowiedź którejś z wróżek (o ile pamięć mnie nie zawodzi), może przekręcę, ale szło jakoś tak: "o tym gdzie jest Robert, wie jego najlepszy kolega", myślę, że nie chodziło tu o prawdziwe znaczenie tych słów, tylko właśnie o to zestawienie "najlepszy kolega", wszak Wojtek uznał się za "najlepszego kolegę "Roberta. Wypowiedź "lepiej tego nie wiedzieć" nie wróży nic dobrego, ale też zastanawia. Mógł powiedzieć "nie mam pojęcia", a tu sam sugeruje, że coś wie. |
dokladnie racja czlowiek z tlumu masz calkowita racje nalezy tego wojtka jeszcze raz przesluchac oby tylko odpowiednie osoby go przesluchaly chcace rozwiazac ta zagadke a nie tylko odwalajace swa sluzbowa robote z tych strzepköw zdan idzie wywnioskowac ze ten caly sprytny wojtek cos wie co maja znaczyc slowa lepiej tego niewiedziec???proponuje zglosic ta na policje i jeszcze raz tego wojtusia przesluchac najlepiej z wykrywaczem klamstw bo sprawa jest tak dziwna jak film miasteczko twin pakes . |
Człowieku z tlumu, Joanno - niekoniecznie. Jest niewielka szansa, że Wojtek coś wiedział, ale znacznie bardziej prawdopodobne jest to, że
miał po prostu potrzebę zrobienia wokół siebie trochę szumu. Być może był chłopakiem z kompleksami, ignorowanym przez rodzinę i otoczenie,
być może zazdrościł Robertowi wiedzy, urody, inteligencji, osiągnięć... Gdy Robert zaginął, nagle wszyscy chcieli z nim - Wojtkiem - rozmawiać,
zadawali pytania, interesowali się nim. Był uważany na zajblizszego kolegę zaginionego, może więc wszedł w rolę tymczasowej gwiazdy, nagle
mógł lśnić światłem odbitym od zaginionego Roberta... Kto wie, jakie myśli kłębiły się w jego głowie. Może ta chwilowa sława tak bardzo przypadła
mu do gustu, że postanowił popuścić wodze fantazji, przyciągnąć do siebie jak najwięcej słuchaczy? I tak, przypadkowo, z własnej głupoty,
wymyślił historię z telefonem od porywacza (bo to tak dramatycznie brzmiało) i rzucał wkoło enigmatyczne teksty typu "tego lepiej nie wiedzieć".
Brzmi to wszystko bardzo gwiazdorsko, nieprawdaż? A gdy weszła na to wszystko policja, prokuratura, po prostu stchórzył. Kłamać przed instytucjami
to co innego, niż przed zwyklymi ludźmi. Zabrakło mu udwagi cywilnej, by przyznać się do oszustwa, zamilkł więc na dlugie lata. Marne szanse, by
kiedyś przyznał, co tak naprawdę powodowało nim, gdy opowiadał te brednie.
Jak myślicie, czy moja wersja nie jest prawdopodobna? |
mozna wiele gdybac mozna wiele wysnuc hipotez lecz jesli wojtek nic niewiedzial to dlaczego ryzykowal osmieszenie sie???a gdyby tak robert sie odnalazl ???skad wojtek mogl wiedziec ze niezostanie osmieszony???gdyby zostal osmieszony i klamal to wyszedl by na kompletne posmiewisko i dopietro w tedy nabawil by sie depresji ze wyszedl na balwana powiesciopisarza a tak spojrz obserwatorko on ewidetnie cos wiedzial....i to niebyl wytwör fantazji ryzykowal by swe imie niewierze w to ze chcialby zablysnac jako gwiazda bylo by to rysykowne i moglo by osmieszyc ...ewidetnie definitywnie wykrywacz klamst jeszcze raz maglowanie jego zeznan krok po kroku i wielo godzine przesluchanie jakby go tak do muru przycisnac ide o zaklad ze frajer by wyspiewal co nieco ............. |
Do Joanny - ale jakie ośmieszenie? Przecież Wojtek nie mówił niczego, czego nie dałoby się wytłumaczyć.
Nawet gdyby Robert wrócił, nikt nie wyszedłby na bałwana, jak twierdzisz. Telefon? Przy wielu zaginięciach ktoś (np. sąsiad)
próbuje wykorzystać okazję i podszywa się pod porywacza próbując wyłudzić pieniądze. Gorzej z numerem telefonu - czy ktoś
sprawdzał jego billingi? Policja zainteresowała sie tym? Oczywiście powinien zeznać kiedy dokładnie odebrał ten telefon,
potem sprawdzanie billingów i już jakiś kroczek do przodu... Albo wykrycie klamstwa. Ale takiego sprawdzania zdaje się
nie było? |
Wersja prawdopodobna jak każda inna, kiedy nic nie wiadomo, niczemu nie można zaprzeczyć, niczego nie można potwierdzić. Najbardziej denerwująca jest tutaj policja, która sprawia wrażenie, jakby jej się nie chciało kiwnąć palcem. Niczego nie sprawdza, wszystko przyjmuje po prostu. Tylko współczuć rodzinie, bo tak naprawdę zostali z tym sami. Ci, co mieli jakąś tam władzę, nie zrobili niczego. Czekam na ciąg dalszy - czyli, co widzą ci, którzy czasem widzą więcej. |
Ukochani forumowicze, rok 1995 to nie jest jeszcze czas na techniczne możliwości odczytywania bilingów.Nie zaniedbałem tego.
Pozdrawiam serdecznie |
deoga obserwatorko ....jak wyjasnic slowa lepiej tego niewiedziec???a dlaczego niby tego niewiedziec??jak wyjasnic skad rzekomy szantazysta mial numer tego wojtka???i dlaczego wojtek posmutnial gdy dowiedzial sie ze tata robsona powiadomil policje???oczywiscie ze telefonu od szantazysty niebylo gdyz szantazysta niezyczyl sobie üpowiadamiania policji racja???oczyiwscie ze niezadzwonil skoro musial miec cynka ze policja robi polowanie i czaji sie dla mnie to logiczne i niepodlega wiekrzym wyjkasnieniom ze sprawa z wojtkiem smierdzi na kilometr . |
Witam,<br />
czy powiadomiliście Państwo policję o przebiegu rozmowy z Wojtkiem w czerwcu 2009?<br />
nie chce mi się wierzyć ,że policja nie była w stanie sprawdzić numeru "szantażysty"...<br />
Czy rodzice Wojtka byli osobami wpływowymi?<br />
Wojtek udzielił wywiadu Gazecie Wyb.żeby mieć wytłumaczenie dlaczego "szantażysta" kontaktował się z nim a nie z Rodziną P.Roberta.<br />
Nie rozumiem postawy policji ,dlaczego nie zaczekali z zasadzką do momentu przekazywania okupu.Przecież<br />
sprawa z Wojtkiem śmierdziała na kilometr ,jeśli Wojtek nic nie wiedział o zaginięciu P.Roberta ,wszystko zmyślił ,to dlaczego po tylu <br />
latach zasugerował Rodzinie ,że jest wtajemniczony w okoliczności zaginięcia?
Dlaczego czuje się bezkarny? |
Wojtek, mówiąc "Lepiej tego nie wiedzieć" skłania nas do myślenia, że stało się coś złego, prawda? Policja ma przecież biegłych psychologów, ma sposoby na wyciąganie zeznań. Przed odpowiedzialnością karną nie ucieknie nikt, nawet osoba publiczna, która nie powinna się swoimi funkcjami zasłaniać. Ja oskarżyłabym tego Wojtka jako osobę, która być może zataja ważne fakty i być może współpracowała wówczas z porywaczami-szantażystami. Z braku dowodów (czyli bilingu) nie ma nawet śladu istnienia owych rzekomych szantażystów. A może ten Wojtek był tym "Judaszem", który wydał komuś Wojtka? Nie zrobił nic więcej, ale zrobił aż tak wiele, że może go z kimś umówił, skontaktował, a potem był zbyt przerażony tym, co się zaczęło dziać, i wycofał się? Pewne układy-układziki już się pokończyły, więc może jest szansa na sprawiedliwość. Prawda i tak wyjdzie kiedyś na jaw, bo tak już jest, że ci, którzy mają w jakiś sposób obciążone sumienie, nie potrafią z tym żyć aż do końca i zaczynają mówić. Czasem mija kilkadziesiąt lat...Sumienie nie daje spokoju... A czasem życie, los odwdzięcza się czymś, by człowiek obarczony jakimś przewinieniem przejrzał na oczy i dokonuje się w jego życiu i postępowaniu zwrot. No i zostają jeszcze jasnowidze, obdarzeni widzeniem tego, co przed innymi ukryte. Czekamy na to, co powiedział wtedy pan Jackowski. |
Przepraszam, pomyliłam się, pomyliłam imię Roberta. Miałam na myśli, że może Wojtek wydał komuś Roberta, umówił go z kimś, skontaktował z kimś, kto go skrzywdził. Miał nadzieję może na jakiś ochłap z tego okupu, a tu sprawa okazała się poważna. Ze strachu przed oskarżeniem o współudział i ze strachu przed porywaczami wolał zamilknąć i wycofać się. Może tak właśnie było?????? Im bardziej o tym myslę, tym jestem bardziej poruszona. Wojtek jest moim zdaniem bardzo ważnym elementem całej zagadki. Zróbcie coś, nagłośnijecie to! Idzcie wszędzie, do Wyborczej, do telewizji, policja nie lubi, gdy media się wtrącają, może weźmie się za tę sprawę raz jeszcze. Przepraszam, ale szlag mnie trafia na taką ludzką bezsilność i taką indolencję policji. To taki Wojtek może sobie chodzić po tej ziemi i mówić takie rzeczy (Lepiej tego nie wiedzieć)...i aż się chce złapać takiego za ramiona, wykrzyczeć mu w twarz: Mów, co wiesz! Chyba nie jest az tak bezwzględny, by wypowiadając takie słowa, zasiewać w rodzinie Roberta niepokój??? A jeśli tak, to czy to jest dobry człowiek?? Nie. |
Bardzo proszę Ojca Roberta o kontynuowanie historii poszukiwań Roberta,pomijając wątek Wojtka,który jak już tu ktoś napisał
pewnie nic nie wiedział o zaginięciu,tylko chciał zwrócić na siebie uwagę. Kiedy rodzina zwróciła się o pomoc do jasnowidza p.Krzysztofa Jackowskiego
i czy dał on jakieś wskazówki,co powiedział? Jak wyglądały dalsze poszukiwania Roberta? |
Szanowni forumowicze,opisywanie zdolności wróżek i widzeń jasnowidzów na temat zaginięcia ukochanej osoby, prowadzi w ślepa ulicę. Jedyna korzyść to taka, że inni których spotka takie okrucienstwo tego świata wyciągną wniosek,że nie tędy droga do poszukiwań zaginionej osoby. Intensywne korzystanie przez nas z pomocy wróżek o mało nie doprowadziło matki Robusia do szpitala psychiatrycznego. Sprzeczności w wypowiedziach co do okoliczności zaginiecia i kierunku poszukiwań Robusia było bardzo wiele.
Szacunek dla forumowiczów zobowiązuje mnie do odpowiedzi na pytanie o wykorzystanie zdolności widzenia p.K.Jackowskiego więcej niż inni. W 1998roku do pływającego na fali popularności p.K.Jackowskiego moja ukochana żona a matka Robusia wysyła list wraz ze zdjęciem ukochanego syna z nadzieją na opis tego co widzi w sprawie tej zaginionej osoby. Odpowiedż nie nadchodzi więc matka dzwoni i słyszy,że jest bardzo zajęty i narazie niema czasu zająć się tą sprawą. Do kolejnego listu załączyła banknot który spowodował nadesłanie wizji. Oto ona:
"Według mojej oceny syn Pani żyje. Nic złego się Jemu nie stało - żeby zginął śmiercią tragiczną lub został zamordowany - to z cała pewnością wykluczam. Syn Pani żyje, przebywa na terenie Niemiec. Jest z kolegom - ma pracę i utrzymanie w Niemczech".
W rodzinie powiało nadzieją. Optymiści zaczęli górować. Pesymiści zaczęli się zastanawiać, czy nie należy obniżyć poziom pesymizmu. Gdy podziały między optymistami a pesymistami zwiędły, zapączkowała platforma porozumienia i zrodziła nową serię pytań i wątpliwości. Jakim cudem nasz ukochany syn znalazł się na niemieckiej ziemi i tam pędzi beztroski żywot, a Jego najbliżsi cierpią. Co do jednego wszyscy byli zgodni, że wizja Jackowskiego jest nieco fałszywa bo nasz ukochany syn Robuś i brat nie zrobiłby nam tego a szczególnie matce, by zadać Jej taki ból. Po zakonczeniu kontraktu w Magnitogorsku w 2002roku do p.K.Jackowskiego piszę list..... |
Po zakonczeniu kontraktu w Magnitogorsku, w 2002roku do p.K.Jackowskiego piszę list ja, a w nim tekst:"Gorąco Pana prosimy i żyjemy nadzieją, że pańska wizja wskaże nam kierunek poszukiwań, bo jak dotychczas poszukiwania są bezowocne, a my czynimy to po omacku bez jakiejkolwiek nadziei na odnalezienie syna. Z poważaniem Rodzice i Rodzeństwo.
P.S Przesyłam Panu "banknot", oraz orginał listu napisanego własnoręcznie przez Robusia na dwa tygodnie przed zaginięciem z prośbą o jego zwrot". Odpowiedż jest. Przytoczę najważniejsze, moim zdaniem opisy wizji jasnowidza Jackowskiego. Oto one:
"Robert był człowiekiem o osobowości ułożonej - statecznej i można było na nim polegać. Nie stać go było na poczynania nieprzemyślane. Zaginięcie Jego - nie było Jego wolą. Chociaż mam wrażenie że przed zaginieciem - miewał jakieś myśli - co do wyjazdu lub zmian kierunku życia. Ale to co się z Nim stało nie ma związku z Jego decyzją. Mam odczucie że syn Panstwa nie żyje - zaznaczam że mogę się mylić. Mam też odczucie że ze śmiercią ma związek mężczyzna ok 40-42lat. Mieszka w starym budownictwie przy którym jest park lub lasek, a blisko tego parku lub lasku jest też stary cmentarzyk. Mężczyzna ten udusił go , zaraz po tym czynie wciągnął ciało do starej szafy - w skromnie umeblowanym pokoju, a pużniej w nocy - ciało ukrył na cmentażyku starym - który jest blisko starego domu w którym ten mężczyzna mieszkał. Mam wrażenie że ten mężczyzna już teraz tam nie mieszka. Nie potrafię-mimo prób - ustalić miejsca gdzie to się stało. Zaznaczam iż nie każda moja wizja się potwierdza - mogę się mylić. Z szacunkiem Krzysztof Jackowski.".
Ukochani forumowicze, niema zdrowia, niema Robusia. Optymizm z pesymizmem toczy zacięty pojedynek. Przygląda się temu nadzieja i jest tak ogłupiała, że w konsekwencji przyjmuje kształt krzywej niejakiego Gausa. Szanowni Forumowicze, tyle pięknych widoków opisanych przez wróżki i jasnowidzących na wyższym poziomie, ja jednak podejmuję decyzję: schodzę na ziemię, do świata realnego, do rzeczywistości, do faktu, że ukochana osoba, syn mojej rodziny i ojczyzny gdzieś się podział i nikt nic nie wie.
Najważniejsze w takich przypadkach jest... |
wITAM,
Nadal nie rozumiem dlaczego odrzucił Pan wizje P.Jackowskiego... |
Która jest prawdziwa?. Być może żadna. Takie sprzeczności nie prowadzą do rozwikłania problemu lecz do szpitala psychiatrycznego.
Na rowerku odwiedziłem wszystkie cmentarze i cmentarzyki w okolicy a w pobliżu nich wypatrywałem starego domu. Efekt był taki, że
każdy dom, wieżowiec w okolicy cmentarza wydawał się podejrzany.Sam siebie uznałem za schizofrenika. Ukochani forumowicze, wszystkie
rewelacje wrożących i jaśniej widzacych zna policja, bo tam zanosiłem cała wiedzę napływającą do mnie.
Szanowni forumowicze, podejmuję decyzje: odchodzimy na drugi krąg. Nigdy więcej nie zmuszajcie mnie do wypowiedzi na temat wypowiedzi tych
co jaśniej widzą niż reszta. Ostatmie zdanie
Po roku bezskutecznych poszukiwań ukochanego syna Robusia wracam na budowę w dalekim Magnitogorsku, na gościnną rosyjską ziemię,
bo chlebuś powszedni mam obowiązek zapewnić wszystkim ukochanym osobom w rodzinie którą założyłem.
Z tej odległości niewiele już mogę zrobic w temacie poszukiwań zaginionego syna Robusia. Pracownicy którymi kierowałem na
budowie prosili o zdjęcie zaginionego syna Robusia by dowiedzieć się o Jego losie wśród znajomych rosjan którzy widzieli
więcej.
Zdjęcie zwrócili i ze smutkiem na twarzach stwierdzili: Panie kierowniku, rosyjska wróżka opowiadała smutne rzeczy o panskim synu.
Szybko odejdżmy na drugi krąg. |
Być może żadna nie jest prawdziwa...być może się nawzajem nie wykluczają.Kiedyś miałem możliwość rozmawiać z jaśniej widzącymi ,jak Pan ich określa.
Ich wizje to często puzzle ,małe fragmenty odczuć ,obrazów ,które starają się złożyć w całość.Nie brakuje pomyłek ,błędnych interpretacji ,ale jasnowidzenie
to nie żadna bajka.Oczywiście zdarzają się oszuści ,naciągacze ,ale z całą pewnością P.Jackowskiego do nich zaliczać nie można.Jasnowidz to też tylko człowiek ,ma prawo do pomyłki.
Przepraszam.Nie życzył Pan sobie więcej poruszać tego tematu ,proszę wybaczyć ,musiałem to napisać.Zawdzięczam bardzo wiele właśnie P.Jackowskiemu...
Nie daje mi też spokoju wątek Wojtka ,będąc na Państwa miejscu nie dałbym mu spokoju tak długo aż przyznałby ,że wtedy wszystko zmyślił by wyłudzić pieniądze ,lub by odkrył
prawdę o losie P.Roberta.
Pozdrawiam Państwa serdecznie ,jeszcze raz przepraszam.
Życzę dużo siły ,nadziei ,wiary w pomyślne rozwiązanie zagadki zniknięcia P.Roberta.Ja wierzę ,ba jestem przekonany ,że sprawa się wyjaśni.
Robert C. |
dobrze odchodzimy na drugi krag...wzrokowo przegladajac forum rzucil mi sie temat paszporu roberta czy möglby pan blizej opowiedziec czy to prawda ze z chwila znikniecia roberta zniknal jego paszport??robert na codzien chodzil z paszportem ??jesli jest to mozliwe prosze o potwierdzenie tej wiadomosci ktöra rzucila mi sie w oczy ...dziekuje i podziwiam pana i pana rodzine ze zyjecie z tak wielkim bölem jednej wielkiej niewiadomej i ta dreczaca niepewnoscia ktöra gryzie jak zly pies rozrywajac serce gdyz ta historia jest tak nietypowa ze zapiera mi dech w piersi i z niewyjasnionych odczuc ciagle otwieram to forum pragnac wchlonac wiecej informacji i z nadzieja ze cos poszlo o krok dalej i niestoi w miejscu ... |
Przepraszam z góry za wymądrzanie się i refleksje może zbyt ogólne.
Wydaje mi się, że w poszukiwaniach Roberta (i wielu innych zaginionych) zabrakło osób profesjonalnych, tzn. fachowców
w dziedzinie poszukiwań. Detektywów policyjnych (lub niekoniecznie), którzy są inteligentni ponad przeciętność, mają kontakty
w różnych środowiskach, współpracują ze specjalistami typu psycholog, socjolog, antropolog, zabierają się do szukania śladów planowo
i kompleksowo, krok po kroku. Łapią nitki i próbują dojść do jakiegoś kłębka. Prześwietlają przeszłość i wszystkie nawet odległe kontakty
zaginionego. Umieją powiązywać ze sobą fakty, wyciągać wnioski. Idą nawet jakimś wydawałoby się z pozoru fałszywym tropem. Kontaktują się
od razu z wszelkimi służbami, w tym granicznymi i celnymi, a jak zachodzi potrzeba, z policją sąsiednich krajów.
Nie wierzę w jasnowidzów, wróżki i proroków. Nie wątpię w ich dobrą wolę, lecz nie wierzę w czary i w wizje nadprzyrodzone.
Komu pomogli? Robertowi ani jego bliskim na pewno nie.
Myślę, że właściwie, fachowo prowadzone poszukiwania od początku, dałyby prawdopodobnie efekty i dzisiaj już nie szukalibyśmy Roberta,
bo albo by był, albo wiadomo byłoby co się z nim stało.
W policji pracują zwykli ludzie, zbyt przeciętni, brakuje w niej komórek elitarnych np. do poszukiwań zaginionych. Kiedy to się zmieni
i czy w ogóle? Nie wiem. |
No i pan Lech się zdenerwował, niepotrzebnie, w każdej kwestii - jasnowidzenie czy nie - trzeba przerobić temat, przeżuć i może zacząć od początku. Zatem zapewne już się nie dowiemy nic o rosyjskiej wróżce, co powiedziała, jeśli w ogóle Pan dociekał, jeśli ci ludzie chcieli mówić. Mówiła smutne rzeczy, chyba nikt nie spodziewał się wesołych, cała ta historia jest ponura i smutna. Natomiast jak ktoś wyżej zauważył, to są pewnego rodzaju puzzle, nie chodzi raczej o szczegóły, tylko o ogólny obraz, który się wyłania. Te wersje nie muszą być sprzeczne, poza tym dzieli je czas...Można ułożyć kilka scenariuszy. No i są styczne - elementy, które przewijają się przez kolejne wizje. Zgadzam się, że opowieść o cmentarzyku jest wykańczająca, bo czy to mogło być w Krakowie? może nie, w Polsce? może też nie. W tym kontekście, takie informacje wydają się być absurdalne, a próby poszukiwań starego domu faktycznie mogą doprowadzić do szaleństwa. Ale w kontekście jakiegoś prawdopodobieństwa nie są pozbawione sensu. Powiem tak: z faktu, że się czegoś nie dostrzega, nie wynika, że tego czegoś nie ma. Tyle muszę powiedzieć, mimo własnego wrodzonego sceptycyzmu. W przypadku historii Roberta ani ci, co są w bardzo realnym świecie, ani ci "wyżej" nie doprowadzili do rozwiązania zagadki, ale przynajmniej ci o szczególnych zdolnościach dali swymi wizjami do myślenia, niektórym przynajmniej. Jest jeszcze wiele pytań, które można by tu postawić. |
Joanno, wszystkich forumowiczów intryguje paszport Robusia. Z powodu braku tego dokumentu pośród innych, narosło bardzo dużo koncepcji zaginięcia ukochanego syna Robusia, niekiedy szokujących /Legia Cudzoziemska/. Szanowni forumowicze, na liście posiadanych dokumentów, sporządzonej przez Robusia, brak zapisu o paszporcie. Nie mógł być na tej liście, bo go niemiał /w/g mojej wiedzy/. Miał paszport z lat dziecinstwa, lecz on dawno przed zaginięciem stracił ważność. W trudnej dla naszej rodziny chwili , jest niewykluczone, że mówiliśmy o braku paszportu w spisie, podkreślam to dobitnie, w spisie dokumentów jaki miał Robuś. Informacja poszła w świat, że zaginął Robert Wójtowicz, wraz z paszportem. Swietnie. Bramy fantazji i pomysłów otwarte.
Młodszy brat Robsona utworzył stronę z nadzieją na ...
Każdy forumowicz czytający uważnie opis faktów związanych z zaginięciem ukochanego syna i brata Robusia, wie o jaką nadzieję chodzi. Niepewność gryzie jak zły pies /Twój cytat Joanno/. Ostatnich gryzą psy.Forumowicze, zróbcie coś niebywałego w tej sprawie, by nie być ostatnim. |
Analizując historię poszukiwań Roberta,jak również fakty dotyczące jego zaginięcia dochodzę do wniosku,że to na pewno nie było
przypadkowe zniknięcie,musi być jakaś osoba(lub osoby) które Robert znał i które wiedzą co się z nim stało. I w związku z tym
nasuwa mi się pytanie-czy Robert kiedykolwiek wspominał coś o kimś,kogo znał lub w swoich notatkach o tym pisał? Nie chodzi mi o Wojtka o którym już była
mowa na forum... |
Szkoda, że Pan wcześniej nie napisał, jak się ma sprawa z paszportem. Teraz chwila dla różnych dywagacji - załóżmy, że Robert nie został uprowadzony do sekty, ani żadna Liga Cudzoziemska nie wchodzi w grę, ani żadna ze spraw wojskowych, załóżmy też, że nie byli to łowcy narządów i że nie chodziło o żaden okup, jak również, że Robert nie wyjechał z własnej inicjatywy. Co Wam jeszcze przychodzi do głowy? Nawet jeśli został porwany, jaki mógł być motyw? Mnie osobiście kończą się pomysły, tzn. mam jeszcze jeden, ale o tym potem. |
bezradnosc nasowa mi sie na mysl piszac to niemoge usnac irytuje mnie ta historia i to bardzo gdyz niewidze w niej motywu niewice w niej ewidentnego celu zylch intencjii a jezeli takowe byly to niby jakie??zazdrosc ??drogi tato roberta nigdy pan niewspominal o sercowych milosnych stanach robsona mial dziewczyne ??mowil o nich co sadzil o kobietach??unikal tego tematu ??byly takowe notatki mysli przemyslenia o kobietach??co sadzil o zwiasku z kobieta kim byla najblizsza kobieta jaka posiadla??kim byl jego najblizszy przyciel??czy wie cos pan na ten temat ???staram sie jak moge stworzyc pewien obraz wizje tego wszytskiego .............chcem ulozyc te puzlle
|
No właśnie, Joanna może mieć rację, może tu poszło o kobietę? Konflikt z którymś kolegą/znajomym
o względy dziewczyny, a następstwo to bójka skutkująca nieszczęśliwym wypadkiem? Wymyślacie tu cuda na kiju,
teorie z filmów sensacyjnych, wymyślacie bajki o brudnych sekretach i mrocznych stronach osobowości, a może
przyczyna zaginięcia jest dużo prostsza?
Ucieczka? Robert nie wygląda na włóczykija, poza tym osoba inteligentna rozwiązałaby to inaczej - dając znak, by jej
nie szukać, w końcu to w jej interesie byłoby nie odnalezienie jej. Jedyne logiczne wytłumaczenie ucieczki byłaby w tym
przypadku chęć ochrony bliskich przed złymi ludźmi.
Uważam, że niektórym forumowiczom puszczają wodze fantazji. Przyczyna może być paradoksalnie banalna, niezależnie od tego,
czy Zaginiony jest cały i zdrowy, czy też przytrafiło mu się nieszczęście.
P.S.: Dobry pomysł z tym filmikiem z Robsonem grającym na gitarze - po latach łatwiej byłoby go rozpoznać po ruchach,
mimice twarzy, Jego głos i sposób wysławiania się też także może pomóc :) |
No tak, kobiety zawsze myślą, że wszystko jest przez nie. Ok. Jest to jeden z motywów. Tylko, że normalny człowiek zgłosiłby fakt nieszczęśliwego wypadku. A jeśli tego nie robi, próbując uciec od odpowiedzialności - to dla mnie to już jest psychopatia. Poza tym, gdzie koleżanka Liliana natknęła się na "bajki o brudnych sekretach"? Co to w ogóle oznacza? Jakoś nie udało mi się na tej stronie na takie bajki natrafić. Brudne sekrety - jakaś bzdura... Przyczyna może była banalna, może nie, ale wszyscy zasadniczo wiemy tyle samo - tzn. niewiele. |
dlaczego nigdy niebylo tematu o milosci o kobietach ???czy mial w swym zyciu kobiete??czy byla na swiecie kobieta czy mezczyzna ktöra robson byl szczegulnie zaprzyjazniony kto byl jego najleprzym przyjacielem przyjaciolka??? |
Brat jakiś czas przed zaginięciem powiedział mi takie słowa "zaniedługo poznasz moją przyszłą żone ..." . Było to po części w żartach, ale wiem o jakiej kobiecie to mówił. Poza wspomnianym już na forum Wojtku, który niejako sam określił się,najlepszym przyjacielem Robsona(jednak osobiście mam duże wątpliwości co do Wojtka B. i niewyjaśnionej sprawy rzekomego okupu) Brat miał od szkoły podstawowej przyjaciela z osiedla. Napewno dotre kiedyś do wszystkich ludzi, którzy mniej czy bardziej znali Brata, aby powiedzieli o Nim pare słów przed kamerą,gdyż w zamierzeniu mam nakręcenie filmu o Robsonie. Wiele z wątpliwości i pytań forumowiczów się wyjaśni,a napewno dowiemy się-nawet my,najbliższa Rodzina- jaki Robson był wśród znajomych,jak go postrzegali. Być może wypowiadając się, ktoś wniesie coś nowego i przybliży nas to do rozwikłania tej tajemniczej "zagadki" jaką jest zaginięcie Robusia. |
Kiedy Robert zaginął to był młodym człowiekiem,więc prawdopodobnie za
sprawą jego zniknięcia stoją też osoby młode,musiał być jakiś motyw,jakaś przyczyna
,możliwe,że natury osobistej. Dobrze dla sprawy byłoby odszukanie tych osób,które miały
jakiś bliższy związek z Robertem. I jeszcze jedno jest ciekawe-dlaczego przez 15 lat nie znalazł
się ani jeden świadek który by coś wiedział,przecież Robert zaginął w niemal w środku dnia,ktoś musiał
coś widzieć,może da się odnaleźć jakiegoś wiarygodnego świadka?
|
Czasami wydaje mi się, że gdyby dało się ustalić, dokąd wtedy w piątek Robert się wybrał, to może zagadki już by nie było. Wg mnie raczej nie poszedł na uczelnię. Gdzieś było napisane, że wykłady tego dnia zaczynały się o 10-tej. Nie wiem o której się kończyły, ale w piątki raczej zajęcia nie trwają do wieczora. Wychodząc o 13-tej czy 14-tej, Robert dotarłby na czwarty wykład - jeśli takowy był. Myślę, że raczej poszedł kogoś odwiedzić, spotkać się z kimś. Myślę też, że niczego nadzwyczajnego tego dnia nie planował, bo spał sobie spokojnie, wyrzucił śmieci, gdyby był czymś zaaferowany, to raczej spokojny sen nie byłby możliwy i kompletnie nie myślałby o takich bzdurach, jak śmieci. Dlaczego zrezygnował tego dnia z pójścia na wykłady? Może zwyczajnie nie chciało mu się, zima, piątek itd. Może całkowicie się mylę. Nie wiem. Niezmiennie ciekawi mnie, czy tego dnia Wojtek był na zajęciach, jeśli był - to kiedy z nich wyszedł. Właściwie widzę tu 3 wersje wydarzeń c.d.n. |
to co jest pewne to to ze nigdy nic niejest pewne jak kamien w wode przepadl robson szkoda ze tata roberta niekontynuluje swej opowiesci bo mysle ze wiele osob czeka na dalszy opis tego dramatu ........nieiwem czy kiedykolwiek dowiemy sie prawdy hm...watpliwe tak jak i watpie abbysmy sie kiedykolwiek dowiedzieli prawdy o smolensku czy krzysztwofie olewniku watpie watpie watpie...... |
Szanowni forumowicze, nie spocznę, nim nie opowiem wszystko co wiemy o zaginionym, w zagadkowy sposób, ukochanym synu Robusiu. W poprzednich wypowiedziach nazywałem
sam siebie, klęczącym przed konfesjonałem. Wyznam wszystko przed szanownymi forumowiczami, niczego nie zataję, lecz proszę o odrobinę cierpliwości i wnioski
z dotychczasowej wymiany zdań z nakierowaniem na konkretne działania zmierzające do wyjaśnienia tego zagadkowego zaginięcia. Szanuję wszystkie wypowiedzi forumowiczów,
lecz wypowiedzi człowieka z tłumu są nadzwyczaj frapujące i intrygujące. By kontynuować opowieść o ukochanym synu Robusiu i odpowiadać na zadawane pytania, przez szanownych
forumowiczów, potrzebny mi jest czas.
Proszę szanownych forumowiczów o wejście na str. www.stowarzyszenie-roza.pl i kliknęcie na fotografię zaginionego Roberta Wójtowicza, a wówczas uwidzicie piękny opis miłości człowieka do człowieka.Przenieście to na str.stworzoną przez młodszego brata, poświęconą zaginionemu, przez nas wszystkich, ukochanemu synowi i bratu Robusiowi. |
"Czasami wydaje mi się, że gdyby dało się ustalić, dokąd wtedy w piątek Robert się wybrał, to może zagadki już by nie było". Ponad wszelką wątpliwość.
" Gdzieś było napisane, że wykłady tego dnia zaczynały się o 10-tej". To prawda.
" Nie wiem o której się kończyły, ale w piątki raczej zajęcia nie trwają do wieczora. Wychodząc o 13-tej czy 14-tej, Robert dotarłby na czwarty wykład - jeśli takowy był. Nie dotarł.
" Myślę, że raczej poszedł kogoś odwiedzić, spotkać się z kimś. To hipoteza, czy prawda?.Chcielibyśmy wszyscy to wiedzieć. |
Wyznam wszystko przed szanownymi forumowiczami, niczego nie zataję, lecz proszę o odrobinę cierpliwości i wnioski
z dotychczasowej wymiany zdań z nakierowaniem na konkretne działania zmierzające do wyjaśnienia tego zagadkowego zaginięcia.
W 14 tą rocznicę zaginiecia naszego ukochanego syna Robusia, do społeczności akademickiej skierowałem apel:
Grupa amerykanskich studentów prawa, pod kierunkiem swojego opiekuna, uczelnianymi metodami dochodzenia prawdy, w ramach pracy dyplomowej, doprowadziła do uwolnienia niewinnie skazanego człowieka z więzienia po 14-u latach odsiadki.
Myśli moje biegną ku polskim, krakowskim studentom i profesorom prawa, że znajdą winnego zaginięcia naszego syna
R O B E R T A W Ó J T O W I C Z A
tym bardziej, że należał on do społeczności do której, po 14-letniej bezsilności policji. gorąco apelują RODZICE.
Swiat pędzi w nieznanym kierunku. Odzew na apel jest żaden. Zastanawiam się nad tematyką prac dyplomowych studentów prawa.
Komu one służą? Mój dyplom inżynierski dał owoce. Co daje społeczności w sprawie zaginionych obrona dyplomu w zakresie prawa? |
Tu poza paroma faktami wszystko jest hipotezą, bo to jedyne narzędzie jakie mamy do dyspozycji. Ktoś wyżej napisał, że wymyśla się tu niestworzone historie, a może było bardziej prosto, bardziej pospolicie. Historie bardziej skomplikowane dają nadzieję, historie bardziej proste kojarzą się - przynajmniej mi - po prostu ze zbrodnią, proste historie łatwiej wymyślić. Ale dobrze, pójdźmy w to. Jest piątek, 20 stycznia 1995, rano, Mama budzi Roberta wcześniej, tak jak o to prosił. Ma on zamiar przed wykładami wpaść do biblioteki po książki, potem udać się na w/w. Ale jest zmęczony, tak dobrze mu się śpi, ostatecznie to tylko wykłady, nie są obowiązkowe, poza tym myśli krążą już wokół jutrzejszego przedstawienia. Zatem Robert postanawia na wykłady nie iść. Kiedy już się wyspał itd. postanawia wpaść do kolegi/koleżanki z oazy, żeby ustalić ostatecznie szczegóły sobotniego przedstawienia. Jest piątkowe popołudnie, Robert wie, że osoba, do której się wybiera jest już po zajęciach i powinna być w domu. Robert jednak nigdy do tej osoby nie dotarł. Przeszkodziła mu w tym pewna osoba/osoby. Robert został napadnięty. Motyw napadu: rabunek (mało prawdopodobne, ale niech będzie, a mało prawdopodobne, bo raczej zostałby postraszony, pobity, ale byłby), nie tak na kogoś popatrzył (czy mało dzisiaj takich przypadków?), trafił na agresora, który wylazł akurat z domu i szukał ofiary. Ktoś powie, że był biały dzień. A mało zbrodni dokonano w biały dzień? A nikt nic nie widział, nie słyszał, nie chciał widzieć, słyszeć, postanowił zapomnieć, nie skojarzył faktów. Może widziała coś jakaś babcia opierająca się na poduszce za oknem. I patrzyła szklanym wzrokiem. Mało kto widząc powiedzmy bijatykę facetów reaguje, mają swoje porachunki, niech sobie je załatwiają. Okazuje się też, że wcale nie tak trudno pozbyć się ciała, pod warunkiem, że ma się lepszy pomysł niż las i gałęzie. Niektórym wydaje się chyba, ze nasze lasy to dzikie puszcze. Nasze lasy są hodowane, urządzone wg pewnych schematów, wykonuje się w nich szereg zabiegów. Taka mała dygresja. Teraz trzeba się zająć Wojtkiem, bo w każdej historii będzie on jak drzazga. Na tę chwilę można stwierdzić, że jego opowiastka to całkowity blef, wynikający z : zaburzeń psycho-emocjonalnych, osobowościowych - ktoś już wyżej je ładnie wyłuszczył; nadmiernej wyobraźni i lekkiego pomieszania świata rzeczywistego ze światem wyobraźni; chciwości i braku kręgosłupa moralnego. Na tę chwilę tyle o nim, ale jeszcze będzie powrót. c.d.n. |
A może inaczej - Robert dotarł do kolegi/koleżanki, nie wiedział tylko, że już od jakiegoś czasu istnieje plan wobec jego osoby, a tera nadarzyła się okazja, żeby ów plan zrealizować. Jaki mógł być to plan? Może to być któraś z teorii, która już jest na tej stronie, poczytajcie, dopasujcie, nie chcę sugerować. Tutaj można byłoby podpiąć teorię, ze poszło o kobietę - jak chcą dwie forumowiczki. Odrobina wyobraźni i jest następna historia. Na razie nie będę się zagłębiać.
A może jakiś czas temu Robert poznał kogoś o naturze filozoficznej, z kim dobrze mu się rozmawiało itd. Może ów ktoś powiedział mu, ze zawsze może do niego wpaść, jak będzie miał ochotę. Robert nie wiedział tylko, że trafił na psychopatę, któremu przyjemność sprawiało przetrzymywanie kogoś i znęcanie się nad nim. Prześladuje mnie "skromnie umeblowany pokój" - bo budzi u mnie dość jednoznaczne skojarzenia - to a propos tematu niepożądanego na tym forum. Druga rzecz - ostatnia - też ciągle a propos tematu niepożądanego to przewijający się, powracający temat cmentarza. Batowice - cmentarz, między Batowicami (cmentarz)a Grębałowicami (cmentarz), wreszcie bliżej nieokreślony cmentarzyk. Cmentarz jako miejsce? Cmentarz jako metafora? I może jeszcze "ciasne miejsce". Koniec z tematem. c.d.n. |
No i ostatecznie historia o porwaniu, w którą wmieszany byłby w jakiś sposób Wojtek. Zastanawialiście się, jak wyglądałaby rzekoma historia o porwaniu, gdyby był jej dalszy ciąg? Załóżmy, że dochodzi do wskazania miejsca złożenia okupu. Jak myślicie, kto przyszedłby odebrać okup? Na razie ustalamy, że historia jest zmyślona. Czy ryzykowałby Wojtek i przyszedł odebrać? Wątpię. Wplątałby kogoś w tę historię? Czy ktoś normalny dałby się w nią wplątać? A jeśli nie, to czy Wojtek miał powiązania z jakimś półświatkiem krakowskim? Poza tym suma, nie wiem czy dobrze kojarzę - wtedy chyba zmieniły się nominały. 30 000 000 na stare to 3000 na nowe? Raczej niewygórowana suma - nawet jak na 1995. Dla Wojtka na jego potrzeby? Porywacze młodzi amatorzy? Jeśli tajemnica dotyczy jednej osoby, możliwość jej zachowania sięga 100%, jeśli dwóch spada do 50% - niektórzy twierdzą, że już jej nie ma, jeśli trzech to może 10%. Wracając do Wojtka, gdyby miał on być medium w tej sprawie, nie powinno go już obchodzić, co zrobiła z przekazem od "porywaczy" Rodzina. On swoją rolę spełnił, więc to przylatywanie wieczorem z pytaniem, każe myśleć - że albo sam jest autorem tej historii, albo jest w nią zamieszany - skoro tak dba o szczegóły - wiele znaczące w tej sytuacji. Wnioski wydają się być dwojakiego rodzaju:
1.historia jest całkowicie zmyślona
2. porywacze wywodzą się ze wspólnego środowiska Roberta i Wojtka - jak to już któryś forumowicz zauważył
Albo Wojtek mający jakiś związek z półświatkiem, opowiedział o Robercie, może zaaranżował to porwanie. Motyw - może faktycznie zazdrość - o rzeczy różne (za forumowiczem wcześniej), może chęć wyłudzenia pieniędzy - może Robert powiedział coś o pracy swojego Ojca, a tamten wysnuł wnioski. Nie wiem. Idąc tą drogą zastanawiam się nad jednym - gdyby ta ostatnia wersja była prawdziwa, to czy po otrzymaniu pieniędzy przez tych ludzi, Robert by wrócił, czy został niezależnie od wszystkiego skazany zawczasu na niebyt.
No i przyczepię się jeszcze raz do tego co powiedział Wojtek po latach. Przyznacie, że zupełnie inny wydźwięk miałaby jego wypowiedź, gdyby powiedział tak: "Może lepiej tego nie wiedzieć (lepiej, bo kojarzy się z tym jakiś straszny obraz i związane z nim emocje). Czy mógł mieć to w domyśle? Bo wypowiedź "lepiej tego nie wiedzieć" można odczytać też w taki sposób: "lepiej dla mnie, jeśli się tego nigdy nie dowiecie". Urok używania bezokoliczników. c.d.n. |
Czy te historie są wystarczająco proste? Chyba nie. No i dalej wiemy tyle samo. Pan Lech apelował do ludzi, którzy dzisiaj mają po 40 lat o jakiś odzew, myślę, że ktoś coś wie na pewno, tylko małe są szanse, że się wypowie, dzisiaj mają jeszcze więcej do stracenia, a i z wiekiem strach narasta paradoksalnie.
Chociaż... Myślę, że przynajmniej część osób, które tu zaglądają czytała o człowieku ze Słubic n.Odrą, jakiś miesiąc czy dwa temu. Człowiek ten dręczony wyrzutami sumienia, zgłosił się na policję po bodajże 9 latach od popełnienia zabójstwa. Wskazał miejsce, gdzie ukrył kiedyś ciało zamordowanego. Ten nieżyjący od 9 lat człowiek uchodził za zaginionego. A "co daje społeczności w sprawie zaginionych obrona dyplomu w zakresie prawa"? Nic. To statystyka, statystyka, statystyka...
|
kolejne ciekawe teorie człowieka z tłumu, kwestia uczestnictwa w w całej tej sprawie wojtka,
to tak w rzeczywistości jedyny namacalny trop, trzeba liczyć na to, że ktoś kto wie coś w tej sprawie
zdecyduje się podzielić swoją wiedzą, warto naciskać i prawda może wypłynie, tego życzę Rodzinie Roberta.. |
Jak wspomniał człowiek z tłumu bardzo interesująca jest historia człowieka ze Słubic
,który 27 stycznia 1990 roku zabił swojego kolegę a jego ciało zakopał w lasku.Przez 21 lat
człowiek ten był uważany za zaginionego,po takim czasie zabójca sam zgłosił się na policję
i przyznał się do zbrodni.Zaginiony był kolegą swojego oprawcy..Również w opisywane w prasie
zniknięcie 20 letniej Wioletty zamieszany był jej bliski przyjaciel. I możliwe ,że tak jak już
ktoś napisał na forum,jakiś kolega bądź znajomy Roberta wie coś więcej o jego zniknięciu. |
czlowieku z tlumu twe mysli ida w dobrym kierunku sama obecnie biore udzial w pewnej analizie umyslu psychopaty i wiem jedno umysl osoby psychopatycznej robi to co dla niego kozystne i to co moze mu przyniesc kozyc finansowa satysfakcjonalna emocjonalne ukojenie psychopaci maja niebywale szczescie zakladaja maski pod ktörymi niepozorny ksiadz moze byc pod ta maska psycholem do potegi entej lecz oprucz tych psycholi zyja ludzie z diametralnie innym sposobem postepowania ufnym wiernym ....kolizja tych dwuch osob konczy sie ???......niewiem jak ....wiem napewno ze ten kto zrobil cos zlego robertowi nosi maske taka ze nigdy nikt by nieprzypuszczal ze kryje pod swa maska pozoröw swe oblicze psychopaty ,,,np.pewien facet chcial obejrzec mecz pilki w telewizji lecz zabraklo mu pewnej wtyczki ktöra umozliwila by mu obejrzenie tego meczu w tv wiec wyszedl na ulice zabil przypadkowa osobe zabral jej portfel i kupil ze te pieniadze ta wtyczke ..od przypadek ....przypadki sie zdarzaja znikniecie roberta moze byc tez takim przypadkiem byl w nieodpowiednim miejscu o niewlasciwej godzinie i juz nieszlo oszukac przeznaczenia ........BO SIE GO NIEDA OSZUKAC. |
tak jak wspomnialam przykladowo psychopata ten sam co zabil czlowieka dla wtyczki od telewizora zdobywajac pieniadze na ta wtyczke kupuje ja i spokojnie oglada mecz pilki do konca bez nerwo bez stresu niema nic gorszego na tym swiecie niz psychopaci oni niepotrafia czuc bolu innego niepotrafia wczuc sie w bol umieja ga zadawac nieliczac sie z kara i konsekwencjami niewiedza co to lek strach niepojuj ...co ciekawe natura niezaluje psychopata urody wdzeiku prezenccji czy elokwencji psychopata to fascynujaca osobowosc czlowiek z tlumu ma racje czy robson niepoznal kogos w kierunku filozofi ??lub kierunku psychologicznym??sadze ze ktos musial roberta zafascynowac kogos odwiedzil na pozör ciekawego z ciekawa osobowoscia co napewno zaintrygowalo roberta tacy psychopaci maja w sobie wiele inteligencjia w srodku zwierzece instynkty bez logiki i skaladu lub z kozycia dla nich samych och boze jaki ten swiat skomplikowany ... |
Znam osobiście dwóch /już teraz dojrzałych/ mężczyzn po szkole lotniczej i obaj po tej szkole są "inni".
Nie chcę wzbudzać niezdrowej sensacji,
ale do szkoły szli jako wybitnie inteligentni i zdrowi chłopcy, a obaj wyszli z odchyleniami.
Jeden z nich ma się za uzdrowiciela, astrologa i egzorcystę,
natomiast drugi jest alkoholikiem i zrujnowanym psychicznie człowiekiem.
Obu poznałam przypadkiem i w różnych okolicznościach,
byłam zaskoczona, że są po tak /jakby nie patrzeć/
elitarnej szkole, nie znają się i są w różnym wieku.
Być może i Robertowi coś się poprzestawiało w głowie? Mój komentarz jest przykry,
ale musiałam podzielić się z tą myślą. Życzę państwu wytrwałości i rozwiązania tajemnicy zaginięcia Roberta. |
Obudziłem się dzisiaj rano i pierwszą myślą która mi przyszła do głowy do podstawowe pytanie: co się stało z Robertem? |
Chcial bym znac na to pyatnie odpowiedz lecz niestety niewiem :(i tak bardzo wspolczuje ze taka tragedia musiala pana napotkac.i dlaczego?? |
"Chcial bym znac na to pyatnie odpowiedz" nim zrobi się ciemno, szare chmury nademną. Odejdę stąd i nie wrócę nigdy. Ten świat po prostu jest dziwny. |
A czy kiedykolwiek była wyznaczona nagroda za wiadomości na temat Roberta? Może warto teraz ogłosić,
że rodzina oferuje x zł za wieści, które doprowadzą do wyjaśnienia tej zagadki? Oczywiście, ludzie zarzucą Was
dziesiątkami fałszywych tropów, ale przynajmniej będzie w czym wybierać... I a nuż trafi się jakaś perełka? |
20 stycznia,1995 roku, ukochany syn Robuś z domu wyszedł i do dnia dzisiejszego do niego nie przyszedł.
24 stycznia,1995 r0ku, młodszy brat Robusia, wspólnie z kolegą, opracowali i wydrukowali w dużych ilościach, komunikat o zaginięciu
Robusia. Cały Kraków poznał fotografię tego który z domu wyszedł i do niego przyszedł.
27 stycznia,1995 roku, po moim powrocie z dalekiego, gościnnego, rosyjskiego Magnitogorska, młodszy syn Robusia, opracowuje i drukuje wraz z kolegą nowy komunikat.
6 stycznia, 1995 roku cały Kraków dowiaduję się, że rodzice zaginionego wyznaczają wysoką nagrodę pieniężną dla osoby, która naprowadzi na ślad pobytu zaginionego syna.
W owym czasie status materialny rodziny pozwalał na podejmowanie takich decyzji.
Po dzień dzisiejszy, wyrażamy wdzięczność wszystkim którzy nie próbowali w niecny sposób, wykorzystać tej nagrody pieniężnej.
Po dzień dzisiejszy, wierzymy, że serca i umysły tych którzy cokolwiek wiedzą na temat zaginionego ukochanego syna Robusia, powiedzą to co wiedzą, nie oczekując pieniężnej nagrody. Inny jest status materialny rodziny zaginionego ukochanego syna Robusia. |
Módlcie się do Boga przez wstawiennictwo św. Rity-patronki od spraw beznadziejnych.
Pozdrawiam serdecznie,
życzę zdrowia i pokoju ducha w to piękne święto Miłosierdzia Bożego.
W Bogu cała nadzieja. |
Panie Lechu. Chciałabym Panu zadać pytanie. Wiem że jest Pan wspaniałym ojcem i jak żaden ojciec na świecie kocha Pan syna o czym świadczy pańskie zachowanie. Intryguje mnie jednak jeden fakt czy nie ma Pan poczucia winy że w dniu zaginięcia syna nie była Pana w kraju, przy rodzinie, że wyjechał Pan po świętach w 1994 roku, że jakby Pan został (rozumiem że Pana ciężka praca w Rosji była pracą wynikającą z miłości do rodziny) z rodziną mógłby Pan 20 stycznia 1995 roku zapobiec w jakiś sposób zaginięciu syna?
|
Sprostowanie myśli z dnia 01 maja 2011roku:
"27 stycznia,1995 roku, po moim powrocie z dalekiego, gościnnego, rosyjskiego Magnitogorska, młodszy syn Robusia, opracowuje i drukuje wraz z kolegą nowy komunikat"
miała brzmieć: 27 stycznia,1995 roku, po moim powrocie z dalekiego, gościnnego, rosyjskiego Magnitogorska, młodszy syn, brat Robusia, opracowuje i drukuje wraz z kolegą nowy komunikat.
6 stycznia, 1995 roku cały Kraków dowiaduję się, że rodzice zaginionego wyznaczają wysoką nagrodę pieniężną dla osoby, która naprowadzi na ślad pobytu zaginionego syna.
miała brzmieć:
6 lutego, 1995 roku cały Kraków dowiaduję się, że rodzice zaginionego wyznaczają wysoką nagrodę pieniężną dla osoby, która naprowadzi na ślad pobytu zaginionego syna.
Przepraszam za pokręcenie istotnych faktów. |
Kochana Basiu, na szalki elektronicznej wagi, w rzucam ze swojego życia, dobre i złe uczynki, jakie przyszło mi popełnić.Szalka z dobrymi uczynkami zdecydowanie,powędrowała w dół.Dla mnie oznacza, że jestem dobrym człowiekiem, wspaniałym ojcem, odpowiedzialnym za wszystko to co umiłowałem.
Kochana Basiu, trudno mi jest odpowiedzieć na następne pytania. W początkach lat dziewiędziesiątych, umarła już komuna, nastała demokracja, w mojej ukochanej ojczyznie, zaczęło brakować chleba.Decyzja o Magnitogorskim kierunku nie była łatwą.Kochana Basiu,maltretujesz mnie, gdy mnie pytasz, czy zapobiegł bym gdybym 20 stycznia 1995 roku był tam. Ukochana Basiu, byłem tam gdzie ojcic powinien być, by rodzina którą założyłem, mogła godnie żyć |
basiu twe pyatnie jest zdecydowanie nie namiejscu i bez wyczucia taktu.... |
Szanowna Pani Basiu, szanowna Pani Joanno, szanowni forumowicze, na wasze wypowiedzi , rozważania, analizy, pomysły, domysły dotyczące tajemniczego znikniecia zniknięcia naszego ukochanego syna Robusia, nie będzie nałożona żadna cenzura. W tych wypowiedziach na ten temat, czujcie sie jak gdybyście byli w londynskim Hayd Parku.
Na liczne pytania, dotyczące tego tragicznego dla naszej rodziny zdarzenia, odpowiadaliśmy na różnych forach i dalej odpowiadać będziemy. Dostarczaliśmy dużo materiału do przemyśleń. Wartością nie do przecenienia jest punkt widzenia innych osób, których rytm serca,na problem znikania szlachetnych postaci z naszego życia społecznego, przyśpiesza. Lecz rzeczą najważniejszą tego forum jest, by ktoś, kto, jest rzeczą niewątpliwą, że to wszystko czyta, oznajmił: zamknijcie tą stronę internetową poświęconą Robertowi. |
Podziwiam Pana, jako Ojca-tyle lat trwa Pan na posterunku. Zdrowia i pogody ducha,
a przede wszystkim opieki Bożej życzę Panu i wszystkim Bliskim Roberta. |
MUSIMY PORUSZYC NIEBO I ZIEMIE I NICZYM FILM LINCZ PRZEDSTAWIC DRAMAT JAKI PRZESZEDL PAN LESZEK I JEGO RODZINA .................NIEMOZEMY SIE PODDAC |
Do Joanny - a co konkretnie jestes w stanie zrobić, poza pisaniem takich wzniosłych komentarzy? Komu ten dramat chcesz przedstawiać
i w jakiej formie? Chcesz poruszyć niebo i ziemię - jak? Konkrety, bo taka pisanina nikomu nie jest do niczego potrzebna, a już najmniej
umęczonej rodzinie Roberta. |
pracuje nad tym ...................i bez komentarza |
Kraków, dnia 06.05.2011 r.
Pc 20/11
Pan
Lech Wójtowicz
oś. Złotego Wieku 8/25
31-615 Kraków
Termin dnia: 17.05.2011r.
W E Z W A N I E
Na podstawie art.43 ustawy z dnia 20 czerwca 1985 r. o prokuraturze /Dz. U. z 2002 r. poz. 206 z póżn. zm./
wzywa się Pana do osobistego stawiennictwa w dniu 17.05.2011 r. o godz. 9,30 w Prokuraturze Rejonowej w Krakowie Nowej
Hucie, Oś. Stalowe 16 D, pokój nr 327 - jako świadka w celu złożenia zeznań w sprawie uznania za zmarłego
Roberta Wójtowicz.
Starszy referent
Imię i Nazwisko
Objaśnienie
1. Nie zastosowanie się do wezwania, osoba wezwana, może być ukarana grzywną. /skrót objaśnienia/
2. Ukaranie grzywną nie wyklucza możliwości zastosowania środków przymusu przewidzianych w przepisach szczególnych.
Brutalna próba schowania, sprawy tajemniczego zniknięcia naszego ukochanego syna Roberta, 2 metry pod powierzchnią ziemi.
Matko, ojczyzno Roberta, Jego rodziców, dziadów, pradziadów, praojców, nie kładż rąk na powieki swojego syna, bo jeżeli ty
jesteś wyrodną, jest jeszcze ta która dała mu życie, a ona nigdy nie zamknie mu powiek, nim jej własne nie zamkną się po wieki.
Klęczący przed konfesjonałem: Ojciec zaginionego Roberta |
Witam.
Każdego dnia giną ludzie. Wielkie uznanie dla bliskich, że poruszyli media i o zaginięciu było głośno. Ale jakby nie patrząc na sprwę, to i tak bliscy zaginionych zostaja w końcu sami ze swoim dramatem. Wydaje sie mi, że czasem najgorsza prawda jet lepsza, niz stan zawieszenia i brak jakichkolwiek wiadomości. To są prawdziwe granice wytrzymałości ludzkiej. Swego czasu bardzo poruszyło mnie zaginiecie Ewy z Karlina. To juz tyle lat,
a wciąż nie wiadomo co stało się z dziewczynką. Podobno była widziana w Niemczech. Nic tylko siąść i płakać.
Szczerze Państwu współczuję.
A o treści tych "objaśnień" nie będę się wypowiadać, bo to forum, to nie miejsce na przekleństwa i wulgaryzmy,
a bez nich by się tu nie obeszło. |
brak slow poprostu nieda sie nic powiedziec polskie panstwo i sprawiedliwosc nieistnieje ................ |
Mam pytanie: czy policji udało sie ustalić czy osoba dzwoniąca do rodziny z informacja, ze Robert siedział w więzieniu, mówiła prawdę? To po pierwsze, po drugie zaś: moze poprosic o pomoc jeszcze paru jasnowidzów i astrologa, który na podstawie daty zaginiecia i urodzenia Roberta ustali prawdopodobienstwo danych wydarzen. |
Pażdziernik 2010r. Anonimowy telefon z informacją, że szukacie Roberta, rozlepiacie plakaty z jego podobizną. Nie szukajcie bo
Robert odsiaduje 25 letni wyrok w Holandi za narkotyki. Siedziałem z nim 3 lata.
Natychmiast zgłosiłem ten fakt funkcjonariuszowi KMP w Krakowie, prowadzącemu sprawę zaginięcia Robusia.
2 marca 2011r. informacja telefoniczna od owego funkcjonariusza, że Interpol nie potwierdza tego "faktu". Nikt na terenie
Holandi nie odsiaduje kary więzienia o takich danych osobowych.
Jasnowidztwo i astrologia to dziedziny odległe o lata świetlne od mojego postrzegania świata realnego, rzeczywistego, istniejącego
tu i teraz. W pierwszych godzinach, dniach, przyjęcia przez policję zgłoszenia faktu zaginięcia syna, był telefon z policji
z pytaniem o której godzinie urodził się zaginiony syn. Nie wiem czy policja korzystała z jasnowidzów, lecz ustalenie godziny
urodzenia było potrzebne by skorzystać z pomocy astrologa.
Na temat jaśniej widzących wypowiadałem swoją opinię, z pomocy astrologa nie wiem jak mógłbym skorzystać,lecz przed jednymi
i drugimi nie bronię się gdyby zaoferowali pomoc w rozwiązaniu tej bolesnej dla naszej rodziny sprawy.
Klęczący przed konfesjonałem: Ojciec zaginionego Roberta |
Jedyne co mogę powiedzieć- bardzo, bardzo mi przykro... |
Może syn (jeśli to prawda) przebywał w Holandii pod innym nazwiskiem, czy dałoby sie dotrzec do danych Polaków skazanych w Holandii za to przestępstwo? Bo może to prawda, ale syn posługuje sie fałszywym nazwiskiem? Nawet jesli ma Pan zła opinię o jasnowidzach, moze spróbowałby sie Pan zwróbić do Krzysztofa jackowskiego, najsłynniejszego jasnowidza w Polsce. Co do astrologa, prosze skorzystać z pomocy przez Internet - jest wiele forów astrologicznych, np. "Jak na górze tak i na dole". Tam proszę zadać pytanie. |
Szanowni forumowicze, na anonim o odsiadce w holenderskim więzieniu za narkotyki zareagowałem tak jak zareagowałem. Nie oczekiwałem w tym temacie
rewelacji choćby z tego wzgledu, że syn swoją szlachetnością przerósł nawet własnego ojca. Robert i narkotyki !!!. Paranoja. Człowiek którego szlachetność
potwierdza LEGITYMACJA HONOROWEGO DAWCY KRWI i pod znakiem czerwonego krzyża sentencja: " Honorowe krwiodawstwo jest wybitnie szlachetnym, bezinteresownym
działaniem na rzecz r a t o w a n i a zdrowia i życia drugiego człowieka, zgodnym z podstawowymi zasadami Polskiego Czerwonego Krzyża i stanowiącym
potwierdzenie idei ludzkiego braterstwa" W segregatorze ukochanego syna jest ODZNAKA BRĄZOWA, SREBRNA, ZŁOTA "HONOROWEGO DAWCY KRWI".Robert i narkotyki!!!.
Paranoja.
Ukochany syn Robuś opuścił WAM w Łodzi bo dla niego nonsensem było , że jego kolega strzela do człowieka a on jako lekarz wojskowy ma ratować życie
postrzelonego. Wrócił do Krakowa , miejsca swojego urodzenia, chciał życie poświęcić tym którzy tego potrzebują jako lekarz cywilny. Niestety ktoś
mu to życie przerwał
Robert i narkotyki!!!. Paranoja.
Szanowna pani lub panie Ja,znajomość szlachetności tej osoby wyklucza pujście tropem sugerowanym.
Przypomnienie
Ojciec zaginionego Roberta 2011/03/20 15:16:52
Po zakonczeniu kontraktu w Magnitogorsku, w 2002roku do p.K.Jackowskiego piszę list ja, a w nim tekst:"Gorąco Pana prosimy i żyjemy nadzieją, że pańska wizja wskaże nam kierunek poszukiwań, bo jak dotychczas poszukiwania są bezowocne, a my czynimy to po omacku bez jakiejkolwiek nadziei na odnalezienie syna. Z poważaniem Rodzice i Rodzeństwo.
P.S Przesyłam Panu "banknot", oraz orginał listu napisanego własnoręcznie przez Robusia na dwa tygodnie przed zaginięciem z prośbą o jego zwrot". Odpowiedż jest. Przytoczę najważniejsze, moim zdaniem opisy wizji jasnowidza Jackowskiego. Oto one:
"Robert był człowiekiem o osobowości ułożonej - statecznej i można było na nim polegać. Nie stać go było na poczynania nieprzemyślane. Zaginięcie Jego - nie było Jego wolą. Chociaż mam wrażenie że przed zaginieciem - miewał jakieś myśli - co do wyjazdu lub zmian kierunku życia. Ale to co się z Nim stało nie ma związku z Jego decyzją. Mam odczucie że syn Panstwa nie żyje - zaznaczam że mogę się mylić. Mam też odczucie że ze śmiercią ma związek mężczyzna ok 40-42lat. Mieszka w starym budownictwie przy którym jest park lub lasek, a blisko tego parku lub lasku jest też stary cmentarzyk. Mężczyzna ten udusił go , zaraz po tym czynie wciągnął ciało do starej szafy - w skromnie umeblowanym pokoju, a pużniej w nocy - ciało ukrył na cmentażyku starym - który jest blisko starego domu w którym ten mężczyzna mieszkał. Mam wrażenie że ten mężczyzna już teraz tam nie mieszka. Nie potrafię-mimo prób - ustalić miejsca gdzie to się stało. Zaznaczam iż nie każda moja wizja się potwierdza - mogę się mylić. Z szacunkiem Krzysztof Jackowski.".
Ukochani forumowicze, niema zdrowia, niema Robusia. Optymizm z pesymizmem toczy zacięty pojedynek. Przygląda się temu nadzieja i jest tak ogłupiała, że w konsekwencji przyjmuje kształt krzywej niejakiego Gausa. Szanowni Forumowicze, tyle pięknych widoków opisanych przez wróżki i jasnowidzących na wyższym poziomie, ja jednak podejmuję decyzję: schodzę na ziemię, do świata realnego, do rzeczywistości, do faktu, że ukochana osoba, syn mojej rodziny i ojczyzny gdzieś się podział i nikt nic nie wie.
Najważniejsze w takich przypadkach jest...
Klęczący przed konfesionałem: Ojciec zaginionego Roberta |
Być moze został niesłusznie posądzony o przemyt czy rozprowadzanie narkotyków lub też, jak czasem sie słyszy, podłożono mu je np. na lotnisku. Dlatego też błedem jest całkowite ignorowanie tej mozliwosci, w poczuciu wspaniałości syna, który nigdy - w opinii rodziców przynajmniej - nie mógłby tego zrobić. Proszę sprawdzic wszystkich Polaków odsiadujacych wyrok za narkotyki, chocby dla spokoju sumienia ponieważ taka mozliwosć jaką podaje, mogła zaistnieć. Nie zaszkodzi również zadanie prostego pytania na forum astrologicznym - byc moze ludzie z takich forów sa w stanie pomóc, proszę pomyslec, ze to dla syna - co jesli syn został niewinnie wplatany w sprawy związane z narkotykami? Przecież tak tez mogło sie stać, to dla dobra syna. Jedno pytanie zadane na forum astrologów nie zaszkodzi - nielależnie od tego czy Panstwo wierzycie w takie sprawy czy nie, moze to pomóc. Tylko jedno, jedyne pytanie, co to szkodzi? To dla dobra Roberta. |
Do pana " Ja-czesław".
Miłosci do osób które kochałem i kocham nie mierzy się w kilogramach, kilometrach, ni w innych jednostkach systemu SI.
Z ukochanym synem Robusiem, którego jestem ojcem, miałem z psychologicznego punktu widzenia, czysto ojcowskie relacje.
Pan " Ja-czesław" uparcie sugeruje wkręt mojego ukochanego syna Robusia w jakieś narkotyki.
Panie "Ja-czesław" przeżyłem z nim 23 lata, jestem jego ojcem, znam wszystko co o nim mówi moja żona, a jego matka, znam wszystko co o nim mówi jego
rodzenstwo. Konfabulacje są nie na miejscu
Zdenerwowałem się na forum poraz pierwszy
Proszę czytać wszystko o zaginionym ukochanym synu Robusiu,jeżeli tego nie robisz, nie rób przykrości Jemu najbliższych
Klęczący przed konfesjonałem
Lech Wójtowicz |
Nie rozumiem gwałtownosci reakcji ani stopnia zaslepienia, które kaze ignorowac wszelkie niewygodne opinie. A prawda jest taka, ze to był tylko człowiek, nie święty, lecz młody (choc niewątpliwie dobry i szlachetny człowiek). Zreszta nie napisałem, ze syn się narkotyzował albo ze handlował narkotykami tylko ze ktoś mógł mu te narkotyki podrzucic na lostisku, proste, jsne i logiczne - w kazdym razie dla osoby, której zaslepienie nie pozwala na czytanie ze zrozumieniem. Gdyby Pan czytał ze zrozumieniem to by Pan przeczytał, ze nie posadzam go o przemyt, ale o to, że ktoś mu podrzucił te narkotyki i syn o tym nie wiedział. I to jest właśnie problem z Panem - nie potrafi Pan przyjąc do wiadomosci możliwosci zaistnienia pewnych faktów tylko dlatego, ze nie pasuje to do obrazu idealnego syna. Nawet ideał nic nie mógłby poradzić na podłozenie mu dragów do walizki bo jak dotad nikomu, niezaleznie od tago jaki świety by nie był, nie udało sie rozwinac zdolnosci telepatycznych zeby mógł odczytać, ze ktoś myśli o tym zeby mu podłozyć narkotyki. Tak, tak, nawet idealny Robuś mógł zostac w takie rzeczy wkrecony bez swojej wiedzy. Dlatego tez proponuję sprawdzic więzienia. Zreszta czemu sie tak ciskać, przeciez NIKT tak naprawdę nie zna innego człowieka do konca - moze syn opuścił dom dlatego, ze nie pozwalano mu w nim na bycie po prostu zwykłym człowiekiem z jego ułomnościami i wadami, na zrzucenie nimbu idealności i po opuszczeniu domu , zanim mógł skontaktować sie z rodzina, padł ofiarą morderstwa lub wypadku a ciało pozostało niezidentyfikowane.
|
Zgadzam się zarówno z Czesławem, jak i do pewnego stopnia rozumiem podejście Ojca. Dla nas, rodziców nasze dzieci zawsze są idealne,
bo tak byśmy chcieli je widzieć: jako potwierdzenie naszego wspaniałego wychowania i odziedziczonych genów. Ale pychą i arogancją
jest twierdzić, że zna się innego człowieka (nawet syna) w najdrobniejszych szczegółach i WIE SIĘ NA PEWNO, że tego czy tamtego nie
zrobiłby nigdy w życiu.
Chcąc rozwikłać tak skomplikowaną i tajemniczą sprawę nie można odrzucać nawet najbardziej absurdalnych wątków, tropów i pomysłów.
Dlatego w zupełności popieram pomysł Czesława dotyczący sprawdzenia wersji z narkotykami i holenderskim więzieniem w tle.
Mam jeszcze kilka pomysłów, co do kierunków zbadania przeszłości i kontaktów Roberta, ale Tacie na pewno by się to nie spodobało.
I jeszcze jedno - zupełnie mnie nie przekonuje podawany przez Pana Lecha powód rzucenia studiów na WAM-ie, jest po prostu naiwnie niedorzeczny.
Za taką , niezwykle ważną i trudną decyzją musiało stać coś innego i w tym kierunku niewiele chyba zrobiono, aby to wyjaśnić. |
Dokładnie, z niesmakiem czytam stwierdzenia Pana Lecha upierajacego sie przy pewnych kwestiach, które osoba postronna widzi zupełnie inaczej. Dorosły młodzieniec, juz mezczyzna, rzuca studia medyczne bo... tesknił za domem? To przeciez niedorzeczne, nawet gimnazjalista by nie rzucił szkoły w odległej od domu miejscowosci tylko dlatego, ze w internacie tesknił za rodziną, a nawet jesli by tesknił to przeciez by sobie wytłumaczył, ze musi zostac bo nauka jest wazniejsza. Tym bardziej dorosły człowiek - przeciez by sobie zdawał sprawę, ze porzucanie kierunku i strata dwóch lat jest absurdalna. A rodzice to co, nie wyperswadowali mu tego pomysłu? Dziwne. Od tego przeciez sa zeby trzymać reke na pulsie nawet w przypadku dorosłej juz, lecz wciaż zależnej od rodziny młodzieży. Dziwne, ze rodzice uwierzyli, ze przyczyna jest tak prosta, za tym kryje sie cos wiecej. Kiedys, w czasach młodosci miałem pewien problem, z którego nie mogłem zwierzyć sie w domu bo zrozumienia to bym w nim nie dostał, tak wiec musiałem zmagac sie z nim sam. Skąd pewność, ze Robert też takowego nie miał? Swoją drogą, nie wyobrazam sobie reakcji Roberta gdyby okazało sie ze w istocie jest on w więzieniu, a rodzice bezmyslnie odrzucili ten trop "bo Robuś jest taki idealny i NIGDY by tego nie zrobił". Jagienko, podaj swoje tropy :) Może którys z nich będzie trafny, kazdy zasługuje na sprawdzenie a nie na wybrzydzanie: "e, Robuś NA PEWNO nie ma nic wspólnego z narkotykami", "e, astrologia nie działa" itp. To skrajnie naiwne. Jesli ktoś poszukuje odpowiedzi pasującej do jego wyobrazen to niech sie nie dziwi, ze takowej sie nie doczeka bo prawda moze okazac sie inna i nie po mysli rodziców. |
Mam mieszane uczucia, Czesławie. Nie chciałabym boleśnie zranić Pana Lecha, bo nawet nie potrafię wyobrazić sobie traumy
towarzyszącej niewytłumaczalnej, jak by nie było, stracie ukochanego dziecka.
Z drugiej strony jest pytanie, czy chce dojść do prawdy i przyjąć ją taką jaka jest. Jeśli chce, to musi liczyć się z tym,
że może boleć jeszcze bardziej niż ta wielka niewiadoma, która trwa od 16 lat.
No i nie wiem, czy moje intuicje i sugestie do czegoś konstruktywnego się przydadzą, czy tylko zabolą.
|
Niech będzie, skoro to forum może przypominać Hyde Park (słowa Pana Lecha), piszę.
Sprawa porzucenia prestiżowych studiów medycznych może być kluczem do zrozumienia czy wyjaśnienia późniejszych wydarzeń. Ojciec naprawdę przesadza pisząc,
że był z synem od urodzenia i zna jak nikt inny. Przecież nie jest to nawet obiektywnie prawdą. Robert przez 4 lata (od 15 roku życia) był w Dęblinie i mieszkał
poza domem. Potem studia w Łodzi. W okresie najbardziej intensywnego dojrzewania, burzy hormonów, pierwszych gwałtownych uczuć o podłożu erotycznym
nie było przy nim ojca ani matki! Czy wierzy Pan, że zdawał relację z każdej minuty życia, że informował o każdym detalu, KAŻDYM SWOIM PRZEŻYCIU,
EMOCJI CZY ROZTERCE, KAŻDEJ NAWIĄZANEJ ZNAJOMOŚCI? Tego nie mówi się rodzicom, nawet najbardziej ukochanym i będącym na miejscu.
Właśnie w całym przedstawianym życiorysie Roberta brakuje mi relacji międzyludzkich, kontaktów, przyjaciół, miłości. Uderza mnie jego "bezcielesność",
a przecież chłopakiem był bardzo przystojnym i musiał wzbudzać zainteresowanie u płci przeciwnej. No właśnie, a może nie tylko przeciwnej.
A jeżeli unikał związków i sublimował swoją seksualność, szedł w egzaltowaną duchowość, to mógł być łatwym łupem dla sekt, niestety. |
c.d.
Po zaginięciu Roberta należało prześwietlić jego kontakty i z Dęblina i z Łodzi, nie żył w próżni, z kimś mieszkał,
z kimś chodził na zajęcia, pewnie po zajęciach z kimś się spotykał. Dowiedzieć się było trzeba, jak był postrzegany
w środowisku, czy miał z kimś zatargi, może z kimś o coś lub kogoś rywalizował, komuś "nadepnął na odcisk", jak spędzał wolny czas.
Nie daje mi spokoju ta Łódź, bo wygląda to na paniczną ucieczkę czy radykalne odcięcie się od środowiska, przeszłości, jakichś spraw.
Myślę, że dokładne zebranie tam informacji mogłoby dać punkt zaczepienia i jakiś trop. Ale oczywiście teraz nie dotrze się do tych
uczniów i studentów, wykładowców, portierów w akademiku itp., poza tym w pamięci ludzi czas pozacierał mnóstwo szczegółów,
a inne zafałszował.
|
Do Jagienki! Masz racje, jeżeli chodzi o to aby dowiedzieć się jak Robuś funkcjonował i jak był postrzegany przez ludzi,którymi się otaczał-zarówno wśród znajomych i kolegów z Dęblina i Łodzi. Sami, zaraz po zaginięciu nawiązaliśmy kontakt z osobami, ze środowiska duszpasterstwa i Uniwersytetu, ale nasze główne pytanie do nich było "czy nie wiedzą, nie podejrzewają co się stało z Robusiem"-więcej informacji o postrzeganiu Roberta przez znajomyc dostarczyła nam wynajęta agencja detektywistyczna. Tak jak napisałem już o tym na forum kilka miesięcy temu(w odpowiedzi i dla informacji, tych osób, które miały podobne spostrzeżenia do Twoich), że od wielu lat mam w zamiarze, nakręcenie obszernego reportażu o moim Bracie. Napewno potrwa to jeszcze troche czasu zanim to zrealizuje, ale napewno to zrobie! Dotarcie do wszystkich osób, kóre znały Roberta, począwszy od czasów dzieciństwa, szkolnych, aż po studia. Tak jak napisałaś, czas wiele zamazuje w pamięci ludzkiej, ale napewno nie to co można powiedzieć o człowieku, jaki był, jak Go pamiętają. Napewno będzie to dla Nas-Rodziców i Rodzeństwa- bardzo ważne. Być może w jakimś stopniu przybliży nas to do rozwikłania tej tragedii,a jeżeli nie to przynajmniej dowiemy się jak Robuś był postrzegany w środowiskach, w których się znajdował. Dotre do Tych wszystkich osób i niezależnie od tego co mają do powiedzenia o Robusiu, będzie to w reportażu. |
mozna by sprobowac przez nasza klase odnajdywac te roczniki osoby ktore w tym czasie studiowaly...i znaly roberta |
Do jack i haide. Dokładnie, masz racje, napewno z pomocą nk, dotre do wielu osób, które znały Roberta. Narazie, jedyną osobą, którą poprosiłem o wypowiedzenie się przed kamerą, tłumacząc,że powolutku zbieram materiały do reportażu, który powstanie na przestrzeni kilku najbliższych lat, był Wojtek B, który sam w pewnym momencie określił się najbliższym przyjacielem Roberta. Wojtek z którym mój Brat studiował psychologie, w czasie kiedy Robuś zaginął, bardzo często odwiedzał naszą Rodzine w domu, dopytywał o szczegóły naszych działań,które robiliśmy w kierunku odnalezienia Roberta. Napewno było coś w tym aby nas wesprzeć, ale czy to było z szczerego serca???!!! Byłem za młod,żeby być w stanie to wyczyć. Potem sprawa z telefonem do Wojtka,okup, pieniądze, nie powiadamiać Policji. Wszystko to bardzo podejrzane i do dziś nie wyjaśnione. Tylko dlaczego po 15 latach od zaginięcie mojego Brata, spotykając przypadkowo Wojtka B., na moje pytanie"czy wypowiedziałby się pare słów przed kamerą o Robusiu", delikatnie póbuje mi wyjaśnić,że jest osobą publiczną i nie chce się na ten temat wypowiadać przed kamerą! A CO TO MA WSPÓLNEGO ŻE JEST OSOBĄ PUBLICZNĄ???????(faktycznie tak jest). Nie był to dla mnie powód, dla którego nie miałby się wypowiedzieć o Robusiu. Chcąc uzyskać jakiś konkretny powód dlaczego nie, po zadaniu kolejny raz tego pytania, Wojtek wyraźnie zmienił temat i za chwile stwierdził,że musi już lecieć. CZY ON COŚ MOŻE WIEDZIEĆ WIĘCEJ??????? |
wiec ukroc kolesiowi ta publicznosc ...i najdz go w tym publicznym miejscu bym sie niezdziwila ze ten publiczny wojtus sledzi nasze forum i analizuje pewnie ma cos za uszami a ta publicznosc mozna zawsze skrocic n nawet gdyby byl prezydentem miasta nic nieuprawnia go do takiej pychy by stwierdzic ze jest osoba publiczna kim niby.....wczoraj nawet prezydent gorzowa wlkp trafil z wyrokiem za kartki a co niby jakis tam urzedasek przyjdzie kreska na mateska.. |
Proszę nagrać rozmowę z Wojtkiem na dyktafon, mówiac mu, ze wiecie co naprawdę sie stało, moze wtedy zaacznie sypać. Po jego reakcji zorientujecie sie czy maczał w tym palce. |
A, jeszcze jedno: czy udało sie może sprawdzic czy ten kolega, który napisał list, w którym wyraza nadzieję, ze Robert sie nie wyprowadził, czy rozmawiał z nim o jego wyprwaadzce przed zaginieciem? Czy po prostu napisał toC ot tak? |
Do Czesława:Kilka dni po zaginięciu Brata, przyszedł list od kolegi z Łodzi, z którym Robert studiował na WAM-ie,a w liście było zdanie "mam nadzieje,że się nie wyprowadziłeś". Oczywiście odrazu wzbudziło to naszą ciekawość, co miał na myśli ten kolega i właśnie wtedy pojawiła się myśl, że być może kolega wie coś więcej(chociaż wykluczaliśmy wszyscy samowolne opuszczenie domu przez Robusia,ale mimo to dla pewności musieliśmy to sprawdzić). Tego samego dnia wieczorem, pojechałem ze Szwagrem pociągiem do Łodzi, w której byliśmy o 2ej w nocy. Nie czekając do rana, pojechaliśmy taksówką do tego kolegi. Zbudziliśmy cały dom, aby dowiedzieć się od tego kolegi,że napisał w ten sposób, gdyż Brat ostatnio do niego dłuższy czas nie pisał( utrzymywali znajomość pisząc listy). |
Dziekuję za odpowiedx. Ale prosze poprosić o pomoc jakies forum astrologiczne, moze coś z tego będzie - Pana tata był nastawiony sceptycznie, ale ja jednak bym prosił - dla dobra Roberta - o sprawdzenie wszystkich mozliwosci. Proszę tez uzyc dyktafonu, mozna na przyklad powiedzieć Wojtkowi, ze wiecie co sie stało i ze idziecie na policję. |
WITAM Już którys raz wchodzę na tą strone a znalazłam ją całkowicie przypadkiem a można powiedzieć że to nawet ona mnie znalazła dostałam zaproszenie na facebooku przeczytałam ta strone cała i to pare razy ponieważ bardzo mnie zainteresowała Nie wiem czy to istotne wogóle będzie ale prosze sie zastanowić czy nie bywaly jakies głuche telefony w waszym domu nie jestem pewna czy Robert mieszkał z rodzicami a jeśli tak to jak oni czasami gdzies wychodzili a potem wracali do domu czy nie mieli wrażenia ze ktoś był w mieszkaniu może moja pytania mogą kogoś zadziwić ale chodzi mi o to że moze on jest blizej was niz wam sie to wydawać czasami na tak mało istotne rzeczy nie zwraca się uwagi a jeszcze jedno pytanie czy przes ten czas pojawiły się jakieś dowody wskazujące o nim |
a i jesli wolno mi wyrazić swoje to sądzę niestety że waza rodzina jest okłamywana jestem w 99 procentach przekonana że ktoś z jego przyjaciół wie co ale nie chce powiedziec a dlaczego to chyba jasne bo mu zazrościli jest inteligetnym i przystojnym mezczyzna może jego przyjaciel któryś z którym studiował zazdościł mu inteligęcij i wogóle za nic na śiwcie nie mozecie si poddać muicie go odnalesc chciała bym wam jakoś pomóc zastanówcie sie kto naj więcej zyskał przez znikniecie Roberta
|
Do Kaśki! Nigdy nie było takich sytuacji,że zdawało się nam,że ktoś pod naszą nieobecność był w domu, a jeżeli chodzi o głuche telefony to kilka razy się zdarzyło-ale w jaki sposób to wiązać z zaginięciem Brata? -nie wiadomo. Jedno jest pewne, NIE PODDAMY SIĘ I BĘDZIEMY SZUKAĆ ROBUSIA DOPÓKI GO NIE ODNAJDZIEMY! |
Ale ja również sądzę że nie powinniście się poddawać wręcz przeciwnie sądze ze powinniscie zrobić wszystko co jest mozlwe zeby go odnalsc nagłosnić tą sprawę od nowa i zroić wszystko żeby go odnaleść bo ludzie przeciesz nie zapadają sie pod ziemie a jesli chodzi o moje poprzednie pytanie to chodziło mi o to ze moze on próbował skontaktować z waszą rodziną ale z jakiego powodu nie mógł rozmawiać poniewasz niedaWNO MOJA Znajoma opowiedziała mi historie swojej cioci która zagineła a potem ja odnaleziono niestety jest hora psychicznie i jesdyne co znała to nr do swojego rodzinnego domu często ktoś do nich wydzwaniała ale mysleli że to żarty ale głuche telefony się powtarzały i wreszcie którys z członków sie zdenrwował i sprawdził co to za nr i okazało sie że to tego szpitała taej histori do końca nie rozwiązano ale naj ważniejsze ze si osoba odnalazła Moim zdaniem powniście o nowa wszystko sprawdzić nie wierze z nikt nic nie wie z tego co czytałam Robert miał dużo znajomych może nie o wszystkich wam wiadomo musicie po sprawdzać np na nazej klasie.pl wszystkie roczniki kla do których uczeszczał Rober naj lepiej by było kazdą osobe o ile tego nie zrobiliściewiem ze juz duzo lat płynło i że łatwo nie będzie ale on napewno gdzieś jest moim zdaniem wszystkie tropy powinnieście sprawdzić oraz tych osób które to podobo przepowiedziały wszystko powiniście spradzić moze on gdziec jest a podaje sie za kogoś innego a przede wszystkim nie możecie sie samych okłamywac ze on by nie uciekł ze on nie miał nic wspólnego z tymi narkotykami o których przedtem czytałam musicie zrozumiec że nie ma ludzi idealnych że moze musiał coś zrobić z jakiegoś powodu nie wazne co zrobił ja nie watpie że on był cudownym człowiekiem alle jednak był człowiekiem ale ludzie popełniają błedy |
Zróbcie wszysko sadze że jest wielu ludzi którzy by wam pomogli jesli moge wyrazić swoje zdanie to to zrobie na policje nie ma co liczyć jaka ona jest w naszym kraju to wszycy wiey
sądze że szuać w internecie nie ma co trzeba wrócić wspomnieniami do tyłu i zastanowic sie czy nic nie było pominięte pewnie pokój był dokładnie sprawdzony czy nie zostawił czegoś co mogło by wskazywac gdzie jest wszystkie ksiązki czy nie zostawił jakiejś informacji jakiejs kartki która miała by duze znaczenie dla tej sprawy a i przede wszystkim nie wiem czy to jest mozliwe ale sprawdzic czy nie zrobił paszportu bez wiedzy rodzców |
Jakiś czas temu dowiedziałam się o Robercie,nie wiem dlaczego,ale jego historia wyjątkowo mnie poruszyła,
gdy obejrzałam filmik,na którym śpiewał piosenkę Gintrowskiego,to żal mi ściskał serce...
Mój post niestety nie pomoże Wam w odszukaniu Roberta,ale wiedzcie,że gdzieś tam w świecie żyją ludzie,
którzy choć go nie znają,to myślą o nim i wspierają,szkoda tylko,że jedynie duchowo... Mam nadzieję,że
pomimo upływu czasu nic nie jest stracone i pewnego dnia Robert się odnajdzie...
Tego Wam życzę z całego serca - Rodzino Roberta. Pozdrawiam i życzę wytrwałości... Kasia. |
Mam jeszcze jedno pytanie: czy nie macie więcej filmików z udziałem Roberta?
Jeśli brać pod uwagę opcję, że On gdzieś jest, po tylu latach łatwiej byłoby zidentyfikować go po takich szczegółach jak ruchy, chód, głos, sposób mówienia, mimika twarzy. Samo zdjęcie to nie wszystko, nawet po progresji. Fryzura, zarost, a w przypadku kobiet makijaż, mogą drastycznie zmienić wygląd. Wystarczy również przebyta choroba oraz ciężkie doświadczenia, by odcisnąć piętno na twarzy człowieka.
Warto byłoby też przycisnąć do muru tego bezczelnego Wojtusia...
Pozdrawiam i życzę dużo sił oraz optymizmu |
Poraz kolejny dziękujemy wszystkim osobom wypowiadającym się na tym forum i dzieleniem się swoimi spostrzeżeniami i myślami |
Do Lili: Jest jeszcze wiele materiałów video z Robsonem i napewno z czasem będą one udostępnione na stronie o Bracie! |
Pobieznie, ale ze zrozumieniem przeanalizowalam wypowiedzi, ja tez optuje za tym, ze radykalne zmiany w zyciu Roberta wiazaly sie z jakimis niedoborami?
on cos kompensowal tym...prawie pilot chce byc lekarzem, za chwile juz nie chce, a bedzie badal uczucia i emocje, ma aprobate bliskich
na pozostawienie WAM? tyle lat poza domem od dzieciaka i raptem zatesknil za powrotem, i te ...duszpasterstwo...czy na cos zdaly sie modly? kto go tam
zwerbowal? duszpasterstwo jest intymnym dusz pasieniem, ktos bliski tam musial byc, ktos komu bardzo ufal, to oni znajduja mlodych, to nic , ze madry i IQ
za wielkie mial, zaufal innym ,oni go musieli wprowadzic, tam z ulicy nie ma wejscia...
chlopak byl w jakiejs kakofonii wyborow? a moze bedac tak zdolnym swiadomie poszukiwal...o ile w wieku 22 lat mozna poszukiwac swiadomie...
Ludzie nie rozplywaja sie, nie znikaja, cos jest z tym zaginieciem nie tak i jakaz ignorancja ludzi, ktorzy sa przez nas oplacani za pomoc
na takie okolicznosci....
Rodzino chlopaka odpocznij, wiele zrobiliscie, ba, wszystko zrobilisciea. a ja tez mam nadzieje , ze chlopak zyje gdzies daleko...
|
Odpowiedz dla Jo
Z miłości Lecha do Heleny przyszła na świat mała istotka. W szpitalu Żeromskiego warującemu pod drzwiami oddziału porodowego w dniu 29.10.1972r, pielęgniarka przez szybę pokazuje i oświadcza, że to panski synek. Szyba była przeszkodą, by go dotknąć, ucałować, przytulić tak po ojcowsku. Podaje mi list od ukochanej zony, matki mojego syna a w nim: Przepraszam was /mnie i roczną córeczkę/,że nie wyszłam do okna, ale nie mogę gdyż żle się czuję...... Miałam bardzo ciężki poród.....Ale to już wszystko bańka. Ważne to, że mamy synusia,co mnie to było obojętne, ale Ty mężuniu to widziałam, że bardzo pragnąłeś synunia. Koniec cytatów z listu. Nadaliśmy małej istotce imię Robert. Cieszyliśmy się ,że jest. Wreszcie mogłem go do woli całować przytulać niezależnie od tego czy płakał , czy srał czy się śmiał. W rodzinie Lecha i Heleny był drugim dzieckiem. W opiece nie był szczególnie wyróżniany, hołubiony,przez starszą siostrzyczkę,wielbiony. Przeszedł tak jak większość dzieci tamtego czasu przez żłobek, przedszkole. Wreszcie nadszedł czas edukacji w szkole podstawowej. Nie było już tak kolorowo. Znosił do domu pomysły pedagogów i próbował angażować w to rodziców. Doszło do tego, że zaczeliśmy się zastanawiać , kto chodzi do podstawówki i kto zarobił dwóję, a kto piątkę. Przerwałem te praktyki w sposób zdecydowany, gdyż ja z racji wykształcenia, doświadczenia i odpowiedzialności za zapewnienie podstawowego bytu rodzinie którą założyłem, zajmowalem różne stanowiska w życiu zawodowym i rzadko w domu bywałem. Wyszedłem z założenia, że program nauczania to domena nauczyciela i on ma obowiązek nauczyć ciele tak by zrozumiało. Rola rodzica w tym procesie polega na dopingu do aktywności w procesie nauczania. Robert w pierwszych klasach był taki sobie, nie sprawiał kłopotów i niczym szczególnym się nie wyróżniał. Jednak nastąpiły takie dni o których warto wspomnieć, gdyż mogą być znaczące w zrozumieniu jego życia i postrzegania świata. Na przerwie między lekcjami ugryzł jedzącej dziewczynie kawałek pączka. Ten czyn omawiany był przez wychowawcę na każdym zebraniu rodzicielskim, jako przykład złego zachowania, tak jak by nie było gorszych zachowań. Niezależnie od szlachetności zachowania w pozostałe dni roku szkolnego, na świadctwie z zachowania otrzymał ocenę poprawną. Grono pedagogiczne zostało zapączkowane. Kolejne wydarzenie ze szkolnej ławy Roberta. Klasówka z j. polskiego. Kolega który cały czas odgapiał od Roberta jak pisać: skuwka, zasuwka, dostał piątkę, a Robert dwuję z adnotacją, że odpisywał od kolegi. Paranoja nie tylko dla syna lecz również dla rodziców. Wreszcie opowiem fakt który może miał przełomowe znaczenie w rozumieniu świata przez ukochanego syna Roberta. Miał 10 lat gdy zacząłem mu tłumaczyć, że życia nie nauczy się biegając z kolegami po krzakach, lecz z książek pisanych przez sławnych i mniej sławnych autorów. Nie sugerowałem tematyki. Tak się zaraził tym pomysłem, że póżniej odpędzałem go od książek i zachęcałem do pobiegania po krzakach z kolegami. Było już za póżno. Oczywiste stało się, że po tym fakcie wszystkie pozostałe klasy podstawówki konczył z wyróznieniem. Edukacja w szkole podstawowej dobiegła konca. Podstawowe pytanie rodziców ,gdzie zamierzasz dalej uczyć się życia w świecie ludzi dorosłych, pozostawało bez odpowiedzi. Nadszedł dzień, nie pamiętam daty, Robert oświadcza, że jego wybór to Dęblin. W innym miejscu pisałem,że z naszych oczu już nie płyną łzy bo ich już niema. Okazało się to nieprawdą, bo na wspomnienie tego faktu z moich oczu popłynął korowód łez.Do oświadczenia Roberta dodałem ojcowskie błogosławienstwo: idż synu obraną drogą , bo droga jest prawa, szlachetna. Resztę historii o życiu i zaginięciu Roberta dopiszę w pózniejszym czasie. Puki co w skrócie można doczytać na stronie www.robertwojtowicz.pl
Mnie staremu już człowiekowi, ojcu zaginionego 15 lat temu syna Roberta Wójtowicza pozostaje marzenie: Kto może stłuc tą szybę, bym mógł go dotknąć, ucałować, przytulić do swojego serca , tak po ojcowsku.
Nie możemy odpocząć bo dla Lecha i Heleny był |
za przystojny żeby przepaść bez wieści... szkoda.. |
Oglądałam reportaż z dnia 27.07.2011 na Polsacie i pragnę wyrazić swoje zdanie.... Robert jest młodym chłopakiem, który z tego co słyszałam brał udział w jakiś spotkaniach w kościele....później usłyszałam, że miał problemy emocjonalne....następnie usłyszałam o wizji jakiegoś wróżbity..... młody chłopak, mocny chrześcijanin nie mógł komuś zajść za skórę bo niby komu....za pewne szukał pomocy i rozmowy u kogoś bliskiego z kim mógł porozmawiać...więc uważam że odpowiedzi można byłoby poszukać w Kościele..... wizja wróżbity przekonuje mnie do tego w 90%... |
Szanowna Rodzino Roberta! Od wielu lat jestem myslami z Wami, czesto tu zagladam, nigdy sie nie wypowiadam. Nie wiem, nie rozumie, dlaczego postanowialm dodac pare slow od siebie. Poprostu impuls. Zatem: Klaniam sie Wam nisko, za ogrom milosci, ktora jest tak silna, zeby przez niezmiennie przez tyle lat kierowac czyny i mysli w strone Ukochanego Czlonka Rodziny. Wierze, ze mysli i zyczenia ludzi majacych nadzieje, choc troche podsyca w Was ten ogien milosci. Jest mi niezmiernie przykro, ze los Roberta jest Wam nadal nieznany. Uwierzcie, utozsamiam sie z Waszym cierpieniem, choc wiem, ze nie mam o nim pojecia.
Nie zycze Wam wytrwalosci, bo wiem, ze ja bedziecie mieli zawsze. Nie zycze tez szczescia, bo nie wiem, czym dokladnie by mialo dla Was byc. Zycze odnalezienie Syna.
Panie Lechu, wiem, ze ten temat byl poruszany juz kilka razy (czytam forum na biezaco), ale spokoju nie daje mi mysl: czy braliscie pod uwage rekluzje? Czy wogole mozna to w jakis sposob sprawdzic?
Pani Wojtowicz, Panie Wojtowicz - chyle glowe. |
Witam,kilka dni temu przeczytałam o sprawie Roberta. Współczuję Państwu ogromnie, tym bardziej że sama jestem matką.Nie wiem dlaczego ale sprawa zaginięcia Roberta od razu skojarzyła mi się natychmiast ze sprawą zaginięcia Agnieszki Miedziak z Krakowa, kilka miesięcy temu.Wiem że ciało jej wyłowiono z Zakrzówka,tak że w jej przypadku nie można już liczyć na pozytywne rozwiązanie.Piszę jednak o tym dlatego że była ona również studentką UJ.Myślę że może warto skontaktować się z jej rodziną.może warto prześledzić życiorysy studenckie Państwa syna oraz Agnieszki.Przyjrzeć się osobom które pracowały tam 15 lat temu i w dalszym ciągu pracują.Sprawdzić czy liczba zaginięć studentów z tej uczelni nie jest zadziwiająco wysoka itd.Oczywiście zdaję sobie sprawę że może to być trop do nikąd ale może jednak warto.....zbyt dużo młodych ludzi ginie w Krakowie.Pozdrawiam Państwa serdecznie i życzę wszystkiego co najlepsze a przede wszystkim Roberta u Państwa boku |
Witam:)
Usłyszałam tą niesamowitą historię w interwencji...
Strasznie mnie poruszyła...
I to, że Państwo naprawdę darzą syna ogromną miłością:)
Są Państwo bardzo wytrwali,ponieważ od 15 lat szukacie syna i nie przestajecie...
Macie wiarę, że kiedyś się odnajdzie...
Trzeba głęboko wierzyć a marzenia napewno się spełnią:)
Życzę Państwu spełnienia marzenia i upragnionego spokoju ducha:)
I naprawdę bardzo, ale to bardzo współczuję...;(
Wiem jak to jest,i co Państwo mogą przezywać, ponieważ moja siostra też kiedyś zaginęła...
Serdecznie pozdrawiam:) |
Dziękujemy bardzo za wypowiedzi na forum i słowa wsparcia, które do nas płyną. Wbrew pozorom, każda wypowiedź jest dla nas niesamowicie ważna (niezależnie od tego co kto pisze,bo przecież to wszystko własne spostrzeżenia i odczucia).Ale jak Wielką siłę nam dają!...oby jak najszybciej ta strona o Bracie "znikła" z internetu, a wierzymy w to i będziemy do tego dążyć, by dowiedzieć się - GDZIE JEST ROBERT?! |
niewidze wyjscia zostaje rosyjskie medium i kontakt z duchem .....to rozwiazanie jakie ja widze. |
Nie może tak być, że człowiek ginie bez wieści. Robert to rzeczywiście wspaniały, młody człowiek, a Jego Rodzina nie szczędząca wysiłku, żeby Go odnaleźć - wspaniała. Jestem pełna podziwu dla wytrwałości i determinacji tej Rodziny. Jednak trochę dziwią mnie zachowania Pana Lecha, który na informację, że prawdopodobnie zaginiony syn siedzi w holenderskim więzieniu, reaguje bardzo impulsywnie. Może to nie jest prawdą, ale należy sprawdzić każdy, nawet najdrobniejszy ślad. Panie Lechu, rozumiem Pana cierpienie, staram się wczuć w Pańskie położenie, ale wydaje mi się, że trochę wyidealizował Pan Roberta, widząc w Nim tylko pozytywne cechy. Ja, będąc na Pana miejscu, nie zlekceważyłabym nawet takiej negatywnej informacji. Druga sprawa, dlaczego nie ma możliwości zbadania wątku dotyczącego zamieszania Wojtka w tę sprawę? Po trzecie, czy dotarł Pan do opiekunów (księży) działających w tym czasie w duszpasterstwie akademickim, a także wszystkich znajomych Roberta związanych z tym ruchem? Wydaje mi się, że tutaj należy szukać rozwiązania. Pisząc te słowa podkreślam, że nie chciałam nikogo z Rodziny Roberta obrazić. Proszę pamiętać, że zawsze policja może na nowo powrócić do ponownego zbadania wymienionych przeze mnie wątków, a w szczególności postawy Wojtka, niezależnie czy jest on osoba publiczną, czy nie. Trzymam kciuki za odnalezienie Roberta. |
dlaczego robert opuszczal ostnie dni zajecia szkolene ...ewidentnie mial jakies problemy ...to jest jakis plan cos w tym wszystkim jest nietak ...i to duszpasterstwo wyglada mi mym zdaniem na poszukiwanie samego siebie...na probe odnalezienia siebie wydaje mi sie ze gdzies sie robson pogubil lub ktos mu pomogl w tym pogubieniu sie ... skad ten pomysl na to duszpasterswo po co on tam chodzil ...dla kogo ...dla siebie czy robert chodzil co tydzien do kosciola ...czy byl az tak wierzacy czy chodzilo tylko o granie na gitarze czy spowiadal sie w kosciele jakiemus ksiedzu ... zwyierzal ksiedzu kiedy byl ostani raz na tym duszpasterstwie przed zniknieciem jak czesto tam chodzil...ile razy w miesiacu... |
Trzeba powiedzieć, że doszło trochę nowych informacji za sprawą "interwencji". A przynajmniej nie zostały one na tym forum wcześniej wyświetlone. To o problemach emocjonalnych - czy to wniosek ogólny, czy to wywiad z kimś sprawił, że ta informacja się pojawiła. Nie było wcześniej mowy o opuszczaniu zajęć. A w wizji p. Jackowskiego zdaje się opuszczono istotne fakty - tj. p. Lech napisał fragment, w którym nie było mowy o tym, że osoba "ta" była Robertowi bliska i że często Robert się z nią spotykał i dużo rozmawiał. Nie było też o możliwym motywie na tle seksualnym, co wydaje mi się już od dłuższego czasu bardzo prawdopodobne. A jeśli nie seksualnym, to przynajmniej w jakimś sensie "miłosnym". To są istotne informacje. Jeśli iść za tą wizją - a czegoś trzeba się uczepić, chociażby po to by móc pewne teorie obalić - to według mnie cała historia mogła wyglądać następująco... c.d.n. Na razie powiem tylko, że "twen pakes" zaczyna drążyć bardzo blisko tego, co mam na myśli. |
powiem tak hipotezy mam dwie oczywiscie moga byc przypuszczalne aczkolwiek mam przeczucie ze sa bliskie ...mam nadzieje ze piszac to nieuraze rodziny robsona bo tego bym niechciala a wiec uwazam ze tata robsona pan lech zbyt wyidealizowal robsona w jego idealnosci ...niema czlowieka bez wad ponadto nikt niesiedzial w glowie robsona i niewiadomo jaki koltun byl w jego umysle nad przecietnie inteligentnym uwazam ze omijamy drobnostki a w tych drobnostkach jest odpowiedz i klucz do ulozenia tych puzli zaginiecia roberta wiec nowy fakt o opuszczaniu zajec szkolnych jest istotnym faktem dlaczego ...je opuszczal gdzie chodzil gdy niebyl na zajeciach ...co to za zainteresowania duszpasterstwo i klechy zboczone do potegi entej szukajace wrazliwych umyslow i udajace niezwykle zrozuminie ,,aby miec swe kozysci emocjonalnosc roberta niepodlega dyskusji byl zagubiony podejrzewam ze borykal sie z soba samym i szukal napewno kogos kto byl by podobny do niego i go zrozumial ...podejrzewam ze znalazl i sadze ze byl to mezczyzna dlaczego mezczyna poniewaz zakochana kobieta niezrobila by mo krzywdy ponadto robert niemial kobiety a to dziwne wygladal super zbudowany przystojny dziewczyny powiiny uganiac sie za nim a tu nic z jego strony...dziwne ...zabrzmi dziwnie ale jestem przekonana ze byl homosexsalista i niechcial dobic tym faktem swej rodziny ktora miala go za ideal a ten fakt by go postawil w tamtych czasach w trudnej sytuacji bal sie ...tego....nikt by niezamordowal robsona dla pieniedzy bo ich niemial ....a gdyby zamordowal nietrudzil by sie tak aby ukryc cialo w tak trudny nieodgadniony sposob tylko ..by je porzucono a tu nic..przyjmuje 2 hipotezy byl to plan uciec z swego zycia i zaczac byc soba ...2 zostal zabity przez faceta homosexsualiste zakochanego w robsonie lub wiezionego przez jakis czas w jakims mieszkaniu poczym zabitego...gdyz powod jakis mosial byc ...rzadni blokersi by sie nietrudziki tyle by ukryc robsona to byla zaplanowana robota przez kogos kogo znal i ufal tyle ....ciekawi mnie twoja wersja czlowieku z tlumu |
Mam wrażenie, ze Robert sam zdecydował
o swoim odejściu.Interwencja i fakt opuszczania przez Roberta zajęć upewniło mnie w tym...
Nie rozumiem dlaczego wcześniej Państwo o tym nie wspomnieli, fakt ten stoi w zupełnej sprzeczności do
kreowanego przez Państwa stosunku Roberta do Rodziców.Robert miał swoje tajemnice, swoje zycie, o którym
nie mieli Państwo pojęcia.To zupełnie normalne, zastanawia mnie jedynie na ile Państwa postrzeganie Roberta
zgadza się z tym jakim JEST On człowiekiem w rzeczywistości.Sprawa okupu zdaje się tylko potwierdzać moją hipotezę.
Uważam, że Robert czuł, że nie poradzi sobie na studiach, bał się zawieść oczekiwania Rodziców, zabrał paszport i
opuścił dom...Kluczem do rozwiązania zagadki może być zaakceptowanie Syna i Brata z Jego niedoskonałościami, takim jakim JEST.
Zamieścili Państwo na tej stronie dyplomy, świadectwa, wycinki prasowe, wszystko oprócz najwazniejszego, czyli opisu Roberta jako
człowieka...To bardzo rzuca się w oczy i po emisji Interwencji daje jakiś obraz postrzegania przez Państwa Roberta.Obraz pełen
idealizowania i odczłowieczenia Jego osoby.Nie wiem na ile zatajenie faktu problemów z przystosowaniem Roberta było działaniem
świadomym...być może nieświadomie wyparli Państwo niewygodne fakty, wiem tylko, że było to nie w porządku...Jeśli Robert zagląda
na tę stronę utwierdza się tylko w przekonaniu, że w rzeczywistości nie szukają Państwo Jego tylko własnych wyobrażeń na Jego temat.
|
Sylwester #111 Dodany dnia 14-07-2011 22:19
Nowicjusz
Postów: 7
Data rejestracji: 14.07.11
"Jeżeli chodzi o paszport mojego Brata to sprawa wygląda następująco. Kiedy Brat zaginął miałem 15lat. W szufladzie u Rodziców w pokoju odkąd pamiętam zawsze leżały paszporty wszystkich w tym Brata. W momencie kiedy Brat zaginął, paszport również. Na początku myśleliśmy,że może Brat, który często wypożyczał książki z bibliotek, dał pod zastaw wypożyczenia swój paszport, jednak to też sprawdziliśmy i okazało się,że nie było takiej sytuacji. Paszportu Brata nie ma (Być może, ktoś w podchwytliwy sposób, poprosił Robusia,żeby wziął paszport z domu) BYĆ MOŻE....."
wypowiedź z portalu szukamywas http://szukamywas.pl/forum/viewthread.php?thread_id=761&rowstart=100
Ojciec zaginionego Roberta2011/03/31 11:40:30
"Joanno, wszystkich forumowiczów intryguje paszport Robusia. Z powodu braku tego dokumentu pośród innych, narosło bardzo dużo koncepcji zaginięcia ukochanego syna Robusia, niekiedy szokujących /Legia Cudzoziemska/. Szanowni forumowicze, na liście posiadanych dokumentów, sporządzonej przez Robusia, brak zapisu o paszporcie. Nie mógł być na tej liście, bo go niemiał /w/g mojej wiedzy/. Miał paszport z lat dziecinstwa, lecz on dawno przed zaginięciem stracił ważność. W trudnej dla naszej rodziny chwili , jest niewykluczone, że mówiliśmy o braku paszportu w spisie, podkreślam to dobitnie, w spisie dokumentów jaki miał Robuś. Informacja poszła w świat, że zaginął Robert Wójtowicz, wraz z paszportem. Swietnie. Bramy fantazji i pomysłów otwarte."
Trudno mi uwierzyć w prawdziwość słów o nieważnym paszporcie, po co Robert miałby go zabierać z szuflady?
Ojciec zaginionego Roberta2011/03/13 21:22:12
"Ukochani forumowicze, rok 1995 to nie jest jeszcze czas na techniczne możliwości odczytywania bilingów.Nie zaniedbałem tego."
Powyższą bzdurę trudno skomentować cenzuralnymi słowami.
Dla przykładu - Sieć Telefonii Komórkowej Era (obecnie T-Mobile)działała na polskim rynku od 1995 roku... |
cos w tym jest czlowiek z tlumu twen peks zuzanna maja racje .....ludzki umysl jest nieodgadniony nawet dla samego siebie....ja sama borykam sie z soba i niewiem co dalej bedzie i czy jeszcze bede ..bo tego niewiem dowiem sie o robsonie jak juz mnie niebedzie... |
wiem, że forum jest poświęcone zaginionemu Robertowi, dlatego przepraszam, ale chcę się odnieśc do ostatniej wypowiedzi joanny- co takiego się dzieje? bądź. |
Wypowiadałam się już tutaj parę razy, usiłując znaleźć w Robercie człowieka z krwi i kości, a w całej historii zaginięcia jakiś sens.
Jednocześnie próbowałam nie urazić rodziny, która pogrążona w bólu, ma prawo do swojego subiektywnego, emocjonalnego wizerunku Roberta.
Nie będę się powtarzać z moimi wątpliwościami i przypuszczeniami, dam tylko kilka opcji tego co się mogło wydarzyć.
1. Dobrowolna ucieczka, z dokładnym zatarciem śladów (jak przystało na inteligentnego człowieka)
2. Nie całkiem dobrowolna ucieczka lub porwanie do sekty
3. Zbrodnia doskonała
Ad.1
W grę wchodzi np. ucieczka z kimś nieakceptowanym przez rodzinę (wątek "romansowy") lub co bardziej prawdopodobne, przed sobą, presją otoczenia,
realnymi lub wyimaginowanymi problemami. Pod ucieczkę, taką radykalną, podpada też samobójstwo.
Ad.2
Robert wydaje się był zamknięty w sobie, wycofany idealista, nie uczestniczył w typowych dla studentów spotkaniach towarzyskich, "hulankach i swawolach",
może nie pasował do tego środowiska, poszukiwał swojego miejsca w życiu, oddawał się rozważaniom filozoficznym i egzystencjalnym.
Taki typ młodego egzaltowanego człowieka był i jest znakomitym, łatwym łupem dla sekt.
Ad.3
Jeżeli padł ofiarą przestępstwa i przez 16 lat nie wypłynął żaden ślad, to musiała by to być zbrodnia doskonała. Zaplanowana
w szczegółach, a przede wszystkim mająca jakiś motyw. A tutaj nie ma się czego uchwycić, trzeba więc grzebać w tym Dęblinie i Łodzi,
o czym już wcześniej pisałam.
Bardziej sensownego nie pozostaje nic. Bo w kosmitów i czarną dziurę chyba nikt nie wierzy.
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów. |
Joanno!
Nie bądź baba! Nie ma sytuacji bez wyjścia i każdy impas kiedyś się kończy. Jeśli masz wrażenie, że coś cię przerasta i siły cię opuszczają,
zaufaj farmakologii!! Mnie kiedyś bardzo pomogła wyjść z kryzysu, przysięgam! |
cd.
Ad. 1, 2 i 3
twen peks idzie śmiało w kierunku wątków związanych z duszpasterstwem oraz ewentualną odmienną orientacją seksualną Roberta.
Przyznam, że takie przypuszczenia, aby w tym kierunku szukać śladów ogarniały mnie już dużo wcześniej (dodam, że nie oglądałam Interwencji,
na którą powołują się w ostatnich postach przedmówcy), lecz przez delikatność nie ośmielałam się ich zwerbalizować. Pan Lech wypowiadał się
tutaj na tyle często, że jasnym jest dla mnie wniosek, iż będąc człowiekiem autorytarnym, zasadniczym i nieugiętym w swoich poglądach nie zaakceptowałby
inności swojego syna. Być może tutaj leży klucz do rozwiazania zagadki i w tym tkwi tajemnica Roberta, natomiast to, co stało się dalej pasuje
do wszystkich moich trzech wersji i pozostaje wielką niewiadomą.
Może też być tak, że rola bożyszcza i dumy rodziny stała się dla Roberta nie do udźwignięcia. |
zostaje nam czekanie na glos pana LECHA lub brata robsona jak skomentoja nasze wypowiedzi .....drogi panie LECHU czy jest podejrzenie ze robson mogl byc innej orientacji sexualnej.... |
Jeśli brać pod uwagę samowolne i pozbawione wpływu osób trzecich oddalenie się Roberta, to jak wytłumaczyć dziwne zachowanie Wojtka, o którym wspominał Brat Roberta? Czytałam na tym forum (albo innym - żeby nie skłamać) wzmiankę o tym, że Robert wspominał coś niby-żartem o "przyszłej żonie" - to by wykluczało odmienną orientację... |
wiec skoro miala byc przyszzla zona i byly az tak powazne plany dlaczego nigdy nieprzedstawil jej rodzinie...i nikt o niej nieslyszal..moglabyc to przykrywka do upozorowania znikniecia ....dziwne zachowanie wojtka wskazuje ze cos wie ale moze obietnica ktora dal robsonowi niepozwala mu powiedziec czegos waznego....a co z listem ...ktory przyszedl do robsona czy sie juz wyprowadzil...aby napewno byla to metafora....hm....cos mi sie czuje innaczej brak paszportu ...list czy sie juz wyprowadzil opuszczane zajecia lekcyjne ...noz korcze myslalam kiedys ze byla to zbrodnia idealna teraz mysle ze to znikniecie idealne ale upozorowane przez samego robsona .. |
Są ludzie mniej lub bardziej skryci - piszę to z punktu widzenia osoby dwudziestokilkuletniej. Ja sama byłam w kilu związkach, spotykałam się z różnymi mężczyznami i naprawdę nie czułam potrzeby zwierzania się z tego rodzicom, mimo że teoretycznie śmiało mogłam to zrobić. Proste - różnica pokoleń, gdybym miała rodzeństwo w wieku lat nastu, to też bym się z nim w szczegóły nie zgłębiała. Przykład: nie czułam potrzeby przedstawiać byłych partnerów rodzicom, ani też informować ich o każdym mężczyźnie, z którym się spotykałam, przełom nastąpił wtedy, gdy już wiedziałam, że mój obecny partner to ten właściwy. Ot i tyle, istnieją ludzie bardzo skryci i Robert prawdopodobnie mógł taki być, to też trzeba wziąć pod uwagę. Co do braku paszportu - na forach natknęłam się na rozbieżne wersje Ojca i Brata Roberta. |
Lili, zgadzam się z tym, że chyba wszyscy młodzi a dorośli ludzie mają swoje prywatne sprawy, układy, związki, znajomości, szczególnie te delikatne, o których
rodzina nie ma bladego pojęcia. Gdybyś tak zniknęła i twoi rodzice twierdzili, że wiedzą o tobie wszystko, znają cię na wylot i że nie miałaś przed nimi
żadnych tajemnic, to jakie byłyby szanse, żeby trafić na jakiś ślad co się z tobą stało lub kto cię skrzywdził? |
Poza tym Lili dlaczego twierdzisz, że jakaś wzmianka półżartem o "przyszłej żonie" wyklucza inną orientację?
Nie wyklucza wcale, a to dlatego, że wielu gejów bardzo długo stwarzało (niektórzy stwarzają do tej pory)
pozory bycia hetero i maskowali się bardzo skutecznie wobec najbliższych (ze strachu przed odrzuceniem,
żeby nie ranić ojca/matki, aby nie wywołać skandalu itd.). Ponadto geje często mówią o swoim partnerze "moja żona".
Oczywiście cały czas dywagujemy nad jednym z możliwych a niestety nie zbadanych przez nikogo wątków, nie przesądzając, iż tak było w rzeczywistości. |
twen pakes, jak czytam Twoje wypowiedzi to mam wrażenie, że mamy podobny sposób myślenia, nieprawdopodobne. Czasem też wydaje mi się, że Wojtek obiecał Robertowi, że nie wyjawi jego tajemnicy.Możliwe, że całą historię o porwaniu uknuli razem, potem Wojtek ją przedstawił. Dopóki policja nie była w to zamieszana mógł grać, potem już nie chciał ryzykować. Wszystko po to by zmylić trop. To hipoteza. Natomiast o ile mogę zrozumieć takie zachowanie na początku - myślę o Robercie - to jest ono dla mnie do pojęcia po iluś tam latach. Kiedy miał dwadzieścia parę lat mógł myśleć w pewien sposób, były emocje itd. Ale żeby po latach się nie odezwać... Czy tak trudno powiedzieć, napisać np. "Mamo, Tato nic mi nie jest, idę swoją drogą, jestem szczęśliwy. Nie martwcie się, ale też nie szukajcie mnie, bo tak wybrałem." Zdawało by się, że przynajmniej tyle od dorosłego człowieka można by wymagać. Bo jeśli nie znajdował wspólnego języka ze swoją rodziną, czuł że tu nie jest jego miejsce, mógł odejść. Ale też nikt go w tej rodzinie nie skrzywdził, czy nie można pogodzić swojego szczęścia z czyimś spokojem duszy? Czy Robert mógł być aż takim egoistą, żeby doprowadzić do wyczerpania nerwowego swoją rodzinę? Żeby zafundować im taki los? |
Poza tym myślę, że gdyby sprawdzić numery telefonów, które odzywały się przez ostatnich kilkanaście lat, byłoby już chyba po zagadce. Wydaje mi się, że to było tak na wyciągnięcie ręki (owo rozwiązanie), że aż nie mogę się nadziwić, że tego w ogóle nie zrobiono. Dlaczego? Nie wydaje mi się, żeby nie było technicznych możliwości. Telefon od porywacza, telefon od osoby, która mówiła, że Robert zginął w górach, od tej, która twierdziła, że siedzi w więzieniu... Zauważcie, że telefony były w różnych latach, ale łączy je to, że ten ktoś ciągle mówi:"nie szukajcie Roberta, bo..." A może to ciągle ta sama osoba, której zależy, żeby zaprzestać poszukiwań. |
Co do orientacji Roberta, jeśli faktycznie był/jest gejem, to życie w Polsce w latach 90-tych... Współczuję. Wyobraźcie to sobie, szkoły, w których dookoła są sami chłopcy, mężczyźni, Robert myślący i głęboko emocjonalny jak się wydaje, z niepokojem w sobie, z zastanawianiem się nad światem, tu emocje, tam rodzina, tam bóg, tam ludzie, z którymi nie można być szczerym. Potrzeba czasu, żeby odnaleźć swoje miejsce gdzieś w złotym środku, żeby nie rezygnować z siebie dla innych, ale też nie podeptać po drodze tego, czego podeptać się nie chce. Tu ucieczka do innych miejsc niespecjalnie pomaga, bo niepokój niesie się ze sobą wszędzie. |
Co mnie jeszcze zastanawia to fakt, czy początek problemów Roberta nie był zwiastunem choroby. Bo wygląda to na co najmniej depresję. Potem mogły się rozwinąć inne objawy. Poza tym Robert nie miał okresu buntu, w wieku, kiedy większość młodych ludzi prawie dostaje świra, Robert był... wzorowy. To musiało zaowocować problemami później. |
Tym nie mniej dobrze byłoby sprawdzić jak się miało czasowo w stosunku do siebie wstąpienie Roberta do duszpasterstwa i opuszczanie zajęć na uczelni. Jeśli to możliwe. Sądzę, że rodzina Roberta nie wie jak doszło do tego, jak się tam znalazł. Ktoś go namówił, ktoś mu zaproponował, z własnej inicjatywy? A może tak jak napisał twen pakes - może Robert zwierzył się jakiemuś księdzu na spowiedzi ze swoich wątpliwości i ten zwrócił na niego uwagę. Może sam ksiądz zaproponował mu uczestnictwo w spotkaniach. Jak dla mnie księża z tamtego okresu są do prześwietlenia. Ilu ich wtedy było w tej parafii, kto to był, gdzie mieszkali, co się z nimi dzieje dzisiaj. I jeśli faktycznie była taka osoba bliska Robertowi, z którą często rozmawiał i się spotykał, to czy możliwe jest, żeby kompletnie nikt o niej nie wiedział? Na pewno nie bywał u Roberta, na pewno Robert o niej nie opowiadał w domu, dlaczego, skoro była to tak ważna osoba. Myślę, że była taka osoba, może niekoniecznie kochanek Roberta, a może właśnie tak. A może to był ksiądz? Czy Wojtek może coś wiedzieć na ten temat? |
Niezależnie od tego kim była ta osoba, jeśli przyjąć wersję pana Jackowskiego, to niewątpliwie doszło do jakiegoś nieporozumienia między nią a Robertem. Co mogło się zdarzyć? Hm, może Robert traktował tę osobę jak przyjaciela, natomiast nie wiedział, że jest obiektem pożądania, może ta osoba w chwili odrzucenia wpadła w amok i zamordowała Roberta. Tylko, czy można nie zauważyć czyjejś namiętności skierowanej w naszą stronę? Można...chyba tylko wtedy, jeśli jest to osoba, od której nigdy nie spodziewalibyśmy się takich uczuć. Już może nie będę pisać wprost. A może poszło o wyjazd, może ktoś od Roberta wymagał właśnie całkowitego zerwania z przeszłością, a może potrzebny był komuś paszport... Nie wiemy też czy nie doszło do jakiegoś konfliktu już po wyjeździe. Może do tego zabójstwa doszło już nie w Polsce. A może faktycznie Robert został porwany do sekty i kiedy zorientował się gdzie jest chciał wracać. Nie wiemy nic. Mnożymy hipotezy, może jesteśmy blisko, może zupełnie na innym krańcu. Chyba tylko tyle, że wiemy na temat Roberta nieco więcej niż na początku. Przestał być papierowy. |
Do twen pakes! Wynajęta przez Nas agencja detektywistyczna ustaliła,że Robert opuszczał wykłady w piątki. Niestety nie wiadomo (co wkrótce zamierzam się dowiedzieć) czy agencja ta ustaliła to na podstawie rozmów ze studentami czy na podstawie list obecności (trzeba tu zaznaczyć,że nie na każdych zajęciach obecność studentów była sprawdzana)Fakt opuszczania niektórych zajęć przez studentów nie oznacza zawsze tego samego czyli jak stwierdziłaś,że ewidentnie człowiek ma jakieś problemy. Nie wykluczam,że mój Brat miał jakiś problem, o którym nie mówił lub o którym "ktoś" inny wiedział, ale chciałbym Cię też poinformować,że czasami studenci na niektóre wykłady nie chodzą,a w zamian za to, poświęcają czas na nauke innych przedmiotów, z których mogą nie czuć się zbyt "mocni". Pytasz skąd pomysł na duszpasterswo. Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć. Zgadzam się z tym, że być może było to jakby poszukiwanie odpowiedzi na trudne pytania dotyczące życia lub religii albo poprostu chęć poznania nowych ludzi, bycia "bliżej" Boga, rozmów o Nim. Oczywiście tak jak piszesz, nie ma ludzi idealnych. Robert nie był idealny,ale tego "nieideału" nie było widać na zewnątrz". Pamiętam Brata, który złościł się na mnie kiedy ja niegrzecznie odzywałem się do mamy,ale co jest ważne co muszę też podkreślić, że wcześniej Brat tłumaczył mi w sposób niesamowicie trafny i zrozumiały dla kilkunastolatka, w jaki sposób powinienen się zachowywać. Nie możemy Bratu nic zarzucić i przedstawiamy Jego sylwetke takim, jakiego znaliśmy z domu. Być może tata faktycznie przesadził w swojej wypowiedzi odnośnie Brata i rzzekomego odsiadywania przez Niego wyroku w więzieniu w Holandii za przemyt narkotyków. Różne sytuacje się w życiu zdarzają i nieraz się słyszy o podrzucaniu narkotyków na granicach. Ta informacja jednak została przez Policję sprawdzona i okazała się nieprawdziwa (głupi anonimowy żart telefoniczny). Pytasz czy Brat chodził co tydzień do kościoła. Tak, co tydzień,a czasami nawet na codzienną poranną msze św. i ja czasem z Nim chodziłem w tygodniu. Przeraża mnie Twoje stwierdzenie "zboczone klechy" i tu widzę Twój niesamowity problem generalizowania, jak to się mówi "wkładania wszystkich do jednego worka". Mimo tak częstych afer w kościele, w każdym zawodzie są ludzie, którzy się do tego nadają i są jakby z powołania lub nie i wybierają dany zawód z innych przyczyn! Być może natomiast mogłobyć tak,że Robert, który lubiał rozmawiać z ludźmi, zaufał komuś zabardzo, ktoś natomiast to wykorzystał do czegoś złego. Tego nie wiemy,ale mam nadzieję,że kiedyś się dowiemy. Piszesz,że jesteś przekonana,że był homoseksualistą. Oczywiście nie wiadomo tak do końca co komu siedzi w głowie,ale słowo przekonana, to lekka przesada, a tego już nie będe komentował. Tak jak już na tym forum napisałem, Brat po części w żartach(tak to pamiętam) powiedział,że niedługo poznam jego przyszłą żone, Agencja detektywistyczna z rozmów ze studentami ustaliła,że Robert prawdopodobnie zakochał się w koleżance ze studiów lecz ona tego uczucia nie odwzajemniała. Na ile to jest prawda dowiem się jak porozmawiam z tymi osobami. |
Nawiązując do pojęcia "zbrodni doskonałej". Jeśli nie ma ciała, nie ma też zbrodni. Doskonale to tylko ktoś mógł się jego pozbyć. Jeśli nie ma ciała nikt nie będzie szukał winnego, siłą rzeczy. Nawet gdyby wszystko wskazywało na daną osobę jako na zabójcę, dopóki nie ma ciała, nikt tej osoby nie ruszy. A czasami nawet jest ciało, a nikt nie potrafi wskazać zabójcy. Czasem nachodzi mnie taka myśl, w której jest coś na kształt nadziei, że osoba odpowiedzialna napisze kiedyś list, może dopiero wtedy, kiedy poczuje, że jej koniec się zbliża, może tam napisze jak było i jeśli Robert nie żyje, wskaże miejsce pochówku. Brat Roberta znajdzie to miejsce. Może się kiedyś dowiemy... |
Znam takie przypadki. Znam przypadki,że nie łoże smierci zdecydowało o wyznaniu winy, lecz sumienie. Popełniono morderstwo.Skazano niewinnego człowieka.
Morderca nie mógł z tym żyć. Przy konfesjonale opowiedział,że popełnił zbrodnię i nie on jest skazany, lecz niewinny człowiek.Dalej tak nie może żyć.
Dziękujemy bardzo serdecznie wszystkim forumowiczom za życie tego forum i jego dynamikę w ostatnich dniach.Tak dużo wątków, hipotez, pomysłów, domysłów jest
stawianych, że mój mózg niczym kwiat róży,z czasem zwija się
Szanowni forumowicze, proszę o dalsze rozważania na temat ukochanego syna Roberta który 20 stycznia 1995r z domu na zajęcia UJ wyszedł, lecz do niego nie przyszedł.
Szanowni forumowicze,proszę zwrócić uwagę na wypowiedzi"człowieka z tłumu" i jego analityczne, hipotetyczne wypowiedzi.To jest ktoś bardzo wartościowy w poszukiwaniu ukochanego
syna Robusia.Ma takie celne analizy,hipotezy,nie odbiegające zbyt daleko od stanu faktycznego,choćby takie:Brat Roberta znajdzie to miejsce. |
drogi bracie roberta dziekuje za odpowiedz ..niewrzucam wszystkich do jednego worka pomijajac to chcialabym tylko jescze zweryfikowac te dwa sprzeczne slowa brta roberta i taty na temat paszportu ..czy byl w tej szufladzie i zniknal...czy robson takowego paszportu nieposiadal..czlowieku z tlumu zaskakuja mnie twe wypowiedzi pozdrawiam |
Szanowni forumowicze, sprawę paszportu wyjaśnię niebawem we właściwym urzędzie. Nurtuje mnie inna mysl, że w sprawie zaginionego Robusia
toczy się dyskusja która ma znamiona pogaduszek, sensacyjnych faktów, pomysłów, domysłów. W przededniu 14-ej rocznicy zaginięcia Robusia
po Krakowie i w jego macieżystej uczelni rozlepiałem ulotkę-apel;
A P E L
DO S P O Ł E C Z N O Ś C I A K A D E M I K I E J
Grupa amerykanskich studentów prawa, pod kierunkiem swojego opiekuna, uczelnianymi metodami dochodzenia prawdy, w ramach pracy dyplomowej,
doprowadziła do uwolnienia z więzienia , niewinnego człowieka po 14-u latach odsiadki.
Moje myśli biegną ku polskim, krakowskim studentom i profesorom prawa, że wręcz przeciwnie, znajdą i wsadzą do więzienia człowieka winnego
zaginięcia naszego syna R O B E R T A W Ó J T O W I C Z A .
Apel ma uzasadnienie gdyż Robert należał do społeczności akademickiej.
Odzewu żadnego. Przyśli mgr prawa i administracji piszą pracę dyplomowe psu na budę?
W sprawie zaginionego ukochanego syna Robusia jest ogrom znaków zapytania stawianych przez forumowiczów , bo dla rodziców i rodzenstwa
Robuś zawsze pozostanie: prawym, uczciwym, szlachetnym człowiekiem, bo innej oceny nie może być po 23 wspólnie przeżytych lat |
Tata Roberta pisze o pogaduszkach, sensacyjnych pomysłach i domysłach...
To ja zapytam konkretnie. Dlaczego dopiero teraz , po 16 latach, po naszych sensacyjnych pogaduszkach, ma być wyjaśniana sprawa paszportu,
wizyt w duszpasterstwie, osoby bliskiej Robertowi, która do dziś pozostaje nierozpoznana, nie wiadomo nawet, jakiej była płci, czy tego jak,
gdzie i z kim spędzał czas zamiast być na zajęciach. Czegoś w tym wszystkim nie rozumiem i na mój rozum bardziej chodziło o nie wiem co,
niż faktyczne szukanie Roberta. Sorry za szczerość. |
Uwazam ze po to zostalo stworzone te forum aby te tak zwane pogaduszki mialy jakis cel mialy cos wniesc mialy byc przypuszczeniem a nie jakimis pogaduszkami czy plotkami z nudy przykre ze tata roberta tak uwaza no coz sa to wnikliwe przemyslenia bo sparwa paszportu jest nurtujaca bo albo on byl albo go niebylo albo zaginal i niewiem dlaczego ta sparwa dopiero jest wyjasniana po tylu latach ... |
Naprawdę zjeżył mnie pan, panie Lechu. Najpierw zachęca pan do dzielenia się swoimi przemyśleniami i traktowania forum jak Hyde Parku,
a później oburza pana wszystko, co nie jest zgodne z przyjętą przez pana koncepcją zaginięcia Roberta (wyłącznie zbrodnicze działanie osób trzecich)
oraz podważanie idealnego wizerunku Roberta. Idealnego do tego stopnia, że nawet znajomych nie mógł mieć innych, jak tylko kryształowych.
Cóż, takie podejście spowodowało, że teraz to nie tylko poszukiwanie Roberta, lecz także poszukiwanie bezpowrotnie straconego czasu.
Przykro mi pisać takie słowa i obiecuję, że więcej się nie odezwę, bo i po co. |
Panie Lechu naprawdę dopiero po 16-tu latach zamierza Pan wyjaśniać sprawę paszportu Roberta?
Wynajęli Państwo do poszukiwań Syna agencję detektywistyczną, jasnowidzów, apelowali Państwo w
telewizji, prasie, internecie... Sądzi Pan, że ma do czynienia z idiotami, którzy uwierzą w bajkę
o niewyjaśnionej do tej pory kwestii paszportu?
Simple again w wątku "Myśli Roberta przed zaginięciem" apelował
"Dajcie wszystko"...dołączam się do tego apelu.
W tej chwili forma poszukiwań Roberta przypomina raczej błaganie o powrót osoby, która sama zdecydował się
odejść.Piszę te słowa w związku z ewidentnym dla mnie ukrywaniem rzeczywistych okoliczności zaginięcia Roberta.
Zakładajac tę stronę i forum
należało się przygotować na szereg wnikliwych, często niewygodnych pytań.
Warto się również zastanowić co w tej sytuacji jest najwazniejsze;
odnlezienie Roberta czy ochrona Jego idealnego wizerunku...
Panie Lechu, pisze Pan;
"bo dla rodziców i rodzenstwa
Robuś zawsze pozostanie: prawym, uczciwym, szlachetnym człowiekiem, bo innej oceny nie może być po 23 wspólnie przeżytych lat"
Z całym szacunkiem, ale znowu mija się Pan z prawdą,
szkoła w Dęblinie, Pana praca w Magnitogorsku... przez ten okres byliście daleko od siebie, bez możliwości
codziennej rozmowy, wzajemnej obserwacji swoich zachowań, był to okres najbardziej intensywnego rozwoju osobowości Roberta.
Rozbieżności pomiędzy słowami Pana Lecha i Pana Sylwestra na temat paszportu pozwalają mi odnieść wrażenie, iż to forum miało
stać się bardziej formą terapii po traumatycznym przeżyciu niż poszukiwaniem rozwiązania zagadki zniknięcia Roberta.
Szanowni Państwo - pogoń za ideałem i marzeniami to dobra i słuszna droga, ale pod warunkiem, że wybrukowana jest twardą, surową
rzeczywistością i faktami. |
12 sierpnia na forum "szukamy was"
http://szukamywas.pl/forum/viewthread.php?thread_id=761&rowstart=120
, zadałam Panu Sylwestrowi 5 pytań odnośnie okoliczności zaginięcia Roberta.
Do tej pory nie zostałam zaszczycona odpowiedzią...czy dlatego,
że moje pytania były dalekie od tych jakie chcieliby Państwo słyszeć?
Dzisiaj zadałam tam kolejne, najważniejsze pytanie:
Czy naprawdę zależy Państwu na odnalezieniu Roberta? |
Zuzanna, jagienka i twen pakes to niewątpliwie wnikliwe, myślące osoby. Choćby z szacunku dla takich osób należałoby się jakoś ustosunkować do ich wypowiedzi. Rodzino Roberta! Czekamy... |
jeli niestanowi to dla was problemu jagienko zuzanna czlowieku z tlumu wymienmy sie mailami gdyz wolnosc slowa zoatala dla mnie lekko zachwiana i chcialam z wami sie skonsoltowac...moj mail gorzowianka31@interia.pl |
Bardzo dziękuję za miłe słowa człowieku z tłumu, twen peaks wkrótce na pewno się odezwę na Twój adres @
W tej chwili muszę odpocząć od tej sprawy.Nie lubię pchać się tam gdzie mnie nie chcą.Na pewno nie osłabło moje zainteresowanie tą straszną sprawą zaginięcia Roberta,
Rodzinie Roberta życzę powodzenia, nie czekam już na żadną odpowiedź od Państwa, bo jak mnie poinformowano
na forum "szukamy was" nie mam do tego żadnego prawa.
Cóż...życie i ludzie chyba nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać. |
Z mej strony masz moj szacunek zuzanno cztalam twe pytania na stronie szukamy was moj szacunek jestes umyslem analitycznym tak jak i czlowiek z tlumu koniecznie mosimy sie zgadac na miala .. |
Szanowni forumowicze, proszę Was byście strony poświeconej zaginionemu synowi Robertowi nie wykorzystywali do ugrywania własnych
interesów. Co ma znaczyć w sprawie zaginionego syna Robusia wypowiedż Zuzanny, która na tym poczytnym forum informuję, że na jakimś innym ,zadała
Sylwestrowi, bratu zaginionego Robusia, pięć pytań i do tej pory nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Zuzanno,prawdopodobnie nie otrzymasz żadnej, bo pytania mogły
być w konwencji nierealistycznej, że może Robuś został uprowadzony przez CBA lub KGB i na Przylądku Canaveral lub Bajkonurze wysłany z misją specjalną na Marsa.Nie
Z szacunku dla wszystkich wypowiedzi i tych którzy te wpowiedzi formułują.Zuzanno zauważam,że ty potrzebujesz reklamy , promocji. Wiem kim Jesteś. Tobie nie zależy
na rozwikławywyniu trudnych tematuów zaginięć. Proszę Cię bardzo, nie wykorzystuj tej strony nadmiernie dla ugrywaniawoich własnych interesów |
Panie Lechu zrobił mi Pan straszną przykrość...
Dokładnie Państwo wiedzą jakie pytania zadałam na forum "SZUKAMYWAS",
bo jak poinformowała mnie P.Marta z tego forum, wszystkie pytania
zostały Państwu wysłane.
Szanowni Państwo, spotkała Was tragedia, nawet nie wyobrażam
sobie co przeżywacie, ale proszę pamiętać, inni ludzie też mają uczucia,
bezpodstawne i kłamliwe posądzanie mnie o promocję w sytuacji gdy chciałam
i nadal chcę bezinteresownie pomóc to już szczyt chamstwa.
|
Szanowni forumowicze, proszę Was byście strony poświeconej szlachetnej postaci nie wykorzystywali do ugrywania swoich własnych interesów. Gdy będziesz miał lub
miała wątpliwości wróć do pierwszej strony tej strony.
Szanowni forumowicze, prócz tego że jestem ojcem zaginionego Robusia,jestem również zwykłym uczestnikiem forum i jeżeli slyszę,mimo przytępionego słuchu, że
dwa x dwa równa się pięć to reaguję bardzo impulsywnie.
Wszystkie wypowiedzi ,podpowiedzi, anaiizy mają sens gdy pozbawione są konfabulacji. Gdy jest inny punkt widzenia na problem zaginięć no to nie to forum.
Z poważaniem Lech |
Ukochana Zuzanno, mimo Twojej wypowiedzi na forum publicznym,że sięgnąłem jakiegoś szczytu chamstwa,podnieca mnie pytanie?
Czy naprawdę zależy Państwu na odnalezieniu Roberta?
Ukochana Zuzanno, na wasz apel w dniu 06.07.2011r. na Skałkach Twardowskiego w Krakowie, w raz z szescio osobową grupą której
przewodziła matka zaginionej Agnieszki Miedziak wraz z matką syna który ją kochał, uczestniczyłem w poszukiwaniach.
Chodząc po tych skałkach tak badzo pragnąłem Ją odnależć jak własnego syna.Patrzyłem na obolałą twarz matki bo jej wyglądała
podobnie jak twarz matki zaginionego 16 lat temu syna Robusia.
To nie jest szczyt chamstwa, lecz szczyt ludzkiej wrażliwości. |
jak mozna ugrac wlasny interes w bezinteresownosci ...nierozumiem tak wiem zuzanno jakie to byly pytania cztalam . |
P.Lechu!
bardzo proszę mnie nie łączyć ze stroną SZUKAMY WAS zarejestrowałam się tam 12.08.20011 roku.Zadałam 5 pytań, później zadałam kolejne :
Czy naprawdę zależy Państwu na odnalezieniu Roberta?
To pytanie wywołało falę oburzenia wśród forumowiczów, postanowiłam więcej na tym forum się nie wypowiadać.
Pana insynuacje odnośnie promowania tego portalu są krzywdzące dla ludzi, którzy starają się pomóc Rodzinom Zaginionych, w tym Państwu.
Przykro mi, że przyczyniłam się do tego. |
Zuzanno,proszę zrób nam przysługę i nie mów nic więcej.To strona poświęcona Zaginionemu Robertowi,twoje żale i pretensje nikogo nie interesują. |
Z tego co czytałam to Robert zaginął w piątek,tak?Podobno zajęcia opuszczał przeważnie w piątki?Gdzie mógł chodzić Robert w te dni?Tego trzeba się dowiedzieć |
Wstrząsająca historia. Serdecznie współczuje rodzinie. Mam nadzieję, że Robert żyje. Być może przeżywał jakiś konflikt sumienia. Może stało się coś, co było sprzeczne z jego systemem wartości, a czym nie chciał lub nie mógł podzielić się z rodziną. Być może szukał rozwiązania poza domem i gdzieś żyją osoby,które wiedzą, co Robert robił w piątki, gdy nie było go na wykładach. Może kogoś ruszy w końcu własne sumienie... |
Powtórzenie wypowiedzi kolegi z Liceum Lotniczego w Deblinie2010/11/30 11:55:55
Robert2010/03/06 12:13:18
Witam wszystkich, którzy weszli na to forum i czytają te wypowiedzi a w szczególności rodziców i rodzeństwo Roberta.
Roberta Wójtowicza znam z czasów szkoły średniej. Były to czasy dziwne. Przekształcenia społeczno-ustrojowe w naszym kraju. Szkoła wojskowa wtedy jeszcze mocno upolityczniona. Kiedy byliśmy w trzeciej klasie do nauki dochodzą nowe przedmioty: religia i etyka. Zaczynamy wtedy inaczej postrzegać świat. "Bycie pilotami wojskowymi" zmienia wtedy swój wizerunek. Może właśnie pod takim wpływem Robert nie wybrał uczelni lotniczej ale poszedł na medycynę. W wolnych chwilach często rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Szkoła, nauczyciele, koledzy, rodzina, w ogóle życie - Robert był doskonałym partnerem do rozmów na różnorakie tematy. Nie poddawał się ogólnym opiniom ale wyrabiał sobie własne poglądy. Nie wiem co działo się z Robertem później. Wtedy wiedziałem tylko, że dostał się na WAM w Łodzi.
Z tego jak znałem Roberta mogę powiedzieć, iż na pewno nie chciałby aby martwiono się o niego. Był człowiekiem dobrze ukształtowanym moralnie ale równocześnie twardo stąpał po ziemi. Nie ważne gdzie teraz jest, czy jest tu wśród ludzi, czy może już wezwany przez Najwyższego wiedzie swój żywot na rajskich łąkach na pewno nie życzyłby sobie aby ktokolwiek przez niego cierpiał a już na pewno nie rodzice, rodzeństwo i najbliżsi.
Dlatego proszę w imieniu swoim i "częściowo" Roberta - nie rozpaczajcie, zachowujcie dobrą pamięć o nim ale nie zasmucajcie się.
Z poważaniem.
Robert
|
Do Zuzanny: atmosfera na tym forum zrobiła się w ostatnim czasie może niezbyt "przyjemna". Nie będe komentował Twojego pytania "czy naprawde zależy nam na odnalezieniu Roberta". Pytania, które zadałaś na równie intensywnie rozwijającym się wypowiedziami forum o Bracie na stronie "szukamy was", przeczytałem dokładnie w dniu kiedy je zadałaś. Niedługo po tym otrzymałem te pytania na email,które przesłała mi Marta-administratorka strony "szukamy was". Wytłumaczeniem moim, iż nie odpowiedziałem na te pytania natychmiast, jest moja obecna trudna sytuacja życiowa, w jakiej się znalazłem,a wszelkie komentarze,które dodaje na forum staram się zawsze przemyśleć aby były konkretne i na temat i do tego potrzebny mi jest czasem odpowiedni "nastrój" aby móc w miare możliwości bez emocji udzielić sensownych odpowiedzi. Odkąd założyłem o Bracie dwa lata temu, nie było praktycznie dnia abym nie wszedł na forum jednak w ostatnim czasie nie mam stałego dostępu do internetu i dlatego bardzo prosze czasem o cierpliwość forumowiczów chcących uzyskać odpowiedzi na pytania,które ich interesują. Oczywiście czasem wymaga to przeczytania wszystkich informacji na stronie,aby nie trzeba było odpowiadać kilka razy na to samo pytanie. Odpowiedziałem na wszystkie Twoje pytania na forum strony "szukamy was" |
Do Maj: dokładnie to co napisałeś\aś chodzi mi po głowie. Być może tak było jak piszesz. Napewno jako sądownie ustanowiony przez sąd kuratorem Brata, odwiedzę UJ wydział psychologii z prośbą o wgląd do list obecności w czasie kiedy Robert studiował. Faktem jest jeszcze to,że nie na wszystkich zajęciach takie listy były wypełniane,ale przynajmniej będziemy mieć większą wiedze o obecności brata na piątkowych wykładach. |
śledzę forum dotyczące ROBSONA od jesieni zeszłego roku, odwiedzając codziennie to forum liczę, że w końcu
przeczytam tu coś co wniesie coś...i chociaż nie wypowiadam się, apeluję do forumowiczów o takt, którego
często brakuje gdy ponosi wyobraźnia, wspierajmy RODZINĘ ROBERTA jak możemy, ale nie wprowadzajmy zbędnego
zamętu pozdrawiam Was Rodzino Roberta z nadzieją! mogę wspomóc tylko modlitwą... |
Dziękujemy Ci Jagodo za tą cenną wypowiedź i modlitwę! |
Może warto byłoby ustalić w odpowiednim urzędzie, czy Robert kiedykolwiek składał wniosek o przedłużenie ważności paszportu... |
Do maj. Wystapiłem z wnioskiem do Urzędu Województwa Małopolskiego, Oddziału Paszportowego, tegoż urzędu,o to co Ciebie maj intryguje i nie tylko Ciebie po ostatniej
nagonce na moją osobę. Czekam na odpowiedż ze stosownego urzędu
W sprawie paszportu, czujność moja osłabła w momencie, gdy funkcjonariusz KMP w Krakowie oswiadczył mi, że w okolicach daty zaginięcia Roberta Wójtowicza,
Straż Graniczna nie odnotowała przekroczenia granicy panstwa polskiego, obywatela o tych danych osobowych.
Paszport!!!. Temu dokumentowi przypisuje się ogromne znaczenie w rozważaniach: był człowiek, z domu wyszedł i do niego nie przyszedł, bo miał paszport.
Z tym tokiem rozumienia znaczenia paszportu, nigdy się nie zgodzę. Pozostanę przy wersji: Robuś był prawym,szlachetnym człowiekiem, wiem co mówię, bardzo proszę, nie przekierowywać mnie. |
Nie było moim zamierzeniem "przekierowywanie" Pana. Nie napisałam nic złego, nic co sprawiłoby, że Pana syn stałby się mniej "prawy i szlachetny". Po prostu sprawdzenie paszportu wydaje mi się oczywiste, pozwoliłoby na wyeliminowanie hipotezy, że syn miał zamiar wyjechać, a przy okazji uciełoby wszelkie spekulacje. Chyba źle odczytał Pan moje intencje. Szkoda... |
Maj,serdecznie dziękuję za Twoje wypowiedzi na forum poświęconym zaginionemu synowi Robertowi. Ton Twoich wypowiedzi tak jak większosci
forumowiczów nacechowany jest troską wyjaśnienia tej "zagadki".Jest to dowodem wielkości serca i wrażliwości na dolę drugiego człowieka.
Maj, masz wielkie serce i odpowiadając na Twoją myśl o paszporcie Robusia, nigdy nie przęmkneła mi myśl,że Twoja intencja to coś przeciwko mnie.
Dziękuję, i pozdrawiam bardzo serdecznie. |
Tak właściwie dlaczego nie zamknie Pan tego forum, skoro nie można się na nim wypowiedzieć niezgodnie z Pana oczekiwaniami bez posądzenia o "nagonkę"? Czy to ma być forum wzajemnej adoracji i utwierdzania Pana w dawno utwierdzonych tezach na temat zaginięcia Roberta? Powtarza Pan w kółko te same ogólnikowe stwierdzenia, a unika jak diabeł święconej wody odpowiedzi na konkretne pytania i wątpliwości.
To teraz ja spróbuję się od Pana czegoś dowiedzieć. I zdziwię się jeśli otrzymam konkretną odpowiedź.
Jak to się stało, że po ponad 15 latach dopiero zamierzacie Państwo odszukać i przepytać kolegów syna ze studiów i z innych środowisk, w których się obracał? Przecież to podstawa działania w sytuacji zaginięcia. To co robiliście w ramach poszukiwania syna przez ostatnie 15 lat? Spaliście? A może czekaliście z jakichś powodów, że sam wróci?
Wiem doskonale, że uzna Pan moją wypowiedź za atak na Pana, ale to już Pański problem, chyba nie jedyny.
Pozostaję z szacunkiem, mimo wszystko. |
panie Lechu dlaczego pan twierdzi ze bylo to mordestwo dlaczego niedopuszcza pan mysli ze robson sam odszedl...niema ciala niema dowodow tak..robert byl szlachetny prawy idealny ..dla rodziny taki byl ale mojze meczyl sie w tej swej idealnosci ...a pan oczywiscie niedopuszcza niczego innego jak mordestwo i koniec kropka brak horyzontu ...nawet znikniecia paszportu jesli byl aktualnie wazny zapewne robson go sam niewzial tylko pod namowa kogos ...na wszytko ma pan wytlumaczenie a samej ucieczki roberta nigdy niewzial pan pod uwage ani jakiej kolwiek skazy ...nawet zmiana kierunku studiow ..i tesknota za rodzinnym domem jest dla pana normalna gdzie miliony ludzi mieszka w akademikdy ch internatach i nikt niezmienia studiow z tesknoty...robson jest przystojny w wieku 21kosciole lat powinien miec moltum kolezanek dziewczyn ale to jest oczywiscie tez normalne ze zamiast za dziewczynami uganiac sie to owszem ugania za kosciolem ...i modlitwa ...wszstko ma wytlumaczenie robson byl prawy szlachetny idealny ..honorowy dawca krwi. |
A może faktycznie ktoś zrobił krzywdę temu chłopakowi? Ja bym wysłała do KWP pismo z prośbą o analizę zaginięcia Roberta przez Grupę Operacyjno - Śledczą "Archiwum X" przy Wydziale Kryminalnym Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. W uzasadnieniu podniosłabym, że przypadek Roberta zakwalifikowany został jako zaginięcie, tymczasem rodzina ma uzasadnione podejrzenie sądzić, że Robert padł ofiarą przestępstwa. Opisałabym krótko i rzeczowo, na jakiej podstawie uważam, że zaginięcie może się wiązać z przestępczym działaniem osób trzecich (czyli to, o czym jest przekonany Ojciec Roberta) i cierpliwie czekałabym na odpowiedź. |
Zrobiło się cokolwiek nerwowo na forum. Wydaje mi się, że każdy ma tu po trochę racji i nikt do końca. Myślę, że nie ma się co dziwić opinii rodziny Roberta na jego temat.Przede wszystkim dlatego, że właśnie od takiej strony go poznali, taki był w domu, w innym miejscu - nie mam pojęcia i rodzina Roberta też tego nie wie. Ponadto pomyślcie o sobie, bo w większości jesteście młodymi ludźmi, jak zareagowałaby wasza rodzina, gdybyście zaginęli. Czy nie bylibyście najukochańszymi dziećmi, którymi ktoś zrobił krzywdę? Tak samo bylibyście idealni i raczej nikt z waszych rodziców nie zakładałby, że odeszliście sami, tylko że spotkało was coś złego. Mylę się? Natomiast w kwestii wywiadów z kolegami Roberta, tak to będzie poniekąd trudne. Rodzina zdała się w tej sprawie na agencję detektywistyczną i chyba szkoda, że nie zrobili tego osobiście dawno temu. Podejrzewam, że wiedzieliby dzisiaj więcej. Czas wszystko zamazuje. Gdyby ktoś mnie dzisiaj zapytał o kolegę ze studiów o jakimś tam imieniu i nazwisku, to wielce prawdopodobne, że nie doszłoby nawet do skojarzenia tego nazwiska z twarzą, a co dopiero jakaś wypowiedź na jego temat. No i ciągle niezmiennie intrygują mnie powody, dla których Robert zrezygnował ze studiowania na WAM-ie. Tata Roberta ma swoją teorię o poczuciu bezsensu ratowania ludzi, do których strzelaliby Roberta koledzy. Lekarz nie zastanawia się kto strzelał, on ma ratować życie. Mama Roberta wypowiada się w tonie przypuszczeń, nie stwierdza faktu, mówi o tym, że być może Robert miał dosyć rygoru i tęsknił za domem. Ale co powiedział sam Robert? Czy on w ogóle podał jakieś powody? Nie ma o tym mowy. Nie zapytaliście go o to? A co powiedział swoim kolegom z Akademii? Na pewno go pytali o powody. Póki jeszcze studiowali można było o to zapytać. A czy dzisiaj będzie możliwe, by ich odnaleźć? No i cieszę się, że Tata i Brat Roberta w końcu wypowiedzieli się obszerniej na temat paszportu i sprawdzania numerów telefonów. Szkoda, że nie napisaliście tego wcześniej, tylu ludzi pytało. Teraz przynajmniej te sprawy wydają się bardziej oczywiste. Wypowiedzi obszerniejsze są potrzebne. Wiem, że człowiekowi wydaje się, że dla innych pewne rzeczy są jasne i zrozumiałe, jeśli on sam ma wiedzę na ten temat. Ale tak nie jest. Trzeba mówić głośno i wyraźnie. |
Robert w liście do pracującego na gościnnej,rosyjskiej, magnitogorskiej ziemi, ojca napisał /ze zrozumiałych względów nie będzie to cały list, lecz fragment dotyczący rezygnacj z WAM/:
"Postanowiłem zrewidować dotychczasowe życie i rozpocząć wszystko od nowa kładąc solidny fundament. Nie istnieje możliwość dokonania tego studiując jednocześnie. Nie mogę się rozdwajać w ten sposób, że tu budować nowe życie, a tu żyć po staremu. Dlatego postanowiłem zrezygnować ze studiów na WAM-ie.Zapytuję co sądzicie, jak się zapatrujecie na moje postanowienie aby przed letnimi egzaminami i poligonem złożyć podanie o rezygnację z WAM.
Teraz napiszę jak widzę swoje życie po powrocie na łono rodziny. Rozumiem Wasz niepokój jako Rodziców o przyszłość dziecka. Wydaje mi się,że to jest jednak słuszna droga i proszę Was o zaufanie i wsparcie. Obiecuję, że nie zawiodę nadzieji we mnie pokładanych. Mam zamiar wszechstronnie sie rozwijać, zdobywać wiedzę, spotykać się z ludzmi, rozmawiać, pomagać w domu. Kiedy stwierdzę, że już jestem gotowy podejmę studia na uczelni cywilnej. Pozdrawiam Tatusia bardzo mocno i czekam na szybką odpowiedż."
Odpowiedż była szybka, lecz nie taka jakiej oczekiwał Robuś. A jaka?. Szanowni forumowicze, sami wycjągnijcie wnioski z przytoczonego fragmentu listu jaki otrzymał ojciec pracujący 4 tys. km od swoich ukochanych, by było im dobrze, mimo trudnych czasów w naszej ojczyznie.
Fragment kolejnego listu:
"Pisał Tatuś kiedyś, że nigdy za długo nie może się cieszyć pełnym pokojem duszy bo albo ten pokój zakłócają wydarzenia w pracy albo z naszych listów wychodzi jakaś bomba. Tym razem z mojej przyczyny Tatusia spokój duszy został zaburzony. Przepraszam. Bardzo chciałbym, żeby przyjął Tatuś to wszystko ze spokojem i z wiarą, że Tatusia najstarszy syn nie utracił rozumu chodż tak to może z zewnątrz wyglądać. Może z mojego powodu coś się zawaliło w Tatusia wizji naszej rodziny, ale proszę się nie martwić, bo wszystko jest na dobrej drodze. Ja zupełnie inaczej patrzę na świat niż większość ludzi. Dlatego dla innych nie jest zrozumiałe moje postępowanie. Najpierw miałem być pilotem , póżniej lekarzem a teraz?. Wygląda jakbym nie wiedział czego chcę. Ja wiem czego chcę. Chcę być dobrym Człowiekiem, chcę innym pomagać. Ja kocham wiedzę ponieważ ona pozwoli mi jak najpełniej realizować pomoc innym. Gdybym Tatusiowi napisał, że doszedłem do wniosku, że nie warto się uczyć, rzucam szkołę, to byłby dla Tatusia powód do smutku i zmartwienia. Ale ja Tatusiowi piszę, że czuję nienasycony głóg wiedzy i chcę ją zdobyć to niech to będzie dla Tatusia powód do radości bo niewielu ludzi z mojego pokolenia by Tatuś znalazł którzy to samo czują. Rozumiem żal 2 straconych lat bo i ja żałuję, ale innego wyjścia nie ma i dobrze , że teraz się obudziłem, a nie póżniej. Chciałbym bardzo aby pozbył się Tatuś niepokoju o mnie, a to miejsce nich w Tatusiu zajmie wiara, że jestem dorosły i wiem co robię. Rodzicom zależy na tym, żeby ich dzieci były szczęsliwe. Nie jest dla mnie szczęściem pozostać dalej na WAM. Chcę pójść własną drogą i to nie dla jakiejś młodzienczej negacji utartych dróg ale dlatego, że uważam, że jest to droga właściwa. Do studiowania trzeba być przygotowanym, jeżeli ktoś chce to robić, to traci czas. Nie chcę robić kariery, nie chcę gromdzić pieniędzy ani innych dóbr .Nie spodziewam się wcale , że w życiu wszystko pójdzie mi gładko po mojej myśli. Przekona się Tatuś, że dobra była ta moja decyzja. Jeszcze raz proszę Tatusia o wiarę we mnie. Kochający syn"
Ukochani forumowicze, moim zamysłem było dołożenie komentarza, dlaczego Robuś z rezygnował z WAM-u. Niestety, ogrom materiału, czyli listów płynących szerokim strumieniem między Krakowem a Magnitogorskiem ,wykracza poza moją wyobraznię. Potrzebuję chwilę oddechu. |
Dziękuję, właśnie o to chodziło. Tato Roberta, zamieszczaj takie rzeczy, one bronią się same i nie stwarzają miejsca niepotrzebnym domysłom. |
A może właśnie w owym duszpasterstwie tkwi klucz do całej sprawy? Czy rodzina Roberta dotarła do ludzi działających w owym duszpasterstwie, do tego kapłana? Co on mógłby powiedzieć na temat Roberta? W moim rodzinnym mieście znam pewnego chłopaka, który pod wpływem pewnego kapłana zmienił całe swoje życie, swój światopogląd, wyjechał na drugi koniec Polski... Mając wsparcie w rodzicach, powrócił na łono rodziny i sam założył rodzinę. Czasem niepokój duszy wprowadza w życie młodego człowieka wielki zamęt. Obejrzałam w internecie na you tube fragment programu z udziałem rodziców Roberta. Nie da się zapomnieć ich zbolałych twarzy, nie da się zapomnieć oczu jego matki, przygniecionej smutkiem sylwetki jego ojca. Rozpacz, bezsilność, tęsknota, ból. Gdyby zobaczył ich Robert, czyż nie powróciłby do nich? Bez względu na to, gdzie przez te wszystkie lata przebywał i co by go skłoniło do zniknięcia. Cóż może przewyższać miłość syna do swych rodziców i miłość rodziców do swego syna? Ani różnica poglądów, ani dokonanie wyboru drogi życiowej niezgodnej z ich wolą nie mogą sprawić, że syn znika na tak wiele lat bez wieści. Proszę, zbadajcie jeszcze raz sprawę duszpasterstwa, dotrzyjcie i porozmawiajcie ze wszystkimi, którzy tam działali, a zwłaszcza z kapłanem zaangażowanym wtedy w tę działalność. Nawet jeśli jest gdzieś przeniesiony, nawet jeśli pełni posługę w innym zakątku kraju, chyba można go odnaleźć? Być może rozmawiał z Robertem, znał jego rozterki i problemy. |
Ojczyzno moja, matko moja ja twój syn zapytuje:
Uprzejmę proszę o podanie tylko ważności ostatnio wydanego paszportu
dla zaginionego Roberta Wójtowicza, syna Lecha i Heleny, ur.29.10.1972
roku, PESEL:72102901279, zamieszkałego w Krakowie, Oś. Złoty Wiek 8/25.
Oto prosi Lech Wójtowicz, ojciec Roberta, legitymujący się dowodem
osobistym AGT340408, zamieszkały pod tym samym adresem co zaginiony syn
Robert Wójtowicz.
z poważaniem Lech Wójtowicz
Otrzymuję odpowiedż:
WO-III.6250.8.638.2011
Odpowiadając na pismo z 18 sierpnia 2011 r. w sprawie udzielenia
informacji o paszporcie zaginionego syna Wydział Spraw Obywatelskich i
Cudzoziemców Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie informuje,
że dane paszportowe gromadzone w związku z wydawaniem dokumentów
paszportowych chronione są przepisami ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o
ochronie danych osobowych (jedn.tekst. Dz.U z 2002, Nr 101, poz. 926 z
późn. zm.). Natomiast jeżeli zgłosił Pan zaginięcie syna na policji,
informacja taka zostanie udzielona na wniosek organu prowadzącego
poszukiwania syna.
Kierownik Oddziału
Stanisław Chmielewski |
Nawiązując do ostatnich dwóch wpisów Pana Lecha.
1. dot. WAM
Nie można było tak od początku, trochę więcej prawdy, zamiast kręcić i opowiadać bajeczki o tęsknocie Roberta za rodziną,
co ewidentnie było mijaniem się z faktami i wprowadzaniem nas w błąd.
2. Paszport
Wszystko pięknie, tylko dlaczego pismo o informację jest z datą 18.08.2011r., zamiast np. 18.08.1995 r. lub 18.08.2000 r.?
I czas głupio stracony i kłopot dla urzędu z odszukiwaniem w zamieszchłych i porosłych kurzem archiwach, o ile szukać będą.
Czy musiało minąć ponad 15 lat od zaginięcia, po którym to czasie zgodnie z przepisami prawa wszczyna się procedurę o uznaniu zaginionego za zmarłego?!?
3. Na moje pytanie (wpis z 19 sierpnia), zgodnie z przewidywaniami, odpowiedzi nie ma. |
A Robert był młody jak zaginął? |
Urodził się 29.10.1972r. a 20.01.1995r. z domu wyszedł i do niego nie przyszedł, czyli miał 22 lata i 3m-ce. |
Z pękatego segregatora listów Roberta do ojca pracującego w dalekim Magnitogorsku, malenki fragmencik: " Odnośnie tego co Tatuś napisał o długości swoich listów to zapewniam,że nas one nie nudzą. Był taki moment kiedy najbardziej rozumiałem Tatusia sytuację i to co Tatuś czuje z daleka od nas. Było to na praktykach, kiedy byłem taki przygnębiony, pośród obcego otoczenia i rozmyślałem jak to dobrze jest w domu. Pamiętam, że podobne ciężkie chwile przeżywałem kiedy wracałem z domu do dęblinskiego Liceum Lotniczego. Przez chwilę przerwałem pisanie listu i zacząłem wczuwać się w Tatusia położenie.Stwierdzam, że to bardzo interesujące zajęcie, od razu zobaczyłem rzeczy z innej strony. Pisze Tatuś: Czuję rozczarowanie i niezadowolenie, że ukochane osoby nie odpowiadają na moje pytania sprawiając wrażenie jakby pobieżnie czytały moje listy. Czuję niepokój, że wrócę do domu w którym nie znajdę rzeczy do których tak byłem przywiązany. Czuję spokuj i zadowolenie z tego, że choć wszędzie dokoła bagno ja trwam przy swoich postanowieniach i zasadach. Marzę o tym jak to będzie kiedy wrócę już do domu.
To naprawdę bardzo ciekawe i pouczające stawiać siebie w położenie drugiej osoby. Muszę to robić częściej i to nie tylko w odniesieniu do Tatusia ale i do innych osób.
Inny fragmencik tego samego listu: " Pytał mnie Tatuś dlaczego milczę na temat przenosin do AM w Krakowie. W chwili kiedy otrzymałem Tatusia list byłem całkowicie zdecydowany na przenosiny jednak w ciągu ostatnich 2 tygodni zaszły wydarzenia, które spowodowały, że postanowiłem sprawę przenosin pozostawić w zawieszeniu, nawet z tendencją do pozostania na WAM-ie. Pewnie jest Tatuś ciekaw co to za tajemnicze wydarzenia. Otóż zakochałem się. Przed Andrzejkami miałem dylemat gdzie pójść, czy na oazę czy do duszpasterstwa. Zdecydowałem się iść na oazę gdyż tak jak pisałem wcześniej, zdążyłem się już tam zaaklimatyzować. Początkowo żle się czułem ponieważ było tylko 3 chłopaków i mnóstwo dziewczyn. Najpierw składaliśmy życzenia Andrzejowi-naszemu animatorowi, potem usiedliśmy wszyscy dokoła i zaczęło się wróżenie. Było pięć kubków. Pod jednym obrączka co symbolizowało małżenstwo, pod drugim różaniec co symbolizowało zakon, pod trzecim pieniądz, który oznaczał bogactwo, pod czwartym klucz czyli kawalerstwo lub staropanienstwo, pod piątym z braku ziemi było ciastko, które symbolizowało śmierć lub chorobę. Było trochę śmiechu podczas tego wróżenia. Gdy przyszła moja kolej powiedziałem, że przydałaby się jakaś obrączka. I rzeczywiście wyciągnąłem małżenstwo. Po tych zabawach poodsuwaliśmy stoły na bok i można było tanczyć. Początkowo nie tanczyłem czekając aż się zabawa rozkręci. Poprosiłem do tanca jedną dziewczynę i już tanczyliśmy cały czas razem do konca. W czasie tanczenia tak byliśmy zajęci rozmową, że tanczyliśmy nawet gdy muzyka umilkła, co innych zadziwiło. Oaza przygotowuje w najbliższym czasie misterium czyli takie przedstawienie będące jakby fragmentem Ewangelii. W niedzielę przyszedłem na próbę i była ta dziewczyna. Znowu rozmawialiśmy. Po próbie zaproponowałem, że ją odpreowadzę. Pospacerowaliśmy jeszcze przez 1,5h po osiedlu i sobie poszedłem. Od tamtej pory przez cały tydzień nie miałem książki w ręce. Nauki bardzo dużo, różne kolokwia, seminaria, zaliczenia a mnie nic nie było w stanie ruszyć. Cały czas słuchałem muzyki i rozmyślałem o niej. Ogólnie typowe objawy zakochania. Wskutek takiego przeżycia tygodnia narobiłem sobie trochę zaległości. W czwartek zadzwoniłem do niej i opowiedziałem co się ze mną dzieje. W piątek wyjeżdżałem do domu. Kupiłem kwiaty i pojechałem do niej. Wszystko wygląda w ten sposób, że potrzebny jest czas na to żeby się poznać ponieważ uczucie zakochania jak szybko się pojawiło tak szybko może zniknąć. Minęło już parę dni i jak do tej pory jakoś się trzymam. W ostatnim czasie mocno się zastanawiam co to znaczy kochać i jak to wprowadzić w życie. Dopiero teraz zaczynam widzieć jakie to trudne. Dziewczyna w której się zakochałem ma na imię Maria ale mówi się po prostu Marysia. Po kolejnym pobycie w oazie, przez prawie godzinę spacerowaliśmy i rozmawialiśmy na ciężkie tematy. W trakcie oazy dałem jej list odemnie. Potem w trakcie rozmowy doszedłem do wniosku po tym co ona mi powiedziała, że nie ma już sensu, żeby ten list czytała i wziąłem go spowrotem. Pózniej jednak staneliśmy. Wyjąłem i otworzyłem list i przeczytałem jej. Wtedy ona powiedziała, że ta osoba która pisała ten list wydaje jej się bliższa niż ta która przed nią stoi. Kochany Tatusiu wydaje mi się, że ta dziewczyna to skarb prawdziwy. Kiedy byłem ostatnio w domu powiedziałem Mamusi żartobliwie, że trafiła mnie strzala amora.Przekonałem się, że gdy się jest zakochanym to czuję się ogromną potrzebę mówienia o tym drugiej osobie. Pomyślałem teraz o tym , że jak trudno byłoby mi powiedzieć Tatusiowi te wszystkie rzeczy, które wyżej napisałem. Gdybym musiał pisać długie listy do Tatusia nie przełamawszy tej bariery to byłaby prawdziwa męczarnia. Dzięki temu, że piszę otwarcie o tym co czuję tak nie jest."
Z opasłego segregatora który jest skarbnicą wiedzy o naszym zaginionym ukochanym synu Robusiu w którym pieczołowicie gromadziłem wszystko co dotyczyło naszego ukochanego syna Robusia, ujawniłem zaledwie ułamek jego zawartości.
Kraków, Łódż, Magnitogorsk, to miejsca szczególne w tragicznej historii naszej rodziny.
Stawiam pytanie.GDZIE JEST ROBERT???. GDZIE JEST NASZ UKOCHANY SYN???
Proszę o przeczytanie wszystkiego co napisał ojciec o zaginięciu syna. On w naszych sercach zawsze pozostanie osobą:prawą, szlachetną, nieskazitelną, wzorcową.
Dowodem niezaprzeczalnym że to szlachetna osobowość są listy pisane do ojca pracującego w dalekim Magnitogorsku,częste przyjazdy do miejsca swojego narodzenia i rozmowy z matką i rodzenstwem.
Kraków, Łódz, Magnitogorsk.
Przepraszam wszystkich forumowiczów, że zareogowałem zbyt impulsywnie na informacje że 2x2=5 |
Kolejny fragmencik z tego samego listu co cytowane wczesniej, pisany przez Robusia do ojca pracyjącego w dalekim Magnitogorsku z datą 11.XII.92:
"Tak jak Tatusiowi pisałem, po praktykach postanowiłem , że muszę zacząć się obracać wśród ludzi. Kolega z Łodzi, który chodził na oazę już przed wakacjami zaczął mnie namawiać abym z nim tam poszedł. Początkowo się wzbraniałem ale pózniej po praktykach zgodziłem się. Zacząłem chodzić. obecnie czuję się tam już całkiem dobrze. Zapewne ciekawi Tatusia co my tam robimy na tych spotkaniach. Osób jest ogólnie dość sporo, z tym że większość chodzi nieregularnie. Jest herbatka, czasami ciastka, jest modlitwa, czasami śpiewanie i są wreszcie dyskusje na różne tematy, które inicjuje i prowadzi tzw. animator. Różnie to bywa z tymi dyskusjami bo czasem brak dyskutantów. Ale nie zawsze tak jest. Kiedy byłem na pierwszym spotkaniu i rozpoczęła się rozmowa na różne problemy związane z wiarą, z życiem o dziwo przełamałem barierę i zacząłem mówić. Któregoś razu odbywała się tzw. modlitwa spontaniczna, która polega na tym, że kto chce zwraca się z jakąś prośbą, podziękowaniem, lub przeprosinami do Boga, a pozostali wymawiają np. słowa" Prosimy Cię Panie". Raz właśnie w czasie takiej modlitwy coś zaczęłomnie przynaglać abym się odezwał. Zacząłem się trząść i denerwować jak przed jakimś ciężkim egzaminem, serce mi podchodziło do gardła i w koncu powiedziałem. Zaraz organizm się uspokoił, ale po chwili znowu zaczęło się to samo. Czułem, że muszę się przełamać. Nogi mi się trzęsły jak galareta. Powiedziałem i już się na stałe uspokoiłem. Ciężko jest się przełamywać."
Matce i rodzenstwu to opowiadał gdy przyjeżdżał do miejsca swojego urodzenia. Oni te opowieści mają w swoich sercach. Ojciec, pracujący w dalekim Magnitogorsku na chlebuś dla swoich ukochanych w kraju, ma syna Robusia w swoim sercu i listy które od niego otrzymywałem pisane drobnym maczkiem na papierze formatu A4.
On w naszych sercach zawsze pozostanie osobą: prawą, szlachetną, nieskazitelną, wzorcową, bezinteresowną. |
Czy jest możliwość odnalezienia tej Marysi? Może gdy "złapała" bliższy kontakt z Robertem, podczas rozmów "o trudnych sprawach" mogła odkryć jakąś nieznaną Rodzinie stronę Roberta, jego obawy, problemy, rozterki, którymi nie chciał, bądź nie mógł się dzielić z Rodziną, by jej nie martwić? |
Do Lili: Masz rację, napewno odnajdę tą Marysię i z Nią porozmawiam, a być może dowiemy się czegoś, co jak napisałaś my jako rodzina o czymś mogliśmy nie wiedzieć! Jednak potrwa to trochę czasu zanim to zrealizuję! |
Ale z tą Marysią to chyba nic poważniejszego i dłuższego nie wyszło, bo działo się to w Łodzi w roku 1992, a w 1993 Robert jednak wrócił do
Krakowa, a w 1995 zaginął. A nie był to czasem wytwór wyobraźni Roberta, ktoś ją widział z rodziny czy innych znajomych? Pierwsze słyszę żeby dorosły
mężczyzna i to po szkole wojskowej zwierzał się ojcu jak przedszkolak z uczuć do dziewczyny, dziwne to.
Poza tym - jak zwykle pytanie, które pozostanie bez odpowiedzi - DLACZEGO dopiero teraz chcecie szukać ważnej dla Roberta osoby, a nie dużo, dużo wczesniej?!!!! |
Reasumując, znowu niewygodne dla Rodziny pytanie.
DLACZEGO o pewnych najistotniejszych sprawach mówicie dopiero teraz i zamierzacie cokolwiek zrobić, przyciśnięci do muru
przez dociekliwych i myślących logicznie forumowiczów?
Bo działania przez poprzednie 15 lat nazwałabym jednym wielkim, skandalicznym zaniedbaniem i zaniechaniem, które tłumaczyć może jedynie
oczekiwanie na powrót Roberta, ergo - wiadomym dla Was było, że odszedł sam i sam wróci (lub nie wróci).
Nie ma sensu kłamać.
Unikanie odpowiedzi też jest zakłamaniem.
|
dlaczego dopiero po 15 latach szukacie marysisi sprawdzacie waznosc paszportu a gdzie te 15 lat jakas pauza w mysleniu czy niby jak...dziwne to wszystko ja sobie niewyobrazam jako kobieta zwierzac sie w taki sposob jak robert tatusiowi o jakiej dziewczynie ,,,niewyobrazam sobie po co szukac szczescia na oazie robert byl dziwny dla mnie ma swoj swiat. |
Wytwór wyobraźni - moim zdaniem to troszkę zbyt śmiała teoria (chociaż nigdy nie wiadomo). Być może pierwszy
raz go "chwyciło" (Robert uczył się w męskim liceum, być może nie było w kim się kochać wcześniej) stąd taka
fascynacja i chęć dzielenia się szczęściem z tatą. Nie widzę tu nic przedszkolnego, powiedziałabym wręcz,
że dobrze to świadczy o mężczyźnie; raczej mamy trywialne i cyniczne czasy, że takie rzeczy wydają się
być egzotyczne i dziecinne.
Nie zapominajmy też, że możliwość samodzielnego odnalezienia poszczególnych osób sprzed kilkunastu lat
mamy od czasów stosunkowo niedawnych (mam na myśli nie tyle sam Internet, co portale społecznościowe) |
bez przesady w 95 roku gdy ginie syn wynajmuje sie i jest wynajete biuro detyktywistyczne dlaczego nikt niedocieka tego paszportu i dlaczego nikt niedocieka odszukania tej dziewczyny marii a czy te listy byly badane przez psychologa ... |
co to za policja co to za biuro ze sledztwo jest jakies pozbawione dociekliwosci brak dociekliwosci rodziny policji i biura detyktywistycznego niekompetentne osoby do rozwiazania tej zagadki takie me stwierdzenie aby rozwiazac ta zagadke nalezy z wiadra maku wyjac tylko te ziarenka co naprawde nadadza sens toku tej sprawy bo poki co nadal uwazam ze niewszstko zostalo powiedziane i brak profesjonalizmu cechuje to zaginiecie ...od dziwnosci wojtka po ten paszport po ta rzekoma milosc mariie po ten list od kolegi czy sie juz wyprowadil ,,,opuszczane zajecia to nalezalo przesiac w 95 roku a nie teraz dziwi mnie to wszstko |
Kolejny fragmencik obszernego listu z dnia 18.XII.92r pisany w Łodzi do dalekiego Magnitogorska:
"W ostatnim czasie mocno się zastanawiam co to jest miłość i co to znaczy kochać, jak to wprowadzić w życie. Dopiero teraz zaczynam widzieć jakie to trudne. Targają mną rozterki także dotyczące tego w jaki sposób mam się uczyć. Jak dzielić swój czas. Wszyscy dokoła denerwują się z powodu różnych kolokwiów, a u mnie podejrzany spokój. Czytam sobie, uczę się jakby nigdy nic, zaliczę to dobrze, nie zaliczę też dobrze bo będę musiał dopracować materiał. Nie wiem czy ta postawa jest słuszna. Zobaczymy jakie będą efekty. Wychodzę z założenia, że choćbym w ciągu semestru nie zaliczył w piwerwszym terminie niczego, ale uczył się cały czas i wgryzał w książki to przecież niemożliwe jest żebym mógl nie zdać egzaminu. Wydaje mi się, że ten sposób nauki i wogóle podejścia jaest najodpowiedniejszy do typu mojej pamięci. Kolejne święta Bożego Narodzenia przychodzi Tatusiowi spędzić w dalekim Magnitogorsku z dala od nas więc dzielę się z Tatusiem fragmentami książki " Rozmowy o miłości" które wydają mi się, że nadają się do rozważań w świąteczne wieczory.
Miłość,
pożywienie zgłodniałego
woda czysta spragnionego
słonce człowieka z ziębniętego
nieodzowna energia życia
Miłość,
biedne dziecko tego okrutnego świata
miłość, w którą się wątpi
miłość, którą się próbuje
miłość, pod warunkami
miłość, na czas ograniczony
O nieszczęsny świecie, niedożywiony miłością
świecie porysowany i pękający, jak ziemia bez wody
świecie braci, którzy stają się nieprzyjaciółmi
świecie nieprzyjaciół, wyzysku i mordu
O Miłości!
kiedy będziesz przywrócona szalonemu
światu, który wątpi w Ciebie i umiera
powoli nie wierząc już w Ciebie ?
To już będzie chyba wszystko. Na koniec bardzo mocno Tatusia pozdrawiam, ściskam i całuję.
pa, pa Kochający syn"
Szanowni forumowicze, odczuwam potrzebę wyjaśnienia, dlaczego na forum poświęćonym zaginionemu ukochanemu synowi Robusiowi zacząłem cytować fragmenciki listów jakie pisał do ojca pracującego w dalekim Magnitogorsku. Powodów jest kilka. Pierwszy to taki, że mimo dzielącej nas odległości, o sobie wiedzieliśmy wszystko, lub prawie wzsystko. Jakiś procent swojego życia intymnego zachował dla siebie. Leży w gruzach twierdzenie,że niezbyt dokładnie znałem swojego syna. Z konieczności cytuję tylko fragmenciki z Jego obszernych listów,płynących szerokim strumieniem z Łodzi do dalekiego Magnitogorska, lecz mam świadomość, że ze strony atakujących mnie forumowiczów usłyszę, że cytuję to co chcę, to co podpiera fotografię i wizerunek syna, światłem jasnym. Ciemności z życia ukochanego syna nie należy ujawniać. Nie jest to prawdą, że skrywam jakieś ciemniejsze strony z życia syna. Tym stwierdzeniem zaskoczę niektórych forumowiczów, że jestem w takim stanie psychicznym, że "cieszyłbym" się gdybym wszedł w posiadanie takich informacji: 1/ Panski syn zgwałcił nieletnią. 2/Panski syn zamordował staruszkę. 3/ Panski syn mając ważny paszport brał aktywny udział w przemycie narkotyków. 4/ Panski syn był odmiennej orientacji seksualnej i nie pasował do panskiego chrześcijanskiego modelu rodzinnego. Wybrał inną drogę przeżycia życia.
Wolałbym, by była to prawda, lecz niestety ona jest inna. Prawda jest taka, że choćbyś mnie szanowna obserwatorko tego forum, wbijała na pal, ostatnim moim tchnieniem będzie, że Robuś to szlachetna osobowość. Wyrażaj inny pogląd, lecz uszanuj tych którzy bezpośrednio obcowali z zginionym synem.
Drugi powód: Miłość. Ranią nas ogromnie wypowiedżi uważnej obserwatorki tego forum, że spaliśmy,że zaniedbaliśmy coś, że skandalem jest, że dopiero po 15-tu latach zaczynamy szukać syna.
Płakać się chcę. Skandalizujesz stronę poświęconą szlachetnej postaci. Niczego konstruktywnego do dyskusji o zaginionym synu Robusiu nie wnosisz.
Jeżeli masz potrzebę wyżycia się , zmień forum, bo z tego będziesz usuwana natychmiast.
PS. Jeżeli chcesz dyskutować i pyskować napisz na mój prywatny email: lecwoj@interia.pl
Żałuję ogromnie, że z dyskusji wycofał się człowiek z tłumu i wielu innych forumowiczów, |
Drogi Panie Lechu, Droga Rodzino Robsona, jako wielomiesięczny obserwator forum, w pełni się z Panem zgadzam, forumowicze
snują różne domniemania, ale też zadają, jak sami to nazywają, niewygodne pytania. Brak w nich często taktu i zrozumienia
sytuacji w jakiej Wy, Rodzina Robsona jesteście. Dla Was to ciągnący się od wielu lat dramat, niepewność i chęć poznania
prawdy (jaka by ona nie była). Podziwiam Was za upór, ale on jest zrozumiały, jak można nie szukać ukochanego Syna, trzeba
być bydlęciem, żeby tego nie zrozumieć i nie uszanować.
i właśnie stąd mój kolejny apel do forumowiczów, nie róbmy przykrości Rodzinie Roberta, pomóżmy,ale konstruktywnie, tak jak
robił to wspomniany przez Pana Lecha "Człowiek z tłumu". per aspera ad astra....... |
Sądzę, że Robert nie żyje już od 16 lat. Dałby znać jakby żył. Jakie inne wytłumaczenie może być? Wyszedł i zapadł się pod ziemię. O większości zaginionych coś wiemy czy gdzieś wyjechali itp. A tu właściwie nic nie wiemy. Osoby które w ten sposób giną, najprawdopodobniej nie żyją. Chciałabym się mylić ale Robert pewnie nie żyje ale ważne jest żeby dowiedzieć się prawdy. |
Rose, przyłączam się do Twojej opini. Ktoś zrobił Mu ogromną krzywdę, jemu, jego rodzicom i rodzenstwu.
W rodzinie, każdy ma swoje zdanie na temat gdzie się podział nasz ukochany syn, brat. Takie rozważania trwają już
16 lat.
Rose, o niczym innym nie mażę. Mażę o prawdzie. |
Rose czemu jesteś taka okrutna, może prawda jest z goła inna może Robert żyje. Życzę Panie Lechu żeby poznał Pan prawdę, żeby ludzi którzy się do tego przyczynili spotkała zasłużona kara, i żeby Robert był cały i zdrów i żeby był z Wami. Tego życzę z Całego Serca. Proszę nie tracić wiary!!!!!!! Panie Lechu wielu ludzi spotkała w życiu jakieś wielkie nieszczęście, syn mojej znajomej miał 22 lata jak zginął w wypadku. Pan i Pana rodzina nie jesteście tzw. samotną wyspą. Jest wielu ludzi którzy odczuwają to samo co Państwo, ale to cierpienie Was uszlachetnia i prowadzi ku dobru a nie ku złu. A ludziom którzy zrobili Wam krzywdę proszę postarać się wybaczyć, wiem że to trudne ale wybaczyć. Mojego syna napadli brutalnie pobili i trafił do szpitala m dopiero 26 lat ale ze łzami w oczach im wybaczył i to jest sens chrześcijaństwa, sens człowieczeństwa. Jeszcze raz życzę szczęścia i powodzenia. |
życzliwa osoba napisała
Szanowny Panie
Nie sugerując się żadnymi informacjami dotyczącymi zaginięcia Panskiego syna /mineło trochę czasu od informacji jakie odczytałam w internecie/ a jedynie kozystwahadełka, udało mi się otrzymać informację, że niestety Robert nie żyje.Z moich ustaleń również wynika że Panski syn nie został pozbawiony życia w Krakowie i jego ciało jest na terenie woj. małopolskiego.
Gdzie jesteś synu ???
Kto zrobił Tobie krzywdę i rodzinie
Znikłeś. |
Ponieważ życzliwa osoba podała nr. telefonu, 18.09.2011r. przeprowadziłem rozmowę z intencją zaproszenia życzliwej osoby do Krakowa na nasz koszt, by w miejscu urodzenia i życia Robusia, korzystając z daru widzenia więcej niż inni, spróbowała uściślić miejsce pobytu ciała Robusia.
Od życzliwej osoby otrzymałem odpowiedż, że ze względów rodzinnych nie może opuścić domu a tym samym nie może uczestniczyć w moim pomyśle.
Życzy owocnych poszukiwań i całym sercem jest z rodziną Robusia.
Nasunęła mi się następująca myśl, że biogram zaginionego syna był dokumentowany tak jak wszystkich mi bliskich osób ze szczególną pieczołowitością i w związku z tym, ogrom materiału dowodowego na temat życia, relacji z najbliższymi, uczuć i odczuć, planów zaginionego syna Robusia nie pozwalał mi odpowiadać na wszystkie pytania forumowiczów zadawane na tej stronie, bo niebardzo wiedziałem co z tego ogromnego materiału dla forumowiczów może być istotne.
Dlatego postanowiłem skierować zaproszenie do tych forumowiczów, którzy chcą nam pomóc w rozwikłaniu zniknięcia Robusia 20.01.1995r. do przyjazdu, do Jego domu, do Krakowa, do Jego miejsca urodzenia, życia i zniknięcia. Biogram Robusia przed zniknięciem i po jest obszerny.
Email: lecwoj@interia.pl
Tel: 668-042-010
Gdzie jesteś synu ???
Kto zrobił Tobie krzywdę i rodzinie
20.01.1995r wyszedłeś z domu i do niego nie wróciłś.
Zawisłeś między ziemią, a niebem |
Czy życzliwa osoba oprócz tego że życzyła Wam owocnych poszukiwań i odmówiła przyjazdu mówił coś więcej na temat informacji które otrzymała za pomocą wahadełka? Jeśli nie jest w stanie przyjechać to może po prostu na odległość będzie mogła coś ustalić tak samo jak informacje o których napisała do Was pierwszy raz. Mam nadzieję że nie jest to tylko zwykła oszustka, chociaż jaki miałaby w tym cel żeby kłamać, chyba że to jej wahadełko to tylko czysty wymysł. Nie wiem czy w to wierzyć czy nie ale jakieś informacje od niej mogły by być zapewne interesujące a być może naprawdę istotne dlatego dobrze by było nie urywać kontaktu. Pozdrawiam i życzę ukojenia P. |
W całości ujawniam list jaki otrzymała rodzina, od życzliwej osoby. Życzliwa osoba, to konkretna osoba znana rodzinie z nazwiska i imienia, ktora w bezinteresowny sposób, poruszona naszym dramatem, dzieli się tym czym może.
Oto list:
dokładny adres z emailem nazwa miejscowości 15.02.2011r.
Szanowny Panie!
Nie sugerując się żadnymi informacjami
dot. zaginięcia Pańskiego syna /minęło trochę czasu od informacji
jakie odczytałam w internecie/ a jedynie korzystając z wahadełka,
udało mi się otrzymać informację, że niestety Robert nie żyje /są
to moje amatorskie działania które nie muszą być w 100% pewne lecz
chciałam jakkolwiek to możliwe pomóc Panstwu/. Z moich ustaleń
wynika również, że syn Panski nie został pozbawiony życia w Krakowie
i jego ciało jest na terenie woj. małopolskiego. Być może moje umiejętności
są zbyt małe bo nie udało mi się zlokalizować dokładniej w jakiej
miejscowości się znajduje. Tymczasem nie odsyłam zdjęcia Roberta ponieważ
jestem obecnie przeziębiona co zaburza pracę z wahadełkiem. Postaram się coś
jeszcze ustalić w najbliższym tygodniu. Tymczasem proszę o cierpliwość i być
może moje ustalenia okażą się chybione, czego Panu i rodzinie życzę. Podaję
również tel. kom. gdybym miała niezwłocznie odesłać zdjęcie.
Z poważaniem
Imię i Nazwisko
Gdzie jesteś synu ???
Kto zrobił Tobie krzywdę i rodzinie.
20.01.1995r. wyszłeś z domu i do niego nie wróciłeś.
Zawisłeś między ziemią a niebem. |
Panie Lechu.
Od czasu do czasu zaglądam na forum, by dowiedzieć się co nowego w sprawie.Internet to wspaniały wynalazek,
który naprawdę ma wielką moc i duże mozliwości. Sa jednak równiez ludzie, którzy nie potrafią w sposób rozumny z niego korzystać,
albo celowo wprowadzają zamieszanie i narazaja na ból innych ludzi.Wiele ludzi wykorzysta Państwa tragedie przeciw Wam i z tym musicie sie liczyć.
Ginie wiele osób i wiele rodzin, które do poszukiwań uzywają Internetu, zostają obrzucone błotem, obcy ludzie, którzy nie maja o sprawie zielonego pojęcia,
pisza bardzo przykre rzeczy i wchodzą z buciorami w życie rodzin zaginionych. Takim strasznym przykładem na chamstwo i okrucieństwo ludzi jest
krzywada, znieważanie i ciągłe szkalowanie zaginionej nastolatki z Gdańska Iwony. Ludzi są podli i musi Pan byc przygotowany na ataki,szkalowanie i to,
ze oni beda uważac,ze wiedzą więcej o Robercie, niz Pan-jego Ojciec. Życze wytrwałości, zdrowia i wyjasnienia zaginiecia Roberta. Pozdrawiam |
Do brata Roberta: prześledziłam większośc komentarzy na tym forum, i wierzę ,że jest Pan na dobrej drodze by wyjaśnić sprawę brata zaginięcia.Myśli Pan logicznie (naet żałuję ,że w chwili zaginięcia brata miał Pan tylko 15 lat ,bo uważam ,że gdyby był Pan starszy to już wtedy zebrałby Pan ogrom informacji dotyczących wszelkich okoliczności zaginięcia brata ,jego znajomych itd)według mnie z większości tego co piszą forumkowicze mozna wyciągnąc jakąś wskazówkę w którą stronę iść ,czego jeszcze próbować się dowiedzieć ..itd.Skoro napisali ,że odnośnie paszportu może odpowiedz uzyskać policja trzeba tam pójść , podobnie z Dowodem osobistym ,przecież była wymiana dowodów-może próbował wymienić (bo ja wciąż wierzę ,że żyje !), może brał odpis aktu urodzenia z Urzędu Miasta,poszłabym tropem Urzędu Skarbowego i ZUSU -czyli NIP i PESEL czy się rozliczał w Urzędzie Skarbowym lub był zgłoszony do ZUS-te instytucje są skomputeryzowane więc może są jakieś informacje.Jeśli Panu nie zechcą udzielić informacji (bo ochrona danych osobowych) to trzeba próbować uzyskać te informację przez Polcję.Proszę pisać pisma ,dzwonić , pytać i informować co się udało a co nie .Może jeśli Pan napotka przeszkodę to mu forumkowicze będziemy mogli w czymś pomóc.Pozdrawiam i trzymam kciuki!!! |
czytając komentarze na forum niektórzy piszą ,że jeśli by żył Robert to napewno skontaktowałby się z rodziną ,niemożliwe ,żeby przez tyle lat milczał -mówiąc ogólnie -możliwe ,możliwe!Nie chodzi mi tutaj bezpośrenio tylko i wyłacznie o Roberta -mówię ogólnie ,że takie sytacje się zdarzają , wystarczy wejść na stronkę zaginieni.pl i poczytać o tych którzy po nastu nawet latach się odnajdują .nawet matki zostawiają dzieci i z takich czy innych powodów się nie kontaktują-dopiero "itaka" ich odnaduje ,doprowadza do kontaktu z rodziną . W życiu wszystko się może zdażyć i trzeba próbować zrozumieć ,nie oceniać.Ludzkie losy są czasem strasznie zagmatwane ,bo i życie proste nie jest często |
Szanowna Krystyno!
Fakty są takie, że nie wiesz co robiła rodzina po zaginięciu ukochanego syna Robusia, by dowiedzieć się prawdy. Sylwester mimo młodego wieku, świadomy był, że jemu i jego rodzinie ktoś zrobił krzywdę. 15-letniemu wówczas Sylwusiowi poleciłem by pisał na maszynie wszystko to co dzieje się w sprawie zaginionego Robusia. Po latach te materiały są bezcenną wartością, bo ludzka pamięć jest zawodna, a to co pisał i odczuwał wówczas Sylwester jest niezaprzeczalnym faktem. To co napisał
jest bardzo ważną częścią biogramu Robusia po Jego zaginięciu. W opisie tamtych tragicznych dni dla naszej rodziny, zawarł wszystko co rodzina robiła, by dotrzeć do prawdy.
Szanowna Krystyno!
Od lat szturmuję policyjny segregator w sprawie zaginonego syna, by do niego zajżeć, by dowiedzieć się prawdy o działaniach policji w sprawie zaginięcia Robusia.
Za każdym razem słyszę, że w obecnym stanie prawnym, nigdy do niego nie zaglądne. Funkcjonariusz policji, prowadzący działkę zaginionych osób, oświadczył, że:
dostęp do segregatora reguluje, 1/ Zarządzenie nr 352 Komendanta Głównego Policji, 2/ Ustawa z dnia 22 stycznia 1999r. o ochronie informacji niejawnych, 3/Ustawa
z dnia 29 sierpnia 1997r. o ochronie danych osobowych.
Pewnego razu, funkcjonariusz policji, oświadczył, że może mi opowiedzieć co zawiera ten segregator w sprawie zaginionego syna. Nie odbyło się to natychmiast, lecz
mam oczekiwać na telefon, zapraszający do wysłuchania tego co policja zrobiła w sprawie. W sutenerach w których więziono kiedyś opozycje demokratyczną, znaleziono segregator z zaginionym synem Robusiem, zaproszono mnie do wysłuchania :
1/ Sprawdzono w USC czy dana osoba nie umarła
2/ Sprawdzono w NFZ czy dana osoba korzystała ze świadczeń lekarskich
3/ Sprawdzono w ZUS czy na daną osobę odprowadzane są obowiązkowe składki
4/ Sprawdzono w PUP czy dana osoba jest zarejestrowana jako osoba bezrobotna
5/ Sprawdzono w US czy dana osoba płaci podatki
6/ Sprawdzono w Zakonach
7/ Sprawdzono w Sektach |
Szanowna Krystyno!
Na wszystkie te pytania, odpowiedż jest negatywna.
09. 10. 2011r. oddając głos na moich przedstawicieli władzy ustawodawczej, zapytałem szanowną OKW kto prócz mnie z rodziny Wójtowiczów jest na liście uprawnionych
do oddania głosu. Z lokalu wyborczego wyszłem bardzo rozgoryczony gdyż obywatel Robert Wójtowicz potrzebny jest do oddania głosu, lecz nikogo z przedstawicieli
władzy nie interesuje, że 20 stycznia 1995 roku obywatel Robert Wójtowicz z domu wyszedł i do niego nie przyszedł.
Fakty bardzo smutne i przygnebiające |
Panie Lechu, cały czas chodzi mi po głowie ta informacja o której pisał pan jakiś czas temu, a mianowicie o tajemniczym telefonie w którym rozmówca przyznał żeby nie szukać Roberta ponieważ zginął on w nieszczęśliwym wypadku w górach będąc tam bodajże z jakimiś koleżankami. Może to właściwie jest jakiś trop, czy rozmówca przedstawił się w jakikolwiek sposób tzn czy mówił że jest kolegą cokolwiek co w jakiś sposób rzeczywiście mogło łączyć się z tą sprawą. I jeszcze jedno dzień zaginięcia to piątek czy sobota, pisał pan kiedyś że agencja detektywistyczna którą Państwo wynajęli ustaliła iż Robert znikał z zajęć w piątki, tylko zagadką jest co w tym czasie mógł robić, to mogłaby być kluczowa informacja jeśli udałoby się ją tylko ustalić |
Rozumiem doskonale ból i rozgoryczenie Ojca zaginionego, ale prawdę powiedziawszy nie wiem czego więcej oczekiwałby Pan od policji? Poza przesłuchaniem rodziny i znajomych, sprawdzeniem przypuszczalnej trasy, którą podążał czy raczej powinien podążać z domu na uczelnię, miejsc w rodzaju klasztorów, zamkniętych ośrodków religijnych i pseudo-regligijnych, sprawdzania na bieżąco danych, napływających z w/w instytucji, także z ośrodków pomocy społecznej, więzień,zakładów psychiatrycznych, sprawdzanie niezidentyfikowanych zwłok. Co jeszcze powinni czynić? Przeszukać przy użyciu psów tropiących wszystkie obszary leśne na terenie Polski? Spenetrować przez nurków wszystkie zbiorniki wodne, naturalne i sztuczne w kraju? Przejść wzdłuż i wszerz Tatry? Sprawdzić osobiście wszystkich mieszkających w Polsce mężczyzn? Nie chciałabym, żeby Ojca zaginionego Roberta lub kogokolwiek innego moja wypowiedź uraziła bądź zirytowała, ale naprawdę nie wydaje mi się, aby Policja w tym wypadku miała jakieś inne, możliwe środki działania. Tym bardziej, że nie stwierdzono, iż zaginięcie Roberta było wynikiem jakiegokolwiek przestępstwa. Nie ma żadnego dowodu na to, że nie odszedł sam, z własnej woli, powodowany taką czy inną przyczyną. Wiem, że rodzicom trudno taką hipotezę zaakceptować. Nie sposób uwierzyć, że własne dziecko mogłoby zadać taki ból, a jednak tak się zdarza. I nie zawsze świadczy o nieczułości. Czasem to efekt totalnego załamania nerwowego, choroby psychicznej, nieznanej rodzinie konieczności. To też trzeba brać pod uwagę. I nie przejmować się słowami pana Jackowskiego, który w przeddzień niedawnych wyborów przepowiedział z całkowitą pewnością siebie zdecydowaną wygraną PIS-u. I co? Ano właśnie nic. Podobnie jak w sprawie najpierw zaginionej, a później jak się okazało zamordowanej 11-latki z Kielc Magdy Czechowskiej, również w sprawie zaginionej w lipcu 2010 r. Iwony Wieczorek jego wizje, a było ich wiele i bardzo różnorodne, na nic się nie zdały. |
Zadziwiające jest to uporczywe powtarzanie przez Ojca: mój syn był postacią idealną, wzorcową, nieskazitelną. Panie Wójtowicz takich ludzi w naszym świecie nie ma. Nie ma nieskazitelnych, chodzących ideałów. Nie jestem kimś takim ja, nie jest kimś takim Pan, nie był z pewnością ani pański, ani mój ojciec i nie był pański starszy syn. Nie był bo nie mógł być. Nieskazitelna idealnośc jest czymś dla nas ludzi całkowicie nienaturalnym. Choćby z tego względu, że jesteś istotami nie tylko myślącymi, ale także, a może przede wszystkim czującymi, czasami bardzo silnie i głęboko. Targają każdym z nas uczucia, namiętności, pozytywne i negatywne. Nawet Jezus w swej ziemskiej egzystencji nie był wolny od siły ludzkich emocji i zdarzało Mu się popadac w gniew, słuszny, acz gwałtowny. I święci Apostołowie Pańscy mieli na swych sumieniach rozmaite grzechy i grzeszki. Niektórzy całkiem spore. Wszyscy jesteśmy niedoskonali. Wszyscy, oprócz pańskiego syna. On jeden z rodzaju ludzkiego był nieskazitelny. Naprawdę? Z pewnością nie bo, aby tak było musiałby być jakimś sztucznym, precyzyjnie zaprogramowanym stworem. A on był człowiekiem, młodym mężczyzną, choć te fragmenty listów czytając dochodzę do wniosku, że bardziej jeszcze chłopcem. I miał pełne prawo być niedoskonały, nieco skazitelny, a nawet powinien być. Był dobrym synem, bratem, człowiekiem. Może nawet bardzo dobrym, lepszym od wielu innych, ale nie nieskazitelnym ideałem, wzorcem. Być może Pan chciał go tak widzieć, ale czy on sam chciał kimś takim być? Czy nie wtłaczał go Pan w te ramy doskonałości na siłę? Czy nie ciążyło mu nadmiernie to brzemię? Nie musi Pan odpowiadać mnie. Nie ma takiej potrzeby, ale niech Pan koniecznie odpowie na te pytania sobie. Tylko tak całkowicie obiektywnie i szczerze, aż do bólu. Jeśli Pan potrafi. Być może tak nie było wtedy gdy Robert był z wami. Może dopiero teraz po latach nieobecności zaczyna go Pan usilnie idealizować. Zbytecznie. Brzmi to fałszywie, sztucznie, pretensjonalnie. |
Bratanek mojego dziadka wyszedł pewnego dnia z domu. I przepadł. Jak kamień w wodę. Bez śladu. Wrócił po 12 latach. Do dziś nie powiedział nikomu gdzie był i co się z nim działo. Nie był wzorcowy i nieskazitelny. Zwyczjny chłopak jak setki tysięcy innych. Choć też wszystkim wydawało się niemożliwe, aby odszedł z własnej woli, naraził rodziców na taki stres, ból. A jednak. I tak bywa na świecie. |
do "ja"
Bardzo mądrze piszesz, ale obawiam się, że mądrość i logika nie są na tym forum dobrze widziane.
Zostaniesz prawdopodobnie wyklęta jak zuzanna, twen pakes, uważna obserwatorka, ja i paru innych.
Za "nagonkę", "pyskowanie", podważanie świętości Roberta i bezczelność posiadania innej wersji zdarzeń,
za pytania, na które ktoś wyraźnie boi się odpowiadać. |
Witam ponownie
Ostatnio natrafiłam na blog pewnej dziewczyny która ponoć ma dar jasnowidzenia tzn patrzy na zdjęcie i opisuje przypadek, co mogło się zdarzyć jeśli chodzi o osobę zaginioną
Z uwagi że śledzę to forum od kilku miesięcy postanowiłam zwrócić się do niej z prośbą o możliwość uzyskania jakichkolwiek informacji na temat Roberta
Jeśli chciałby Pan przeczytać co takiego mi napisała proszę napisać na mój mail paulina4pt@gmail.com, nie chciałabym umieszczać tu tych informacji ponieważ nie wiem czy Państwo sobie tego życzą. Nie wiem czy będzie to przydatne ale sama wyszłam z założenia pisząc do niej że lepiej wiedzieć cokolwiek niż nie wiedzieć nic. Pozdrawiam serdecznie |
Do Krystyny
Bardzo dziękuję Ci za tą wypowiedź tak jak i wszystkim forumowiczom, bo dzięki Wam napewno wiele z tego wyniosłem i wytyczyły mi się nowe "ścieżki" i przemyślenia co do poszukiwań Brata. Napewno wiele z tych działań mogliśmy zrobić wiele lat temu jednak po części zaginięcie Robusia doprowadziło ostatecznie do rozpadu rodziny. Smutne,ale prawdziwe! Słuchając wypowiedzi psychologów w różnego rodzaju programach, poświęconych zaginionym, że często rodziny po takim przeżyciu się rozpadają dziś wiem jak bardzo potrzebowaliśmy jako Rodzina pomocy z zewnątrz. Dąże w kierunku odnalezienia Brata, jednak w bardzo wolnym tempie, a to ze względu na swoją obecną sytuację. |
Szanowna Paulinko, na tym forum poświęconym zaginionemu synowi Robusiowi, publikuj wszystko co dotyczy tego tajemniczego zaginięcia, bo nie tylko ja chciałbym przeczytać co dzięki Twojej wrażliwości i dociekliwosći ustaliłaś lub dowiedziałaś się. Proszę Cię tylko o jedno: publikuj wszystko co wiesz,co ma związek z zaginięciem naszego ukochanego syna i brata Robusia lecz unikaj obrażliwego tonu.
Rodzinie Robusia wystarczy przeżyć związanych z Jego zniknięciem 20 stycznia 1995 roku. Naprawdę. Nie trzeba jej przypiekać boków, by widzieć jak cierpi.
Paulinko, wszystko co wyżej napisałem jest apelem do wszystkich forumowiczów. Dziękuję. Pozdrawiam serdecznie |
Panie Lechu üana zycie zostalo totalnie zdominowane poszukiwaniem robsona ,newry panu puszczaja dalo sie odczuc na forum ,sadze ze nalezy sie pogodzic z utrata robsona niewidze innego wyjscia bo zadreczy sie pan nerwowo ,czytalam ostatnio strone zaginieni.pl jest tam dzial odnalezieni dalo mi wiele do myslenia jak wiele ludzi odchodzi z wlasnego wyboru zostawiajac rodzine dzieci ,nasza osobowosc jest zagadka a co dopiero ludzka mroczna zawiklana osobowosc ,robson jest w sercu waszej rodziny i niech tak juz zostanie ,bo niemozna swego zycia calkowicie podporzadkowac poszukiwaniom i depresjii z powodu robsona ,ma pan jeszcze inne dzieci wiec warto im dac milosc bo jeszcze one panu pozostaly wiec niech sie pan niepoddaje i zyje dalej ,wiem jak 1 listopada bedzie dla was ciezki moge sobie tylko to wyobrazic ta jedna wielka niewiadoma ,gdzie jest robson?zyje w waszych sercach i napewno jest przy was ,i napewnop robson jest szczesliwy. |
Do Twen pakes:
hmm..dla Taty- Mama,siostra i ja "zagineliśmy" również!!! |
Przykre ,domyslialm sie . |
Witam serdecznie sama mam syna i powiem serce boli . Cztałam rózne wypowiedzi i mi jako matce łzy płyną do oczu.
Zawsze staram sie pomóc zajmuje się jasnowidzeniem ( odziedziczyłam go po prabapce która pochodziła z Gór Świętokrzyskich
zrozumiałam moje jasnowidzenie wtedy kiedy widziałam własne losy
ktore w 100% przewiduje w brew róznym opinniom)
ale tylko dla pomocy innym charytatywnie nie traktuje tego daru zarobkowo.
Jeżeli Pańswo po przykrych swoich doświadczeniach pozwolą mogę zrobić wizję dotyczącą Pana Roberta.
Wyrazy Szacunku |
Do ave:
Jak najbardziej prosilibyśmy o wizje, jeżeli ma Pani taki dar! z Góry dziękujemy. |
Witam Pana zaczełam robić wizje o Panu Robercie .Zawsze mogę sie mylić z góry przepraszam.
Widze jak Pan Robert zbliża sie do kamienicy jest z kims umówiony ( kamienica stara bardzo chrakterystyczna ładna)
stoi na wprost kamienicy za nim dużo starych drzew ulica i kamienica . W okolicy są dzwony takie podwójne .
Spogląda do góry na kamienice na piętro może 1 lub 2 nad głowa ma potężną akację. Porzechodzi do wejścia i wchodzi do mieszkania
jest tu troche porozrzucanych rzeczy widze dokumenty na stole są lekko uchylone zagląda donich widze tylko
zdjęcie mężczyzny może to paszport, lewy profil mężczyzn jasna karnacja o czarnych włosach w wieku około 30- 40 lat z wąsami czarnymi
zaczesany na bok , garnitur jasny ,krawat ciemny zdjęcie jest bardzo wyrazne natomiast dane zupełnie rozmazane.
Pragne je zobaczyć ale nie moge ( musze spróbowac jeszcze raz).Odniosłam wrażenie że dokumenty był pisany ręcznie
wiec może to nie być paszport ale cos zupełnie innego.
Dalej wizja mi sie urywa wiem że oni
wychodza razem z kamienicy i gdzies sie kierują przez ten cały czas Pan Robert nie czuje strach
wręcz przeciwnie.
Mężczyznz w/w ubrany jest dośc luzno ( strój jest dziwny może leśnicz charakterystyczne spodnie lub wędkarz
czy to wojskowe spodnie mają bardzo dziwny pasek gruby lub coś związane z górami) cały czas
omawiają coś ale ja nie mogę tego zrozumieć.
Oczywiście jeżeli w jakiś sposób Państwa uraziłam to z góry przepraszam.
Jeżeli będzie Państwa wola to spróbuje dalej robić wizje jezeli uważacie że to jest niepotrzebne
też się nie pogniewam. Pisze dosyć prostym jezykiem ale wizja nie jest opowiadaniem .
Wyrazy Szacunku |
Do ave:
Czy możemy się skontaktować poprzez emaila? admin@robertwojtowicz.pl
Pozdrawiam |
Witam.od kiedy ta historia ukazała sie na inerii czyli okolo pół roku temu niemal że codziennie wchodze na forum Roberta i śledze co sie dzieje czy są jakies postępy a tym samym chcial bym życzyć rodzinie Roberta wytrwałości w poszukiwaniu syna bo wierze w to że kiedyś przyjdziee taki dzień że go państwo odnajdziecie Ja w niczym nie mogę wam pomóc ale wydaje mi sie że wizja pani AVE może okazac sie jakims drogowskazem do całej tej historii.powodzenia |
witam,wiem, że po tylu latach mój pomysł może trochę dziwnie zabrzmieć,ale czy nie można jeszcze raz spróbować odtworzyć ten dzień
kiedy zaginął Robert? Popytać wszystkich sąsiadów,każdego kto mógł wtedy coś widzieć,może jakiś szczegół umknął uwadze.Przeanalizować to jeszcze raz
dokładnie?Przeczesać całe osiedle jeszcze raz,wszystkie mieszkania i klatki.Ja myślę że ktoś musiał coś widzieć. |
pytanie do rodzinny roberta czy istnieja jakiekolwiek najdrobniejsze niewygodne fakty w zniknieciu robsona ........jak sie ma odnalezc trzeba pisac od a do z po to powstalo to forum by wnikliwie wszystko przeanalizowac i najdrobniejszy szczegol jest istotny dla dobra sprawy. |
Witam
Czy zechcielibyście podzielić się z nami wizjami Ave ? Czy wniosły coś interesującego do sprawy ?? |
czy sprawa wyjasnienia w urzedzie przez policje sprawy waznosci paszporu zostala jakos posunieta do przodu czy nadal tkwi w martwym punkcie.... |
Według mnie pierwszym podejrzanym z kręgu znanych Wam i Robertowi osób powinien być ów kolega który zawiadomił Was o rzekomym telefonie od porywaczy i okupie. Nie rozumiem dlaczego policja nie 'przemaglowała' go wtedy jak i dziś. Ciekawe jak rozegrałby to dalej gdyby Państwo nie powiadomili policji. Ten wątek powinien być zbadany najbardziej sszczegółowo ponieważ nikt od tak sobie nie wymyśla takich rzeczy o ile nie jest oszustem lub osobą bezpośrednio związaną ze sprawą. Nie rozumiem dlaczego policja to zaniechała ponieważ chcąc nie chcąc czy mówił prawdę czy nie jest on jedyną osobą która jakby nie patrzeć miała jakieś informacje związane z Robertem. Powinniście Państwo podsunąć taki trop policji ponieważ powinniście się dowiedzieć jak naprawdę było na 100% czy chciał po prostu Państwa naciągnąć, czy faktycznie był taki telefon do niego lub wiadomość (już nie pamiętam) czy być może on sam ma coś wspólnego ze zniknięciem Roberta. Nawet po tych kilkunastu latach niech szoruję na komendę i tłumaczy wszystko po kolei |
Przepraszam forumowiczów za długi czas oczekiwania na odpowiedź lub komentarz, w najbliższych dniach postaram się to nadrobić. |
A czy próbowaliście się zwrócić o pomoc do jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego? Może nie wierzycie w takich ludzi bo wielu jest oszustów...ale ten gość jest jakiś inny... |
sluchaj chlopak lub chlopie z mistrzejowiec cyztaj to forum dokladnie i z zrozumieniam..... |
Na 100% kolega Roberta jest w to zamieszany... Policja powinna go "przemaglować" na wszystkie możliwe sposoby i wreszcie rozwiążecie tę sprawę! Dlaczego nikt wcześniej się nie zajął tym tropem? Zupełnie tego nie rozumiem.... |
Minęło już tyle lat... Wszystko wskazuje na to, że Roberta nie ma już z nami... |
W tym wątku, który przeanalizowałem od pierwszego do ostatniego postu, wszystkie istotne sprawy zostały poruszone i przedyskutowane.
Niektóre fakty pozostają tajemnicze, ze względu na duże zaniedbania w wyjaśnianiu ich bezpośrednio po zaginięciu Roberta. Nie przesądzam czyje
to były zaniedbania - policji, detektywów, rodziny - pewnie wszystkich po równo. Mam na myśli m.in. sprawę paszportu, domniemanego porwania, związku
z dziewczyną o imieniu Marysia, tego co naprawdę skłoniło Roberta do wyjazdu z Łodzi, uczestnictwa w spotkaniach w duszpasterstwie i spotykanych
tam ludziach, co robił i z kim się spotykał, gdy udawał, że jest na zajęciach. Na pewno też było błędem odrzucenie przez rodzinę wielu motywów
zaginięcia, takich jak na przykład dobrowolne opuszczenie rodziny (a może i kraju), choroba psychiczna, samobójstwo.
Wyjaśnię dlaczego nie sądzę, żeby Robert został porwany dla okupu albo padł ofiarą zbrodni.
1. Rodzinie powodziło się nieźle, ale nie aż tak, żeby ryzykować porwanie dorosłego, silnego i wysportowanego mężczyzny, wszak był jeszcze w rodzinie
nieletni brat, dużo łatwiejszy obiekt dla kidnaperów.
2. Zabójstwo z premedydacją. Odpada wobec braku zbadanych motywów, braku wrogów i braku podejrzanych interesów oraz kontaktów jakie mógł mieć zaginiony.
Można by rozważać zemstę śmiertelnych wrogów rodziców, ale to tylko oni wiedzą, czy takowych mieli.
Tu jest według mnie terra incognita, niezbadany obszar, który został pominięty i potraktowany po łebkach w śledztwie i poszukiwaniach, a mianowicie życie
prywatne Roberta i wszystkie relacje międzyludzkie od wyjazdu z domu do Dęblina aż do powrotu do Krakowa.
3. "Przypadkowa" zbrodnia dokonana przez bandytę lub świra albo ofiara nieszczęśliwego wypadku. Raczej odpada, gdyż przez ten długi czas musiało by zostać
odnalezione ciało lub szczątki. Figurując od 16 lat w policyjnej bazie zaginionych zapewne nie raz konfrontowano z rodziną Roberta odnalezione
niezidentyfikowane zwłoki, badano DNA.
Cóż więc pozostaje? Samobójstwo - być może - lecz w takim przypadku ciało zostaje jednak odnalezione, nawet po utopieniu wypływa.
Podejrzewam, co jest i dobre, i niekoniecznie, że Robert doskonale zaplanował i zrealizował swoją ucieczkę. Jej powody mogą być niezrozumiałe dla
wszystkich innych. |
Emanuel, chciałbym się z Tobą zgodzić, ale moim zdaniem Twoja wersja nie jest prawdopodobna...
Po pierwsze, wypowiedzi mamy Roberta oraz siostry, przekonują mnie, że Robert nie uciekł,
ale z jego zaginięciem miały związek osoby trzecie. Wierzę, że mógł uciec, ale na pewno w ciągu tylu lat dałby chociażby
najmniejszy znak swojej rodzinie, że żyje a do tej pory tego nie zrobił.
Po drugie, jak już ujawniono na forum, Robert znikał gdzieś w piątki, nie chodził wtedy na wykłady. Czy nikogo to nie zainteresowało?
Czy nie ma żadnych informacji, gdzie się udawał w tym dniu tygodnia? U kogo przebywał?
Moim zdaniem, informacja o tym, co robił w każdy Piątek jest tu kluczowa, gdyż zaginął właśnie w tym dniu tygodnia.
Mogę tylko podejrzewać, że w zaginięcie zamieszana jest osoba, którą dobrze znał i której ufał, natomiast ona to wykorzystała.
Po trzecie, gdyby żył, myślę że już by się odnalazł. Rodzina zrobiła bardzo dużo w tej sprawie, mimo wielu niedociągnięć,
za które nie należy jej winić, gdyż każdy z nas będąc w takiej sytuacji byłby szoku a rodzina i tak zachowała dużo zimnej krwi,
odpowiedzialność za niewyjaśnienie tej sprawy spoczywa na barkach policji. Kilka wątków powinno zostać natychmiast zbadane,
gdyż czas jest w tej sprawie największym wrogiem. |
Lodz, zgadzam się w zupełności, że prowadzenie skutecznych i sensownych poszukiwań należy do policji.
Jednakże odnoszę wrażenie, iż rodzina nie podzieliła się z nią pełną wiedzą na temat Roberta i wątpliwościami, nie pomogła
policji złapać być może tego właściwego tropu. Tak sądzę, ponieważ jak zauważyłem pewne fakty z życia Roberta
zostały podjęte i opisane przez rodzinę dopiero na tym forum na wyraźne życzenie (może i czasem niezbyt grzeczne)użytkowników.
A forum istnieje od niecałych 2 lat. No i trudno mi uwierzyć, że szok trwał 15 lat.
Dlatego też, opierając się na ujawnionych przez rodzinę i zbadanych przez policję wątkach oraz skutkach (zerowych)
szesnastoletnich poszukiwań wysnuwam moją teorię jako najbardziej logiczną w tym stanie wiedzy na temat zaginionego Roberta.
A wiemy tylko, że był bardzo skomplikowanym wewnętrznie, dążącym do osiągnięcia jakiegoś absolutu, poszukującym młodzieńcem,
jednocześnie pod dużym wpływem dominującej osobowości ojca.
Słusznie prawisz, że czas był i jest największym wrogiem w tej sprawie, i ten wróg zwyciężył. Niestety. |
W tej chwili jest na zwycięskiej pozycji, ale mam wrażenie, że wystarczy trochę wysiłku żeby wyjaśnić tę sprawę.
Oczywiście wysiłku skierowanego i skupionego w odpowiednim kierunku.
Powtórzę po raz kolejny: "piątki" mają kluczowe znaczenie! Czy naprawdę nikt nie wie, gdzie udawał się wtedy Robert?
Powinniśmy poruszyć wszystkich, którzy mogą coś wiedzieć... Znajomi z uczelni, przyjaciele, koledzy...Ktokolwiek!
Na pewno jest osoba, która coś wie!
Być może brakowało osoby, która uświadomiłaby rodzinę, że nawet najbardziej niewygodne i pozornie, nic nie znaczące
szczegóły,mają jakieś znaczenie dla dobra śledztwa.
Cały czas mam wrażenie, że rodzina mimo wszystko słabo znała Roberta, za co wcale jej nie obwiniam.
Ponieważ, często bywa tak, że człowiek w tym wieku bardziej ufa przyjaciołom i kolegom, niż swoim rodzicom.
|
Emanuelu, słusznie twierdzisz, że szok nie może trwać aż tak długo... Bardzo się cieszę,
że powstało to forum, ponieważ umożliwiło to wypowiedzenie się kilku dociekliwych osób, które
mogą pomóc w wyjaśnieniu tej sprawy.
Moja teoria opiera się na tym, że Robert w feralny piątek udał się do osoby, której ufał i którą darzył zaufaniem.
I w tym momencie dopuszczam dwie możliwości:
1. Niestety, moim zdaniem, bardziej prawdopodobna:
Ta osoba wykorzystala to zaufanie i z jakiegoś powodu mogła zrobić Robertowi krzywdę, bądź nawet zabić.
(Może być to zarówno mężczyzna, jak i kobieta)
2. Mniej prawdopodobna:
Uciekł gdzieś zagranicę właśnie z tą osobą, którą wtedy odwiedził.
(Na niekorzyść tej teorii działa również fakt, że jeżeli by tak było, Robert skontaktowałby się już kilka lat temu
ze swoją rodziną)
Wykluczam zabójstwo dokonane przez przypadkową osobę w biały dzień,
ze wzgledu na to, że ktoś na pewno zauwazyłby coś podejrzanego.
Nie da się zabić człowieka w biały dzień i pozostać zupełnie niezauważonym.
Czy naprawdę zostały dokładnie przesłuchane WSZYSTKIE osoby, które mogły cokolwiek wiedzieć?
Co z niejaką Marią? Czy ona w ogóle istniała?
Pytam po raz kolejny! |
Poraz kolejny dziękuje wszystkim forumowiczom za wypowiedzi, swoje spostrzeżenia i komentarze. To jest niesamowicie wszystko cenne co piszecie. Jakże inaczej być może wszystko by się potoczyło, jeżeli postęp techniki byłby taki jak teraz te prawie 17lat temu. Chodzi mi tutaj o wielu zaniedbaniach w sprawie zaginięcia Brata, o których pisze niejeden forumowicz. Można by tu faktycznie coś komuś zarzucać, ja stane w obronie Rodziny, gdyż patrząc na to co stało się 17 lat temu, nasza rodzina doznała szoku-działanie w emocjach, oczekiwanie każdego dnia aż Brat się odnajdzie- w trakcie przeróżne działania. Tu wiem napewno,że w takiej sytuacji potrzebna była pomoc eksperta-psychologa,ale może nie było to tak powszechne w tamtych czasach i stąd jak słusznie napisałeś Emanuelu-jak to możliwe aby szok trwał 15 lat temu. Nie wiem jak to nazwać,ale to gdzieś siedzi w Nas głęboko cały czas. Rozmawiamy o Robusiu, wspominamy Go,ale temat ciągle nie jest wyjaśniony i to jest najgorsze,a zwłaszcza dla Naszej Mamy, która jest na tyle doświadczona i mądra życiowo, że wie o tym że żyć i funkcjonować trzeba z tym ciężarem mimo wszystko, chociażby ze względu na dwójke dzieci(mimo iż jesteśmy z siostrą dorośli), które ma. Ona wciąż wierzy i nie poddaje się tyle lat, modląc się do Boga! |
Jakże późno założyłem tą strone! Temat zaginionego Brata schowałem głęboko w sercu i trzymałem go przez lata w środku, próbując w miare normalnie żyć-ale to wewnętrznie gryzło mnie. Swoje wyrzuty sumienia dotyczące nie robienia nic w kierunku dojścia do prawdy-co stało się z Bratem- może to dziwnie zabrzmi, ale tak było- usprawiedliwiałem miłością do osoby którą poznałem rok po zaginięciu Brata. Moje małżeństwo się rozpadło i po "pozbieraniu się w sobie" wiem, że chce z całą pewnością odnaleźć Brata. |
Nie, z całą pewnością nie zostały przesłuchane wszystkie osoby, może też dlatego, że policja nie
miała wskazówek, iż trzeba właśnie je odnaleźć i przesłuchać. Teraz zidentyfikowanie i namierzenie
takich osób jest mało prawdopodobne. Myślę poza tym, że sprawa Roberta została na tyle nagłośniona medialnie,
że gdyby ktoś miał ochotę podzielić się informacjami (o ile po tylu latach byłyby wiarygodne i precyzyjne)
to doskonale wiedziałby sam dokąd się udać. A w innym przypadku łatwo może zasłonić się niepamięcią.
Zgadzam się z Tobą co do ważnej roli "piątków", ale jest też więcej niejasnych spraw.
Natomiast nie jestem przekonany co do tego, że na pewno Robert skontaktowałby się z rodziną. Zależy jak
bardzo byłby zdeterminowany w chęci odcięcia się od przeszłości i jakie powody, przesłanki ( w tym np. zaburzenia
osobowości) stały za ucieczką.
Cóż, to wszystko jest na tyle zagadkowe, że ani moja, ani Twoja wersja nie musi wcale leżeć blisko prawdy.
Ale jedno jest dla mnie jasne - śledztwo i poszukiwania zostały skopane na całej linii. |
W tym roku sądownie zostałem uznany kuratorem zaginionego Brata. Przede wszystkim pozwoli mi to aby osobiście przejrzeć dokładnie wszystkie wątki, ustalić pewne fakty np. Jeżeli agencja detektywistyczna ustaliła na podstawie rozmów ze studentami,że Roberta opuszczał zajęcia w piątek, to chciałbym osobiście to usłyszeć od tych osób, czy faktycznie tak było. Być może agencja usłyszała to od jednej osoby i w napisanym dla Nas sprawozdaniu napisała,że Robert opuszczął piątkowe zajęcia,a być może faktycznie tak było-więc gdzie wtedy Brat chodził?. Niestety podobnie jak w tych czasach obecności studentów na zajęciahc nie są sprawdzane zawsze-z tegfo co wiem ,ale napewno w archiwum UJ są jakieś listy obecności do których zamierzam dotrzeć i być może ustalić coś więcej. W wakacje tego roku zacząłem nawiazywać kontakty z osobami z którymi Robert miał styczność w swoim życiu. Bo dokładnie jest tak,że bardzo często Rodzina(a nawet bliscy znajomi) mogą nie wiedzieć co "siedzi" komuś w środku,ale przynajmniej osobiście chciałbym usłyszeć jak oni postrzegali Roberta. Musiałem przerwać to odnajdywanie tych ludzi(większość z nich zmieniła miejsca zamieszkania, pozakładali swoje Rodziny) ze względu na swoją osobistą sytuacje, a obecnie do końca grudnia rodzaj pracy jaki wykonuje i czas pracy nie pozwala mi na dalsze ruchy,ale to tylko do końca grudnia! |
Jeżeli chodzi o kwestie ważności paszportu, tata złożył pismo do urzędu paszportowego, z prośbą o udzielenie informacji o dacie do kiedy paszport Brata był ważny, jednak ze względu na ochrone danych osobowych, odmówili mu tej informacji. Ja obecnie jako kurator zaginionego Brata, złożyłem podobne pismo i mam nadzieje,że już bez problemu uzyskam odpowiedź, z którą oczywiście podzielę się tu na forum. |
Bracie Roberta, wielkie ukłony dla Ciebie za założenie tego forum!
To prawdopodobnie najlepsze co można było zrobić.
Zgadzam się w 100%, że śledztwo jest po całej linii skopane, wiem że jeżeli podjęlibyśmy te wątki od razu, sprawa potoczyłaby
się diametralnie inaczej.
Ale myślę, że jeszcze nie wszystko stracone i może uda się dowiedzieć o czymś, co do tej pory zostało pominięte.
Podziwiam Brata za chęć wyjaśnienia tej sprawy, wierzę że jest to możliwe.
Chcociaż mam świadomość, że będzie mocno utrudnione, ponieważ czas zrobił swoje.
|
Jestem pewny i wierzę w to, że na tym świecie żyje ktoś, kto posiada odpowiednią informację,
która przyczyni się do wyjaśnienia tej sprawy...
Nawet jeżeli ta osoba nie ma świadomości, co do jej wagi i istotności dla śledztwa.
Trzeba jej szukać w gąszczu nieistonych informacji i jeszcze raz przeprowadzić śledztwo.
Może ktoś dostrzeże w wypowiedziach osób, które znały Roberta coś istotnego,
informacje na temat kogoś kogo znał i być może odwiedzał w piątki.
|
Kwestia ważności paszportu może nam otworzyć oczy i dać odpowiedź na kilka pytań.
Przede wszystkim dać nadzieję, że Robert żyje. |
Ucieczka jest moim zdaniem mniej prawdopodobnym wariantem, z racji na zbyt wrażliwą naturę Roberta (wnioskuję po jego 'zapiskach'). Prędzej czy później, chłopak odezwałby się do rodziny.
Proszę nie zrozumieć mnie źle, sprawę traktuję przez ostatnie tygodnie niemal priorytetowo, aczkolwiek muszę poruszyć kwestię orientacji, na co zwrócono już wcześniej uwagę. Możliwe, że te spotkania, które miały miejsce w piątki każdego tygodnia, są tajemnicze ze względu na płeć osoby, z którą się on spotykał. Nie zapominając o fakcie, iż zdarzenie miało miejsce 16 lat temu, problemy emocjonalne związane z odmienną orientacją były znacznie poważniejsze niż dziś. W związku z powyższym, mógł o tym po prostu nikomu nie mówić.
Mimo wszystko należy dotrzeć do ówczesnych studentów II roku psychologii na UJ, a także KONIECZNE jest przystawienie do ściany kolegi Roberta - Wojtka, który musi się przyznać albo do oszustwa (że ów telefon z żądaniem okupu nie miał w ogóle miejsca, tudzież do informacji, jakie posiadał on o życiu prywatnym Roberta). Jego zeznania mogą się okazać kluczowe. Zwracać uwagę, czy zeznania będą łączyć się w logiczną całość, nie przeoczyć ŻADNEJ informacji, jaka zostanie przez niego podana, jedna niewielka nieścisłość może zweryfikować prawdomówność mężczyzny. Trzeba to sprawdzić!
Bardzo chciałbym obejrzeć akta sprawy, choćby tymi dysponowany przez fundację ITAKA. Taką możliwość mają wolontariusze fundacji.
Jeszcze jedna kwestia mnie nurtuje... mianowicie duszpasterstwo. Czy rozmawiano z ludźmi z duszpasterstwa? Z księdzem?! To jest bardzo ważne! |
Do Lodz: Dokładnie czas zrobił napewno swoje i wiem,że będzie to trudne. Kocham Brata bardzo, ciągle o Nim myśle, jak wiele on wniósł do mojego życia to tylko ja wiem! Pędził ku doskonałości i ja starałem się brać zawsze przykład z Niego,ale przez to bardzo wewnętrznie cierpiałem. Wiem jak bardzo chciał nie zawieść nigdy rodziców, a zwłaszcza taty, bo sam dopiero niedawno uświadomiłem sobie to,że jak wiele swoich wyborów w życiu dokonywałem tylko ze względu na to aby tata był ze mnie dumny,ale jak z czasem ciągle się okazywało,że to nie tędy droga. |
Zapisków Brata i listów, które pisał do taty i do rodziny jest cała masa. Obecnie wszystko to pokserowałem i po Nowym roku oddam to do analizy specjaliście, który na podstawie tego wszystkiego zrobi analizę osobowości Brata. oczywiście znajdzie się to również na tej stronie. |
Do Pauliny:
Wysłałem emaila do Ave z zapytaniem, czy nie ma nic przeciwko abym wrzucił na forum jej wizje. Mam nadzieje,że nie będzie miała nic przeciwko,ale po przeczytaniu tej wizji napewno nie ujazwnie do końca wszystkich szczegółów, które przedstawione są w tej wizji, mam nadzieję,że każdy zrozumie dlaczego! |
Myślę, że jesteś kluczową postacią, która może pomóc w wyjaśnieniu tej sprawy,
ze względu na to, że moim zdaniem, w wielu kwestiach jesteście bardzo podobni i
nikt nie zrozumie postępowania i wyborów Roberta, lepiej niż Ty.
Naprawdę podziwiam determinację, pomimo upływu lat.
Wierzę, że dokładne zbadanie wątków tej sprawy i rozmowa z ludźmi, którzy wtedy znali Roberta,
poprowadzi sprawę do szczęśliwego zakończenia.
Na pewno, ze wzgledu na upływ czasu, jak to zauważył Emanuel, będzie to mocno utrudnione.
Nadal zadaję sobie pytanie, jak to dokładnie było z Wojtkiem?
Czy ma coś do ukrycia? Jego dotychczasowe zachowanie wskazuje, że tak! Ale mogę się oczywiście mylić. |
Czekamy z niecierpliwością na wizje ave. |
Jeżeli chodzi o Wojtka- Po Nowym Roku zgodnie z tym co oświadczył reporterce Polsatu, że nie ma problemu spotkać się z rodziną, spotkam się z nim osobiście aby porozmawiać. ... |
Ja bym jednak bardzo ostrożnie podchodził do wizji. Jedyne, co mnie interesuje, to czy w tej wizji także pojawi się kamienica, w której rzekomo mógł przebywać Robert.
Póki co należy oczekiwać na rozwiązanie kwestii paszportu. |
Zwracam się do osoby która wrzuca posty na forum o pozycjonowaniu, wyjaśni o co chodzi w tych tekstach, bo jeżeli mają jakiekolwiek znaczenie to napisz,a jeżeli nie będe musiał to usunąć |
Myślę, że powinniśmy wspólnie przygotować listę pytań, które powinny zostać zadane Wojtkowi...
Zawsze to jakaś pomoc i myślę, że może to wyjaśnić kilka istotnych kwestii.
Co sądzicie na ten temat? |
Świetna myśl o ile oczywiście rodzina nie ma nic przeciwko. Mam nadzieję że naprawdę dojdzie do spotkania z Panem Wojciechem i wreszcie może on rzuci nowe światło na sprawę a raczej jego zeznania. Przez święta zastanówmy się nad konkretnymi pytaniami i zasugerujmy coś. Życzę rodzinie wytrwałości i mimo wszystko pogody ducha bo wiem co będziecie przeżywać jak zresztą co roku bez Roberta.. Miejmy nadzieję że czas i magia świąt sprawi że być może coś pęknie w niektórych osobach i tajemnica po latach wyjaśni się |
Witam Serdecznie.
Szanowni forumowicze, bardzo serdecznie dziękuję za wypowiedzi na temat zaginionego syna Robusia. Były one bardzo róznorodne. Każdy ma prawo oceny
zaistniałego faktu.Dzięki tym wypowiedziom posiadłem przekonanie, że Robuś, nasz ukochany syn żyje. Żyje w naszych i waszych sercach. Zalega naszą i waszą
cząstkę naszej i waszej pamięci o człowieku prawym szlachetnym, który pewnego dnia z domu wyszedł i do niego nie przyszedł.
Szanowni forumowicze życzę wszystkim razem i każdemu z osobna by wigilijny stół był pełen jadła i picia, rozważań o życiu dzisiejszym i przyszłym, by pusty talerz na wigilinym stole nie był ostatnim.
Pozdrawiam serdecznie
Lech Wójtowicz |
Mamy nadzieję, że te Święta przebiegają u wszystkich w spokojnej świątecznej i rodzinnej atmosferze, zarówno u osób wypowiadających się na tym forum, odwiedzających tą strone, ale głównie u Rodzin, w której wydarzyła się tragedia jak w Naszej Rodzinie. Życzymy wszystkim pogody ducha na codzień mimo codziennych problemów i zmagań z wszelkimi przeciwnościami losu. |
Czy jest możliwość podzielenia się na forum wizjami ave?
Pozdrawiam |
Pierwsza część wizji Ave, na tym forum już została opisana. Kolejna wizja Ave o Robercie:
"jestem po dwóch dobach robienia wizji na twoim bracie nie mogę do końca napisać ponieważ jest to dla mnie zaskakujące.Powiem tak jego czystość serca jak i duchowość jest odległa od mojej NIE ZNAM CZŁOWIEKA TAK CZYSTEGO SERCA.on jedzie z tym człowiekiem o którym pisałam wcześniej na temat Pana Roberta mianowicie widzę jak długo jedzie drogą otoczoną lasem potem skręca mija dom( jest charakterystyczny stoi bokiem do bramy) w lesie , droga zamienia sie w kamienistą . Ukazują się zakonnicy w jasnych szatach .Potem słyszę takie słowa zakon milczących mnichów. Widzę Pana Roberta w pomieszczeniu gdzie jest łóżko oraz stolik na którym jest święty obrazek oraz krzyżyk . Podczas wizji czuje jak on pięknie się modli z wielkim oddaniem do Boga.Oczywiście nie chce wzbudzać sensacji i dawać Państwu nadziei . Jak już wcześniej napisałam że mogę sie mylić to przepraszam. Robienie wizji jest dużo trafniejsze jak ma się jakąś rzecz zaginionego" |
Ja osobiście żadnych wizji nie mam, również nie wróżę z fusów. Ale logika, po przeanalizowaniu wszelkich
dostępnych na tym forum informacji, podpowiadała mi dobrowolne odejście Roberta z domu, być może w poszukiwaniu
doskonałości, absolutu, albo wyzwolenia się spod czyjejś dominacji. Wcześniej ktoś z forumowiczów sugerował
werbunek do sekty, to też wydaje się prawdopodobne.
Może się wydawać wielu osobom niemożliwe to, aby przez tyle lat, jeśli żyje, Robert nie dał znaku życia rodzinie.
Według mnie jest to możliwe, Robert nie był typowym człowiekiem, takim jak większość z nas. Żył w swoim świecie
przenikniętym metafizyką, duchowością, marzeniami i pewnie czymś, czego nie rozumiemy.
Szukajmy więc w klasztorach, pustelniach, sektach. Tylko czy On chciałby być odnaleziony?
|
Może warto zacząć od sprawdzenia zakonu Kamedułów w Krakowie? Może wizje pani Ave stanowią klucz do całej zagadki,
czy rodzina podjęła się już wcześniej prób sprawdzenia wszelkich możliwych klasztorów znajdujących się na terenie Krakowa? |
W klasztorze, przez 17 lat? Przecież musiałby mieć tam styczność z jakimiś ludźmi. Wiem, że to zakon zamknięty.
Poza tym zmiana dowodu osobistego, chyba nie przebywałby tam no name.
Jednak kto wie, może wybrał życie ascety. |
Wszystko pięknie, ładnie, ale jedno się nie zgadza - czy wrażliwy i inteligentny facet porzuciłby swoją rodzinę bez najmniejszej informacji?
Sytuacja jest następująca: tata pracuje daleko za granicą, dom jest na głowie mamy, młodszy brat przechodzi okres dorastania i potrzebuje
męskiego autorytetu, a siostra ma własne życie i rodzinę. Nawet średnio "ogarnięta" osoba uznałaby taki krok, jak dobrowolne oddalenie się
za OKRUTNĄ i egoistyczną fanaberię, a co dopiero inteligentna i empatyczna. Osoba o czystym sercu tego NIE ZROBI. Co innego, gdyby Robert zostawił jakąś informację,
żeby go nie szukać, no ale nie zostawił...
Także nie obstawiałabym żadnego klasztoru, ani katolickiego, ani innej religii mającej na względzie dobro człowieka. Prędzej sektę - ofiarami
sekt zazwyczaj padają ludzie inteligentni (człowiek inteligentny nie ugnie się przed autorytarnym "nie wolno", a sam szuka alternatywy),
ale też łatwowierni (ponoć Robert taki był), idealiści.
Poza tym chłopak chciał uczynić świat lepszym - studiował medycynę, potem psychologię. Taka osoba nie zamyka się dobrowolnie, musiałaby być
NAPRAWDĘ MOCNO ZMANIPULOWANA, przejść załamanie nerwowe, bądź cierpieć na chorobę psychiczną (tak tylko gdybam, specjalistą nie jestem)
Moim zdaniem takie gadanie na temat absolutu jest mało prawdopodobne... |
Lili tak jak Ty myślała rodzina Roberta (trudno się dziwić) i poszukiwania prowadzono w kierunkach
uprowadzenia, pozbawienia wolności lub zbrodni dokonanej na Robercie. Zastanów się czy to były właściwe
tropy, skoro przez 17 lat NIC, żadnego śladu Roberta żywego lub martwego. A motywy? Żadnych wrogów,
konfliktów, szemranego towarzystwa, żadnych podejrzanych spraw i interesów.
Poczytaj uważnie przytoczone z listów teksty Roberta, one są co najmniej dziwne. Sam miałem kiedyś 22 lata,
studiowałem na UJ humanistyczny kierunek, wrażliwości i empatii też mi nie brakowało, kochałem swoją rodzinę,
ale moje poznawanie świata, doświadczenia i przede wszystkim przemyślenia były w zupełnie innym wymiarze.
Roberta nie da się oceniać kryteriami uznanymi za normalne, typowe, dlatego właśnie ta z pozoru
niedorzeczna wersja może być prawdziwa. Dotyczy bowiem niezbadanych i trudnych do pojęcia czeluści ludzkiej psychiki.
Nie mam zamiaru nikogo przekonywać do mojej oceny sytuacji, każdy może mieć swoją, wyrażam tylko, będąc w jakiś sposób
emocjonalnie zaangażowany w tę tajemniczą sprawę, swoje skromne refleksje i przemyślenia. |
Dziękuję, chodziło mi właśnie o drugą część wizji...
Zgadzam się całkowicie z Lili, że jedna część tej układanki nie pasuje do snutych przez Was wizji pójścia do klasztoru itp.
Skoro Robert tak bardzo kochał rodzinę, wydaje się, że nie mógłby jej zostawić na tyle lat, bez żadnego znaku życia.
Jest to typowo egoistyczna postawa, która nie pasuje do wszystkich informacji, które mamy na temat charakteru Roberta.
Chyba, że dysponujemy zbyt wyidealizowanym i wygładzonym wizerunkiem Roberta.
Sprawę utrudnia fakt, że Robert z pewnością nie był typowym 23-latkiem.
Poszukiwania nie dały rezultatu ponieważ sposób prowadzenia śledztwa pozostawiał wiele do życzenia.
Żadna z hipotez nie została potwierdzona, ale nie została też wykluczona. Także w tym momencie,
nadal powinny być brane pod uwagę wszystkie możliwe ewentualności.
Ja niestety skłaniam się w stronę hipotezy, że z Robertem stało się coś złego i uczestniczyły w tym osoby trzecie,
które doskonale znał i którym ufał. Ale to tylko moje przypuszczenia. Kluczowe znaczenie ma fakt, gdzie znikał Robert w piątki,
bo właśnie w tym dniu tygodnia zaginął...
Opierajmy się na faktach, które mamy, a nie domysłach, bo to do niczego nie doprowadzi.
|
Emanuel, oczywiście nie można wykluczyć Twojej wersji, ani mojej, tak samo żadnej innej. Każda jest możliwa - tyle że jedna jest
bardziej prawdopodobna, a inna mniej.
Sprawa Joasi Surowieckiej to przykład, jak BANALNA może być przyczyna tragedii, a jak jeden
ruch może sprawę rozwiązać - Asia zaginęła idąc na pociąg, który miał ją zawieźć na uczelnię. Na stację nie dotarła. Rodzina szukała
Asi przez 4 lata. Po tych 4 latach ktoś włączył telefon Asi. Udało się namierzyć sprawcę - był nim bydlak niegodny miana człowieka,
którego spotkała Asia po drodze. Spodobała mu się, ale olała zaloty, więc ten ją uderzył kamieniem w głowę, ukrył ciało w krzakach.
Potem w nocy zakopał je nieopodal (nikt nie widział!). A że był na tyle głupi, po 4 latach sprzedał jej telefon, gdy uznał, że sprawa
ucichła.
Tak więc uważam, że nie należy bagatelizować nawet przyziemnych potencjalnych powodów zaginięcia, mając na uwadze, że splot wydarzeń
(jak np. brak świadków) może być na tyle niekorzystny, że sprawa utknie w martwym punkcie. |
Nie zapominajmy również, że policja nie potraktowała poważnie zgłoszenia zaginięcia - dla nich student to student, pewnie poszedł na
imprezę, leży gdzieś pijany w akademiku; argument, że Robert to nie ten typ człowieka uznali za idealizowanie, a mamę Roberta za
nadopiekuńczą. A ponoć najważniejsze w poszukiwaniach są pierwsze godziny...
W połowie lat dziewięćdziesiątych nie mamy też komórek (nie da się ustalić ostatniego logowania telefonu), mało kto ma Internet
(nie sprawdzimy maili ani archiwum rozmów), nie ma miejskiego monitoringu (nie ustalimy drogi, którą Robert przebył tamtego dnia),
nie sprawdzimy bilingów telefonu stacjonarnego (wtedy na stacjonarny się długo czekało, mojej babci akurat wtedy jakoś zakładali, więc
pamiętam, chociaż byłam mała).
Tamte rejony Nowej Huty są też pełne krzaczorów, chaszczy, zakamarków, alejek, dużych trawników, niedaleko mamy otwarte przestrzenie, forty,
w linii prostej niedaleko jest do Batowic. Poza tym okolice Mistrzejowic nie należały nigdy do najbezpieczniejszych. A wyobraźmy sobie
że idzie sobie tamtędy przeciętnie ubrany chłopak w czapce, szaliku, a jeśli było zimno to niewykluczone, że i w kapturze. Ot młody
facet, jakich pełno. Nawet, jeśli Go ktoś widział, to mógł po prostu nie zwrócić na niego szczególnej uwagi i nie skojarzyć, mimo
rozgłosu w mediach (dość ubogich, w porównaniu z dniem dzisiejszym). Tak samo układ przestrzenny tych okolic sprawia, że człowiek
"niknie" między jednym blokiem, a drugim.
Tak więc brak jakiegokolwiek tropu mógł być skutkiem niesprzyjających okoliczności i opieszałości policji, niekoniecznie charakteru
Roberta - co nie zmienia faktu, że był skrytym człowiekiem i to mogło też utrudnić całą sprawę. |
intryguje mnie dokladnie to samo, co emanuela..robert w piatki opuszczal wyklady, w piatek tez zaginal..mysle, ze, gdyby, jak sugeruje sylwester, uwazal te wyklady za mniej wazne i uczyl sie w domu, solidniej przykladajac sie do innych przedmiotow, ktos z domownikow by to zauwazyl..(chyba, ze przesiadywal w czytelni czy bibliotece)..moze byc jednak tak, ze czas ten poswiecal na rozmowy z kims zaufanym, z kims, kto robertowi imponowal..kto nadawal na tych samyc falach, a moze dodatkowo wnosil cos nowego do jego rozawzan..tak pilny student i zdyscyplinowany czlowiek, musial miec bardzo wazny powod, by opuszczac zajecia. muaial zakladac, ze tamte sa mniej wazne od rozmow, ktore prowadzi z kims innym. gdyby udalo sie ustalic, gdzie (z kim) przebywal robert w piatki..mysle, ze to kluczowa sprawa..czy nie zwierzal sie z tego nikomu? jego "najblizszy przyjaciel" wojtek - tez nigdy go o to nie pytal? wiem, ze minelo wiele lat, ale pewnych rzeczy sie nie zapomina...wojtka trzeba koniecznie przycisnac..(sprawe okupu pomijam, bo to wrecz niesamowite, ze sprawa tak sie rozmyla..).. |
Poraz kolejny dziękuje Wam forumowicze za swoje wypowiedzi, spostrzeżenia i przemyślenia. Napewno dzięki większej ilości faktów, które poznaliście na temat tej sprawy. Wasze wpisy w ostatnim czasie są bardzo pomocne i utwierdzają mnie w moich przemyślaniach na temat dalszych kroków w poszukiwaniach Brata. Nie są to puste stwierdzenia typu "napewno Robert .....". Jakże psychika ludzka jest do końca nieodgadniona. Cały czas nasze myśli biegły tylko i wyłącznie w kierunku tego, że napewno ktoś Brata skrzywdził( i ja jednak w środku czuje,że tak było,że Brat komuś zaufał-ktoś dawał mu zrozumnienie, Brat się przed kimś otworzył),ale jednak nie mogę stwierdzić,że tak było napewno! Dlatego będę sprawdzał wszystkie możliwe wątki. Policja zdecydowanie zawaliła sprawe w dzień zgłoszenia i zaginięciu Brata-tłumacząc,"że napewno się znajdzie, pewnie gdzieś zabalował". Mam można powiedzieć w jakimś stopniu "związane ręce" poprzez czas, którego potrzebuje na ustalenie wielu faktów, o których tu piszecie! Zapewniam,że każda ustalona przezemnie informacja znajdzie się tu na forum, oczywiście jeżeli uznam tylko,że nie zaszkodzi ona, kolejnym krokom podejmowanym przezemnie,a w notatnku Roberta są dwie ważne informacje, których nie mogę narazie ujawnić. Czekam obecnie na odpowiedź z wydziału paszportowego o datach ważności paszportu Brata, kilkadziesiąt listów i zapisków Brata mam już przygotowane do oddania specjaliście do sporządzenia analizy osobowości Brata, napewno będe się chciał spotkać z Wojtkiem oraz wszystkimi jego znajomymi, zarówno z duszpasterstwa jaki i ze studiów, wizyta w archiwum X komendy Policji gdzie znajduje się sprawa mojego Brata(bo do tej pory kontakt z Policją miał mój tata). Jeżeli chodzi o klasztory do których też się napewno muszę wybrać i dzięki forumowiczce "halucynacja" z portalu "Szukamy Was", która przesłała mi liste klasztorów w woj. Małopolskim. Także jest jeszcze wiele do zrobienia. |
sylwester, dzieki za twoja wiadomosc. masz racje..sporo jest jeszcze do zrobienia, choc nie watpie, ze przez te lata nie proznowaliscie..tyle, ze dzis mamy do dyspozycji sorki, ktorymi wtedy nie dysponowalismy (np.internet)..mam pytanie..czy wojtek tez nalezal do da??(duszpasterstwo akademickie-dla tych, ktozy nie kojarza)... |
Jedno pytanie do Brata Zaginionego: czy Wojtek był naprawdę najlepszym przyjacielem Roberta, czy pan jako brat zaginionego, znał wcześniej Wojtka i wiedział, że Wojtek i Robert byli dla siebie najlepszymi przyjaciółmi? Czy Wojtek sam się nim 'ogłosił' po zaginięciu Roberta?
To wg mnie ważne, interesują mnie powody wykonania przez sprawców rzekomego porwania telefonu akurat do WOJTKA?! Dlaczego akurat do niego? Dlaczego nie była to rodzina? Czy to wszystko jest na pewno prawdą? A może telefon jest tylko zmyślonym wydarzeniem podanym przez Wojciecha? (teza postawiona przez forumowiczów, słusznie zresztą!)
Po przyjęciu tezy, iż telefonu do Wojtka nikt nie wykonał, że Wojtek chciał tylko wzbogacić się na nieszczęściu rodziny Wójtowiczów...proszę mi odpowiedzieć na pytanie: skąd miał pewność, że chłopak nie wróci? Przecież wymyślając plan zgarnięcia okupu musiał liczyć się z tym, że chłopak wróci, natomiast sam kompletnie się skompromituje. Wojtek nie jest osobą bez rozumu, jeśli faktycznie kłamał, to był ŚWIADOMY tego, że Robert już nie wróci. Człowiek nie mógłby ryzykować w ten sposób, że wymyślając telefon z żądaniem okupu wciąż nie ma pewności, czy chłopak za dzień bądź dwa nie zjawi się w progach rodzinnego domu.
Reasumując: do Wojciecha albo wykonano telefon z żądaniem okupu albo on sam ma coś wspólnego ze sprawą - niekoniecznie jest sprawcą przestępstwa, ale chociażby świadkiem bądź posiadaczem informacji o losie zaginionego. To wyklucza stawiane powyżej tezy o dobrowolnym odejściu Roberta. WYKLUCZONE, to był człowiek związany z rodziną, wrażliwy (czytałem jego 'zapiski'), inteligentny. Robertowi prawdopodobnie stała się krzywda w dniu zaginięcia. Proszę sprawdzać Wojtka, proszę skupić się na tym człowieku. Prosze sprawdzać wszystkie informacje przez niego podane odnośnie telefonu rzekomych porywaczy, jeśli będzie w tym JAKAKOLWIEK nieścisłość, zgłaszać od razu na policję.
Proszę informować nas o wszystkim. Mam głowę pełną pomysłów i bardzo chcę pomóc. Pozdrawiam. |
Moje zdanie odnośnie wizji, które wzbudzają tu tyle sensacji:
Wizji tego typu jest mnóstwo. Na temat zaginięcia Roberta napisano już tego tyle.. proszę dokładnie prześledzić w google, ile osób tworzy swoją własną wizję. Jednakże moim skromnym zdaniem, każda osoba z odrobiną wyobraźni jest w stanie dokonać takiej retrospekcji.
Jednocześnie nie podważam istnienia zdolności przeprowadzania trafnych wizji. Tyle tylko, że aby móc opierać się na takiej wizji i brać ją w ogóle pod uwagę, potrzebna jest sprawdzona osoba. Dużą wagę przywiązuję do wizji Krzysztofa Jackowskiego, który doprowadził już do rozwiązania wielu zagadek. Jeśli mamy zastanawiać się nad jakąkolwiek wizją, to tylko osób tego typu. Na resztę wizji szkoda czasu.
Pozdrawiam |
Mam jeszcze jedno spostrzeżenie, chciałabym się upewnić, jako iż w tamtych czasach o telefon nie było łatwo:
Jak długo Rodzina była w posiadaniu telefonu, przed zaginięciem? (teraz to nie do pomyślenia, ale dawniej zdarzało
się, że ludzie nie mieli telefonu stacjonarnego)
Bo jeśli nie długo, to potencjalny sprawca mógł FAKTYCZNIE dzwonić do tego Wojtka, bo niby skąd miał wziąć numer
Rodziny, skoro mógł on jeszcze nie figurować w książce telefonicznej?
Niezależnie od tego, Wojtek mógł być świadkiem i wiedzieć coś więcej (słowa: "lepiej tego nie wiedzieć..."),
ale np. ze strachu albo innych przyczyn np. prestiżowych studiów
mogących zapewnić karierę (stosunkowo niedawno padły słowa: "Jestem osobą publiczną") nie powiedział wszystkiego, co wie.
Może ten człowiek boi się konsekwencji prawnych, albo narażenia na szwank opinii społeczeństwa?
Albo ci potencjalni sprawcy są nadal groźni? A może to sekta?
Co do wizji - jeśli cokolwiek ma to pomóc, to moim zdaniem każdy sposób jest dobry, ostatecznie nic się na tym nie traci. |
Mika: Napewno Wojtek nie należał do duszpasterstwa w parafii mojego Brata, a czy do jakiegoś innego,tego nie wiem |
Do Łodzianin21:
Zdarzało się,że przychodzili do mojego Brata koledzy, zwłaszcza dwóch z osiedla i ich bym określił mianem przyjaciół Roberta(a zwłaszcza jednego, z którym Robert znał się od podstawówki). Nie często,ale czasem pojawiali się u nas w domu znajomi ze studiów. My jako Rodzina nigdy wcześniej Wojtka nie znaliśmy i Brat nigdy o nim nie mówił. Wojtek, do którego dottarła gazeta wyborcza w wywiadzie powiedział takie zdanie" okazuje się chyba,że byłem jego jedynym przyjacielem"
Doskonale opisałeś swoją teze i przemyślenia. Wiele jest pytań na które narazie brak odpowiedzi! |
Do Lili:
Telefon stacjonarny na który czekaliśmy kilka lat, założono nam kilkanaście dni przed zaginięciem Brata. Pare lat temu byłem w Telekomunikacji Polskiej z zapytaniem czy jest możliwość uzyskania bilingu połączeń z tamtego okresu. Okazuje się,że wtedy jeszcze nie było to technicznie możliwe i nie prowadzono rejestrów połączeń! |
Poniżej podaje link do reportażu o Bracie, który emitowany był kilka miesięcu temu w programie "Interwencja" na Polsacie. Narazie jeszcze nie umieściłem tego na stronie,ale jest tam poruszony temat Wojtka. Czekamy na Wasze wypowiedzi, jeżeli coś zwróci Waszą uwagę Drodzy forumowicze!
http://www.interwencja.polsat.pl/Interwencja__Oficjalna_Strona_Internetowa_Programu_INTERWENCJA,5781/Archiwum,5794/Archiwum__News,5800/Przepadl_Bez_Sladu,1270160/index.html |
Do Lili: właśnie, że traci się sporo, bowiem wprowadzają one mnóstwo niepotrzebnego w tej sytuacji zamętu. Prawdziwość większości z nich zweryfikować można wysuwając odpowiednie wnioski - ile przeprowadzonych wizji, tyle różnych opcji okoliczności zaginięcia. Jest zamknięty w klasztorze, wyjechał za granicę i jest szczęśliwy, został zamordowany przez bliską mu osobę...Wszystkie wizje wzajemnie się wykluczają i przez to świadczą o nieprawdziwości co najmniej większości z nich. Trzeba opierać się na wizjach osób, które zdążyły już udowodnić swoje zdolności. Wizja Krzysztofa Jackowskiego jest prawdopodobna, mimo iż zapewne przez nas wszystkich niepożądana. Ustalenie tego, co Robert robił w piątki jest już w zasadzie nierealne. Ja widzę tu dwie ewentualności: chłopak znikał z osobą, której nie znał nikt poza nim, to mogła być enigmatyczna znajomość ze względu na jej charakter albo chłopak znikał z kimś, o kim mógł wiedzieć też Wojtek. Przyszła mi jeszcze jedna myśl do głowy, pewnie ciężko będzie to ustalić, ale to ważne: czy Wojtek także znikał w piątki? Czy chociaż w niektóre piątki opuszczał uczelnie? Proszę spróbować to sprawdzić, choć może to być dziś niezwykle trudne do ustalenia.
Co do telefonu: MUSIAŁY istnieć jakieś przesłanki skłaniające sprawcę do wykonania telefonu właśnie do Wojtka. Istnieje NIEWIELKIE prawdopodobieństwo, że Wojtek był osobą przypadkową, że nie istniał żaden konkretny powód przekazywania tego typu żądań. Sprawca(zakładając najgorsze - czyli popełnienie przestępstwa) musiał więc wiedzieć, że Wojtek jest przyjacielem Roberta, Robert musiał mu o nim albo opowiadać albo osobiście z nim poznać. Idąc tym tropem - przyjmując jedną i drugą wersję dochodzimy do wniosku, że WOJTEK JEST ZAMIESZANY W TĘ SPRAWĘ I WIE COŚ, CZEGO NIE POWIEDZIAŁ. Mam niewielu przyjaciół, brak któregokolwiek z nich (szczególnie przy takich okolicznościach) wywołałby u mnie zupełnie inne zachowanie. Ten człowiek nie jest do końca szczery, on chce zapomnieć o tej sprawie i żyć dalej. Jeśli jest niewinny, to boi się czegoś powiedzieć, tylko jak długo można żyć z taką tajemnicą? |
Oglądałem ten reportaż dużo wcześniej i od początku zastanawiają mnie późniejsze telefony wykonywane do Państwa rodziny. Nie biorę w ogóle pod uwagę tego, że Pana brat mógł zginąć w górach bądź przebywać w więzieniu. Oczywiście liczyć się trzeba z przypadkami ludzi bez sumienia, którzy bezcelowo próbowali zmylić trop. Jednakże może być tak, że ktoś celowo próbuje nakłonić Państwa do zaprzestania poszukiwań Roberta. Z reportażu niestety nie wynika, kiedy te telefony miały miejsce. Może uda się ustalić numery, z których były one wykonywane?
Jeszcze jedno moje pytanie: czy miejsce opisane przez Jackowskiego nie przypomina plebanii? Jeśli nie był to okup, to ja również bym brał pod uwagę księży. Absolutnie nie próbuję nikogo bezpodstawnie obwiniać, aczkolwiek proszę mi wierzyć - życie pisze takie scenariusze, o jakich się nam może nawet nie śnić. Proszę ustalić, jak pozostali członkowie należący do duszpasterstwa wypowiadają się o księżach uczestniczących w spotkaniach. Nie uważam, żeby to była najbardziej prawdopodobna wersja, ale powinniśmy ją wykluczyć i mieć pewność, że tak faktycznie nie było. |
Myślę że na 90% zniknięcie Roberta wiąże się z faktem opuszczania przez niego zajęć w ten właśnie dzień. NA PEWNO nie jest to przypadkowe, i musi coś za tym stać skoro ani nikomu nie mówił że opuszcza te zajęcia, ani nie zostawał w domu. Myślę że jest to kluczowa informacja, ale niestety bardzo trudna do ustalenia jej szczegółów tj. co Robert wtedy robił i ośmielę się napisać że może i wręcz niemożliwa po tylu latach. Jedynym wyjściem jest chodzenie, pytanie, wizyta w duszpasterstwie do którego Robert uczęszczał, może właśnie tam poznał osobę z którą związane jest jego zniknięcie. Mam nadzieję że wspomniana rozmowa z Wojtkiem będzie mieć w końcu miejsce, chociaż przez tyle lat miał niestety czas na ustalenie swojej wersji.. Myślę że nie ma co gdybać i zastanawiać się nad scenariuszami tego feralnego dnia ponieważ można popaść w obłęd tylko opierać się na czystych faktach. Mam nadzieję że za jakiś czas Brat Zaginionego Roberta będzie mógł nam udostępnić informację o 2 ważnych notatkach o których wspomniał, licze na to i służę pomocą |
Myślę że na 90% zniknięcie Roberta wiąże się z faktem opuszczania przez niego zajęć w ten właśnie dzień. NA PEWNO nie jest to przypadkowe, i musi coś za tym stać skoro ani nikomu nie mówił że opuszcza te zajęcia, ani nie zostawał w domu. Myślę że jest to kluczowa informacja, ale niestety bardzo trudna do ustalenia jej szczegółów tj. co Robert wtedy robił i ośmielę się napisać że może i wręcz niemożliwa po tylu latach. Jedynym wyjściem jest chodzenie, pytanie, wizyta w duszpasterstwie do którego Robert uczęszczał, może właśnie tam poznał osobę z którą związane jest jego zniknięcie. Mam nadzieję że wspomniana rozmowa z Wojtkiem będzie mieć w końcu miejsce, chociaż przez tyle lat miał niestety czas na ustalenie swojej wersji.. Myślę że nie ma co gdybać i zastanawiać się nad scenariuszami tego feralnego dnia ponieważ można popaść w obłęd tylko opierać się na czystych faktach. Mam nadzieję że za jakiś czas Brat Zaginionego Roberta będzie mógł nam udostępnić informację o 2 ważnych notatkach o których wspomniał, licze na to i służę pomocą |
do lodzianin21: ja od dawna mysle o tym, co ty w ostatnim poscie napisales. zwlekalam z tym pytaniem, choc teraz widze, ze bezsensownie, poniewaz albo sprawdzamy wszystkie tropy,ale przeprowadzamy ich selekcje (co jest oczywiscie bez sensu). nie chodzi o obwinianie kogokolwiek. dla mnie rowniez, o czym pisalam wczesniej, kluczowe jest to, gdzie podziewal sie robert w piatki (tym bardziej, ze w piatek zaginal). nie wiem, pewnie rozmawiano z ksiedzem, prowadzacym d.a., ale, jak pyta lodzianin, czy rozmawiano na temat tego ksiedza (tych ksiezy) z mlodzieza, bioraca udzial w spotkaniach? dla mnie wizja jackowskiego to rowniez jakby plebania. a czy istnieje mozliwosc porozmawiania z owczesna gosposia ksiedza? minelo wiele lat, ale moze ona kojarzylaby np., ze robert przychodzil tam regularnie w piatki? ja rowniez uwazam, ze nalezy sprawdzic wszelkie tropy. a przede wszystkim najpierw te oczywiste (czyli tam, gdzie robert przebywal), zanim zaczniemy brac pod uwage misje specjalne czy sekty. |
O tym, że mógłby być to ksiądz pisał już ktoś o wiele wcześniej na tym forum. Bo to pasuje, starszy facet, skromnie umeblowany pokój itp. itd. Natomiast już o wiele trudniej znaleźć - gdyby chcieć szukać - powiązanie między powiedzmy tym księdzem, Robertem i Wojtkiem. Ktoś spróbuje? Inna parafia, Wojtek nie należy do tego samego duszpasterstwa, nie wiadomo nawet czy jest wierzący i praktykujący. Już o wiele łatwiej byłoby znaleźć jakieś punkty wspólne, gdyby była to osoba pracująca na uczelni. Potem byśmy brnęli w to dalej i dalej i pewnie wniosek końcowy mógłby wyglądać tak, że Wojtek zrobił karierę w zamian za milczenie. A potem okazałoby się, że to zmierzanie donikąd.
c.d.n. |
Samo zachowanie Wojtka i jego słowa nadają się do analizy psychologa kryminalnego. Najbardziej to, że wtedy wieczorem przyleciał się dowiedzieć czy rodzina poinformowała policję. Tak jakby było mu to potrzebne (a może niekoniecznie jemu) do ustalenia dalszej strategii działania. To, że w rozmowach nieoficjalnych wręcz sugeruje, że coś wie i daje jednocześnie do zrozumienia, że nic nie powie. Oficjalnie oczywiście nie wie nic. Natomiast naiwne wydaje mi się pisanie o tym, że Wojtka trzeba przydusić. Kto i jak? Ktoś go będzie torturował, robił mu pranie mózgu, a może podadzą mu środek farmakologiczny na wyzwolenie mówienia prawdy jak niegdyś podawano Wietnamczykom. Wojtek ma za dużo do stracenia i będzie szedł w zaparte. Gdyby się teraz przyznał, że coś wie, to dostałby wyrok za fałszywe zeznania i może oznaczałoby to koniec jego kariery. Jest też możliwość,że naprawdę nie wie nic, ale to jak dla mnie - spowodowałoby stwierdzenie, że w takim razie z jego głową nie jest wszystko w porządku. c.d.n. |
Co do wizji - jeśli wprowadzają zamęt, to nie większy niż każda teoria podana do dyskusji tutaj. Oczywiście można szukać różnic, które będą powodowały wykluczanie się wzajemne owych wizji. Ale można też szukać punktów zbieżnych, a jest ich wiele. A w obliczu tak małej ilości faktów, wizje wydają się być potrzebne. I stąd też moje pytanie, które zadaję na forum po raz drugi (za pierwszym razem nie było odpowiedzi): Co dokładnie powiedziała tamta rosyjska wróżka? Jeśli nie jest to tajemnicą, proszę napisać. Może znajdzie się na tym forum pewnego razu jakiś nieprzeciętny umysł, który z tej plątaniny będzie umiał ułożyć coś sensownego. c.d.n. |
Do człowiek z tłumu: jak chcesz powiązać wizję morderstwa na tle seksualnym, wizję ucieczki za granicę i prowadzenie szczęśliwego życia i wizję pobytu w zamkniętym klasztorze... ? Ja prócz tych wymienionych na forum czytałem inne, proszę wpisać w google. Jest ich mnóstwo.
Natomiast opcje podawane przez nas - forumowiczów, opierają się (w większości) na logicznym łączeniu faktów i jeśli coś ma rozwiązać tę zagadkę, to właśnie takie działanie.
Jak wizje, to tylko sprawdzonych wizjonerów.
|
Chyba mnie nie zrozumiałeś. Nie chodzi o wizje jako całość, chodzi o to co się w poszczególnych wizjach powtarza, jeśli przejrzysz całą tę stronę bardzo uważnie, nie tylko forum, zaczniesz dostrzegać zbieżności. Chodzi o pewne symbole, miejsca, ludzi, które przewijają się przez poszczególne widzenia. Dostępne fakty są takie, że tej zagadki na ich podstawie nikt do tej pory nie rozwiązał i nie sądzę, aby stało się to w najbliższym czasie. Tylko coraz to nowe osoby odkrywają "na nowo" coś, co już odkryte zostało pół strony wyżej. |
Zrozumiałem Cię doskonale, jednakże nadal upierać się będę przy metodzie badania FAKTÓW a nie abstrakcji. I dalsza nasza dyskusja na ten temat nie ma sensu, to nie miejsce i czas na to, tudzież szacunek do rodziny zaginionego na to nie pozwala. O jedno tylko proszę- nie zakładaj z góry, że sprawy nikt już nie rozwiąże. Jest sporo tu osób, które wierzą, że w końcu uda się znaleźć Roberta, nikt nie wypowiada się "dla sztuki", każdy ma nadzieję a ta powinna umierać ostatnia. Nie wspomnę, że skoro Brat oraz Ojciec Zaginionego dyskutują tu z nami, to może być to dla nich duża pomoc, o ile nie faktyczna to choćby w postaci wsparcia psychicznego. Pozdrawiam. |
Zgadzam się z tym, że Wojtek nie będzie chciał współpracować. Takie stanowisko przyjął już na samym początku sprawy. Jednakże można doszukiwać się w jego zeznaniach sprzeczności, niedomówień - a tego być nie może. Należy go wypytać o każdy szczegół, a on MUSI na każde z pytań odpowiedzieć. Na składającym zeznania ciąży bowiem nie tylko obowiązek mówienia prawdy, ale i obowiązek niezatajania prawdy, pod rygorem odpowiedzialności karnej.
A dlaczego nie przesłuchać go z użyciem wariografu? Jeśli Wojtek jest niewinny, to powinien zgodzić się na takie badania. |
Po raz kolejny przejrzałem wszystkie materiały, dostępne nam-forumowiczom, odnośnie zaginięcia Roberta.
Nie wolno nam osądzać kogokolwiek, przypisać winy Wojtkowi żadne z nas nie może. Jednakże jestem PRZEKONANY, że ten człowiek ma związek ze sprawą, a jeśli nie, to jest chociaż posiadaczem informacji o życiu prywatnym Roberta. O czymś, co może mieć istotne znaczenie dla rozwiązania tej całej zagadki, nawet gdy on sam nie uznaje tego za konieczne przekazania odpowiednim organom.
Do Brata Zaginionego:
Cytuję z reportażu zamieszczonego przez pana powyżej: "Pamiętnik brata Roberta: Znalazłem notes Robsona z numerami jego przyjaciół". Czy wśród znajomych pojawił się Wojtek? Wciąż nurtuje mnie kwestia ich rzekomej przyjaźni. Czy ktoś z zewnątrz, tj. z duszpasterstwa bądź ze studiów, jest w stanie potwierdzić tę relację?
Jeśli Wojciech nie przyjaźnił się z Robertem, to wytłumaczalne staje się wymyślenie tej 'przyjaźni' po to, by wskazać przyczynę, dla której porywacze mieliby wykonać telefon właśnie do niego! A z kolei jeśli dopuścił się kłamstwa właśnie w tym celu, to logiczne byłoby to, że tego telefonu albo nie było albo Wojciech znał sprawców - w obu przypadkach mężczyzna WIEDZIAŁ, ŻE CHŁOPAK NIE WRÓCI.
Kluczowe staje się więc ustalenie tego, czy oni faktycznie się przyjaźnili. Jeśli tak, szukamy dalej, bo to nie wyklucza tego, że Wojtek coś wie. Jeśli nie, to jest już prawie pewne, że Wojtek jest posiadaczem ważnej informacji w tej sprawie.
Jeszcze jedno moje spostrzeżenie:
Porywacze: Jeśli zawiadomicie policję, ślad się urywa.
Telefon odnośnie szczegółów, tj. gdzie i kiedy ma być dostarczona wyznaczona kwota, ma być następnego dnia.
Pod wieczór przybiega Wojtek i pyta rodzinę Roberta, czy powiadomili policję. Rodzina informuje go, że powiadomili.
Zapowiadany przez porywaczy telefon następnego dnia nie ma w ogóle miejsca.
Skąd więc porywacze wiedzą o tym, że informacja dotarła do policji?
Wersja 1 - od Wojtka.
Wersja 2 - nieudolne działanie policji.
Wersja 3 - nie było żadnego telefonu, ale wtedy to czyni Wojtka głównym podejrzanym.
W przypadku wersji 1. i 3. Wojciech zna losy Roberta, wie, że chłopak nie wróci, jest w stanie pozwolić sobie na to, by "zarobić" na nieszczęściu rodziny.
w przypadku wersji 2. - założenie najgorsze, czyli potwierdzenie tezy, że chłopak padł faktycznie ofiarą przestępstwa. |
Do: Łodzianin21. Tak, mówimy niby tym samym językiem, a jednak zupełnie innym. Dlatego "tej" dyskusji należy powiedzieć pas. Tylko proszę Cię nie przekręcaj, nie mówię, że tej zagadki nikt nie rozwiąże, tylko że nie stanie się to w najbliższym czasie. Bo na tę chwilę jest za mało danych, wszystko zależy od tego, jak dalej się sprawa potoczy, jakie informacje ujrzą światło dzienne. Z innymi aspektami pisania tutaj w ogóle nie polemizuję, wręcz przeciwnie. Pozdrawiam. |
witam...dlugo nimoglam wczoraj usnac byc moze to co napisze me porownania i spostrzezenia sa nieistotne i byc moze apsordalne za co przepraszam ,wczoraj przypadkowo obejrzalam na tvn superwizjer na tvn pod tytulem czy to zbrodnia seryjnego mordercy?..do czego zmierzam do paru bardzo podobnych zbiegow okolicznosci dotyczacych zaginiecia Katarzyny k.i Robsona przyjzyjmy sie temu blizej KAtarzyna studjowala na Uniwersytecie jagielonskim w kierunku religioznawstwa ,byla skryta interesowala sie religia przed zaginieciem 9 listopada 1999 roku opuszczala zajecia na uczelni 3 tygodnie przed zaginieciem.9 listopada wyszla na uczelnie i juz nigdy z niej niewrocila ...jej skore i szczatki znaleziono w Wisle nigdy nieodnaleziono mordery ,na podstawie analizy psychologow policyjnych wywnioskowano ze ofiara musiala znac swego oprawce ,,w tv podano miejsca w jakich bywala katarzyna ,nurtuje mnie zbieg okolicznosci ze i Robson i Katarzyna studjowali na jedenej uczelni i zgineli w podonych oklicznosciach ..mieli podobne zanteresowania i byli bardzo uduchowieni mieli ciekawe osobowosci czy jest mozliwe ze ich obu mozna polaczyc ?niewiem co o tym myslec ale jest wiele podobienstw. |
do twen pakes: też zauważyłam te analogie... |
Przepraszam za post pod postem, ale jeszcze mi się przypomniało, że w sprawie Katarzyny podejrzewano pewnego obcokrajowca (chyba Rosjanina), który studiował w tamtym okresie...psychologię na UJ. Człowiek ten w makabrycznych okolicznościach pozbawił życia swojego ojca. |
uwazam to za dziwny zbieg okolicznosci i podobienstw opuszczania zajec przed zaginieciem zarowno przez Katarzyne jak i Roberta prosze aby obejrzec ten super wizjer....link do niego zamieszczam.http://superwizjer.tvn.pl/54835,czy-to-zbrodnia-seryjnego-mordercy_,aktualnosc.html |
Drodzy forumowicze! Wasze wypowiedzi są tak drogocenne! człowiek z tłumu, Lodzianin21, twen pakes, maj. Ciągle drążcycie i niesamowicie analizujecie fakty, które znacie - kiedyś to forum zmierzało w błędnym kierunku, wrzucane były niejednokrotnie posty, po których odrazu było widać,że ktoś nie wgłębił się w sprawę bardziej. Wiadomo,że w momencie zaginięcia Brata, temat zaginionych osób stał się nam bliższy, ale ponieważ zaginięć jest tak wiele i napewno słyszeliśmy (okazuje się,że tylko powierzchowne informacje) na temat zaginionej w 1999roku Katarzyny K., która studiowała na UJ i również była osobą religijną.
Do twen pakes i maj: poruszyłyście ten temat i zauważyliście analogie zaginięcia w obydwu przypadkach. Odrazu pierwsza myśl,że trzeba dowiedzieć się coś więcej o zaginięciu Katarzyny K.
Do maj: po Twoim poście,aż serce zabiło mi szybciej, kiedy napisałaś,że podejrzanym o morderstwo był rosjanin studiujący psychologie na UJ. Napewno kiedy ja byłem w domu dwa razy kolega ze studiów z psychologii(rosjanin), odwiedził Brata, z czego raz grał na gitarze, a my zatem z Bratem nagrywaliśmy na wieże jak gra i śpiewa bo tak się nam podobało. To kolejny kierunek do poszukiwań |
"Rozrywa" mnie w środku, bo tak wiele jest do zrobienia, a moja sytuacja wygląda tak,że nie ma mnie w domu po około 14h, bo taka praca,a wiadomo jaka jest sytuacja z pracą w tych czasach. Mam poniekąd "związane" ręce. |
Witam serdecznie nie jestem osoba nieomylną . Mój maż jest trenerem . Jest poranek a ja rozmawiam z nim i mówię iż wyjeżdża zagranice na 7 dni z Panem N.......( podałam nazwisko) i nie chce mi o tym powiedzieć( już był zdenerwowany).
Powiedziałam iż wyjeżdża z Panem N..... do Dubaju.Wszystko się zgadza oprócz miejsca docelowego oni wyjeżdżają do Barcelony Siostra rodzona Pana N......... mieszka w Dubaju .
Dlatego wizja może być nieprecyzyjna i pomyślcie sobie czy ktoś kto robi wizję może być pewny na 100% .
Wyrazy Szacunku
Ave |
http://superwizjer.tvn.pl/54835,czy-to-zbrodnia-seryjnego-mordercy_,aktualnosc.html - oglądam ten reportaż, jakże sylwetka osobowości, Katarzyny K. jest podobna do Roberta. Zainteresowania, miejsca w których bywał, księgarnie, biblioteki ogólnie rejon środmieścia, religijność, zrezygnowanie z poprzedniego kierunku studiów, być może tendencja do depresji, skrytość. W reportażu pokazane były fragmenty ubrań, które znaleziono w miejscach zaginięcia i przy ciele Katarzyny K. Odydwa kawałki materiałów -1.fragment ubrania - kratka brązowo biała-identyczną miał Brat 2. fragment ubrania kratka czarno-biała( w takim wzorze miał brat koszule flanelową w dniu zaginięcia)......Czy to tylko zbieg okoliczności? |
Uwazam ze koniecznie nalezy przeanlaizowac i dowiedziec sie ile osob zaginelo studjujacych na UJ i slad po nich zaginal od roku 1994 do 2000 r.i dowiedziec sie nazwisko tego rosjanina ,wiem ze to szukanie igly w stogu siana ale uwazam ze nalezy wziasc pod lupe ostanie 3 miesiace zycia Roberta ...i jego kontakty.i drazyc szkoda ze Polska policja chyba juz sie niezajmuje tym dochodzeniem gdybym ja byla policjantka z pewnoscia drazyla bym kazda ewentoalnosc...szkoda ze nia nejestem:( |
Sprawa z Katarzyną jest została ostatnio wznowiona przez Polskie 'Archiwum X', po wizji Krzysztofa Jackowskiego mają już chyba wytypowanego prawdopodobnego sprawcę, Jackowski opisałam ich mężczyznę i okazało się że ten z opisu jest łudząco podobny do jednego z typowanych sprawców z przed lat. Także może warto byłoby podpowiedzieć Policji aby sprawę Roberta rozpatrzyła pod kątem sprawy Katarzyny, teraz kiedy jest ona znowu w toku i zostaje odkrytych dużo nowych wątków |
Spostrzeżenia godne uwagi, twen pakes, jak zawsze. Analiza zaginionych osób studiujących w latach j.w przydałaby się na pewno. I ich profil osobowościowy. Tacy ludzie jak Katarzyna, Robert - oni mieli potrzebę głębszej rozmowy, potrzebę poczucia, że to,co myślą i czują, ich wątpliwości kogoś obchodzą itp. Ktoś im dał to poczucie - fałszywe i na chwilę... Co do Rosjanina - odsiaduje swój wyrok w Rosji, chyba 25 lat. Ubrania w kratkę...może to przypadek, może nie. Pewnie rodzice Katarzyny mogliby potwierdzić, czy takie wzory posiadały jej ubrania. A może być tak, że ów psychopata ma zgromadzone różne rzeczy, różnych osób i przy okazji - oprócz fragmentów ciała tej dziewczyny wyrzucił to co zgromadził wcześniej. Tu tylko badania DNA mogłyby dać jakąś odpowiedź. Pewne jest to, że psychopata-przestępca nie kończy nigdy na jednym morderstwie, przestępstwie, one mogą być do siebie podobne, ale nie muszą, mogą to być przestępstwa z całego spektrum. Pod wpływem sprawy Roberta i innych historii zaczęła mnie interesować psychopatia jako zjawisko w ogóle, przewinęła mi się przez ręce pewna książka w księgarni. Pozwolę sobie tutaj zamieścić krótką charakterystykę, najważniejsze cechy psychopaty. Myślę, że warte jest to uwagi.
Przede wszystkim nie każdy psychopata jest przestępcą. Ale wśród przestępców większość to psychopaci. Cechy:
1. łatwość wysławiania się, powierzchowny urok
Ten urok właśnie i bardzo często ponadprzeciętna inteligencja są szczególnie widoczne podczas pierwszego kontaktu. Sprawiają wrażenie elokwentnych, często całkiem sympatycznych, zabawnych i czarujących. Wydają się spokojni, odprężeni i nieskrępowani, są zajmującymi rozmówcami...
2. egocentryzm i przesadne poczucie własnej wartości
3. patologiczna kłamliwość
Chętnie ukrywają swoją tożsamość, umiejętnie fabrykują relacje o własnej przeszłości, pochodzeniu, stanie cywilnym. Przyłapani na kłamstwie, zwykle nie przejawiają zakłopotania, znajdując stosowne wyjaśnienia...
4. skłonność do oszukiwania i manipulacji
Dla osobistego zysku (władzy, pieniędzy, statusu, seksu) gotowi są do oszustw, intryg itp....
5. brak wyrzutów sumienia i poczucia winy
Nie obchodzą ich szkody wyrządzone innym. Troszczą się tylko o te skutki własnych czynów, które dotykają ich samych...
6. płytkość uczuć
Niezdolni są do doświadczania emocji w takim zakresie i o podobnej głębokości jak inni ludzie. Kierują się niemal wyłącznie emocjami pierwotnymi. Jeśli doświadczają emocji nie są w stanie ich właściwie zidentyfikować ani rozpoznać subtelności różnych stanów (np. utożsamianie uczucia miłości z podnieceniem seksualnym)...
7. chłód i brak empatii
Cynicznie manipulują innymi, traktując ich jak przedmioty, którymi posługują się w prowadzonej przez siebie grze.Nie biorą pod uwagę uczuć, cierpienia, bólu innych ludzi. Owe doznania są dla nich pojęciami abstrakcyjnymi, których nie potrafią poczuć i do których podchodzą jedynie intelektualnie. Brak empatii uwidacznia się w bezwzględnym i sadystycznym sposobie traktowania swoich ofiar. O swoich ofiarach i zbrodniach opowiadają swobodnie i nonszalancko, w sposób szokujący i niepojęty dla innych ludzi.
8. brak poczucia odpowiedzialności
Psychopaci nie są zdolni i skłonni do akceptowania odpowiedzialności za własne postępowanie. Często zaprzeczają własnym działaniom lub umniejszają ich znaczenie. Łatwo znajdują usprawiedliwienie dla swojego zachowania, a winnych im odnajdują wśród wrabiających ich wspólników, ofiar czy też w samym społeczeństwie...
9. potrzeba stymulacji, podatność na znudzenie
Nieustannie poszukują nowych, intensywnych bodźców, korzystając z wszelkich okazji, by doświadczać ekscytacji, ryzyka...
10. pasożytniczy styl życia
Częste pozostawanie w zależności finansowej od innych. Bezwzględnie i bez sentymentów eksploatuje innych, uważając ich za samolubnych i nieuczciwych...
11. brak realistycznych, długoterminowych celów
12. impulsywność
Zdarza im się ni z tego, ni z owego zrywać relacje, rzucać posady,zmieniać plany czy adres zamieszkania. Wykazują impulsywność w związkach, w pracy czy w popełnianych w nieplanowany sposób przestępstwach...
13. nieodpowiedzialność
14. słaba kontrola zachowania
Są niezwykle wrażliwi na frustrację, wszelkie sytuacje krytyki, porażek czy dyscyplinowania rozpatrują w kategoriach zniewagi bądź lekceważenia, na które odpowiadają gniewem i wybuchem pośredniej lub bezpośredniej agresji. Wybuchy gniewu i agresji są zwykle krótkotrwałe, a gdy mijają psychopaci funkcjonują, jak gdyby nie wydarzyło się nic szczególnego...
15. wczesne problemy z zachowaniem
Często zaburzenia zachowania widoczne są już w dzieciństwie...
16. przestępczość w okresie niepełnoletności
17. uchylenie zwolnienia warunkowego
18.przestępcza wszechstronność
W porównaniu do innych przestępców, psychopaci dokonują czynów zabronionych częściej i w bardziej zróżnicowany sposób. Zwykle osoby takie nie specjalizują się w jednym określonym typie przestępstw...
19. przypadkowe zachowania seksualne oraz liczne krótkotrwałe związki partnerskie
Tyle z cech najważniejszych.
Skoro policjanci są już tak blisko schwytania mordercy Katarzyny, to może kiedy to nastąpi uda się ustalić, kogo jeszcze zamordował, zabił ów pseudo-człowiek. |
Informacje dotyczące Rosjanina : http://www.karasmierci.info.pl/Morderstwo_studentki_UJ_1998.htm Studiował psychologię na UJ od 1992 r. i też był to jego kolejny kierunek (przedtem studiował medycynę). Katarzyna w pewnym okresie studiowała psychologię na tej samej uczelni i stąd śledczy przyjęli,że mogli się znać. Ten Rosjanin miał na imię Wladimir albo Witalij. |
wladimir. witalij to jego ojciec. |
Tak - Wladimir. Może Brat Roberta pamięta imię Rosjanina, którego Robert gościł w domu albo imię to zachowało się na nagraniach, o których mówi. Być może to zwykły zbieg okoliczności. |
Ciekawe, czy UJ ma w archiwach wszelkie "papiery" z lat dziewięćdziesiątych... i warto by było sprawdzić, czy ów Rosjanin, kolega Roberta, nie znikał
również w piątki... Czy piątki były dniem, kiedy były wykłady, czy studenci psychologii mieli np. ćwiczenia, kiedy to musi być sprawdzana obecność...
I czy to ten sam Rosjanin, bo zazwyczaj gdy nie trzeba, to lubią mieć miejsce takie kosmiczne zbiegi okoliczności...
I czy mógłby mnie ktoś oświecić - czy Rosjanin-ojcobójca ostatecznie był powiązany z morderstwem Katarzyny? Bo coś mi się obiło o uszy, że metoda, którą
oskórował ojca, była inna niż ta, którą została oskórowana Katarzyna... I tu pierwsze skrzypce grała nienawiść do ojca, a Katarzyna padła ofiarą chorej
fantazji seksualnej (tak twierdzili ci psychologowie) - ale prosiłabym o sprostowanie, jeśli się mylę...
Tyle szczegółów się zgadza, że to aż przerażające... z drugiej strony naprawdę nie chciałabym, by Robert zginął tak tragicznie... |
Od jakiegoś czasu z przerażeniem obserwuję jak bardzo wzrasta liczba zaginonych osób w naszym kraju. Podobnie jak Wy uważam, że opóżnianie wszczęcia postępowania działa zawsze na korzyść tych, którzy mogą być zamieszani w daną sprawę. Nie dotyczy to wyłącznie morderców, lecz również ewentualnych światków, którzy mają wówczas większą szansę na ukrywanie się pod płaszczykiem zapomnienia.Chylę czoła przed Rodziną Pana Roberta, która z taką determinacją przepełnioną miłością nie ustaje w poszukiwaniu zaginonego.Pamiętając więc o Ich cierpieniu nie mąćmy im w głowach jeszcze bardziej informując np. który jasnowidz jest lepszy i dlaczego. Mam taki zwyczaj i polecam go wszystkim, by przed udzieleniem takiej porady najpierw upewnili się czy posiadają pełną wiedzę na ten temat. Nie lekceważyłabym wizji Avy, bo jej umiejętności wizjonerskie zostały w pełni uznane przez niekwestinowany autorytet w tej dziedzinie - Krzysztofa Jackowskiego.
A teraz kilka słów do Rodziny Pana Roberta:
Kochani! Wiem, że nigdy nie Przestaniecie szukać swego kochanego syna i brata, ale nie zapominajcie o sobie. Dbajcie o siebie i nie Pozwólcie, by to tragiczne wydarzenie doszczętnie zniszczyło Wasze życie. Bo przecież dopóki nie ma iformacji o śmierci Pana Roberta to wciąż jest nadzieja na to, że wróci. I tylko od Was zależy, czy będzie miał do kogo wrócić. |
Najbardziej niepokoi mnie to, że bardzo dużo zaginięć młodych ludzi (wyjaśnionych bądź jeszcze nie) odnotowuje się w Krakowie...
Robert, Katarzyna, Małgorzata z Eurobanku, Paweł-informatyk, Agnieszka, którą odnaleziono w Zakrzówku i wielu innych...
Pytanie - czy jest coś na rzeczy i po mieście biega jakiś psychol, albo tak "bezpieczne" miasto mamy |
Ostatecznie stwierdzono, że ów Rosjanin nie miał związku ze śmiercią Katarzyny. Natomiast - myślę, że nie zdajemy sobie sprawy ilu psychopatów może być wśród ludzi, których mijamy na ulicy. Może morderca Katarzyny ma jakiś związek z Robertem, ale równie dobrze może to być ktoś zupełnie inny. No i ostatecznie możliwe, że sprawa zniknięcia Roberta ma zupełnie inny wymiar. Gama, dzięki za tę wypowiedź, uważam podobnie, nie wolno lekceważyć wypowiedzi Ave, uważam też, że nie powinno się lekceważyć innych osób, które mają zdolności w dziedzinie, o której reszta nie ma pojęcia. To są strefy dostępne tylko niektórym. |
Witam serdecznie
Forumowicze tej strony, macie szlachetne serca bo nie jesteście obojętni na cierpienie drugiego człowieka.
Na tym forum niejednokrotnie pisałem o szlachetności zaginionego syna Robusia.
W 17-ą rocznicę Jego zaginęcia na str.www.stowarzyszenie-roza.pl klikając na Jego fotografię poczytacie jak
dochodził do tej szlachetności.
Pozdrawiam serdecznie |
Witam serdecznie
Szanowni forumowicze, zrobił się ogromny tłok w okół zaginionego Robsona. Tyle pytań, tyle wątpliwości a głowa mała.
W mojej głowie tli się myśl, że może wśród forumowiczów znajdzie się osoba wrażliwa i zdolna ogarnąć całość problematyki
związanej z zaginięciem naszego ukochanego syna i brata.
W 15-tą rocznicę zniknięcia syna wykonałem dramatyczny ruch polegający na tym, że zaapelowałem do społeczności akademickiej UJ
Wydziału Prawa, by w ramach swoich prac dyplomowych, zajeli się zaginięciem Robusia.
Podstawą takiego apelu do społeczności akademickiej był fakt, że grupa studentów Wydziału Prawa na jednym z uniwersytetow W Stanach
Zjednoczonych pod patronatem profesora tej uczelni, dowiodła niewinność człowieka po 14-u latach jego odsiadki, w ramach pracy dyplomowej.
Ktoś z forumowiczów wyraził pogląd, że może znajdzie się psycholog kryminalistyki, który podejmie się rozwiązania tego rebusa.
Niewiem czy usłyszę owoc jego pracy. Do stacji koncowej zmierzam samotnie w zastraszającym tempie.
Pozdrawiam serdecznie |
Rok 1994/95
Rosja, Magnitogorsk, kieruję budową koksochemicznego kolosa.
Tego roku,Boże Narodzenie przeżywam wraz z ukochaną żoną. Jesteśmy szczęśliwi.
Cieszymy się z faktu, że dobrze wypełniamy swoje rodzicielskie obowiązki.
Boże Narodzenie mineło. Nastąpił czas powrotu do miejsc ukochanych. Żegnam ukochaną żonę.
20 stycznia 1995 roku to data tragiczna dla naszej rodziny.Cała budowa rodzinnego, szczęśliwego
domu legła w gruzach. Ukochany syn Robuś z domu wychodzi i do niego nie przychodzi.
Tragiczną historię rodzinną swojego kierownika poznają pracownicy. Próbują pomóc rozwikłać to tajemnicze
zaginięcie. Proszą o zdjęcie zaginionego Syna bo znają rosyjską osobę , która widzi jaśniej niż reszta .
Mijają dni , tygodnie , miesiące od faktu przekazania zdjęcia rosyjskiej jaśniej widzącej .
Po za kończeniu kontraktu na rosyjskiej gościnnej ziemi pracownicy przynoszą zdjęcie zaginionego Syna do mojego
domu i w milczeniu odchodzą . Szanowani przeze mnie pracownicy zadają mi kolejny cios . Jeżeli nic nie powiedzieli
to znaczy , że chcieli oszczędzić mnie i moją rodzinę przed ujawnieniem wizji rosyjskiej wróżki , że Robuś nie żyje .
Pozdrawiam serdecznie . |
Czy wiadomo dlaczego zaginiony zabrał ze sobą paszport? Być może informacja o pobycie w więzieniu w Holandii nie jest pozbawiona sensu? Nie wiem, czy jest obowiązek poinformowania kraju o zatrzymaniu i jego obywatela, a nawet jeśli mógł nie ujawnić tej informacji, a paszport uprzednio zniszczyć. |
do maria czytaj to forum z zrozumieniem sprawa holandii zostala rozwiazana nikt niesiedzi w wiezieniu o tym nazwisku a sprawa paszportu jest wyjasniana w urzedzie koniec kropka . |
do twen pakes:spokojnie. wez pod uwage, ze ten watek zawiera juz 536 elementow. moze sie zdazyc, ze cos umknie uwadze lub pamieci czytajacego. traktujmy sie z wzajemnym szacunkiem i wyrozumialoscia. |
Panie Lechu zrobił Pan przez 17 lat bardzo wiele aby odnalezc syna. Moze warto wiec zaczac zycie na nowo, a syn jak sie znajdzie nie bedzie mial pretensji po tym co Pan zrobil. Pana mlodszy syn powiedzial dla taty zaginelismy wszyscy a to chyba bardzo przykre. Niech Pan pomysli o pozostalych czlonkach rodziny ktorzy zyja i Pana potrzebuja.
Z wyrazami szacunku. |
Do Maj: To chyba będzie zbieg okoliczności z rosjaninem, kolegą który odwiedzał mojego Brata w domu. Kolega Brata nie miał na imie Wladimir |
Do Łodzianin21: Opisując każdego dnia fakty zaraz po zaginięciu Brata w swoim pamiętniku, faktycznie wtedy napisałem zdanie" znalazłem notes Robusia z adresami jego przyjaciół". Napewno wtedy jako 15latek użyłem złego słowa - "przyjaciół". To były adresy i telefony bliskich znajomych, a z tego co ja pamiętam i rozmów z Bratem jako przyjaciela widzę tylko jedną osobę. Chłopak ten od czasów podstawówki przyjaźnił się z Robertem. Kiedy przyjeżdżał z Deblina lub z Łodzi spotykał się z Nim (to kolega z osiedla). W sierpniu 2011 nawiązałem kontakt z tym kolegą) niestety tylko telefoniczny bo mieszka już daleko od Krakowa. Bardzo chciałem z nim osobiście się spotkać,ale ze względu na swoją trudną sytuację było to niemożliwe. Napewno kiedyś się z Nim spotkam, aby porozmawiać o Robercie. Jeżeli chodzi o księdza, który w tamtym czasie prowadził duszpasterstwo akademickie. Rownież nawiązałem z Nim telefoniczny kontakt w tamtym roku, jednak ksiądz ten mieszka również poza Krakowem. Czas biegnie szybko,a tak wiele jest do zrobienia |
Do Rolz: W tym tygodniu dostałem od taty emaila(treść dotycząca kontaktu z prokuraturą, która "prowadziła" dochodzenie w sprawie rzekomego okupu 17 lat temu). Na Zakończenie emaila - podpis taty: "Ojciec Robusia" |
Boże, przecież to strasznie przykre... Odniosłam wrażenie, że tata trójki dzieci, mianuje się tylko "Ojcem Robusia", niczyim innym :( jeśli to nieprawda,
to przepraszam, ale tak to właśnie odczułam... trzeba mieć na względzie WSZYSTKIE swoje dzieci! |
szanowny panie lechu, z gory przepraszam za moja szczerosc,ale musze przylaczyc sie do tego, co napisala lili. mna rowniez poruszylo bardzo, co napisal sylwester, pana syn. panie lechu, w ktoryms poscie napisal pan, ze samotnie podaza ku koncowi. rozumiem pana ogromny bol, ale nie rozumiem, dlaczego musi pan podazac samotnie? okrutny los sprawil, ze od 17 lat nie ma pan przy sobie roberta.ale teraz sam pan sprawia, ze traci pozostale dzieci. prosze mi wybaczyc te slowa, ale prosze mi wierzyc, ze tak to wyglada. przeciez pozostala dwojka dzieci cierpi rowniez ogromnie.stracili brata, prosze nie dopuscic do tego, by dodatkowo tracili ojca.prosze pomyslec o ich bolu.a moze branie udzialu w zyciu tej dwojki, wspolne przezywanie ich codziennych trosk i radosci, dodaloby pan sily do dalszej walki w dochodzeniu prawdy o losie roberta. poczulby pan, ze nie jest sam..oni tez cierpia, nie wolno dodawac im kolejnego bolu. jeszcze raz przepraszam za te szczera wypowiedz.pozdrawiam serdecznie. |
Niestety nie mam dobrych wieści. Obejrzałam stronę i zdjęcia zaginionego. To wystarczyło żeby stwierdzić, ze niestety nie żyje i zmarł dokładnie w tym samym dniu w którym zaginał.
Jego śmierć nastąpiła przez przypadek, widzę jak przechodzi przez ulice, ta ulica jest duża, z daleka jest widoczny przystanek autobusowy. Nie znam dobrze Krakowa, nie umiem określić dokładnie gdzie to było.
Potem widzę, ze zostaje potracony przypadkowo przez samochód. Kierowca - mężczyzna w średnim wieku zatrzymuje samochód, wysiada podchodzi do zaginionego. Rozgląda się w kolko, tak jakby sprawdzał czy nikt go nie widzi i potem wsadza nieprzytomnego do samochodu i odjeżdża. Widzę potem, ze jest ciemno, jest wieczór, a ten mężczyzna siedzi za kołkiem auta albo na jakimś moście albo na brzegu rzeki lub jeziora?
Wydaje mi się, ze tu chodzi o Wisłę. Z daleka widzę, jakby z góry, ze boi się, ale bierze ciało i przerzuca przez jakaś barierkę do wody. Znowu się rozgląda, wsiada i odjeżdża. Wiem ze to w Krakowie wszystko się działo, ale dokładnie gdzie nie umiem powiedzieć. Auto tego mężczyzny ciemnoszare, jakiś stary model nawet jak na tamten rok. Nie znam się na samochodach, nie potrafię powiedzieć co za marka samochodu.
To tyle co zobaczyłam. Wizja znaleziona w necie |
O tej wizji poinformowałam już brata zaginionego, ponieważ to ja kontaktowałam się z z tą osobą i poprosiłam o pomoc. Niestety to tylko kolejna, niepotwierdzona wizja, jak już wcześniej ktoś napisał jestem za tym aby poszukać w wizjach różnych osób elementu łączącego, powtarzającego się. |
Kieruję tę prośbę do wszystkich:
Przestańmy analizować te wizje (nic niewnoszące do sprawy). Ponieważ każda mówi coś innego i czasami mam wrażenie, że zamieszczanie ich tylko
potęguje naszą niewiedzę i sieje dodatkowy zamęt. Po kilka razy na forum powtarzają się te same hipotezy, ale żadna z nich nie jest do końca odrzucona,
ani potwierdzona.
SKUPMY SIĘ NA FAKTACH!
Po raz kolejny powtarzam, że kluczowe znaczenie w tej sprawie mogą mieć piątki, kiedy Robert znikał. (wtedy też zaginął!)
Czy to Was nie zastanawia?
Nie wierzę, że NIKT, naprawdę NIKT nie wie, co się wtedy z nim działo...
Minęło już tyle lat, ale myślę że rzeczowa i merytoryczna rozmowa z każdą osobą która możę coś wiedzieć,
przeprowadzona jeszcze raz, krok po kroku, może nas doprowadzić do nowych wniosków i dostarczyć choćby najmniejszej
przydatnej informacji.
Co znaczą słowa Wojtka "Lepiej tego nie wiedzieć" ?
Czy ktoś wreszcie udzieli odpowiedzi na to pytanie?
ZACZNIJMY OPIERAĆ SIĘ NA FAKTACH, KTÓRE MAMY!
P.S. Myślę, że to forum powstało w celu odnalezienia Roberta, a nie moralizowania jego Ojca.
Pozdrawiam wszystkich! |
Czy imię Rosjanina jest już potwierdzone oficjalnie?
Może kolega Roberta (Rosjanin) podawał się za kogoś innego?
W rzeczywistości mógł nazywać się inaczej niż wtedy twierdził..
Może jest jakakolwiek możliwość dotarcia do niego? |
Jeśli ten Rosjanin był z Robertem na jednej uczelni, to wątpliwym jest, by za każdym razem podawał inne imię - na uczelni sprawdza się obecność na ćwiczeniach i
lektoratach, wszystko jest też w papierach uczelni. Pierwszy lepszy student wykryłby lipę w tym wszystkim, chociażby podczas sprawdzania obecności.
A jeśli wierzyć doniesieniom prasy, Rosjanin-ojcobójca musiał być rok wyżej od Roberta - zaczynał pewnie w październiku 1992, a Robert musiał zacząć w październiku 1993
(w październiku 1994 zaczął drugi rok studiów, a w 1995 niedługo po Nowym Roku zaginął). Robert z Rosjaninem-mordercą mogli się znać, niekoniecznie z widzenia,
gdyż na studiach, zwłaszcza dziennych każdy jest "swój", nawet wtedy nie przeszłaby historyjka z domniemanym zmyślonym imieniem... Poza tym na uczelniach są różne
Erasmusy, wymiany studenckie itp., więc Rosjan mogło być równie dobrze więcej - SPRAWA WYMAGA GŁĘBSZEGO ZBADANIA, bo być może jeden Rosjanin mógł znać drugiego, i tak
dalej, i tak dalej... można dojść po nitce do kłębka w tej kwestii. Oczywiście nie biorę pod uwagę podrobienia dokumentów, ani tego, że danego człowieka można nazywać
używając pseudonimu (np. Siwy, Łysy), albo innym imieniem (np. ja mam na imię Liliana, a niektórzy nagminnie mówią mi Lidka) - no ale to są dywagacje mało prawdopodobne,
chociaż, warto to sprawdzić.
A moim zdaniem z wizjami jest jak z wariografem - nie można jednoznacznie uznać absolutnej skuteczności żadnej z tych opcji, mogą być tylko pomocą, ale nie
niezbitym dowodem. Nie wiemy do końca, czy istnieją zjawiska paranormalne, w to można tylko wierzyć albo i nie. Tak samo jak w nasze, amatorskie analizy. |
Też uważam, że zaginięcie musiało mieć związek z piątkami... chociaż mogło mieć to związek np. z rozkładem zajęć, że Robert bez większych strat mógł opuścić
akurat ten dzień tygodnia, a nie inny (np. miał same wykłady, gdzie obecność nie jest obowiązkowa). Idąc tym tropem - gdyby dniem "luzu" na uczelni był wtorek,
to może zaginąłby we wtorek...
Na państwowych uczelniach w trybie dziennym często są luki w grafikach, przerwa może trwać od kilkunastu minut nawet do kilku godzin.
Może też być inna kwestia - zakładając, że Robert wstąpił do jakiejś sekty, piątki mogły być dniem spotkań - czyli powód opuszczania piątków mógł być całkiem
"zewnętrzny", że tak powiem, nie zależny od zajęć uczelnianych.
Pytanie do Brata Roberta - mieliście wgląd w grafik studiów psychologii na semestr jesienny 1994/1995? Być może można by było zastanowić się, nad rozkładem
zajęć? Może by to dało odpowiedź:
Czy piątkowe opuszczanie zajęć było spowodowane czymś konkretnym, bardzo ważnym, ważniejszym od szkoły?
Czy na odwrót: uczelnia była ważniejsza, a że w piątek akurat Robert miał większe "luzy" i się urywał z zajęć, by się zająć czymś ciekawym,
co go tak nagle zainteresowało? Może to była osoba, która zainteresowała go czymś, pod kątem psychologii, jego przyszłego zawodu? |
ja rowniez caly czas mysle (i mowie) o tych piatkach..nie sadze, by robert tak po prostu opuszczal zajecia, by sobie poluzowac. nawet, gdyby w te dni mial sie uczyc w domu. byl zbyt solidny i rzetelny w tym, co robil. mial zbyt powazne podejscie do nauki (patrz zapiski) i zycia generalnie. opuszczajac zajecia w piatki, musial miec swiadomosc tego, ze to, co robi, robi z pozytkiem dla swego przyszlego zycia. to musialo byc cos, jego zdaniem, bardzo waznego. cos, co wnosilo nowe spojrzenie na jego filozofie zyciowa, albo ja poglebialo. i tu wazne: mial swiadomosc, ze opuszcza zajecia, ale widocznie nie bylo innej mozliwosci. te spotkania (?) mogly odbywac sie, z jakichs wzgledow, tylko w piatki. moze sie myle, moze to niewlasciwy trop. ale poki co, mysle, ze warto by go sprawdzic. jakby nie patrzec - w piatki robert opuszczal wyklady, nie mowic o tym nikomu bliskiemu (dlsczego?) i w piatek, 20 stycznia 1995 roku ponownie gdzies poszedl (pojechal?) i do dzis nie powrocil. |
Dokładnie Ojcu zaginionego Robusia. Pan nie jest tylko Ojcem zaginionego Robusia, ale jest Pan ojcem 3 dzieci. Trzeba wszystkie traktować jednakowo. Rozumiem Pana tragedię i Roberta, ale Panu zaginął syn, a Pana rodzinie zaginął ojciec. Proszę nie sprawiać im takiego bólu. Czyżby kochał Pan bardziej Roberta niż pozostałe dzieci. Oczywiście poszukiwania syna jest tym co Pan robi dla Niego i wskazuje na Pana miłość do syna, ale Pan ma jeszcze Córkę i młodszego Syna którzy Pana potrzebują, Oni są przy Panu, proszę o tym nie zapominać, oni też cierpią z powodu zaginięcia Robusia. Proszę im też pomagać. Jak Pan może podpisać się w mailu do Syna ,,Ojciec zaginionego Robusia'', Pan powinien podpisać się ,,Tata''. Proszę się nad tym zastanowić nad tym bo taką postawą sprawia Pan dodatkowy ból, rodzinie i sobie. Robert nie chciałby tego. Pozdrawiam. |
Witam serdecznie
Mowa jest srebrem, milczenie złotem. Proszę uszanować ideę utworzenia strony www.robertwojtowicz.pl
P.S Żaden sąd nie wyda wyroku bez wysłuchania stron.
Pozdrawiam serdecznie |
szanowny panie lechu, nikt nie ma zamiaru pana pouczac, nie wspomniawszy nawet o wydawaniu wyroku.wszystkim nam chodzi o wspieranie pana w poszukiwaniach roberta. wskazanie zrodla, skad mozna czerpac dodatkowe, tak potrzebne do tego panu sily (rodzina), jest tylko jedna z wielu form naszej pomocy.wyrazy uszanowania. |
Witam serdecznie
Mika, dzięki.
Pozdrawiam serdecznie |
szynowny panie lechu, dziekuje. rowniez pozdrawiam serdecznie. |
Witam serdecznie
Po zakonczeniu kontraktu na gościnnej rosyjskiej ziemi w dalekim Magnitogorsku, przeczesuję pokój w którym mieszkał zaginiony ukochany syn Robuś.
Tonuję emocje. Ukochany, nie oznacza, że był tylko On. Wykonuję spartańską robotę by natrafić na jakikolwiek ślad powodu zniknięcia syna.
Przeglądam rzecz po rzeczy, książka po książce, strona po stronie.Kilkadziesiąt razy wysłuchuję nagrań dzwoniących osób na stacjonarny numer telefonu,
który Telekomunikacja Polska chwilkę przed zaginięciem syna mi łaskawie przyznała. W dalekim Magnitogorsku, po szczęśliwym przeżyciu Bożego Narodzenia
z moją ukochaną żoną, usłyszałem ,że w piątek 20-go stycznia 1995 roku ukochany syn Robuś z domu wyszedł i do niego nie przyszedł.
Kompletując materiał związany z zaginięciem syna udałem się na UJ do dziekanatu psychologi by odebrać dokumenty syna. Paniom pracującym wówczas
w dziekanacie na dzwięk słowa zaginiony Robuś - student psychologi po ich policzkach popłyneły łzy. Gdy ochłoneły, zaczeły opowiadać o studencie
który miał na imię Robert, ta ich opowieść sprawiła, że choć jestem mężczyzną na moich policzkach pojawił się korowód łez.
Pozdrawiam srdecznie |
Witam serdecznie.
szanowni forumowicze, w przeddzień 15-tej rocznicy zniknięcia naszego ukochanego syna i brata Robusia, odwiedzam Dziekanat
Wydziału Psychologi UJ, by dowiedzieć się o składzie grupy studentów psychologi tego roku, ich uczestnictwa w zajeciach.
Z tą inicjatywą wiążę ogromne nadzieje na zbliżenie się do prawdy o powodach zaginięcia syna. Niestety, Dziekanat obsadzony
jest osobami o bardzo niskiej wrażliwości na los drugiego człowieka. Nie pamiętają zaginionego studenta psychologi o imieniu
Robert.Jnformują w dodatku że niczego nie udostępnią bo ustawa o ochronie danych osobowych im tego zabrania. Wyszedłem z Dziekanat
zdruzgotany. Moje serce łzawiło. Pytałem wówczas, pytam i dziś kto nam jeszcze może pomóc , prócz jaśniej widzących, dowiedzieć
się prawdy o losie prawego i szlachetnego człowieka o imieniu Robuś, studencie 2-go roku psychologi UJ.
Pozdrawiam serdecznie |
szanowny panie lechu, napisalam dluga wiadomosc, ale uciekla. postaram sie odtworzyc choc najwazniejsza jej czesc. przeczytalam pana wiadomosc i musze stwierdzic, ze targa mna, nie tylko bol, ktorego pan musial doznac po wizycie w dziekanacie (tym bardziej rozumiem pana, po przeczytaniu wiadomosci wyzej, gdy byl pan tam, zaraz po zaginieciu roberta..jak inna reakcja)..mna targa dodatkowo zlosc..na te tzw.ochrone danych osobowych!!! z jednej strony pilnuje sie tego jak cerber, z drugiej jednak sa takie przecieki czasem, ze rece opadaja!!mysle tak, te dane, ktore staral sie pan uzyskac, sa bardzo wazne. nie mozna popuscic tylko ze wzgl na bezdusznosc jakiejs pani basi czy zosi. jesli (tragedia), nie mozna udzielic ich panu, to moze warto kolejny raz uderzyc do policji? moze archiwum x? a moze poprosic o pomoc detektywa rutkowskiego? panie lechu, wielu z nas na tym forum jest zgodnym co do jednego: piatki, w ostatnim okresie przed zaginieciem roberta, odgrywaja znaczaca role. a przede wszystkim fakt, opuszczania przez niego zajec w te dni. to trzeba koniecznie sprawdzic! jesli to tylko mozliwe - prosze nie odpuscic! dane z uczelni sa bardzo wazne.a czy pamieta pan moze nazwisko pani x, z ktora pan ostatnio rozmawial? moze warto zadzwonic ktoregos dnia na uczelnie i bedzie pani y i sprobowac jeszcze raz, jakby pana wczesniej w tej sprawie nie bylo? (zakladajac, ze kolezanki nie wymienily sie informacjami, wiec moze najpierw zadzwonic i naswietlic sprawe? wiem..wszystko latwo sie mowi..szczegolnie, gdy czlowiek robi, co moze, a natrafia na mur ludzkiej znieczulicy..ale..sprobowac warto...trzeba!!!!)..pozdrawiam serdecznie. |
Bardzo Was podziwiam jako ludzi jesteście wspaniali cała Wasza RODZINA . |
Powinno zostać postawione całe miasto na nogi niech wszyscy mieszkańcy przeszukają w 200 procentach całe miasto chociaż to spory kawał czasu |
escageSed- czy nie widzisz że tematyka dotyczy zaginionego chłopaka no zastanów się trochę |
Przyszedł mi na myśl jeden pomysł a raczej pytanie takie czy chłopak posiadał telefon komórkowy w tamtych latach ? |
Do yes: Brat nie posiadał telefonu komórkowego, w tamtych latach komórki dopiero zaczynały wchodzić na rynek, istniała tylko jedna sieć i było to niesamowicie drogie. |
Brat zaginionego - no szkoda bo to by bardzo dużo pomogło najgorsza jest niepewność możliwe że on żyje i go gdzieś przetrzymują za granicą. |
do admina: nie znam sie na tym kompletnie, ale moze istnieje jakas techniczna mozliwosc, by zablokowac te bezsensowne, w dodatku spamowe wiadomosci, jak te wyzej? pomijam czelnosc tego czlowieka (nie wiem, na jakiej zasadzie to wysyla), ale denerwuje - wlaczasz forum, widzac, ze jest nowa informacja, a tu takie bzdury..rece opadaja, jak mozna..?. |
Idiotów wrzucających posty ze spamem nie brakuje |
no niestety. czasami ludzka podlosc nie zna granic.ale ok, wiec ignorujemy. pozdrawiam serdecznie. |
Jest sposób na zdobycie danych osobowych przynajmniej w przybliżeniu! proszę udać się do biblioteki i przejrzeć katalog z pracami licencjackimi/magisterskimi z roku w którym Robert powinien kończyć studia (nie wiem czy był na 5-letnich czy na licencjackich) tam znajdzie Pan tytuły prac mgr wraz z nazwiskami i rokiem ukończenia studiów. na pewno nie wszyscy którzy w danym roku kończyli studia byli z nim na roku, ale większość, albo duża część. Będzie to wymagało troche czasu, bo podejrzewam, że na roku było ok100 osób i kart do przejrzenia będzie tysiące, ale jest to wykonalne. wystarczy pójść do biblioteki wydziałowej i wziąć odpowiednią szufladkę, a być moze nawet katalog jest w necie?? jeżeli dobrze liczę, Robert w 1995roku był na 2 roku studiów, więc jeśli były licencjaty to jego koledzy bronili ich w 1996 a mgr 1998. proszę spróbować. |
czy sa jakies nowe fakty dotyczace paszportu? |
Jeżeli chodzi o ustalenie czy paszport Brata był ważny w czasie zaginięcia, ponad dwa miesiące temu wysłałem pismo do wydziału paszportowego w Krakowie o udzielenie mi tych informacji. Do dziś nie otrzymałem żadnej informacji! |
Witam, czy jest już ustalona data lub może miało miejsce spotkanie z Wojciechem ?? Czy możesz zdradzić z czym związane są te dwie ważne informacje które znalazłeś w notatniku Roberta ? |
Z Wojtkiem się jeszcze nie spotkałem,a tamtych notatek narazie nie będziemy upubliczniać. |
Otrzymałem odpowiedź z wydziału paszportowego-paszport Brata był ważny do 2003 roku. |
A jednak...
Zamiast być jaśniej i prościej mgła dookoła kłębi się po staremu. |
A udało się znaleźć kogoś do analizy listów pod kątem psychologicznym? |
Tydzień temu oddałem listy i notatki Brata do analizy |
Psycholog czy psychiatra będzie analizował?
Czyli Robert wyrobił paszport w 1993 roku. No i myślenie...Czy między 1993 a 1995 gdzieś wyjeżdżał, raczej nie albo nikt nic nie wie. Możliwe, że jakaś myśl już wtedy kiełkowała dość intensywnie w jego głowie. |
A mnie interesuje kiedy wreszcie zostanie przesłuchany na poważnie przez policję pan Wojtek. Wydaje mi się, że do tej pory nikt się na poważnie za niego nie wziął. To nic, że jest podobno obecnie osobą publiczną. Jego odpowiedzi sugerujące bratu Roberta, że coś wie powinny być wreszcie wyjaśnione. |
Witam serdecznie.
Sprawę ważności paszportu definitywnie uciął wydział paszportowy UW. Bardzo przepraszam forumowiczów za inne przekonanie. Ten fakt,oraz brak tego dokumentu wśród ogromu materiałow pozostałych po zaginionym ukochanym synu wyznacza nowy kierunek myślenia i działania w sprawie. Powyższy fakt nie oznacza, że w sercach i umysłach Jemu najbliższych dokonała się jakakolwiek zmiana. Nikt i nic nie wymaże ani nie zamaże obrazu człowieka prawego i szlachetnego tkwiącego w naszych sercach i umysłach, który 20 stycznia 1995 roku gdzieś się podział.
Analiza wydatków z 1993-ego roku / jakimś cudem przetrwała/ wykazała, że w styczniu ukochana żona dokonała opłaty za wyrobienie paszportów dla R.S.H. Po tej dacie nic nie jest wiadome o wykorzystaniu paszportu prócz mojej żony którą zaprosiłem na rosyjską gościnną ziemię w dalekim Magnitogorsku w grudniu 1994-ego roku. Gdy przekonywałem szanownych forumowiczów o nieważności paszportu ukochanego syna, on miał ważny paszport, lecz nigdzie nie wyjeżdżał. Żył w mieszkaniu razem z matką, siostrą, bratem, a do ojca pracującego w dalekim Magnitogorsku na chlebuś dla swoich ukochanych, pisał płomienne listy.
Pozdrawiam serdecznie. |
Szanowna Kasiu.
Cytuję fragment postanowienia Prokuratury Rejonowej o umorzeniu dochodzenia w sprawie Robusia z dnia 17 maja 1995r.
"Ustalono, że w dniu 13.02.1995r. kolega zaginionego - Wojciech Biernacki otrzymał telefon od anonimowego mężczyzny, który wzamian za informację o losach Roberta Wójtowicza żądał kwoty 30 mln starych złotych. Rozmówca miał się skontaktować z zainteresowanymi następnego dnia - jednakże próba kontaktu nie została ponowiona."
Szanowna Kasiu. Po latach poszukiwań zaginionego syna, młodszy syn zetknął się z Wojtkiem i oczywiste było, że rozmowa dotyczyła zaginionego Robusia a jej rezultat był taki, że lepiej nie wiedzieć gdzie jest Robuś. Psycholog po magisterium, a obecnie po obronie doktoratu wie co można powiedzieć by nie szkodziło Jego karierze i wizerunkowi. |
Witam serdecznie .
Na stronie internetowej poświęconej Robusiowi, wokół Wojtka robi się
tłok . Tak dużo jest jego nie jasnych zachowań, że one ciągle
spędzały sen z moich oczu od momentu zaginięcia Robusia. Wątek udziału
Wojtka w zaginięciu Robusia poruszany niejednokrotnie przeze mnie na
policji zbywany był . Było to przedmiotem działania prokuratury i tam
należy poszukiwać odpowiedzi na moje wątpliwości . Sugeruję byś nie
zbliżał się do Wojtka , bo to psycholog po doktoracie . Wmanewruje Cię
w fakty dla siebie wygodne . Sugeruję natomiast zaglądnąć do
prokuratury rejonowej na os. Stalowym (tel. 126802268 lub w pokoju 228) i
tam w zasobach archiwalnych znajdziesz całość postępowania i
prowadzonych czynności zmierzających do ustalenia udziału Wojtka w
zaginięciu Robusia . Prawo jest po stronie pokrzywdzonych, a my jesteśmy
pokrzywdzonymi . Możemy zrobić to razem . Możesz zrobić to samodzielnie
,a w przypadku jakichkolwiek wątpliwości wznowić procedurę
wyjaśniającą, dotyczącą zaginięcia Robusia .
Pozdrawiam serdecznie.
Ojciec Robusia .
|
Tylu ludzi ginie bez śladu np. Iwona Wieczorek pewnie dziewczyna może nie żyć tyle czasu bezradność jest przygnębiająca ktoś w tym kraju jakieś osoby trzecie muszą się przyczyniać do zaginięć ludzi strach się kręcić w miejscach ciemnych odludziach nie pomoże to że się jest postury Pudzianowskiego porywacz się nie przestraszy i tak. |
Czy kariera Wojciecha B nie jest powiązana z UJ? Wydaje mi się, że jest. "Kariera za milczenie" jak ktoś napisał... Przeczytałam wszystkie wypowiedzi i w moim przekonaniu, ten wątek zasługuje na największą uwagę. "Lepiej nie wiedzieć co się stało" - takie zdanie pada wyłącznie od osoby, która COŚ wie. Wszyscy chcieliby się dowiedzieć, a on jeden NIE? Z drugiej strony, dziwi mnie, że - jako psycholog - komentuje sprawę w ten sposób, nawet po latach, nawet nieoficjalnie. Gdyby naprawdę miał ochotę odciąć się od tej sprawy, powiedziałby pewnie coś w stylu "przykro mi, że nadal nic nie wiadomo, sam chciałbym wiedzieć..." Dla mnie ten jego komentarz jest dwuznaczny. Brzmi, jakby - mimo wszystko - miał ochotę uchylić te drzwi... |
Ale z drugiej strony bardzo mnie też nurtuje
1. paszport ważny do 2003r., który prawdopodobnie miał ze sobą w dniu zaginięcia +
2. telefon o rzekomym zaginięciu Roberta w górach +
3. wizja Ave (mężczyzna w jakby wojskowych spodniach, szeroki pas, mógł mieć coś wspólnego z górami) - może ten mężczyzna w wizji to strażnik graniczny?
Ja w tych trzech rzeczach połączonych razem widzę punkty wspólne... |
Do Tau:
Jest jeden mały szczegół, Wojtek użył słowa - "może" lepiej tego nie wiedzieć?!, co nie zmienia faktu,że on może coś ukrywać przed Nami. |
No tak, Wojtek mógł rzucić to zdanie, tak jak czasem się macha reką i mówi, że lepiej czegoś nie wiedzieć, ale... to trochę dziwne w sytuacji, gdy chodzi o zaginioną osobę. Takie hasła to sobie można rzucać przy plotkach z sąsiadką o jakiś bzdurach, a nie w przypadku, gdy kilkanaście lat rodzina szuka Roberta... |
Do Tau:
Dokładnie masz racje-jest to dziwne. Dziwne jest też to,że po zaginięciu Brata bywał praktycznie codziennie u nas w domu, "angażował" się w poszukiwania-jak sam to stwierdził w reportażu "Interwencji", a zaraz po sytuacji z okupem, przez 17 lat ani razu nie skontaktował się z Nami z zapytaniem czy coś wiadomo o Robercie. Tym bardziej,że w wywiadzie dla gazety wyborczej, powiedział "okazuje się,że byłem Jego najlepszym kolegą" |
No tak, niby mógł mieć paszport przy sobie ale chyba dostalibyście powiadomienie od straży granicznej że taka osoba przekraczała granicę ?
W tej całej układance zaczyna się robić nieco jaśniej ale nadal brakuje najważniejszych szczegółów, gdyby znalazła się chociaż 1 osoba która mogłaby nas wszystkich naprowadzić co stało się tego feralnego dnia..
Czekam z niecierpliwością na nowe wieści-zwłaszcza dotyczące spotkania z Wojtkiem, oraz na nowe przemyślenia brata zaginionego |
Witam serdecznie. Wojtek B to wieloletni pracownik Kliniki Psychiatrii UJ, były psycholog Kadry Polskich Łuczników. Tyle wiedzy o nim. Dręczy mnie od momentu zaginięcia naszego ukochanego syna Robusia pytanie: czy osobowość Wojtka B tożsama jest z osobowością strażaka gaszącego płonącą stodołę do podpalenia której sam się przyczynił?, czy osobowość Wojtka B tożsama jest z osobowością mordercy Asi Surowieckiej, który najpierw w brutalny sposób pozbawił Ją życia, ciało schował pod drzewem nad Jeziorem Goczałkowickim, a póżniej brał bardzo aktywny udział w jej poszukiwaniu ? Szanowni forumowicze, miejmy świadomość, że tą stronę czyta również ten o którym mowa, a to psycholog i wie jak wpłynąć na tok naszych rozważań, by oddalić cień podejrzeń zbliżający się do niego.
Paszport.Przeprosiłem szanownych forumowiczów za ważność paszportu i mam świadomość, że nie ostatni raz się myliłem, bo upubliczniając jakiś fakt opieram się na tym co słyszę z instytucji. Straż Graniczna nie odnotowała przekroczenia granicy RP przez Roberta Wójtowicza w owym czasie. Funkcjonariusz KM Policji nie pokazał akt związanych z zginionym synem lecz to powiedział. Szanowna Tau, w rodzinie wiążemy i łączymy różne zdarzenia z życia naszego i zaginionego syna. Efekt jest mizerny. Czekamy na tą jedną osobę. |
Ciekawy dialog jest komentarz wartość . Uważam, że trzeba napisać extra w tej sprawie, to nie może byćtemat tabu , ale zazwyczaj osoby nie są wystarczające, aby mówić na takie tematy . Do następnego. Na zdrowie |
moi drodzy, do tych wszystkich, ktorzy dzis pytaja o telefon komorkowy, do tych, ktorzy urodzili sie pewnie dopiero krotko po tym, jak robert zaginal..ja pamietam te czasy doskonale..jestem starsza od roberta, ale zahaczam o to pokolenie..uwierzcie mi..czasy byly calkiem inne...my bylismy inni..nie bylo kiedys takich mozliwosci poszukiwan, jak teraz..bylismy ograniczeni na kazdym kroku..dopiero wyzwalalismy sie z porzedniego systemu..ja doskonale rozumiem rodzine roberta. oni i tak robili wszystko, co mozliwe bylo na tamte czasy..pewnych rzeczy sie nie nadrobi i nie wroci..nie ma sily..jedyne, co nam pozostalo, to ludzie! ludzie, ktorzy byli wowczas blisko roberta i jego rodziny..ludzie, ktorzy moga (musza!!) cos wiedziec..to nasze jedyne, tak uwazam i..najwazniejsze zrodlo..dlatego..tak wazna jest rozmowa m.in.z owym wojtkiem..zastanawiam sie, jak on moze spokojnie zyc, wiedzac, jaka tragedie, od tylu lat, przezywa ta rodzina..i to jest psycholog?(tak wyczytalam)..jak on moze spokojnie zasypiac..nie wspomne juz o tym, ze jako profesjonalista, powinien sie starac, w imie przyjazni, pomoc rodzicom i rodzenstwu roberta..panie wojtku..jesli nas pan czyta (a zakladam, ze tak..)...prosze pomoc rodzinie roberta..prosze sie otworzyc..chocby czesciowo,dyplomatycznie, jesli uwaza pan, ze moze to panu w jakis sposob zaszkodzic..jesli pan cos wie..prosze chocby nakierowac ich na wlasciwy trop..prosze to przemyslec..dla pana to niewiele..dla nich sens zycia...czy pana nie boli serce, patrzac na tych biednych rodzicow? mi, osobie postronnej, serce krwawi..czy pan nie cierpi, widzac brata roberta, dzis juz doroslego, ktorego celem jest dowiedziec sie, co stalo sie z robertem? prosze popatrzec, jaka masa ludzi interesuje sie ta sprawa, przezywa, martwi sie, probuje dociec prawdy..pan moze normalnie funkcjonowac? jesli cokolwiek pan wie..prosze nie kazac czekac rodzinie roberta, az sie pan zestarzeje i wtedy ruszy pana sumienie..niech pan dziala juz dzis, majac wzglad na te cierpiaca rodzine.. |
Wyjaśnijmy może sprawę tego paszportu do samego końca, bo albo się pogubiłem albo czegoś nie zrozumiałem albo o jedno i drugie.
Nie ulega wątpliwości, że Robert miał „wyrobiony paszport”. Prawda?
Jednocześnie nie stwierdzono, by ktokolwiek przekroczył (w owym czasie) granice RP posługując się nim. Prawda?
A czy ten paszport jest (fizycznie) w domu wśród rzeczy Roberta, lub wiadomo ponad wszelką wątpliwość gdzie on się znajduje?
|
Nie wiem czy sprawa Roberta była już tam prezentowana, chyba widziałam ją ale tylko w tych krótkich ogłoszeniach o zaginionych- a może warto byłoby zrobić cały reportaż o Robercie w programie 'Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie', oglądam każdy program i wiem że cieszy się on popularnością także może po nagłośnieniu zaginięcia Roberta w TVP odnalazłby się jakiś świadek lub ktoś kto mógłby wnieść coś do sprawy po tylu latach. Ostatnio był zrobiony cały pełny reportaż o jakimś zaginionym mężczyźnie bodajże w latach 70' |
Paulino, był cały reportaż o Robercie w "Ktokolwiek widział ktokolwiek wie", w roku bodajże 2010 |
czyli paszport roberta wnioskuje byl wazny i zaginal wraz z robertem?w dniu jego zaginiecia?czy paszport zawsze byl w domu w jakims konkretnym miejscu jak szuflada?czy tez roebrt zawsze nosil paszport przy sobie?czy jest jakies radykalne wytlumaczenie tego faktu? tak sadze ze ten nijaki wojtek z pewnoscia czyta to forum i jako psycholog analizuje te nasze wypowiedzi gdyby niemial z ta sprawa nic wspolnego z pewnoscia jako rzekomy dobry przyjaciel robsona czlowiek z wartosciami powinien byc wsparciem i pomoca dla rodziny wojtowiczow a nie jakims zmanierowanym czlowiekiem rzucajacym glupie dwuznaczne slowa ....moze lepiej tego niewiedziec i co to ma niby byc?czytac pomiedzy wierszami?hmm...przyjdzie kiedys kreska na mateska i sumienie predzej czy pozniej kogos obudzi bo zycie zawsze wszytko zwraca z podwojona sila hipotez znikniecia robsona mozna snuc wiele i poko kogos nieobudzi sumienie to niejestesmy na tym forum w stanie niczego zdzialac jedynie sie domyslac i snuc hipotezy bledne lub przyblizone zostaje czekac az ktos w koncu zrozumie jak wazne jest dla rodziny roberta wiedza co sie wydarzylo tego feralnego dnia bo poki co widze ze zycie rodziny wojtowiczow zostalo totalnie przysloniete ta tragedia i ich zycie uleglo jednemu wielkiemu zamysleniu i pograzeniu sie w marazmie zaginiecia roberta ...smutne.zycze hm...co moge zyczyc w te kolejne swieta zycze wszystkim wytrwalosci i rodzinie i wszystkim forumowiczom i zycze tego czego kazdy sam sobie by zyczyl. |
twen pakes - zgadzam sie z toba w calej rozciaglosci..napisalam apel do p.wojtka..a teraz mam do niego pytanie..: ktory z mechanizmow obronnych pan stostuje, by (w miare) normalnie funkcjonowac? represje? (wyparcie),supresje (tlumienie) czy moze prokrastynacje (zwlekanie)?? a moze usprawiedliwa pan swoje dzialanie poprzez racjonalizacje? na dluzsza mete, nie da sie tak zyc..prosze pomoc rodzinie roberta i..sobie..jako psycholog, wie pan, o czym mowie..
pozdrawiam pana lecha, sylwestra i cala wasza rodzine..kochani, przed wami kolejne, bardzo trudne dni...zycze duzo sily, optymizmu i wiary, ktorymi te swieta, w szczegolny sposob, napawaja... |
Jestem zazwyczaj na prowadzenie bloga i naprawdę doceniam zawartość. Artykuł naprawdę szczyty moje zainteresowanie. Idę do zakładki witryny internetowej i utrzymać sprawdzania marki nowych informacji.
http://lik.cl/?http://ciprofloxacin-500mg.netii.net
|
Paszport Brata zniknął wraz z Nim. |
Umówiłem się z Wojtkiem na rozmowę. |
Dziękujemy Ci twen pakes i mika za życzenia świąteczne. W imieniu Mamy i siostry składam Wam oraz wszystkim Forumowiczom również spokojnych Świąt Wielkanocnych. |
W takim razie życzę Tobie Sylwestrze i całej Twojej, by rozmowa przyniosła jakikolwiek rezultat... |
Prosimy o możliwie szczegółowy obraz rozmowy z Wojtkiem i życzę powodzenia! |
Po kilku tygodniach przeczytałam wszystko jeszcze raz i uderzyła mnie taka myśl, że Wojciech B. po prostu jest sprawcą. Przepraszam, że tak dosłownie, ale czy to nie jest na swój sposób oczywiste? |
Tau, też mnie to przez myśl przeszło, tak samo jak pewnie większości tutaj.
Logika nakazywałaby sprawcy siedzieć cicho i się nie wychylać, ale w paru sprawach zaginięć sprawcy dla kamuflażu "pomagali"
rodzinom szukać zaginionych. A tak naprawdę chcieli być na bieżąco, na jakim etapie jest śledztwo, zawsze przecież można
sprytnie i delikatnie sprowadzić je na manowce.
Pytanie tylko, czym mógł Robert narazić się Wojtkowi, by ten zechciał go skrzywdzić z premedytacją, lub też pod wpływem emocji
np. spowodować nieszczęśliwy wypadek (w konsekwencji panikę i ukrywanie prawdy)?
Mnie do głowy też przyszło, że Wojtek może kryć sprawcę, bo się go boi, albo jest z tą osobą np. zaprzyjaźniony... Kto wie, może
i samego Roberta, który z niezależnych od siebie względów musi się np. ukrywać, bo powiedzmy zadarł niechcący z jakąś
niebezpieczną grupą/sektą/kimś kto ma jakieś wpływy?
Albo po prostu Wojtek nie pomyślał, tylko głupio rąbnął nieprzemyślane zdanie? To też możliwe, ja jednak uważam, że jego zachowanie
śmierdzi, bo może wiedzieć więcej, niż powiedział. |
W styczniu tego roku apelowałem do młodszego syna:
Witam serdecznie .
Na stronie internetowej poświęconej Robusiowi, wokół Wojtka robi się
tłok . Tak dużo jest jego nie jasnych zachowań, że one ciągle
spędzały sen z moich oczu od momentu zaginięcia Robusia. Wątek udziału
Wojtka w zaginięciu Robusia poruszany niejednokrotnie przeze mnie na
policji zbywany był . Było to przedmiotem działania prokuratury i tam
należy poszukiwać odpowiedzi na moje wątpliwości . Sugeruję byś nie
zbliżał się do Wojtka , bo to psycholog po doktoracie . Wmanewruje Cię
w fakty dla siebie wygodne . Sugeruję natomiast zaglądnąć do
prokuratury rejonowej na os. Stalowym (tel. 126802268 lub w pokoju 228) i
tam w zasobach archiwalnych znajdziesz całość postępowania i
prowadzonych czynności zmierzających do ustalenia udziału Wojtka w
zaginięciu Robusia . Prawo jest po stronie pokrzywdzonych, a my jesteśmy
pokrzywdzonymi . Możemy zrobić to razem . Możesz zrobić to samodzielnie
,a w przypadku jakichkolwiek wątpliwości wznowić procedurę
wyjaśniającą, dotyczącą zaginięcia Robusia .
Pozdrawiam serdecznie.
Ojciec Robusia .
|
W ogólnym skrócie o przyjściu na świat i dziecinstwie Robusia, bo było takie pytanie na forum, lecz znikło.
Z miłości Lecha do Heleny przyszła na świat mała istotka. W szpitalu Żeromskiego warującemu pod drzwiami oddziału porodowego w dniu 29.10.1972r, pielęgniarka przez szybę pokazuje i oświadcza, że to panski synek. Szyba była przeszkodą, by go dotknąć, ucałować, przytulić tak po ojcowsku. Podaje mi list od ukochanej zony, matki mojego syna a w nim: Przepraszam was /mnie i roczną córeczkę/,że nie wyszłam do okna, ale nie mogę gdyż żle się czuję...... Miałam bardzo ciężki poród.....Ale to już wszystko bańka. Ważne to, że mamy synusia,co mnie to było obojętne, ale Ty mężuniu to widziałam, że bardzo pragnąłeś synunia. Koniec cytatów z listu. Nadaliśmy małej istotce imię Robert. Cieszyliśmy się ,że jest. Wreszcie mogłem go do woli całować przytulać niezależnie od tego czy płakał , czy srał czy się śmiał. W rodzinie Lecha i Heleny był drugim dzieckiem. W opiece nie był szczególnie wyróżniany, hołubiony,przez starszą siostrzyczkę,wielbiony. Przeszedł tak jak większość dzieci tamtego czasu przez żłobek, przedszkole. Wreszcie nadszedł czas edukacji w szkole podstawowej. Nie było już tak kolorowo. Znosił do domu pomysły pedagogów i próbował angażować w to rodziców. Doszło do tego, że zaczeliśmy się zastanawiać , kto chodzi do podstawówki i kto zarobił dwóję, a kto piątkę. Przerwałem te praktyki w sposób zdecydowany, gdyż ja z racji wykształcenia, doświadczenia i odpowiedzialności za zapewnienie podstawowego bytu rodzinie którą założyłem, zajmowalem różne stanowiska w życiu zawodowym i rzadko w domu bywałem. Wyszedłem z założenia, że program nauczania to domena nauczyciela i on ma obowiązek nauczyć ciele tak by zrozumiało. Rola rodzica w tym procesie polega na dopingu do aktywności w procesie nauczania. Robert w pierwszych klasach był taki sobie, nie sprawiał kłopotów i niczym szczególnym się nie wyróżniał. Jednak nastąpiły takie dni o których warto wspomnieć, gdyż mogą być znaczące w zrozumieniu jego życia i postrzegania świata. Na przerwie między lekcjami ugryzł jedzącej dziewczynie kawałek pączka. Ten czyn omawiany był przez wychowawcę na każdym zebraniu rodzicielskim, jako przykład złego zachowania, tak jak by nie było gorszych zachowań. Niezależnie od szlachetności zachowania w pozostałe dni roku szkolnego, na świadctwie z zachowania otrzymał ocenę poprawną. Grono pedagogiczne zostało zapączkowane. Kolejne wydarzenie ze szkolnej ławy Roberta. Klasówka z j. polskiego. Kolega który cały czas odgapiał od Roberta jak pisać: skuwka, zasuwka, dostał piątkę, a Robert dwuję z adnotacją, że odpisywał od kolegi. Paranoja nie tylko dla syna lecz również dla rodziców. Wreszcie opowiem fakt który może miał przełomowe znaczenie w rozumieniu świata przez ukochanego syna Roberta. Miał 10 lat gdy zacząłem mu tłumaczyć, że życia nie nauczy się biegając z kolegami po krzakach, lecz z książek pisanych przez sławnych i mniej sławnych autorów. Nie sugerowałem tematyki. Tak się zaraził tym pomysłem, że póżniej odpędzałem go od książek i zachęcałem do pobiegania po krzakach z kolegami. Było już za póżno. Oczywiste stało się, że po tym fakcie wszystkie pozostałe klasy podstawówki konczył z wyróznieniem. Edukacja w szkole podstawowej dobiegła konca. Podstawowe pytanie rodziców ,gdzie zamierzasz dalej uczyć się życia w świecie ludzi dorosłych, pozostawało bez odpowiedzi. Nadszedł dzień, nie pamiętam daty, Robert oświadcza, że jego wybór to Dęblin. W innym miejscu pisałem,że z naszych oczu już nie płyną łzy bo ich już niema. Okazało się to nieprawdą, bo na wspomnienie tego faktu z moich oczu popłynął korowód łez.Do oświadczenia Roberta dodałem ojcowskie błogosławienstwo: idż synu obraną drogą , bo droga jest prawa, szlachetna. Resztę historii o życiu i zaginięciu Roberta dopiszę w pózniejszym czasie. Puki co w skrócie można doczytać na stronie www.robertwojtowicz.pl
Mnie staremu już człowiekowi, ojcu zaginionego 15 lat temu syna Roberta Wójtowicza pozostaje marzenie: Kto może stłuc tą szybę, bym mógł go dotknąć, ucałować, przytulić do swojego serca , tak po ojcowsku.
Historię opowiedział Lech Wójtowicz , ojciec zaginionego Roberta Wójtowicza.
Opowieść pochodzi ze strony, www.stowarzyszenie.roza.pl |
Witam podaję link z informcjami oraz zdjęciem niezidentyfikowanego mężczyzny w Rzymie który cierpi na amnezję, prawdopodobnie pochodzenia słowiańskiego, wiem że to głupie ale muszę to zrobić dla świętego spokoju bo coś mnie tknęło gdy spojrzałam na zdjęcie Roberta na stronie głównej, a nóż przyda się i rozpozna go ktoś inny :)
http://zaginieniposzukiwani.blogspot.com/2011/05/mody-mezczyzna-cierpiacy-na-amnezje-w.html#more |
sylwek, czekamy wszyscy na wiesci, jak przebiegla rozmowa z wojtkiem? a moze (jeszcze) do niej nie doszlo? pozdrowienia dla calej waszej rodziny! |
co za pataologia typu joannaphilomenav zamieszcza takie wstawki o vigagra takich to tylko skasowac doslownie skasowac...zalosne jets to chyba zlosliwe az sie prosi o namierzenie numeru ip |
Spotkałem się z Wojtkiem. Powiedział,że Roberta nikt ze studentów tak do końca nie znał. Sam Wojtek poza studiami spotkał się z Robertem dwa razy. Na pytanie, dlaczego myśli,że do niego był telefon o okupie, powiedział,że w sali wykładowej wywiesił komunikat o Robercie na którym umieścił swój numer telefonu i być może ktoś zrobił sobie głupi kawał. Zapytałem go dlaczego po tej sytuacji z okupem już nigdy nie skontaktował się z nami mimo iż tak często po zaginięciu u nas bywał w domu- powiedział,że pojawił się jeszcze raz u Nas w domu pare dni po tajemniczym telefonie, ale gdy drzwi otworzyła mama i wpuściła go do środka, Wojtek usłyszał jak z pokoju obok, tata powiedział: "Po co on tu przyszedł!". Ma żal do Naszej Rodziny,że nie spotkaliśmy się z Nim osobiście porozmawiać tylko nasłaliśmy na Niego tv(reportaż w "interwencji" z Polsatu)i że my go o coś podejrzewamy. Powedziałem mu,że założyłem stronę o Bracie na której przedstawione są fakty i pomijając Nas-Rodzinę, którzy możemy podchodzić do tej sytuacji emojonalnie, że forumowicze wypowiadają się na ten temat i mają bardzo wiele wątpliwości co do jego osoby. Powiedział ,że na żadnym forum się nie będzie wypowiadał. Jego zdaniem Robert mógł odejść świadomie nie wytrzymując presji jaką narzucał tata . Powiedział,że nie bierzemy takiej opcji pod uwage, ale ja mu powiedziałem,że biore każdą opcję(nie było pięknie i kolorowo w Naszej Rodzinie!) i nie odrzucam też tego,ale nie wykluczam też sekty(tzw "prania mózgu") lub zbrodni. |
dziekujemy bardzo za wiadomosci. osobiscie rozmyslam nad tym, co napisales, ale szczerze mowiac, nadal nie mam zdania na temat tego, co powiedzial wojtek..jesli to nie jest zbyt prywatna sprawa - interesuje mnie opinia waszej rodziny na ten temat.. |
Paulina, to nie jest głupie. Osoba ze zdjęcia jest w moim przekonaniu bardzo podobna do dzisiejszego Roberta, mam wątpliwości co do kształtu nosa, a poza tym - wypisz wymaluj Robert (na podstawie zdjęć). Wysokie czoło, kolor oczu, kształt ust (!!) - minęło 17 lat. Moim zdaniem osoba ze zdjęcia naprawdę mogłaby być Robertem, ale chyba wiek się nie zgadza. Jest napisane, że ma ok. 30 lat. Za mało, jak na Roberta, ale wydaje mi się, że osoba na zdjęciu ma więcej niż 30. 35? |
Moim zdaniem człowiek na zdjęciu jest bardzo podobny do Roberta patrząc na zdjęcie na stronie głównej. Faktycznie kształt nosa jest nieco inny ale kto wie jakie zmiany zaszły w jego wyglądzie po 17 latach.. Ocena należy do rodziny, pozdrawiam |
znalazłam stronę gdzie może znajdziesz znajomych roberta z Liceum (chociaż pewnie już szukaliście)
Nie wiem do której klasy chodził, ale rocznik 87-91 z tego co widziałam.
http://nk.pl/#school/25190?selection_type=p&begin_year=1987&end_year=1991
próbowałam znaleźć też może jego kolegów z psychologii przez nk niestety dodawanie się do grupy wyższych studiów na nk już nie jest
tak przejrzyste. Przejrzałam te klasy z liceum lotniczego, ale nie widziałam Roberta na żadnym zdjęciu...
ta sprawa nie daje mi spokoju...
a co z tą dziewczyną o której wspominał Robert? miała na imię Maria jeśli dobrze pamiętam? a nie przyszło wam do głowy, że mogli razem uciec?
Może jakaś Maria zaginęła w tym samym czasie? |
Witam
Wchodzę na forum codziennie i niezmiernie zadziwia mnie fakt że z tak zagorzałej dyskusji na temat przyczyn zaginięcia Roberta zrobiła się wielka jedna pustka. Brat oraz Ojciec zaginionego milczą. A może wiadomo coś nowego? Ja czekam cały czas aż brat choć trochę upubliczni treść notatek które mogą okazać się ważne w tej sprawie oczywiście szanując wolę brata. Zwracam się do wszystkich aktywnych do niedawna forumowiczów o wznowienie dyskusji, pisanie swoich przemyśleń oraz wyznaczanie nowych kierunków poszukiwań. |
stanelo w miejscu wszystko z braku jakiegokolwiek nowego tropu wojtek rozwial podejrzenia ...i tak tez stanelo wszytstko niema punktu konkretnego zaczepienia mozna drazyc wnikac wysowac hipotezy ale czego sie tu uczepic?marii?paszportu?wymagajacego ojca?niemam rzadnego pomyslu pustka w glowie |
Jedyny prawdziwy fakt związany jest z tym że wraz z Robertem zniknął jego paszport. Chociaż nie odnotowano go na granicy, to wydaje mi się że mógł on mieć jakiś plan w którym uwzględniał wyjazd zagranicę, z tym również wiąże się hipoteza o świadomym odejściu z domu, co po rozwianych wątpliwościach dotyczących Wojciecha może mieć jakiś sens. Czy warto kierować tok myślenia w tę stronę? Czy Robert byłby do tego zdolny a może będąc w domu przywdziewał maskę? Czy byłby na tyle zdolny do bycia manipulowanym aby zostać wciągniętym do jakiejś sekty? Czy jest na tym świecie ktoś, kto może nam dać odpowiedzi na te pytania...? |
Szanowni forumowicze, mój pogląd na udział Wojtka w zaginięcciu naszego ukochanego syna Robusia nie zmienił się. Uzasadnię to w następnym wejściu.
Szanowni forumowicze nie ulegajcie sugestiom jakoby niejaki Wojtek nie miał nic wspólnego z zaginięciem Robusia. Ostatnie wypowiedzi Szanownych forumowiczów na
to wskazują. Pozdrawiam |
tak wskazuja poniewaz jesli nijaki wojtek wywiesil apel iz zaginal robson i napisal na tym ogloszeniu szkolnym swöj numer tel to co mozna myslec ?jest tyle niewiadomych drogi Panie Lechu ze tylko pan i pana syn sylwester moga nam dostarczac jakies strzepki informacji nie kto innny ...tylko wy. |
To chyba logiczne, że każda osoba, na którą może paść chociaż cień podejrzeń wyprze się jakiegokolwiek swego udziału... niezależnie od tego, czy jest winny czy nie,
większość ludzi chroniłaby swój tyłek w takiej sytuacji. |
Panie Lechu, czekamy na Panska, obiecana wypowiedz. To forum wciaz zyje i masa uzytkownikow wciaz tu zaglada. Mamy rozne pomysly, ale najwazniejsze sa tropy, przez nas juz poruszane. Wazny jest kazdy punkt zaczepienia, rowniez tutaj poruszany. Jednym z nich, nadal, jest enigmatyczna wciaz, postac Wojtka. Prosze przekazac nam wiecej faktow czy przemyslen. Pozdrawiam serdecznie. |
to forum wciaz zyje mimo takich szczepkow niedpowiedzen i niewszystkich informacji zyje bo nadzieja umiera ostatnia.. |
Witam serdecznie. Cała rodzina zaginionego ukochanego syna i brata Robusia jest bardzo wdzięczna wszystkim forumowiczom za podtrzymywanie życia tej strony.
Inwokacja skierowana na wstępie strony, do osób cokolwiek wiedzących o zaginionym ukochanym synu Robusiu o informację, w dalszym ciągu pozostaje bez odpowiedzi.
Mnożą się natomiast różne pomysły i domysły. Realne i nierealne. Jest ich już ponad 600. Głowa mała by ogarnąć całość. Mika, twen pakes i inni forumowicze,
zapewniam was, podzielę się z wami wszystkim tym co wiem, co dowiedziałem się o zaginionym ukochanym synu Robusiu.
Z wywiadu przeprowadzonego przez młodszego syna Sylwusia z niejakim Wojtkiem ,dowiedziałem się, że Robert mógł odejść świadomie nie wytrzymując presji jaką
narzucał tata. Świetnie. Mając 18 lat, podstawowe wykształcenie, pracowałem w firmie która budowała dworzec w Oświęcimiu. Podstawowym narzędziem pracy był
kilof i łopata. Kopałem, rąbałem skalistą oporną ziemię a na częściowo czynny dworzec kolejowy przyjeżdżały ładne dziewczyny. Śmiały się zemnie. Nie wytrzymałem
presji jaką mi narzuciły. Uciekłem do Krakowa. W latach 90-tych umarła komuna, nastała demokracja. Ciężko było żyć. Pod presją ciążących na mnie obowiązkach
uciekłem do dalekiego Magnitogorska by tam dowiedzieć się, że moj ukochany syn Robuś opuścił swój rodzinny dom nie wytrzymując presji jaką narzucił mu Tata.
Paranoja. Marzę by ktoś z forumowiczów spróbował rozwikłac tą zagadkę.
Pozdrawiam serdecznie
Lech Wójtowicz
O swoich pomysłach, domysłach, przypuszczeniach na temat udziału niejakiego Wojtka w zaginięciu naszego ukochanego syna Robusia, napiaszę niebawem.
Wszystko co napisałem jest presją, lecz każdy ma świadomość co jest dla niego dobre i tym powinien kierować się w swoim życiu.
Joanna Koroniewska przed pierwszym dniem w szkole podstawowej na prośbę o pomoc mamy w spakowaniu plecaka usłyszała:"Masz szkołę, a ja mam pracę, nie
mogę ci pomagać w nauce, odrabiać z tobą lekcji, ponieważ ktoś musi zarabiać na dom. Dlatego jeśli czegoś zapomnisz, nie spakujesz, to sama będziesz
za to odpowiedzialna.
Szanownych forumowiczów proszę o wypowiedż czy to jest presja,czy coś innego, nagannego. |
Witam, wydaje mi się, że temu Wojtkowi mogło chodzić o coś innego. Kilkanaście lat temu Robert był mądrym, zdolnym
chłopakiem,który mógł wiele osiągnąć. Mógł być pilotem, ale sam z tego zrezygnował. Mógł być lekarzem po
prestiżowej uczelni, ale również tę drogę odrzucił. Wybrał psychologię, ale nie wiadomo, czy to mu do końca
odpowiadało. Może było tak, że znowu uznał,że to nie jest to, czego szuka i chciał zająć się czymś innym.
Jednocześnie mógł myśleć, że w jakiś sposób Pana zawodzi. Zapewne pokładał Pan w synu spore nadzieje, wierzył Pan,
że będzie najpierw pilotem, potem lekarzem czy psychologiem i myślę, że trudno byłoby Panu zaakceptować kolejną
zmianę w życiu Roberta. Może o tym mówił ten Wojtek, że syn był pod presją w tym znaczeniu, że nie chciał zawieść
Państwa oczekiwań. Wiadomo,że Robert ciągle szukał swojego miejsca, jakiejś własnej drogi, ale czy znalazł? Młody,
wrażliwy, trochę zagubiony, prostolinijny chłopak rzeczywiście mógł dać się omotać jakiejś sekcie. Ktoś wyżej pisał
o sekcie Moona. Z tego co można wyczytać w necie, w tamtym okresie w Krakowie faktycznie był prężnie działający ośrodek
tej sekty. Może wypowiedź forumowicza "O" z 4.03.2010 r. to jakiś ślad? |
Nie dziwię się, że tata Roberta uważa, iż nie ma sobie nic do zarzucenia. Każdy rodzic działa w jak najlepszej wierze,
chce dla swego dziecka jak najlepiej i postępuje w swoim mniemaniu bez zarzutu. Mierzy wszystko swoją miarą, miarą swojego
doświadczenia, wychowania, inteligencji, ale także miarą swoich kompleksów, urazów, uprzedzeń, zawiedzionych ambicji, ocenia
wszystko ze swojego punktu widzenia. I to normalne, że nie dostrzega złych stron w podejściu do dziecka, w tym również tego,
że - być może - wywiera presję, dominuje, emocjonalnie ogranicza i psychicznie osacza. Tak bywa bardzo często.
|
Yota, masz racje. Generalnie. Ale mysle, ze nie w przypadku Roberta. Wystarczy poczytac jego zapiski, z ktorych jasno wynika, ze wciaz nad soba pracowal. Chcial byc perfekcyjny we wszystkim, co robi i to nie tylko ze wzgl. na rodzine (czyt.ojca). Sam wzgl. siebie byl niesamowicie wymagajacy! Nie pasuje mi wiec tu jego ucieczka przed presja z zewnatrz..Jego notaki, to bardzo osobiste uwagi i przemyslenia..Sam chcial byc solidny i rzetelny w tym, co robi. Jesli by wiec mial uciekac, to przed samym soba, przed poprzeczkami, ktore sam sobie stawial. ale wtedy widzielibysmy w ostatnich notatkach jego zwatpienie,zmeczenie, wahania..Tu nie ma slowa o buncie (nawet w podtekstach)..Tego brakuje..Analizujac jego notatnik, mozna miec przekonanie, ze do konca byl mlodym, solidnym, pracowitym czlowiekiem. Nie uciekal przed niczym, przeciwnie - sam dazyl wrecz do idealu..Przepraszam za chaos, ale za duzo mysli, a chcialam odpowiedziec na goraco. Panie Lechu - dziekujemy za te osobiste zwierzenia. |
Może faktycznie ta myśl o sekcie Moon to jakiś trop
Podaję link do strony na której pewien człowiek opisuje próbę zwerbowania go do sekty właśnie w Krakowie
Myślę że to bardzo prawdopodobna wersja, mając na uwadze piątkowe nieobecności Roberta na zajęciach, może właśnie wtedy odbywały się spotkania takie jak opisuje to człowiek z artykułu
Tym bardziej że pisze że wszystko zaczęło się od ogłoszenia związanego z nauką co mogło również skusić Roberta, czytając to miałam silne wrażenie że Robert mógł tym sposobem wpaść w ich sidła
http://apologetyka.com/sekty/moonies/swiadectwo |
Chciałam jeszcze abyście zwrócili uwagę że oferowali oni różnego rodzaje podróże po całym świecie co może mieć również związek z brakiem paszportu Roberta w domu |
Do całości mojej wypowiedzi wklejam jeszcze wypowiedź innego forumowicza ze strony poświęconej Robertowi
Moim zdaniem to doskonałe podsumowanie:
Z analizy dostępnych w artykule informacji, wypisów z notatnika Zaginionego, a także rozwinięcia hipotez Forumowiczów rysują mi się nastepujący przemyślenia i domniemania:
> 23-latek NIE MYŚLI KATEGORIAMI typu: "Nauczyć się dziwić światem"
> jestem dokładnym rówieśnikiem Zaginionego (rocznik 72) i wiem, że w 93 roku nie byłbym zdolny do formułowania takich myśli.
> chyba, że KTOŚ by mi je podsunął
> Kto ? Pamiętam w okresie studiów (a studiowałem też w krakófku) kręciły się - bardziej niż dziś - różne SEKTY - od buddystów, przez krisznowców po świadków jehowy.
> Frazy typu: "szeroka wiedza (...)to odpowiednia droga"," Otwarcie na wszystko" pachną mi właśnie fascynacją PSEUDORELIGIAMI WSCHODU
> myślę, że Policja posiada jakieś archiwa z wydawnictwami sekt z lat 90-tych - gdyby mieć takie teksty można by je przefiltrować na zbieżność z zapiskami Roberta (może to byłby trop ?)
> skąd się wziąć mogła owa fascynacja sektami? czego szukał ? i w końcu jaka mogła być MOTYWACJA Roberta do tego by odejść z domu/miasta/środowiska/dotychczasowego otoczenia ?
> fascynacja sektami pojawia się na skutek zanegowania całego dotychczasowego systemu wartości
> negacja wynika z załamania się wiary w ten system a to może być powodowane jakąś TRAUMĄ psychiczną
> jaką ? może to było WOJSKO (dlaczego uciekł od wojska jeśli pasjonował się lotnictwem, zdobywał uprawnienia, ukończył szkołę i był na dobrej drodze do kariery w tej dziedzinie), może DZIEWCZYNA (każdy wie jak to jest) a może wręcz przeciwnie - jak ktoś sugeruje na forum inne skłonności? A może coś jeszcze innego?
> a chcąc odmienić wszystko można to zrobić - mając paszport w kieszeni
Szczere wyrazy współczucia dla Rodziny. |
presja towarzyszy kazdemu z nas nacisk z kazdej strony lecz presja i oczekiwania rodzicow röznia sie diametralnie od presji jaka wywiera np,spoleczenstwo sa to dwie rözne kwestie praca szkola sa presja i wymaganiami lecz presja nacisk rodziny jest zupelnie czyms innym nie do poröwnania wiem to z doswiadczenia poniewaz jestem lesbijka nieukonczylam takiej szkoly jakiej oczekiwala rodzina i niejestem taka jak powninnam byc miara oka mej rodziny niespelniam ich oczekiwan niemam takiego zawodu jaki oni by sobie wymarzyli do tego w ramach normy niemieszcze sie niejestem katoliczka jestem osoba homosexsualna niemam odpowiedniego stanowiska ,w oczach mej idealnej rodzinny sa mna rozczarowani i mam czasem wyzuty mam ogromne ze jestem ich cörka i tak ich zawiodlam ze niepotrafilam dla nich byc idealem jaki sobie wyobrazali ....wiec kwestia presji wywarcia doskonale jest mi znana i brala bym pod uwage i ta kwestie . |
W nawiązaniu do wypowiedzi Wojtka - mówi logicznie - co oczywiście nic jeszcze nie znaczy. Na pewno dobrze byłoby, gdyby ktoś mógł potwierdzić, że faktycznie takie ogłoszenie pojawiło się kiedyś w sali wykładowej. Nie wiem ciągle, dlaczego Tata Roberta nigdy nie skończył opowieści o Marysi, czy w ogóle Robert jeszcze potem kontynuował ten temat. Pytanie kolejne też do p. Lecha - czy w pisanych przez Roberta listach można zauważyć taki moment, w którym Robert staje się bardziej skryty, tj. mniej mówi o sobie, o osobistych sprawach, a bardziej opisuje wydarzenia itp.?
Pytanie kolejne - dlaczego Brat Roberta przestał pisać cokolwiek, bodajże w lutym mówił o oddaniu listów Roberta do analizy psychologicznej, mamy czerwiec. Obecnie najbardziej prawdopodobna wydaje się - jak opisują osoby powyżej - możliwość zwerbowania przez sektę. Ale i tutaj wiele rzeczy dziwi mimo wszystko, żeby się już nie powtarzać co dziwi, bo nie trzeba. Co do presji, abstrahując od tego tu przypadku wiele osób nie zdaje sobie nawet sprawy, jakie sami wywierają ciśnienie. Zgadzam się z twen pakes, która zrobiła tu mały coming out. A i od dawna zastanawiam się, czy choćby owo Archiwum X jest w posiadaniu DNA Roberta? Rodzino powiedz coś! |
Kto tak zaśmieca to forum, nie można temu zaradzić? |
Paszport mógł służyć do czegoś innego niż wyjazd ..np. jako drugi dokument tożsamości w celu np. zweryfikowania danych ...w jakimś urzędzie bądź instytucji ...jeśli go zabrał to na pewno po coś ..Jeśli ktoś zabił Roberta przypadkowo ..czyli w wyniku jakiegoś wypadku ..to w nerwach nie byłby w stanie tak idealnie ukryć ciało ..prędzej czy później zostałoby znalezione ..jeśli zabił go jakiś psychopata to również ciało raczej zostało by odnalezione ..bo psychopaci chcą by mówiono o ich zbrodni ...Czas jaki upłynął pozacierał pewne fakty a osobę zaginionego wyidealizował i nie ma w tym nic dziwnego ,że dla najbliższych był taki idealny ..dlatego miedzy innymi fachowcy zajmujący się tego typu sprawami odzierają ten ideał nie po to by obrażać rodzinę a po to by ominąć emocje i to co dla nich może być mało istotne , istotne będzie dla sprawy ...mówią ,że czasem trzeba się cofnąć dużo wstecz bo być może tam jest odpowiedź ,,dlatego Tato Roberta nie denerwuj się jeśli ktoś odziera Twojego syna z tej idealnej poświaty ..na pewno nie po to by zrobić ci krzywdę i przykrość ..Robert był tylko człowiekiem , dojrzałym jak na swój wiek i odpowiedzialnym jednak daje się wyczuć ,że również zagubionym i samotnym w swojej ponad przeciętności ..tak mają bohaterowie romantyczni , których wałkujemy w szkołach ...ich duszę targa wieczna tęsknota za czymś czego sami nie potrafią nazwać ...Robert szukając swej drogi jest dobrym przykładem ..sam mówił ,że nie szuka pieniędzy ani kariery ....zapiski jego jak i fragmenty listów są zapewne wyrwane z kontekstu a analizować je powinno się w całości a tak rozpalają fantazje forumowiczów ale przecież w dobrej wierze ....Ja sama trafiłam na tą stronę przez przypadek i uzależnia ...ta tajemnica ta zagadka ...wszystko mogło się zdarzyć , wszystko i być może jakiś istotny szczegół umknął uwadze w tamtym czasie. Przykro mi ,że traumatyczne zdarzenie podzieliło Państwa rodzinę na pewno nikomu z Was nie jest łatwo ale musicie się wspierać i mimo wszystko żyć dla Roberta dla Was dla jego pamięci ! Przykro mi ,że brat Roberta utracił nie tylko brata ale również ojca ....proszę wybaczyć tą śmiałość ..a gdyby Robert wrócił co by zastał ? Trudno na pewno było Sylwkowi dorastać w cieniu wielkiego brata ...Wam wszystkim kochani potrzebna jest pomoc ...życzę Wam z całego serca byście odnaleźli jedność , spokój i ukochanego syna i brata ...i wielki szacunek za determinację z poważaniem emi |
Szanowna Emi
Twoja wielowątkowa wypowiedż, nie ma związku, lub niewiele z inwokacją we wstępie do strony www.robertwojtowicz.pl
Niemniej, spróbuję odpowiedzieć na wszystkie poruszane przez Ciebie tematy. Proponuję koncepcję, by nie powtarzać czegoś co w Twoim tekście jest:
pytaniem, wątpliwością, domysłem, pomysłem. Zaczynam.
Tata Roberta, matka Roberta, rodzenstwo Roberta, rodzina bliższa i dalsza nie denerwuję się jeśli ktoś odziera Naszego syna z idealnej poświaty.Niestety,by kogoś
oskubać, a innym odebrać nadzieję, muszą być fakty. Matka, ojciec, rodzenstwo czeka.
W dniu Twoich urodzin, życzę Ci ukochany Syneczku abyś pamiętał,że moje serce i Twojej matki złączyły się w jedno. Z tego połączenia serc powstało Twoje serce.
Miej dla nas serce.Życzy Ci z dalekiego Magnitogorska kochający Cię bardzo ojciec. Emi, matka i ojciec to zacne słowa, oni nigdy o swoich dzieciach nie powiedzą
złego słowa. |
Szanowna Emi
Matka i ojciec to zacne słowa. Przypomnij sobie, kto Cię wychował. Kto opiekował się, gdy byłeś chory. Kto znosił wszystkie Twoje humory. Nabierz pokory
dla wszystkich tych ludzi. Przemyśl, ile musieli się natrudzić. Popularny Vienio to krzyczy |
Naprawdę proszę wybaczyć jeśli poczuł się pan urażony nie to było moim zamiarem proszę uwierzyć z całym szacunkiem . Sama jestem matką
i również broniłabym imienie swoich dzieci do utraty tchu ... na prawdę szczerze pana przepraszam jeśli sprawiłam przykrość. Chodziło mi
raczej o to ,że emocje czasami przeszkadzają w poszukiwaniu prawdy ...Jeśli państwa synowi coś się stało tamtego styczniowego dnia ...jeśli
ktoś zrobił mu jakąś krzywdę i chciał zatrzeć ślady to zakopanie ewentualnego ciała raczej by odpadło ze wzgledu na porę roku , zmrożona ziemia
nie łatwo byłoby zakopać dorosłego cżłowieka na tyle głęboko ..by nie odnalażły go np zwierzęta ....jełśi tak by było to raczej ktoś musiałby skorzystać
z gotwoego grobu wykopanego np z racji pogrzebu ..w wielu wizjach powtarzał się jakiś cmentarz...i dzielnica Batowice nie znam totalnie Krakowa więc
pisze to tylko na podstawie lektury tutejszego forum ...Jeszcze raz Tato Roberta ciebie przepraszam jeśli poczułeś się urażony ..wierzę w Was jako wspaniałych rodziców
i na prawdę nie umniejszam Wam szacunku ...po prostu czasami nie odrazu rodzicow się wszystko mówi w wieku 20 kilku lat...nie chciałam waszego syna obrazić ani Was . pozostaję z szacunkiem Emi |
Emi, bardzo mądrze piszesz, jestem pod wrażeniem. Także ja, z logicznego punktu widzenia i w świetle tych
informacji, które w wielkich bólach udało się na tym forum wydusić od taty Roberta nie wierzę w inną wersję
zdarzń, niż mniej lub bardziej dobrowolne opuszczenie domu i porzucenie dotychczasowego życia. Nie ma cienia
powodu czy śladu świadczącego o przestępstwie lub zbrodni.
Niestety, wiele osób podnosiło dużo wcześniej te kwestie i było odsądzanych od czci i wiary przez tatę Roberta.
Wydeje mi się, że największą przeszkodą w jakimś chociaż powolnym dochodzeniu do prawdy jest zasklepienie się
Pana Wójtowicza w skorupie jednej prawdy o synu, jednej wersji zaginięcia i jednego obrazu własnej postaci idealnego ojca.
Słowa moje są gorzkie, ale nie bezpodstawne. |
szanowny panie lechu, sama jestem matka dziecka w wieku zblizonym do tego, w ktorym zaginal pana kochany syn. mimo calej empatii, jaka daze cala panska rodzine, nie potrafie sobie wyobrazic bolu, jaki panstwo przezywaja. jestem tego swiadoma. tego po prostu nie da sie wyobrazic. mysle jednak, ze to forum powstalo m.in. po to, by najrozniejsi ludzie mogli sie na nim wypowiedziec, przedstawiajac najrozniejsze, subiektywne wersje zdarzen z tego feralnego dnia. minelo tyle lat od zaginiecia roberta, nie ma zadnych sladow, zadnych tropow. teraz wskazana jest chyba wlasnie tzw. "burza mozgow". prosze spojrze na to tak, ze pisza tu ludzie z calej polski i nie tylko. pisza ludzie w roznym wieku. kazdy z nich przedstawia swoj wlasny punkt widzenia na te tragiczna sprawe. prosze nam na to pozwolic. nikt nie deprecjonuje panstwa zaangazowania w prawidlowe, solidne naprawde, wychowanie dzieci. sami byliscie dla nich wzorem, co wyczytac mozna miedzy wersami notatek roberta, ktory, jak pisalam wyzej, dazyl do idealu, non stop pracujac nad soba. ale zgadzam sie tu ze zdaniem emi - potrzebujemy rowniez innych faktow, by moze ktos z nas wpadl na nowy pomysl.o to przeciez nam wszystkim, laczac sie z panstwem, chodzi. robert byl wspanialym, bardzo wrazliwym czlowiekiem. ale - wlasnie, czlowiekiem. rowniez z jego rozterkami, slabosciami, zawahaniami. jak kazdy czlowiek, a szczegolnie pewnie mlody, inteligentny. czy moglby nam pan powiedziec cos na temat tych nastrojow roberta? emi ma racje, to jest tak samo wazne, jak wszystkie inne, wspaniale cechy, ktore poznalismy. poza tym - prosze nie zrozumiec mnie niewlasciwie - czy wahania i rozterki mlodego, wchodzacego w zycie czlowieka, sa czyms negatywnym? nie..przeciwnie..wskazuja na jego dojrzalosc.wskazuja m.in. na to, ze nie zostal wychowany na powierzchownego czlowieka, dazacego jedynie do pieniedzy czy kariery. robert byl czlowiekiem poszukujacym. czy nie bylo niczego takiego w jego zyciu, zachowaniu, co by wzbudzilo panstwa niepokoj? prosze mnie rowniez zle nie zrozumiec. wszyscy tutaj mamy wylacznie dobre intencje. wszyscy chcemy pomoc, poniewaz poruszyl nas panstwa bol, poruszyla nas historia roberta - czlowieka, ktory przepada bez sladu. nie godzimy sie na to. dlatego jeszcze raz, dziekujac za pana szczerosc, gdy publikuje pan nam tak intymne listy, zapiski roberta..czy jest jeszcze cos, czym chcialby (zechcialby) sie pan z nami podzielic? prosze nam zaufac - wszscy dzialamy w dobrej wierze. mamy dokladnie ten sam cel, co pan - odnalezc roberta. rowniez z wyrazami szacunku i wielkiej empatii. mika |
Powiem jeszcze ,że na stronie Róży w przepiękny sposób opisał pan cytuję z pamięci "kto stłucze tą szybę , bym mógł go ukochać przytulic " nawiązując do tej szyby z porodówki kiedy
ujrzał pan syna po raz pierwszy...doskonale Pan zobrazował to co pan czuje ...bezradność i bezsilność.Instytucje odpowiedzialne za szukanie ludzi ..ja nie wiem co robią?
Dziś aresztowali matkę tego chłopczyka z Cieszyna ...ale nie była to żmudna praca policji tylko zwykły przypadek..w USA tez przypadkiem po 30 latach czy więcej odnaleźli mordercę zaginionego Natanka ...Wierzę głęboko ,że i w przypadku Państwa syna zaistnieje ów przypadek , który wyjaśni co wtedy się stało ...nie rozumiem instytucji i państwa ,że pozwala na to ,że obywatel ginie i nie pozostaje po nim żaden ślad a czas jaki upłynął od zaginięcia Roberta jest wrogiem ..ja dzisiaj starałam sobie przypomnieć co ja
robiłam w styczniu 1995 roku !! przecież ktoś kto nawet coś widział wtedy ...mógł już dawno o tym zapomnieć zwyczajnie....wtedy były czasy ,że tak się wyrażę
powolne jeśli chodzi o nagłaśnianie sprawy...no przecież to nie możliwe by nikt nie widział syna na ulicy itp itd...to był styczeń ..,zimno, ludzie chodzą wtedy skurczeni, opatuleni pospiesznie udając się do domów czy pracy by nie marznąć ..mało kto się wtedy rozgląda jednak być może ktoś coś widział ...gdyby tak faktycznie poprosić to archwium x by wznowili tą sprawę
by przyjrzeli się jeszcze raz ..by ją nagłośniono..może ktoś mimo wszystko coś sobie przypomni ..jakiś maleńki szczegół , który okazałby się tym przełomowym ...wyszedł z domu i nie wiadomo tak na prawdę w którym kierunku się udał...gdzieś też wyczytałam ,że chodził na siłownię ...może tam jacyś koledzy byli ...jaka ta siłownia była ..wtedy się dopiero rodziły takie kluby ...czy była to jakaś siłownia na karnety czy taka domowa w piwnicy itp...ach...to tylko takie gdybanie ..tak bardzo chciałabym aby się wszystko wyjaśniło dla Was ..nie tylko z czystej ludzkiej empatii ale również z poczuciem nie godzenia się na to by w państwie prawa mogły się dziać takie rzeczy ,że ginie obywatel i nikogo to nie obchodzi a rodzina zastygła w bólu pozostawiona jest sama sobie ..Dla Was 17 lat trwa ten piątek ...wierzę ,że poruszyliście niebo i ziemię by go odnaleźć
Emi |
od jakiegos czasu to forum przygasa niema rzadnych nowych wiadmosci ...mialy byc zamieszczone nieznane zapiski roberta ...a tu cisza dlaczego?Panie Lechu a co pan sadzi o braku paszportu nie ma w panu ani cienia watpiliwosci?
w dobrowolne odejscie roberta ?
jakie sa ostanie zapiski mysli roberta jakie byly odnalezione?wiemy ze robson studiowal psychologie a czy sam chodzil z soba do psychologa lub psychiaatry? |
Nie dowiemy się na pewno, nie łudź się twen pakes. To forum zamiera i umrze w końcu, jeśli nadal będzie takie pół-prawdziwe. Mnie zniechęca bardzo fakt, że zadając jakieś pytanie rodzinie Roberta, rzadko kiedy dostaje się odpowiedź. Pan Lech czasem odpowiada, Sylwester nigdy, przynajmniej, jeśli chodzi o pytania zadane przeze mnie. Poza tym od prawie pół roku nie udziela się na tym forum i ani słowa o tym, co jest grane. Bez komentarza. A jeśli powstała jakaś charakterystyka psychologiczna Roberta, to jeśli w ogóle coś zostanie tu przedstawione, to będzie to ogryzek. I tak to wygląda cały czas. Kiedy w Interwencji jest mowa o tym, że "wiadomo", że Robert miał problemy emocjonalne, to chcę zapytać kto i na jakiej podstawie tak stwierdził, ale nikt nie odpowie etc. |
Masz racje czlowieku z tlumu bycie wnikliwym i dociekliwym niejest niektörym na reke .dziwne .. |
Czas mija a tu nadal nie ma żadnych informacji na temat losu Roberta. Moim zdaniem i jak sądze wiele osób też tak myśli najbardziej prawdopodobny jest wątek kryminalny.
Ktoś wiele lat temu zadał sobie sporo trudu ale zatarł wszytskie ślady. Nawet gdyby się okazało że to np. Wojtek to i tak nie ma na to
żadnych dowodów. Ostatnio w mediach pojawiła się informacja o znalezieniu w Lublinie w walizce zwłok Marka Jurewicza,który zaginął 9 lat
temu i dopiero teraz przypadkiem został odnaleziony. Śledztwo zostało umorzone i prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy kto schował
zwłoki do walizki,jak zginął. A Robert zaginął 17 lat temu.. Jestem ciekawy z kim się Robert spotkał tego dnia kiedy zaginął..Prośba do Rodziny
Roberta-czy są zapiski Roberta nie publikowane jeszcze? a jeśli są to może by je ujawnić? Poza tym koledzy z "podwórka" Roberta też mogliby
pomóc coś ustalić,może warto ich poszukać i porozmawiać? W swoim imieniu oraz innych zainteresowanych osób proszę Rodzinę Roberta o częstsze wpisy
na forum,tak jak było na początku.
|
Odniosłam wrażenie ,że śledztwo jako takie było prowadzone jakoś nieudolnie , może się mylę bo nie znam szczegółów ... Tak sobie myślę ,że skoro Robert wyszedł z domu w jakimś kierunku i nigdzie nie dotarł ..to być może to coś stało się w bliskiej okolicy... gdyby założyć ,że oddalił się sam to przez tyle lat na pewno coś by było wiadomo ...z tego co wyczytałam o nim nie sądzę by zrobił to rodzinie , być może stał się ofiarą albo nie szczęśliwego wypadku albo przypadkowej zbrodni.
Może w tamtym czasie były np. awarie ciepłownicze rur ? , wykop zrobiony poślizgnął się i wpadł ..stracił przytomność ..potem zamarzł , poprószył śnieg , robotnicy przyszli zakopali nawet nie wiedząc, wiem ,że to może wydawać się absurdalne ale w takiej sytuacji to naprawdę wszystko mogło się wydarzyć ..to co napisałam to tylko hipoteza , nawet nie wiem czy padał wtedy śnieg itp...ale skoro nie był nigdzie widziany to daje podstawy sądzić ,że nigdzie nie dotarł ..wiec bliska okolica ..może
na te przedstawienie potrzebował np. świerk i poszedł gdzieś do parku ......myślę ,że jeśli wypadek to dosłowne zapadnięcie się pod ziemię .
Wynosił śmieci i widziany był po raz ostatni ..czy on wynosił te śmieci zawsze? Czy taka była rutyna ,że kto pierwszy wychodzi ten wynosi ..czy po prostu wyrzucił coś i nie chciał by ktoś to zobaczył i wyniósł śmieci .... ...paszport nie służy tylko do przekraczania granicy ale również jako drugi dokument tożsamości ..może coś chciał załatwić ..a może
starał się o wymianę studencką ....znowu czysto hipotetyczne pytania ..jego notes z myślami czy on go pilnował , czy to był sekretny notes ...czy się z nim nie rozstawał? A jeśli to czemu go nie zabrał ...być może nie zakładał długiego pobytu po za domem ..może szedł wypożyczyć film... Siłownia? Było mówione ,że ćwiczył ....
Przypadkowa ofiara przestępstwa .
Być może przyłapał np. złodziejaszków rowerów z piwnic?
I go nie chcący zabili w bójce szarpaninie...potem spanikowali i ukryli gdzieś skutecznie
Być może widział np. dilerów , złodziei aut...może był czegoś świadkiem ?
...gdzie by ewentualnie ukryć ciało skoro ziemia zmarźnięta nie do wykopania aby ukryć w pośpiechu..ale ..nie milczałby tyle lat gdyby żył i nie wiem czemu mam odczucie ,ze najciemniej pod latarnią ...
prerspektywy...już nawet nie chcę wcinać się w psychikę Roberta bo nie jestem psychologiem ale nie był zwyczajnym gościem ...taki romantyk cholernie wrażliwy ....gdyby zacząć to śledztwo od początku najpierw rozpracowywali by go pod kątem
psychiki aby wiedzieć na co mógłby ewentualnie zareagować..o czym myślał itp. ..
I jeszcze ten cały Wojtek i ten rzekomy telefon od porywaczy potem tłumaczył się dość logicznie ..ale kto daje nr telefonu do siebie na plakacie? Pierwsze co to do policji ..może ten Wojtek to taki cwaniaczek był i chciał wyciagnąć kasę ..bo myślał tak .wyciganę kasę a on i tak się znajdzie ..mnie nie będą podejrzewać...to tez tylko takie moje myslenie ...ale nie sadze by cos on zrobił ..komu zwierzał się Robert? Czy coś go gryzło ? czy chodził jakiś osowiały? Zakochany? Rozkojarzony? W sprawie Iwony Wieczorek z 3M też jakiś koleś chciał wyciągnąć okup.
Tyle ,że Iwona była kobietą , wracała z dyskoteki , więc po prostu okoliczności były niebezpieczne ..a Robert w zwyczajny dzień ...jeśłi chodził do tej biblioteki ..to co tam wypożyczał....może czytał o czymś ważnym dla tej sprawy? Czy możliwe jest by chciał rzucić studia i np. wstąpić do seminarium? A może w piątek poszedł do spowiedzi , mówiono ,że był religijny a w piątki chodzi się do spowiedzi przynajmniej w tamtym czasie było to dość rozpowszechnione...może udzielał pomocy no osobom
starszym...lub niepełnosprawnym i w piatki to robił ..milion przypuszczeń bo totalnie go nie znam a to co wiem to wyrywki ..jełśi naprawdę wziął paszport myślę ,że nie dla wyjazdu za granicę ...mysłałam ,że mogłby wziąśc dla kogoś pożyczkę w banku ale przychodziłyby upomnienia itp...ale pamiętam ,że wtedy raty itp. Itd. To wymagane
były dwa dokumenty tożsamości ....
A jeśli jednak samobójstwo ...to samobójcy chcą raczej by ich odnaleziono wręcz odratowano ..a robert gdyby to zrobił to można wnioskować ,że nie chciał by go odnaleziono ...co za podły świat ,że ludzie giną bez sladu
|
A ja uważam że zaginięcie Roberta nie ma nic wspólnego z przypadkowym przestępstwem. Nie wierzę w to że przez 17 lat ktoś mógł ukryć zwłoki Roberta w pośpiechu, bez żadnych planów, uważam że jest to wręcz niemożliwe że do tej pory nie odnalazłoby się ciało lub jakiś ślad. Dalej jestem za tezą że Robert mógł przejść jakieś pranie mózgu czy coś takiego i że ma to związek z jakąś sektą, grupą. Myślę że jest o wiele większa szansa że został zwerbowany przez kogoś do sekty niż na to że stał się ofiarą jakiegoś psychopaty a przypadkowe przestępstwo w ogóle wykluczam, ale to tylko moja opinia |
hm..a mozna aż tak wyprac mózg, że przez 17 lat to działa? był młodziutki podatny ..al epotem człowiek dorasta , dojrzewa, poważnieje
to co wydawało się "mądre" wydaje się głupie , zmieniają się priorytety , tęsknoty itp..złamał by się już gdyby to była sekta ..17 lat to strasznie dużo
noo ale wszystko jest możliwe... |
Emi, co do samobójstw to się mocno mylisz. Owszem, zdarza się czasami, że ktoś robi samobójstwo "na próbę", na niby, właściwie
je markuje i liczy na odratowanie. Ale motywy takiego czynu to przeważnie chęć zwrócenia na siebie uwagi lub swoje problemy,
także rodzaj szantażu emocjonalnego na rodzicach albo partnerze, z którym związek się sypie. Natomiast samobójstwa najczęstsze,
czyli będące skutkiem głębokiej depresji czy też innych zaburzeń psychicznych są krokiem radykalnym, nastawionym na skuteczne skończenie
"z życiem, które boli nie do zniesienia". Często takie samobójstwa są doskonale zaplanowane i długo przygotowywane.
A tak poza tym, zgadzam się niestety z opinią człowieka z tłumu. |
kto pyta niebladzi gorzej jak pytania sa bez odpowiedzi mi brak odpowiedzi z kwestia nieobecnosci robsona w piatek i jaki to byl konkretnie przedmiot jaki opuszczal faktycznie byl tak malo wazny?i od jakiego czasu opuszczal te piatki?mailo to byc sprawdzone w dzienniku ale jakos bez echa ?wiem brak czasu rodziny itp ale to forum juz istnieje tak dlugo i tak dawno padaly pytania bez odpwiedzi jak naprzyklad zapiski roberta ostnie ktöre mialy byc wstawione nierozumiem poc co zwloka z ich ujawnieniem?co na obecna chwile jest obecnie sprawdzane ?jak sprawy ida ?poszukiwania tej milosci robsona marii?wiem wiem niejest latwo to ogarnac po tylu latach ale czy sa jakies postepy? |
codziennie tu zagladam i ku mojej radosci widze, ze forum ponownie ozylo. wszystko jednak pewnie padnie, jesli ludzie, udzielajacy sie tutaj, nie dostana odpowiedzi, na ktore tak dlugo juz czekaja...ja rozumiem rodzine roberta, ze czasami (?), po prostu braknie sil, ale..prosimy..wszyscy tu dzialamy w jednej sprawie: musimy dojsc do tego, gdzie jest robert, co stalo sie z nim tego feralnego styczniowego poranka, czy przedpoludnia..ja juz kiedys tez postawilam pytanie, na ktore nie mam odpowiedzi..intryguje mnie jedna sprawa. tego dnia miala odbyc sie impreza w prafii..wiem, ze robert, od jakiegos czasu, opuszczal zajecia w piatki..moze to przypadek, ze nie poszedl na nie i tego dnia. moze nie..z kims tego dnia sie spotykal..i teraz wracam do imprezy.. czy to mozliwe, ze tego przedpoludnia poszedl na prafie, by..omowic jeszcze jakies sprawy zwiazane z wieczorna zabawa? skoro i tak w piatki zajecia opuszczal, bo moze nie byly takie wazne - i tego dnia poszedl, omowic cos wazniejszego? a moze..piatkowe spotkania byly dla niego wazniejsze od zajec? moze, jak uwazal, wiecej wnosza do jego duchowego (w szerokim pojeciu) zycia? nie mam pojecia, jak wygladalo wtedy tam zycie w parafii..ale sugerowalam w jednej z moich wiadomosci, ze moze byla jakas gospodyni, z ktora by sie mozna skontaktowac? moze pamieta, ze robert byl czestym tam gosciem w piatki np.? albo poza wszelkimi spotkaniami da? wiem, jak brzmi, co pisze. ale moi drodzy, minelo tyle czasu, a tu zadnego tropu nawet. trzeba wszystko brac pod uwage. czy rodzina roberta kontaktowala sie z ksiedzem, prowadzacym da czy ruch oazowy? z tego, co czytam, to bylo bardzo bliskie srodowisko roberta. czy rodzina rozmawiala z tym ksiedzem? jesli tak - jakie byly jego spostrzezenia, sugestie? szukamy gdzies po sektach, nie wiadomo co, ale, czy ktos zbadal tak naprawde srodowisko roberta, e ktorym sie obracal i ktore bylo jemu tak bliskie? bede wdzieczna za odpowiedz. p.s. jesli to mozliwe, poprosilabym rowniez o podanie adresu tego kosciola. rodzino roberta,wszyscy czekamy na wasza odpowiedz na postawione przez nas pytania (m.in.dot.ostatnich zapiskow robsona). inaczej nie ruszymy z miejsca.a chetnych do pomocy, przejetych roberta i panstwa losem jest sporo osob. |
Ten czas, bezpowrotnie zmarnowany czas, który upłynął od zaginięcia...
Może jestem pesymistką, a może realistką sądząc, że tej zagadki nie wyjaśni już
żadne śledztwo czy poszukiwania.
Wyjaśni ją być może przypadek, albo sam Robert - jeśli jeszcze żyje (nawet w sytuacji ucieczki
mógł w międzyczasie umrzeć z przyczyn naturalnych lub wskutek nieszczęśliwego wypadku),
albo osoba znająca prawdę, która zdecyduje się ją wyznać.
Bo ktoś taki na pewno istnieje (znów pytanie czy dzisiaj żyje jeszcze) i jest to:
albo osoba, która pozbawiła Roberta życia i przesprytnie ukryła zwłoki,
albo wspólnik w ucieczce lub werbownik do sekty,
albo ktoś kto znał plany Roberta i przysiągł ich nigdy nie ujawnić. |
Yota no masz rację ...ale to takie straszne ....a nadzieja umiera ostatnia taki banał a tak prawdziwy ...nie ma słów by wyrazić sprzeciw wobec takich sytuacji i nie ma
i nie ma wyobraźni by poczuc co czuje rodzina ...bo nic w zyciu tak nie boli jak nie pewność , która nie pozwala na gojenie ran ......masakra |
Robert planowal wystapic w koscielnym przedstawieniu dla dzieci ,wiec musial sie do niego przygotowywac ,czyz nie tam wlasnie , w ten feralny piatek slad po Robercie sie urywa ? .Bardzo zastanawiajaca jest postawa ksiezy i bractwa koscielnego ,a w szczegolnosci mlodego na owczesny czas ks. Litwy .
Czesto niestety tak jest ,ze krzywdza nas ci,ktorym najbardziej ufamy. |
kropka, nasze rozwazania ida wspolnym torem (patrz moj post wyzej).od jakiegos czasu, podaje podobne sugestie. nie chodzi przy tym o to, by kogos obwiniac, rzucac cien, ale uwazam, ze to bardzo wazny punkt zaczepienia. Generlanie malo wiemy. Jednak, co wiemy na pewno? Np. to, ze Robert od ok.15go roku zycia, przebywal glownie w towarzystwie kolegow (ze wzgl. na meski charakter szkol). To z chlopcami, mezczyznami, nauczyl sie rozmawiac,pewnie rowniez zwierzac sie. podczas studiow w krakowie, nie slyszymy o szerszym kregu znajomych. pojawia sie wojtek, znow kolega, co jest, z natury rzeczy, sprawa normalna. ale jednak - nie otaczal sie wianuszkiem kolezanek. w tym czasie u Niego w domu: brak ojca, ktory przebywa daleko, brat, mniemam, ze w tym czasie jeszcze za mlody, by prowadzic z nim dojrzale dyskusje. robert szuka wiec partnera do glebszych rozmow, jak zakladam,nieswiadomie moze nawet, szuka mezczyzny.zahacza sie w tym czasie w d.a. wziawszy pod uwage jego wrazliwa nature, skora do glebokich przemyslen i pracy nad soba, do rozwazan o swiecie i bogu- czy ksiadz, z bliskiej Jemu grupy ludzi, nie jest najlepszym powiernikiem Jego duchowych rozterek, rozmyslan, zawahan, spostrzezen? dlatego uwazam, ze to z nim (ksiedzem), nalezy sie skontaktowac i porozmawiac. chyba, ze Rodzina Roberta juz to zrobila, ale o tym nie wiemy. osobiscie ciekawa jestem rezultatow tej rozmowy. i jeszcze jedno, co wiemy: wojtek powiedzial Panstwu, ze "czasami lepiej nie wiedziec"..mozna to roznie interpretowac. ale moze zasugerowal, ze pewne fakty, moga byc dla Panstwa bolesne, ale (jego zdaniem) i tak by niczego nie zmienily. tylko, czy na pewno? Panie Lechu, napisal Pan, ze wypowiedzi formulowiczow, stawiajacych pytania i analizujacych zdarzenie, sa dla Pana bardzo wartosciowe.napisal Pan rowniez, ze na wszystkie te pytania, wczesniej lub pozniej, bedzie odpowiedz. wierzymy, ze tak bedzie. nawet, jesli pewne pytania Pana moze irytuja. ale odpowiedz na nie, moze okazac sie przypadkiem wazna. Robert napisal m.in.: Maxymalna uniwersalność, szeroka wiedza w najprzeróżniejszych dziedzinach to odpowiednia droga. Otwarcie na wszystko co stare, nowe, dziwaczne, śmieszne, wykraczające poza normę.mysle, ze On sam by sobie tego zyczyl, by przekluc skorupe i wyjsc otwarcie naprzeciw wszystkim tutaj, czasami trudnym, stawianym pytaniom. jak pisalam wczesniej - inaczej nie ruszymy z miejsca, a nie takie zalozenie bylo tego forum.pozdrawiam serdecznie! |
PÖki co mija wiele wiele wile tygodni kiedy pan LECH milczy niewspominajac o Sylwestrze cisza ...calkowiat cisza brak odpwiedzi brak zapiskow Robsona jakie mialy byc napisane niema nic ...brak odpowiedzi na pytania Czlowieka z TLumu ...stoi to w miejscu ..a szkoda:( |
O całej sprawie dowiedziałam się kilka dni temu... Przeczytałam całą stronę, wszystkie informacje dotyczące zaginionego,
oglądnęłam wszystkie reportaże... Sprawa jest bardzo tajemnicza... Minęło 12 lat i nic nie udało się ustalić... Często oglądam programy poświęcone osobom
zaginionym i zawsze zastanawia mnie co się z nimi dzieje, czy żyją, czy padli ofiarą przestępstwa, czy odeszli z domu dobrowolnie...
W przypadku Roberta racjonalne wydaje mi się przypuszczenie, iż może przebywać w jakieś sekcie, że odszedł z domu 'dobrowolnie'.... Według mnie jest bardzo
małe prawdopodobieństwo, że padł ofiarą przestępstwa (choć wiadomo, nie jest to wykluczone)... Wydaje mi się, że ktoś mógł zrobić mu 'pranie mózgu', bo jak czytałam
był osobą wrażliwą, ufną... a takie osoby najłatwiej zwerbować do sekt... Zastanawia mnie także dlaczego wziął ze sobą paszport... Może to nie był przypadek ?
Cała ta sprawa jest bardzo dziwna i życzę rodzinie, by jak najszybciej się rozwiązała...
|
Paula, mineło 17 lat:)
Myśle, że Ojciec Roberta i Brat doszli do wniosku, że nie chcą już dłużej "rozgrzebywać" ich życia rodzinego,
a przedewszystkim prywatnego życia Roberta. Pisanie tutaj tych wszystkich hipotez, przypuszczeń i pomysłów
na to co stało się z Robertem, miało by sens gydyb ktos w jakis sposob je wykorzystal do działan poszukiwawczych.
Jeśli będziemy tylko pisać o swoich przypuszczeniach to nic to nie da, nie wesprzemy tym rodziny.
Mam wrażenie, że zadając wieczne pytania rodzinie, chcemy zaspokoić tylko swoją ciekawość.
Oczywiście nie wątpie, że wszyscy tutaj piszący wyrażają tak swoją empatie dla rodziny Roberta, ale od pewnego czasu odniosłam
właśnie takie wrażenie jak powyzej napisałam.
Osobiście mnie też przejmuje cała ta historia Roberta, czesto tu zagladam nie pisze swoich przypuszczen co do losow Roberta bo są one podobne do waszych.
Czasem mysle, że moze moglibysmy cos wspólnie podziałac gdzies podzwonic, popytac, moze ktos mieszka w Krakowie i może np. wybrac sie na ta parafie.
może ktos ma jakies pomysły co do takiej formy pomocy rodzinie? |
O co chodzi z tym ks. Litwą? On był wtedy opiekunem tego duszpasterstwa? Chyba nikt wcześniej o nim nie wspominał... |
Tak, miałam na myśli 17 lat nie 12.... |
Ks. Krzysztof Litwa? Działał w ruchach oazowych w Krakowie.
Hmmm.... też czasem mam wrażenie, że razem moglibyśmy rozwiązać tę zagadkę, mając ku temu odpowiednie środki.
Determinacja jest ważna. Nie chcę nikogo obrażać, ale... mam wrażenie, że w wielu miejscach zabrakło tej determinacji. Ustąpiła miejsca żalowi i bólowi.
Po kilku miesiącach moich przemyśleń, jestem zdania, że nie trzeba szukać daleko, by rozwiązać tę tajemnicę. |
Chciałam też przypomnieć, że sugestie dot. księdza, pokrywają się z wizjami jednego z jasnowidzów, mówiącym o mężczyźnie, autorytecie i ciasnym pomieszczeniu, gdzie Robert miałby być przetrzymywany. Daleko była ta parafia od miejsca zamieszkania Roberta? Czy ktoś wie, jaka to parafia? |
forum poprostu upadlo ...nic dodac nic ujac ..koniec. |
Upadło, ale czy jego istnienie nie posłuży czemuś konstruktywnemu? Wierzę, że oprócz rodziny czytają nasze wpisy
jacyś śledczy, detektywi może z Archiwum X lub ktoś, kto postawi sobie za cel wyjaśnienie tej zagadki, a posiada ku temu
wystarczająco sprawny, analityczny umysł, czas i możliwości techniczne. I oczywiście uzyska pełną, nie zakłamaną
i selektywną, współpracę rodziny. Twierdzę, że na tym forum, wśród kilkuset postów znalazło się wiele ciekawych sugestii,
które naprawdę wymagają dogłębnego zbadania, bez emocji, na chłodno i obiektywnie. Bo w tej historii każdy wątek jest możliwy
i niczego nie da się z góry wykluczyć. |
jedno jest pewne wiele wiele niewiemy ...i pewnie nigdy sie niedowiemy dobrze ujelas YotA iz niestety zaklamanie i brak horyzontu przeslepil co niektörym oczy niema szansy na zrobienie jakiegokolwiek filmu ..gdyz jest zbyt wiele niedopowiedzen niedociagniec ,mysle moim zdaniem ze robson odszedl sam na wlasne zyczenie i zdania raczej juz niezmienie analizowalam te szcczepki jego listöw i czuje ze odszedl sam mial za skomplikowana osoowosc by stawic czola temu swiatu regul . |
Dla mnie wszystkie wersje podane przez forumowiczów są prawdopodobne, a prawda... no cóż, być może nigdy nie wyjdzie na jaw... |
Oby się znalazł. Interesuję się tą sprawą od kilku lat i przyznam szczerze, że analizując wszystkie fakty
dochodzę do wniosku, że Robert żyje gdzieś z dala od Krakowa. W tym mieście ginie mnóstwo ludzi, to niemożliwe,
aby przez te wszystkie lata, np. szukając jego lub innej osoby zaginionej policja nie natknęła się na jego ciało,
na żaden ślad. Chłopak był uduchowiony, być może wstąpił do jakiegoś zamkniętego zakonu, jak piszą forumowicze, a może
po prostu miał drugie życie o którym nikt z jego bliskich nie miał pojęcia i wybrał tamtą drugą drogę?
Gdyby nie żył, już natrafiono by na jego ślad. Jestem niemal przekonana, że żyje i ma się dobrze. Wygląda na to, że dobrze
zaplanował swoją ucieczkę. Mam nadzieję, że jeśli może, da znać, że wszystko z nim w porządku, aby ukoić ból kochającej go
rodziny. Dla Państwa załączam wyrazy szacunku. Naprawdę wiele robicie dla Roberta. Szukajcie dalej, przecież gdzieś tam jest... |
Ja jednak nadal nie wierzę, by Robson odszedł z własnej woli - a nawet, jeśli tak jest, musiał mieć powód, ale NIEZALEŻNY od niego...
Naprawdę, nie sądzę, by osoba uduchowiona, pełna wartości moralnych wzięła i odeszła bez słowa dla własnego kaprysu.
Zostawiłby jakąś wiadomość, bo nawet średnio inteligentna osoba wie, że niepewność jest najgorszą możliwą opcją, a tak, to by chociaż
napisał krótki liścik, by rodzina wiedziała, że jest cały i zdrowy i żeby go nie szukać! Skutek prawdopodobnie byłby podobny -
rodzina tak czy siak rozpoczęłaby poszukiwania i nagłośniła sprawę, nie miałby powodu zadawać tego większego cierpienia, bo
TAK CZY INACZEJ jego wizerunek obiegłby ówczesne media, tak czy siak mógł się zaszyć tak, by go nikt nie znalazł.
Tak drastyczną decyzję mógłby podjąć, gdyby chciał chronić przed czymś (albo kimś) swoją rodzinę, zapadł na chorobę psychiczną (co jest
jakby nie było, niezależne od chorego), mógł być też OSZUKANY przez jakąś osobę, bądź organizację (sektę).
Nie wierzę też, by to Ojciec mógł niechcący popchnąć do tego czynu syna poprzez swoje wymagania, jak sugerował Wojtek - każdy rodzic stara
się być wymagający, zazwyczaj w dobrej wierze (to, jakie to ma skutki to inna kwestia)... Ale czytając Roberta list do taty, odniosłam
wrażenie, że chłopak obstawał przy swoich wyborach i argumentował je - czyli miał siłę, by postawić na swoim, a robił to kilkakrotnie
np. wybierając szkołę, lub zmieniając uczelnię. To nie jest jeszcze to... |
Weźmy pod uwagę to, w jaki sposob opisują chlopaka jego bliscy. Człowiek bez wad, ideał. A jak wiemy wszyscy
ideały nie istnieją. Robert był człowiekiem, jak my wszyscy. Miał mnóstwo zalet ale i napewno popełniał błędy, to ludzkie.
Być może nie dawał rady być tym najlepszym, najszczerszym, najbardziej wyidealizowanym członkiem rodziny?
Może miał swoje sekrety, swój świat o którym nikt nie wiedział? Może chciał sobie życ jako szary czlowiek gdzies daleko?
A może miał jakiś problem natury psychicznej, jak już tutaj ktoś sugerowal- może schizofrenia? Może nie odpowiadał za to, co się
działo w jego umyśle. Starał się sprostac wymaganion narzucanym z gory przez innd osoby, a w srodku coś pekło?
Jest wiele opcji- ucieczka, legia cudzoziemska, klasztor, zakon, sekta...
Uważam, że być może znajomi z oazy, przyjaciele ze studiów mogliby powiedzieć coś wiecej na temat drugiego "ja" Roberta.
Wątpię, zeby nie żył. Przez tyle lat nikt nie natknął się na choćby ślad po nim ? Kto miałby cel w tym aby pozbyć się świetnie zapowiadającego
się mlodego czlowieka, dobrego i uczciwego obywatela? Wzor cnót... Cos mi tu nie gra...
Robert nie był przeciętnym mlodym mężczyzną, byl bardzo specyficzny; inteligentny. Te jego przemyslenia...
Takim ludziom jak on ciężko żyć w realiach podłego świata, w którym przyszlo nam egzystować. Może nie mógł się odnaleść w tym wszystkim,
szukał swojego miejsca i być może znalazł... w jakimś zamkniętym zakonie? Albo gdzieś z dala... Wydaje mi się, że żyje i życzę zatroskanej
rodzinie aby sprawa się wyjśnila... |
Oczywiście, Robson na pewno musiał mieć wady, ale myślę, że u osoby skrytej (Robert taki był)
ciężej było je po prostu dostrzec, zwłaszcza, że ten chłopak to perfekcjonista, co można
wywnioskować z całego materiału na jego temat. Po prostu mógł być ich świadomy i kamuflować je.
Poza tym rodziny osób zaginionych często idealizują swoich nieobecnych bliskich, wystarczy
obejrzeć pierwszy lepszy odcinek programu "Ktokolwiek widział...", tam zaginiony zawsze był
grzeczny, miły uczynny itp... To chyba nie jest takie trudne do zrozumienia, zwłaszcza, że bliscy tęsknią.
Może miał i sekrety, ale zadawanie wieloletniego cierpienia bliskim
byłoby bez sensu - wystarczyłaby mała karteczka o treści "nie szukajcie mnie" i po prostu dać
nogę. To sugerowałoby, że mimo, iż Robert uciekł, to żyje. A tak - nic nie wiadomo.
Legia cudzoziemska? nie wydaje mi się, by Robson się do tego nadawał.
Klasztor? Przełożeni na pewno odradzaliby mu nieinformowanie rodziny, ze względu na założenia
religii zarówno chrześcijańskiej, jak i takiej, która ma na celu dobro.
Sekta? To moim zdaniem jest prawdopodobna wersja, zakładając, że Robson jest cały i zdrowy
(przynajmniej fizycznie)
Schizofrenia? Wiek się zgadza, najczęściej ponoć zapadają na nią osoby w wieku ok. 20 lat.
Czy nieakceptowanie brutalnego świata byłoby powodem, by znikać BEZ ŻADNEJ WIEŚCI?
Skoro Robert umiał wcześniej postawić na swoim i zmieniać kierunki studiów, to dlaczego
niby tutaj miałby mieć problem, by nikogo o niczym nie informować?
Poza tym, czy osoba chcąca pomagać innym (studia medyczne, psychologia), uciekłaby
"na partyzanta", podczas, gdy tata pracuje zagranicą, mama opiekuje się domem i być może też pracuje, a brat
jest właściwie jeszcze dzieciakiem? Sylwester wspominał, że podczas nieobecności taty,
to właśnie Robson był jego męskim autorytetem.
Czekam na wpis Pana Lecha albo Sylwestra, bo wspominali, że znaleźli coś w notatkach
Robsona, co mogło rzucić nowe światło na to zaginięcie... O, ile to nadaje się, rzecz jasna
do publikacji. |
Smutno mi to również pisać, ale właśnie komuś mogło przeszkadzać właśnie to, że Robert był ambitny, inteligentny, pracowity
i dociekliwy, a już na pewno, że był uczciwy. Zawiść, zazdrość i wspomniany już wcześniej podły świat... Ludzie to ludzie,
zawsze wśród nich znajdzie się bydlę, tak było zawsze, tak bywa i teraz.
Gdyby Robsona już nie było z nami na świecie, to fakt, że śladu nie ma, to nic dziwnego - ta część Nowej Huty to właściwie obrzeża miasta, forty,
zarośla, laski, niedaleko pola, mnóstwo przeróżnych miejsc, które prawdopodobnie nigdy nie zostały przeszukane. A przez olewczą
postawę policji, domniemany sprawca miał duże pole do popisu i mnóstwo czasu. |
Lili, Twoje serduszko poniosło Cię w krainę marzeń, domniemań, pomysłów i domysłów. Ukochana Lili, w swojej wypowiedzi stawiarz dużo pytań, dużo wątpliwości.
O jednym chcę zapewnić, że nikt nigdy, wiary w szlachetność naszego ukochanego syna Robusia nikt wątpił nie będzie.
Lili, dziękuję za analityczną wypowiedż na temat zaginięcia naszego ukochanego syna Robusia. Lili, od tego zdarzenia wszystkim w rodzinie Robusia pomieszało się
w głowach. Wszyscy jemu najbliżsi są kalekami. Połamane serca, rozklekotana psychika.Nadzieja jest. Pozdrawiam Cię Lili. |
Droga Lili,
obie mamy sporo racji w naszych wypowiedziach. Myślę, że obie zgodzimy się także z tym, że ludzie nie mogą tak
po prostu znikać bez śladu i nigdy się nie odnaleść. Dlatego sądzę, że w tak dużym mieście, jakim jest Kraków,
gdzie co i rusz ktoś ginie bez wieści, pada ofiarą przestępstwa,morderstwa itp... nikt nie natknął się na choćby
najmniejszy ślad po Robercie. Przecież zbrodnia doskonała nie istnieje! Podczas poszukiwań innej osoby napewno ktoś
wcześniej czy później natknąłby się na jakikolwiek przedmiot należący do chłopaka, na cokolwiek , nie sądzisz?
Chyba, że ktoś bardzo dokładnie zatarł wszelkie szczegóły i ukrył go w genialnej kryjówce. Przez tyle lat przecież
ewentualnego sprawcę, lub osoby w to zamieszane ruszyłoby sumienie...
Nie wiem z jakiego powodu, ale coś mi mówi, że on żyje. Może zwerbowany do sekty, z wypranym umysłem, a może w jakimś
klasztorze. Wiesz, ile jest takich zamkniętych zakonów, których członkostwo wymaga zerwania wszelkich kontaktów z
rodziną? Mnóstwo. Na jednej ze stron poświęconych osobom zaginionym przedstawiono historię również byłego żolnierza,
bardzo młodego chłopaka, który porzucił kamasze i wyjechał do indii, aby przejść na buddyzm, wyciszyć się i zacząć
nowe życie z dala od tego bytu, który go przytłaczał. Było to ok 20 lat temu, chłopak nie daje znaku życia, rodzina
umiera z niepokoju. Tak więc wszystko jest możliwe.
Dlaczego ze wszystkich rzeczy zaginął akurat paszport Robsona ?
Może i był nieaktualny, ale przecież mógł przedłużyć jego ważność i wyjechać?
Może miał zamiar gdzieś wyjechać na jakiś czas i coś go zatrzymało na dłużej?
Jest tyle niedomówień w tej sprawie, tyle niejasności.
Policja także zawaliła , może pomimo upływu lat nalezałoby prześwietlić znajomych, rozpytać wśród studentów i członków
oazy? Może ktoś coś wiedział? Może ktoś coś wie..? Napewno ktoś wie co się z nim stało.
Ja głęboko wierzę w to, że on żyje. Mam nadzieje, że któregoś dnia da znać, że wszystko z nim dobrze! |
http://zaginieni.pl/baza-danych-osob-zaginionych?type=2&imie=&nazwisko=&plec=M&wzrostOd=&wzrostDo=&kolorOczu=&wiek=&wiekOd=&wiekDo=&ostMiejsce=indie&woj=&x=0&y=0&Itemid=2&option=com_content&view=article&id=2&id_o=93437333030323 proszę, tu link, do historii mężczyzny, o którym pisałam wcześniej. |
http://www.ktokolwiekwidzial.pl/poszukiwany/rafal_chodecki.html jest nawet kilka podobieństw, też ex- zolnierz
też z krakowa... |
Jak się przyjrzeć to w Krakowie od czasu zaginięcia Roberta prawie co rok zaginął chłopak w pdobnym wieku i przeważnie student
|
Z tym, że ten drugi zostawił kartkę pożegnalną dla rodziny. Napisał, że wyjeżdza do Indii, ponieważ potrzebuje się
wyciszyć i że wojsko to nie jego bajka (był na drugim roku w szkole oficerskiej we Wrocławiu). Kto wie, może
Robert też szukał celu w życiu, odszedł i gdzieś się zagubił? Może stracił pamięć i nie wie kim jest, nie wie ,że ktoś
go poszukuje? ... |
Byłem tu ponad rok wstecz. Emanacja traumą w wykonaniu wiekszosci uczestnikow forum wydaje się stanowić sens życia dla Ojca Zaginionego Roberta. Jeśli tak jest to to jest zjawisko patologiczne, ktore dla Pana niestety będzie mialo tragiczny finał. Zauważm wypowiedzi wrożek, przepowiadaczy różnej maści, deszyfrantów snów ....etc.
Szanowny Panie,
schiza w ktorej Pan żyje i nakazuje żyć nią Swoim Najbliższym jest pogwałceniem zasad wyznawanych przez Pana Syna. Prosze sie wczytać sercem w Jego spisane intencje i odstawić na bok pseudo-chrześcijanskie dywagacje.(prosze sprawdzic znaczenie słowa dywagacje w słowniku).
wszystkim z Pana otoczenia bedzie lżej ! a Robert jak ma się odnalżdż to się odnajdzie.
więcej wiary i zdrowego rozsądku.
tak będzie lepiej dla Wszystkich !
pozdrawiam.
Pana syn żył z planem i to co zamierzył/zaplanował zrealizował.
Pana w tych planach nie było. sorry. |
A Ty simple przed następnym postem zajrzyj do słownika ortograficznego. |
Sądzę, że próby przestawiania kogoś z jego toku myślenia i widzenia spraw, na tok myślenia kogoś innego są absurdalne. Każdy jest jakiś i patrzy na różne sprawy przez pryzmat samego siebie. Poza tym z pozycji wygodnego siedzenia przed kompem, kiedy ma się wszystkich w domu, to jednak "nieco" odmienna perspektywa. Niech każdy myśli i mówi co chce, ale bez dyktanda w stronę innych. Chyba o to chodzi, o swobodną wymianę myśli... |
Dzięki. Strona żyje. Zaginiony syn Robuś w naszych sercach i w sercach forumowiczów też |
DO Pana LECHA czy to forum i ja puki jeszcze zyje doczekamy sie zapiskow robsona?jakie mial pan wstawic?jak ma to forum zyc jak o niczym ani Sylwester ani Pan niepiszcecie o szczegolach ?chciala bym poznac te zapiski robsona wszystkie. |
Dalszy ciąg zapisków Robsona rozpocznę niebawem w" Myślach Robusia przed zaginięciem". To są zapiski własnoręcznie napisanych myśli Robusia o życiu, o godnym przeżyciu chwilki czasu danej nam przez Boga.
Jest rok 1991. Umarła już komuna. Nastała demokracja. Ukochany syn Robuś na WAM-ie. Mnie wiatry demokracji wydmuchały aż nad Ural,na gościnną rosyjską, magnitogorską ziemię by
tam realizować swoje obowiązki na rzecz rodziny którą założyłem. Piszę o tym dlatego, że od tego faktu utrzymywałem z ukochanym Robusiem listowne
kontakty. W nich wyrażamy uczucia, odczucia, poglądy. Były one różne. Ktoś z forumowiczów pyta o relacje między dziecmi , a rodzicami, między ojcem a synem.
Mogę zamieszczać wszystkie listy jakie pisał do mnie . Mogę zamieszczać listy jakie pisałem do niego. Wyniknie z tego, że on kochał
mnie, a ja jego. I mimo tej miłości gdzieś się 20.01.1995r podział, zniknął, zaginął. |
wiec bende czekala...na te zapiski sprawdzajac codzienie to forum. |
brak czasu?dlaczego poprostu niemoze pan wkleic tych ostnich zapisköw? |
40 lat temu, 29 pażdziernika 1972r. pielęgniarka Oddz.Porodowego Szpitala im. Stefana Zeromskiego w Krakowie-Nowej Hucie oświadcza: ma pan synka. Podaje list od
ukochanej żony, a w nim czytam: Przepraszam Was, /męża i roczną córeczkę/ że nie wyszłam do okna, ale nie mogę, gdyż żle się czuję. Niewiem czy wiesz jaki miałam
ciężki poród. Ale to już jest wszystko bańka. Ważne że mamy synusia co mnie to było obojętne, ale widziałam, że Ty Mężuniu pragnąłeś synunia. Koniec cytatu.
40 lat temu pragnąłem mieć synunia tylko ja. Od 20 stycznia 1995r. pragnie mieć synusia i braciszka cała rodzina. Czy znajdzie się "pielęgniarka" która po 17-tu
latach poszukiwań i oczekiwań oświadczy: macie syneczka i braciszka. Gdyby cud się zdarzył, to wszystko co przeżyliśmy przez te 17 lat byłoby bańką. Puki co
w 40-tą rocznicę urodzin naszego zaginionego 17 lat temu ukochanego syna i brata Robusia składamy pod Jego fotografią kwiat róży i modlitwę o Boże natchnienie
tych by ujawnili całą prawdę o zaginionym Robusiu, jeżeli ją posiadają.
Refleksja
Dzień urodzin ukochanego syna i brata Robusia sąsiaduje z dniem zmarłych. Trzecia władza /"pielęgniarka"/ mojej ojczyzny pozywa mnie i ukochanych zaginionego
Robusia, w charakterze świadka w śledztwie zmierzającym do uznania Go za zmarłego
Szanowni forumowicze, uruchomcie wyobrażnię. Urodzinowy tort a w nim świeczka. Dla kogo tort, a dla kogo świeczka?. Od 17-tu lat ni solenizanta ni nieboszczyka
nima. Jest wiara, jest nadzieja, jest Golgota.
Pozdrawiam serdecznie |
Głos gitary.
Złamałam się bo mój ukochany Robuś gdzieś się podział. Wydawałam piękne dzwięki, bo on o mnie dbał. Przy mojej pomocy śpiewał o miłości, o szlachetnym przeżyciu
cząsteczki czasu na tym ziemskim padole, danej mu przez Boga. Leżę na segmencie w Jego pokoju, cała połamana i myślę sobie: gdzie Ty mój ukochany?
Gitaro, po zaginięciu naszego ukochanego syna i brata Robusia, wszyscy Jemu najbliżsi są kalekami. Połamane serca, rozklekotana psychika. Zachodzimy w głowę:
gdzie Ty nasz ukochany synu, bracie?
Gitaro,czy w ziemskim życiu usłyszę jeszcze kojący dzwięk gitary? Czy w naszym ziemskim życiu będzie nam dane przytulić do swojego serca tego który narodził sie dzięki Bogu i dwojga miłujących się ludzi. |
Puki co, w 40-tą rocznicę urodzin naszego zaginionego 17 lat temu ukochanego syna i brata Robusia, składamy pod Jego fotografią
kwiat róży, symbol piękna i cierpienia. Piękno to urodziny, cierpienie to zaginięcie. GDZIE JESTEŚ UKOCHANY SYNU? Pytanie kieruję
do środowisk w których przebywał. Dlaczego milczycie na temat tego zaginięcia?. Dajcie głos. Nie chowajcie głowy w piasek. Rodzinie
ukochanego syna i brata Robusia będzie lżej żyć a wasze sumienia będą lekkie i czyste.ZAGINIONY ROBUŚ TO SZLACHETNA POSTAĆ. |
"Nie chowajcie głowy w piasek"
ha-ha-ha a to dobre. |
myślę, że nic tu już po nas... |
Czytam czesto to forum, pisze po raz pierwszy.Zaginiecie Roberta - calkowicie bez sladu - bardzo mna wstrzasnelo juz wiele lat temu...
Zachowanie rodziny / ojca - jest klasyczne... Robert byl czlowiekiem doskonalym ! Doskonaly to byl tylko Jezus !
Tlumacze tok mysli procesem , przez ktory ta biedna rodzina przeszla... Uszlachetniamy tych, ktorych kochamy. To normalne...
Zastanawiam sie po co to forum istnieje ? Widze zaangazowanych wielokrotnie ludzi , ktorzy nie otrzymuja ani wiadomosci, o ktore pytaja, ani nawet nalezytego szacunku!
Przykre to... Bardzo, bardzo wspolczuje rodzinie. Ale mysle tak jak napisal ktos przede mna : " Nic tu juz po nas ".....
|
Panie Sylwestrze co takiego się stało że przestał Pan prowadzić forum ? Czy to jakieś spory z Pana ojcem ? Czy to forum kiedykolwiek odżyje ? Czy zadaje te pytania na marne...? |
"Pytanie kieruję do środowisk, w których przebywał". Teraz ??? Przecież tych środowisk już dawno nie ma,
to znaczy nie ma ludzi tworzących 17 i więcej lat temu dane środowiska: studentów medycyny na WAM,
duszpasterstwa akademickiego w Nowej Hucie, studentów psychologii na UJ, wreszcie sąsiadów i rówieśników
w miejscu zamieszkania.
Pytania i działania trzeba było tam kierować w 1995 roku, a nie latami szukać uporczywie kosmitów i Obcych. |
niewiarygodne ze sa tacy forumowicze pamietajacy o tym forum od lat ,szkoda ze nasze zangazowanie jest tak wielkie a niestety pan Lech piszac ciagle to samo ucieka od zadanych pytan,w calej sprawie jest cos nie tak niema zbrodni doskonalych ostatnie szczegolowe zapiski mogly py rzucic nowe swiatlo ale coz widocznie sa zbyt poufne. |
Nie twierdzę rzecz jasna, że jest to tylko Pana wina, Pan miał wówczas największe prawo się
mylić i błądzić, lecz jak to już było na tym forum pisane,
śledztwo i poszukiwania zostały od początku skopane na całej linii przez organa do tego
powołane. |
panstwo moglo wydac milion zloty na nijaka kaske wasniewska potrafili ja odnalezc w ciagu tygodnia szkoda ze na inne znikniecia nieprzeznacza takiej puli... |
podczytuje was caly czas.. emocjonalnie nadal jestem z wami, a przede wszystkim z rodzina roberta bardzo zwiazana. jednak po wielu wpisach, pytaniach, ktore zadalam, a ktore pozostaly bez odpowiedzi..rowniez zaczelam sie (niestety) zastanawiac nad sensem istnienia tego forum..najblizszych przepraszam za szczerosc, ale mniemam, ze sensem tego forum byla m.in.twz.burza mozgow. osoby postronne, zupelnie obce, mialy rzucic moze nowe swiatlo na sprawe zaginiecia roberta. to "nowe swiatlo" oznacza pewien dystans do sprawy i osoby samego zaginionego. stad nasze rozne pytania. pytania, na ktore do dzis czesto nie dostalismy odpowiedzi.szanujac bol rodziny, zastanawiam sie, dlaczego do tej pory nikt nie odpowiedzial np.na moje pytania? prosze panstwa, minelo tyle lat od zagníniecia roberta. panstwa dotychczasowe dzialania (przy calym szacunku) nie wniosly nic nowego. czy nie warto przychylic sie do prosb internautow i zamiescic wiecej z zapiskow robsona? czy nie warto odpowiedziec na postawione pytania? moze odpowiedzi wasze wniosa cos nowego? nowe spostrzezenia, nowy pomysl? prosze popatrzec, jest tu nas sporo. jestesmy ludzmi z calej polski (i nie tylko), ludzi najrozniejszego pokroju, ludzi o przeroznych doswiadczeniach zyciowych. gdyby sie panstwo bardziej otworzyli na nasze sugestie, moze wpadlibysmy na jakis trop? rozumiem panstwa bol (przynajmniej w czesci, bo sama, na szczecie tego nie doswiadczylam), ale jesli mamy tu wspolnie dzialac, prosze sie otworzyc. na wszystko.inaczej nie ruszymy z miejsca. a ludzi chetnych do pomocy jest tu masa. chyba warto wykorzystac ten potencjal i nie zaprzepaszczac szansy na to, ze krok po kroku mozemy ruszyc wreszcie z miejsca. stad moj apel do rodziny roberta: jesli zycza sobie panstwo, bysmy nadal byli aktywni na tym forum, prosimy o odpowiedzi na nasze pytania i prosby. pisze w imieniu swoim, ale, czytajac ostatnie wpisy, mysle, ze wielu internautow podziela moje zdanie. pozdrawiam serdecznie. |
tak Miko podzielam twe zdanie ,,,i mysle ze te ostatnie zapiski rzucily by nowe swiatlo na cala sprawe.. |
Widzę, że forum umiera śmiercią naturalną, ale nie dziwię się... |
Również podzielam zdanie przedmówców: może warto by było ujawnić zapiski? Czy jest coś do stracenia?
A może jest zupełnie odwrotnie - milczenie oznacza jakiś postęp? |
Szanowni forumowicze, z pełnym szacunkiem odnosimy się do wszystkich wypowiedzi na tym forum. Proszę nie myśleć inaczej. Tak jak większość forumowiczów, rodzina
zaginionego Robusia również wchodzi na stronę jemu poświęconą z nadzieją, że znajdzie się wypowiedż osoby lub osób ktore uchylą rąbek tajemniczego zniknięcia
naszego ukochanego syna i brata Robusia, że ten który skrywa, lub ci którzy skrywają tą tajemnicę,zrzucą ten ciężar z siebie i po części oczyszczą swoje sumienia.
Wszystkim będzie lżej żyć. Takie jest oczekiwanie rodziny i wszystkich wrażliwych forumowiczów wchodzących na tą stronę.
Szanowni forumowicze, my rodzice i rodzenstwo o zaginionym ukochanym synu i bracie nie możemy wyrażać się inaczej, że to szlachetna, prawa i skromna postać. Nie
znamy ciemnej strony tego życia, nie licząc drobiazgów trapiących każdego człowieka wchodzącego w świat ludzi dorosłych.
Szanowni forumowicze, po zaginionym ukochanym synu pozostały zapiski. Są to jego myśli, przemyślenia na temat człowieka, przygotowującego się do życia w świecie
ludzi dorosłych. Swiadczą o szlachetności tej postaci i poważnym przygotowaniu się do jak najlepszego wykorzystania cząsteczki czasu danej mu przez Boga, na tym
ziemskim padole. Ktoś to przerwał. Lektura tych zapisków myśli w żaden sposób nie naprowadza na trop którym należałoby podążać by wyjaśnić to tajemnicze zniknięcie.
Myśli /zapiski/ te publikuje na stronie Robusiowi poświęconej p.t "Myśli Roberta przed zaginięciem". Innych zapisków niema, prócz listów pisanych do rodziny
z Dęblina w czasie nauki w Liceum Lotniczym oraz listów do ojca pracującego w dalekim Magnitogorsku, będących kopalnią wiedzy o stosunkach w naszej rodzinie i
relacjach między ojcem a zaginionym synem.
Z szacunkiem Lech Wójtowicz |
Szanowni forumowicze, w dalekim Magnitogorsku otrzymałem od ukochanego syna Robusia list pisany 9 stycznia 1995r. a więc 11 dni po Jego tajemniczym zniknięciu.
W nim pisał: Kochany Tatusiu! Na wstępie przesyłam Tatusiowi moc gorących pozdrowień. Mam nadzieję że u Tatusia wszystko w porządku i że jakoś znosi Tatuś brak Mamusi.
U mnie wszystko w porządku. Święta minęły nam spokojnie. W Sylwestra porozrzucało nas na różne strony. Sylwek był na Rynku Głównym,
ja byłem na imprezie u koleżanki z duszpasterstwa. Moja impreza była bardzo udana. Było 21 osób. Dobrze się bawiliśmy. Zaraz 2 stycznia chodził ksiądz po kolędzie.
Byłem ja, Jacek i Sylwek. W zeszły czwartek wreszcie udało mi się zebrać i pójść oddać krew. Mam już na koncie prawie 5,5 litra. Ciekaw jestem jaki jest rekord
w tej dziedzinie. Jest u nas teraz babcia. Przyjechała we wtorek, żeby się zobaczyć z Mamusią. Jeśli chodzi o studia to już za 2 tygodnie mam pierwszy egzamin.
Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Na dzisiaj będę już konczył. Pozdrawiam Tatusia bardzo mocno. pa,pa,pa Robert.
11 dni pózniej, w sobotę 21.01.1995r.16-letni Sylwester, brat Robusia, w pamiętniku rodzinnym zapisał ..... |
11 dni póżniej, w sobotę, 21.01.1995r. 16-letni Sylwester, brat Robusia, w pamiętniku rodzinnym zapisał:
O godzinie 5.00 rano, obudziła mnie mamusia z Beatą. Zaspany spytałem o co chodzi. Powiedzieli, że Robsona nie ma. Znalazłem notatnik Robsona z adresami jego
przyjaciół. Mamusia dzwoniła na policję, pogotowie i do różnych znajomych Robsona, lecz nikt nic nie wiedział. Jedna z koleżanek Robsona, Małgosia, pytała się
czy może jakoś pomóc. Jacek pojechał na Uniwersytet, lecz w sobotę nikogo nie było. Mamusia cały czas stała przy oknie wyglądając Robsona. Na twarzach wszystkich
z godziny na godzinę rysował się coraz większy smutek. Beata przeszukała całą szafkę Robsona i gdy tylko znalazła jakiś adres, zaraz dzwoniła. Dzwoniła także Małgosia
zaniepokojona nieobecnością Robsona. W niedługim czasie przyszła sąsiadka która starała się pocieszać mamusię. Po godz. 22.00 ja poszedłem spać, jednak mamusia
czuwała całą noc.
12 dni pózniej, w niedzielę 22.01 1995r.16-letni Sylwester, brat Robusia, w pamiętniku rodzinnym zapisał ..... |
szanowny panie lechu, bardzo dziekujemy za kolejne zapiski, szczerosc i zaufanie. uwaza pan, ze one niczego nie wnosza? owszem, bardzo wiele. poznajemy lepiej roberta. np. sam fakt, o ktorym pisze sylwek, ze mamusia (jak ladnie nazywana przez synow, co swiadczy o szacunku), juz o 5tej rano go obudzila zdenerwowana, bo robert nie wrocil na noc. wynika z tego jasno, ze robert nie nalezal do studentow, ktorzy czasami zabaluja i zdarza im sie noc spedzic poza domem (i nikt tak zaraz sie z tego powodu tak nie niepokoi). wnioskuje wiec, ze byly u panstwa niepisane reguly, ze jesli ktos by mial wyjsc na dluzej - na pewno informuje o tym rodzine. w przeciwnym wypadku ta bedzie sie zamartwiac. dlatego ciezko mi sobie wyobrazic, ze robert nie odszedlby samowolnie z domu, nie dajac znaku zycia..za bardzo kochal rodzicow, rodzenstwo. wiedzialby,ze sprawia im wielki bol..to nie w jego stylu. tak mysle..osobiscie rowniez nie sugerowalam, ze robert mial jakas "ciemna strone"(jak pan napisal). bardziej (jak pan rowniez wspomnial), ze mogl miec jakas tajemnice. ze spotykal sie moze z kims, poznal kogos, o kim panstwu nie powiedzial (nie zdazyl powiedziec). a moze nie..moze mowil..? tylko nie wzieto pod uwage, ze to akurat moze byc wlasciwy trop?.. na pewno rozmawiali panstwo, ze wspomniana przez sylwka, malgosia. wydaje sie, ze dosc dobrze znala roberta. zakladam, ze wtedy nie przyszlo jej nic do glowy, co by sie z robertem moglo stac. choc sama sie martwila, interesowala. moze by warto bylo odnowic kontakt i ponownie z nia porozmawiac? moze ona z perspektywy czasu, pewne rzeczy, sytuacje, znajomosci, widzi inaczej? panie lechu..czekamy na c.d.zapiskow. zdaje sobie sprawe z tego, jakie to dla pana bolesne..ale..moze warto?..pozdrawiam serdecznie cala panska rodzine. |
przepraszam, w tekscie powyzej mialo byc: "(...). dlatego ciezko mi sobie wyobrazic, ze robert odszedlby samowolnie z domu" |
"innych zapisków nie ma"... Panie Lechu, piszącym tu osobom ciągle i niezmiennie chodzi o te dwa wpisy, o których chyba rok temu wspominał Sylwester, że są zastanawiające i dla dobra sprawy na razie nie będzie ich ujawniał, tylko o nie w kółko pytają forumowicze. Jest to zbywane milczeniem. Po prostu. |
jest nas garstka forumowiczow ktorzy wiernie zagladaja na to forum szkoda ze jest to niedoceniane przez Sylwestra i pana Lecha ,utwierdzam sie w tym ze ostanie zapiski sa bardzo znaczace ale czy ujrzymy je na tym forum?i czy ujrzymy je w calosci a nie w strzepkach?yhm.... |
Brat zaginionego Roberta2012/01/10 13:35:38
Poraz kolejny dziękuje Wam forumowicze za swoje wypowiedzi, spostrzeżenia i przemyślenia. Napewno dzięki większej ilości faktów, które poznaliście na temat tej sprawy. Wasze wpisy w ostatnim czasie są bardzo pomocne i utwierdzają mnie w moich przemyślaniach na temat dalszych kroków w poszukiwaniach Brata. Nie są to puste stwierdzenia typu "napewno Robert .....". Jakże psychika ludzka jest do końca nieodgadniona. Cały czas nasze myśli biegły tylko i wyłącznie w kierunku tego, że napewno ktoś Brata skrzywdził( i ja jednak w środku czuje,że tak było,że Brat komuś zaufał-ktoś dawał mu zrozumnienie, Brat się przed kimś otworzył),ale jednak nie mogę stwierdzić,że tak było napewno! Dlatego będę sprawdzał wszystkie możliwe wątki. Policja zdecydowanie zawaliła sprawe w dzień zgłoszenia i zaginięciu Brata-tłumacząc,"że napewno się znajdzie, pewnie gdzieś zabalował". Mam można powiedzieć w jakimś stopniu "związane ręce" poprzez czas, którego potrzebuje na ustalenie wielu faktów, o których tu piszecie! Zapewniam,że każda ustalona przezemnie informacja znajdzie się tu na forum, oczywiście jeżeli uznam tylko,że nie zaszkodzi ona, kolejnym krokom podejmowanym przezemnie,a w notatnku Roberta są dwie ważne informacje, których nie mogę narazie ujawnić. Czekam obecnie na odpowiedź z wydziału paszportowego o datach ważności paszportu Brata, kilkadziesiąt listów i zapisków Brata mam już przygotowane do oddania specjaliście do sporządzenia analizy osobowości Brata, napewno będe się chciał spotkać z Wojtkiem oraz wszystkimi jego znajomymi, zarówno z duszpasterstwa jaki i ze studiów, wizyta w archiwum X komendy Policji gdzie znajduje się sprawa mojego Brata(bo do tej pory kontakt z Policją miał mój tata). Jeżeli chodzi o klasztory do których też się napewno muszę wybrać i dzięki forumowiczce "halucynacja" z portalu "Szukamy Was", która przesłała mi liste klasztorów w woj. Małopolskim. Także jest jeszcze wiele do zrobienia. |
po programie w tv wydaje mi się, że jednak coś planował. Był religijny,pochłaniały go książki psychologiczne, zabrał paszport. Może zdecydował o odosobnieniu, życiu w zamknięciu. Szukałabym w klasztorach zamkniętych, gdzie zakonnicy nie mają dostępu do tv i internetu. Gdzieś za granicą. Nawet nie wiem czy są takie klasztory, miejsca, ale to pierwsze przyszło mi do głowy. Albo wyjechał by służyc innym gdzieś bardzo daleko. Nie sądzę by ktoś skrzywdził takiego człowieka, mam nadzieję ,że zyje. |
Szanowni forumowicze, dziękuje bardzo serdecznie, że jesteście i na tym forum wyrażacie swoje opinie, poglądy na temat tajemniczeg zaginięcia naszego syna Robusia.
Pozostancie tacy i w roku 2013. Wasze życie prywatne i zawodowe niech charakteryzują zdarzenia które w ogólnym bilansie czynią Was ludżmi szczęsliwymi, spełnionymi
W nowym roku niech omija Was to co w starym było dla Was przykre, wprawiało Was w przygnębiający nastrój. Bądżcie życzliwi dla swojego otoczenia. Siejcie radość
w swoim środowisku i na forum publicznym.
Lech Wójtowicz |
Bracie Roberta . Super ,że działasz , ze nie wykluczasz różnych "opcji" . Jestem pełna szacunku za Twoją determinację i zapał .
W tym Nowym roku życzę Ci tropów , które okażą się prawdziwe , życzę pomocnych ,życzliwych ludzi na Twojej drodze w poszukiwaniu brata.
|
Dla Ojca Roberta również życzenia przede wszystkim zdrowia i otuchy .Aby spełniły się Wasze marzenia . |
O tej historii dowiedziałam sie z Wiadomosci bodajze 3 lata temu. Od tamtej pory co jakis czas zagladam na strone poswieconą Robertowi. Kilka moich refleksji: to,z e Robert miał takie przemyslenia i był idealistą nie odbiega w niczym od wartosci w jakich zostalismy wychowani, niekoniecznie jest tu wpływ sekt. Czyz nie czytalismy zeromskiego, Mickiewicza, Słowackiego, Tuwima, Szymborskiej, Herlinga-Grudzinskiego, Miłosza jako lektur szkolnych w liceum? Wystarczy przeczytac Lalke by wielowątkwo zgłebiac swoje zycie. Naturalna wrazliwosc i głebia Roberta zaowocowała takimi oto pieknymi myslami. Co do tego,z e był idealny: wierze, ze sa tacy ludzie- dobrzy, wrazliwi, inteligentni i do tego piękni. rzadko, bardzo rzadko, ale bywają. Co do zaginiecia: trzeba wziac tego Wojtka na konkretne rozpytanie przez doswiadczonych policjantow, moze Archiwum X w katowicach? bardzo mi ten Wojtek podpada. Co do Roberta,z e sam odszedł. Nie wierze- nie zrobiłby tego rodzicom, jesli nawet- to dalby znak zebys sie nie martwili. czasami mam mysli- pzremykajace jak burza, jakby z zewnatrz odnosnie osob, zdarzen. Np. mysle o kims i go spotykam, ktos mi cos opowiada, ja juz wiem co powie dalej, taka moze dobra intuicja. Obym sie mylila ale ona mimowi,ze Robertowi zrobiono krzywde, stoja za tym inne osoby. Jest ktos kto cos wie ale nie ujawnia. Patrzac na Roberta czuje wielki smutek i żal. Wspaniały chłopak. Wierze,z e ta zagadka sie rozwiaze. Pozdrawiam rodzinę i zyczę Wam wytrwałosci. Nie poddawajcie się! |
forum zamilkło... wszyscy czekamy... mam nadzieję , że MZ nie trafiła.
"per aspera ad astra" |
Analizując to co napisała MZ można zauważyć uderzające podobieństwo w wielu szczegółach. Ale może to być tylko zbieg okoliczności. Dlatego ważne jest aby rodzina Roberta się wypowiedziała w tej kwestii.
|
Szanowni forumowicze potrzebowałem czasu by sprawdzić to co sugerowała MZ. Niestety, nie jest to nasz ukochany syn Robuś. Oglądając stronę sugerowaną przez MZ
pochyliłem się nad osobami NN, bo to w dwudziestym pierwszym wieku nie powinno mieć miejsca by komenda policji w Sopocie nie potrafiła skojarzyć znalezionych
zwłok z cierpiącą rodziną w Rzeszowie. Szanowni forumowicze,18 lat temu, ukochany syn Robuś z domu wyszedł i do niego nie przyszedł. Działalność instytucji
odpowiedzialnej za bezpieczenstwo swych obywateli w mojej ojczyznie jest porażająca. Szermują hasła, pozorują działania, biorą się do roboty za tematy które
nagłaśnjają media, bo im nie wypada nie mieć jakiegoś zdania.
Szanowna jagodo, piszesz, że forum zamilkło. Odnoszę wrażenie, że tak nie jest. 2011/09/04 godz.20.04 napisałaś coś co tkwi w moim sercu i w sercach mojej
ukochanej rodziny.
Forum nie zamilknie choćby nikt niczego nie napisał. |
pisząc, że forum zamilkło chodziło mi o to, że chyba wszyscy
wstrzymaliśmy oddech po wpisie MZ, osoba na zdjęciu tej policyjnej strony
wydawała się podobna, także tylko Wy (Rodzina) mogliście rozwiać wątpliwości.
zaglądam tu praktycznie codziennie, licząc, że coś się wyjaśni, mam nadzieję, że
nie uraziłem żadnym wpisem nikogo z Was.
Panie Lechu ma Pan absolutną rację, że forum nie zamilknie. Czasem nie wiadomo co napisać, wiec
może lepiej milczeć.Mogę wspomóc tylko modlitwą. My forumowicze jesteśmy z Wami. Pozdrawiam. |
Otóż snowu wróciłam na stronę o Robciku. Tak, muszę to napisać. Nie mamy prawa osądzać Rodziców Roberta, Jego Rodziny. Co ci wszyscy przemądzelcy moga wiedzieć o prawdziwym cierpieniu, o strachu, że znowu nadchodzi noc, a po koszmarnej nocy budzi się świt. Kolejny dzień bez dziecka, cisza, cisza... zabijająca cisza. Jakiś szmner na klatce, może to On, może ON. Jakiś głos, pdobny do Niego, dźwięki gitary... nadłuchując odgłosów czakanie, czekanie, nieustanne czekanie. Dzień mija za dniem, tęsknota falami zatruwa serca, wdziera się do mózgu. Nie ma sensu, wszysto do okoła się kręci, dzieci biegną do szkoły, studenci na uczelnię, staruszki idą poltkując... za oknem budzi się wiosna. Ludzie są uśmiechnięci, a ich Twarze, ich Twarze są jak maski, zastygłe wiele, wiele dni, lat temu. Kolejna wiosna, kolejna zima... a sen się śni, ciągle ten sam, Drzwi się otwierają... Mamuś jestem!!! Nie, to tylko sen. Jestn w nim jak żywy, mówi mamusiu, tautsiu, wrócił, jest tak samo dobry, tak samo wrażliwy... gdzie byłęś Synku??? Ten dzień nie nadszedł, a furmowicze oceniają Tatę Roberta, ktoś pisze, że to niemęskie, że słowa Mamusia, Tatuś, to przeżytek, przesada... bo co? Bo ktyoś by się wstydził??? Może tak, ale nie Robert, nie Jehgo Brat, dla Nich to normalne, to szacunek dla Matki i Ojca. Potem znowu, że Ojciec gloryfikuje swojeg Syna... a ja ja, która Go nie znałam, mówię Wam, mylicie się? Patrzyłąm, jak gra na gitarze (tak te chwile kiedyś się wydarzyły), On wówczas był, tu i teraz, jak On śpiewa, ile w tym śpiewie smutku, tesknoty, wrażliwości i miłości. Ktoś mówi, nie był ideałem, bo takich nie ma! A jeżeli nie masz racji... jeżeli taki ideał był i to był Robert? Ktos kiedyś mi powiedział, że Anioły czasem schodzą na ziemię, by ziemia mogła zobaczyć, że coś takiego jak Anioł istnieje, ale wracają, muszą wrócić. Robert był wyjątkowy, to nie wymysł Jego Ojca, Brata, Matki... On był, wyj.atkowy i dlatego jakaś siła zabrała Go z tego padołu. Jestem też wrażliwą osobą, nawet bardzo i dlatego rozumiem Robcika, ale Jego wrażliwość, to było coś nieziemskiego, wiem to! W Jego oczach, postawie, wierszach pisanych do Taty (kto tak pięknie pisze do Ojca), kto tak pięknie ujmuje myśli? Istota wyjątkowa, nietuzinkowa, niesamowicie intelignentna i mądra, a jednocześnie zachowująca dzieciącą naiwność i ciągle poszukiwanie sensu istnienia, ciągłe zawiszenie pomiędzy Niebem a ziemią. cdn. |
No właśnie dziecięca naiwność ...nikt tu nie umniejsza szlachetności Roberta ...nikt nie wątpi ,że był nie tuzinkowy chodzi o to ,że gdy ktoś znika , człowiek zapamiętuje najpiekniejsze chwile i je mitologizuje ..przeoczając być może ważne sygnały ..gdyby to było takie proste ..emocje jakie targają najbliższymi są zrozumiałe !!! są naturalne
wspomnienia , słowa itp ..emocje drodzy państwo czasem przeszkadzają w chłodnej ocenie sytuacji , która jest bardzo potrzebna ..nikt tu ani nie chce obrażać rodziców Roberta ani wytykać im błędów każdy szanuje ich ból a to ,że to forum istnieje jest tego dowodem ,że wiele osób nie może spać przez tą sprawę ..na prawdę odkąd weszłam na tę stronę ...bardzo często myślę o Robercie i wiem ,że setki tu osób robią to samo ..więc rodzina ma ..wielkie grono ludzi myślących o ich synu co oczywiście jest niczym ...wielkim ...ale te setki osób śledzą , sprawdzają ..szukają ...być może któraś z nich ..kiedyś na coś trafi ..bo myśl jest twórcza a wszystkich nas łączy jedna myśl by Robert się
odnalazł !!! Robert był (jest) wspaniałym młodym wrażliwym człowiekiem .. jednak tylko człowiekiem . |
Niema ludzi idealnych niema zbrodni doskonalej ,niema ciala wiec niemozna zakladac morderstwa niema paszportu wiec niewykluczony jest wyjazd ucieczka przed swiatem tak naprawde niema nic czego mozna bylo by sie czepic rzadnego punktu zaczepienia ..zostaje czekanie ze kiedys przypadkiem cos lub ktos cos znajdzie nic innego niezostaje. |
W ostatnią niedzielę mój Synek była na wykładach. Zazwyczaj wraca około godziny 16-17, nigdy nie zostaje do końca zajęć. Ale tego dnia, kiedy zadzwoniłam jak zwykle ok 14, żeby zapytać o której wróci, nie odebrał. Wiedziałam, że komórka mu się rozładowała. Były jednak przypadki, że przesłal sms-a od jakiegoś kolegi, o kórej wróci. Zrobiła się 18, Synka nadal nie było. Zadzwoniłam do Jego dwóch kolegów, bliskich, ale nie przejęli się za bardzo. Jeden z nich powiedział, że był umówiony z moim Synkiem między 19 a 20, ale nie skontaktował się z nim. Ja zawsze byłam przewrażliwiona i gdy nadal nie słyszałam kroków na schodach serce podchodziło mi do gardła. Myślałam, że za chwilę oszaleje. W końcu postanowiłam wyjść na dworzec, mąż czekał w domu. W tym czasie myślałam... kto mi pomoże?????? Kto???? Gdyby coś się stało, szkoła zamknięta, nie mam żadnych kontaktów do kolegów ze studiów syna (nigdy nie prosiłam), policja, a oni, co oni by zrobili, że jeszcze za wcześnie, że poszedł gdzies z kolegami i że napewno wróci, ze nie ma się co martwić i trzeba czekać 48 godin, czyli typowa gadanina. Koledzy, tak, a oni co, tak samo. Kiedy czytam o zaginionym Robercie, to maluje mi się niedudolność policji, źle prowadzone śledztwo, zaniedbania, i wiele błędów, o których rodzina się nawet nie dowie, bo nie ma dostępu do akt. Nie ma w tym państwie świętości, nawet w obliczu tak wielkiego cierpienia nie ma zrozumienia, pomocy, wsparcia, zrobić minimum i mieć tzw. święty spokój. Przeczytałam tu także o nastolatku, którego nie akceptowano w szkole, znika z dnia na dzień. I co??? Nie można przesłuchać jego pseudokolegów, bo mamusia z tatusiem się nie godzą. A dlaczego się nie godzą, bo lepiej nie mieć kłopotów. To nic, że zgin eło dziecko, trzeba dbać o dupę swojego bachora, który być może dokuczał chłopcu. Idąc na dworzec prosiłam Boga, by Synek wrócił. Przyjechał autobuś, i po kilku osobach zobaczyłam w końcu kochaną postać swojego dziecka. Był zły, kiedy ściskałam, go na dworcu i pytał, czemu czekam na niego i robię aferę. Tak nasze dzieci nigdy nie zrozumią matcznynego serca, strachu i niepewności. Czułam jak ogromny głaz spada z mojego serca. Moje dziecko było bezpieczne i wracało ze mną do domu. Czekam po porostu na wykładowcę, aby umwić się na egzamin. Wieczorem zasypiająć dziękowałam Bogu, że tym razem jesteśmy wszyscy razem, i za tych, dla których los był tak okrutny. Ich dzieci do domu nie powróciły. Te godziny niepewności, strachu i jakiegoś niewypowiedzianego przerażenia sprawiły, że tak naprawdę nie wiemy i niezgdy do końca nie zrozumiemy bólu Rodziny Robcika. Jego zniknięcie to tragedia dla Jego samego, Jego Rodziców, Brata, Siostry i cakej Rodziny. To tragedia, chyba gorsza od śmierci, która położyłą się cieniem na życiu tych ludzi, i ten cien jest coraz dłuższy. Każda chwila, każde święta, każda rocznica, Dzień Matki, Ojca, wszystko, co jest, co ich otacza woła Jego imię i tak już zostanie. Dlatego, nie obrażajmy się, gdy Tata Roberta wyrzuci z siebie ból, nie czekajmy na podziękowania, że tu jesteśmy. Jesteśmy, bo chcemy tu być, a jeżeli nasze istnienie tu ma służyć czemuś dobremu to wyzbądźmy się cierpkich słów, których nie obdarzylibyśmy nikogo, a w szczególności ludzi tak skrzwdzonych. Nawet jeżeli Rodzina Roberta Go idealizowała, to i co z tego? Nawet to chcecie im odebrać. Myślę jednak, że Siostra i Brat Roberta są równie wspaniali i nie zasłużyli sobie na takie cierpienie. Wszysktich pozdrawiam i życzę siły. Gdzie jesteś Robercie. może to wołanie przyjdzie odpowiedź. Dobranoc wszystkim. |
Musiałby cały naród polski w 100 % przeczesywać wszystkie tereny polski i lasy i wody w 100 % może wtedy by się odnalazł żywy lub martwy |
Szanowny forumowiczu, nie potrzeba całego narodu by czesać polską ziemię, naszą ojczyznę w celu znalezienia żywego lub martwego, szlachetnego, wrażliwego człowieka jakim był nasz ukochany syn Robuś zaginiony 20 stycznia 1995 roku.Cały naród potrzebny jest gdy wybieramy najwyższe władze naszej ojczyzny. Od wybranych przez naród, oczekujemy przestrzegania zapisu ustawy zasadniczej art.38, który brzmi " Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia". Gdzieś się podział Robert Wójtowicz, Tomasz Ciechowicz, Iwona Wieczorek, Tomasz Wołowicz i inne ukochane osoby, a realizacji tego konstytucyjnego zapisu w wykonaniu wybranej przez naród władzy, nie widać. Jej nieudolność, bezczynność , lekceważenie problemu zaginięć ukochanych osób jest porażająca. Nie proszę naród by orał moją ojczyznę w celu znalezienia żywego lub martwego naszego ukochanego syna Robusia. Proszę kolejny raz, ludzi,osoby które miały kątakt z zaginionym, proszę środowiska w których ukochany syn Robuś funkcjonował, nie milczcie, dajcie głos. Serdeczne podziękowanie kieruję do forumowiczów za różny głos w sprawie zaginionego ukochanego syna Robusia. Niewiemy, gdzie tak szlachetna postać mogła się podziać. |
Może jakaś grupa porywająca ludzi działa w tym kraju która porywa gdzieś na odludziach a może go zabił taki bandyta jaki zabił Joanne Surowiecką z Czechowic-Dziedzic w każdym razie wyroki w naszym kraju są śmieszne za komunizmu obowiązywała kara śmierci w USA też jest kara śmierci a iwone wieczorek porwał pewnie ten gość z ręcznikiem tylko za szybko umorzyli poszukiwania jej poddali się a tak nie można :( |
człowiek nie znika w powietrzu udział w tym pewnie miały jakieś "osoby trzecie" |
Funkcjonariusze z uruchomionego niedawno Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych: http://www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20130331/KRAJSWIAT/130339972
"będą chcieli" zajmować się także sprawami zaginięć sprzed wielu lat...
Bulwersujące jest to, że próby zindentyfikowania zwłok osób NN podejmowane są tylko doraźnie - ostatnio ws. zaginięcia-zamordowania dziennikarza -
a rodziny czekają na wieści o zaginionych bliskich.
Czy jest możliwe wystosowanie zapytania - oficjalnego, pisemnego! - o to, czy sprawdzono (wykluczono), że żadne z niezindetyfikowanych zwłok nie należą do Roberta?
To byłby konkretny krok, konkretna informacja... |
Elia nieliczyla bym na odpowiedz rodziny gdyz ta sprawa na me oko kryje wiecej tajemnic rodzinnych niz sam fakt zaginiecia |
Twin pakes rozwiń swoją wypowiedź, uzasadnij ją, bo ja będąc w tej rodzinie na codzień od kilkunatu lat nie mogę znaleźć
żadnego potwierdzenia Twojej wypowiedzi. |
Twin pakes miej trochę szacunku do cierpiącej rodziny zaginionego, ukochanego syna Roberta.
Nic nie możemy sobie zarzucić, że coś przeoczyliśmy lub zaniedbali w poszukiwaniu ukochanego syna Robusia, który
20 stycznia 1995 roku wyszedł z domu na wykłady i do niego nie przyszedł.
Niczego nie ukrywamy z życia naszej rodziny. Jesteśmy tragiczną rodziną. Nie tak miało być. |
Skoro po dłuższym czasie pojawiły się głosy rodziny i to nowych osób, czy ktoś może powiedzieć, co stało się z Sylwestrem?
Naobiecywał różnych rzeczy i zniknął. I nawet nie chodzi o to, że zniknął, tylko o to w jaki sposób. nagle i bez słowa.
Mogę zrozumieć, że nie chce już uczestniczyć w tej czasami wręcz "batalii" na stronie, mogę zrozumieć, że zajął się bardziej własnymi, osobistymi
sprawami, natomiast nie mogę zrozumieć i jest bardzo męczące to, że nic nie powiedział, a mógł po prostu napisać dwa słowa, że nie będzie się tu już udzielał
i koniec. |
Słusznie, na ten temat może wypowiedzieć się tylko sam Sylwester, choć sądzę, że tego nie zrobi. Natomiast nie wiem czemu i komu
tak się Pan 'tłumaczy' z działań rodziny. Na mój gust zrobiono już chyba wszystko, co można. Rozwiązanie takich zagadek albo pojawia się
bardzo szybko, albo czeka się na nie w udręce latami, albo nie przychodzi wcale. Na pewno pierwszą możliwość można w tym przypadku odrzucić.
Wśród licznych teorii, obecnie najbardziej prawdopodobna wydaje mi się ta, że zaginięcie Roberta wiąże się z jakąś niefortunną znajomością, której finału
Robert nie mógł przeczuć i nie przeczuł. Współczuję Wam wszystkim bardzo, nie wyobrażam sobie życia z takim jarzmem. |
Nie sądzę aby to była jakaś "znajomość , która okazała się zgubna dla Roberta ..ja nadal trwam przy opcji,że przy całym zagmatwaniu tej sprawy rozwiązanie
może być banalne , przepraszam za słowo, można pojechać na księżyc na marsa snuć teorie itp itd ..a czasem rozwiązanie jest tak proste ,że nikt się nie
spodziewa ,,,,i dopiero potem ..się mówi jak mogliśmy nie zauważyć itp ...myślę ,że Robert uległ nie szczęśliwemu wypadkowi , takie rzeczy się zdarzają ...
być może tez stal się ofiarą zbrodni ale tych nie ma doskonałych ,,,,i na pewno prawda wyjdzie na jaw ...zwyczajnie przypadkiem jak np znalezione zmumifikowane
zwłoki w Łodzi ..nie wiadomo ile czasu leżały w jakimś pustostanie ...czasem mówi się zapadał się pod ziemię ..może w tym przypadku dosłownie ..zapadł się pod ziemię.
Jestem nie mal pewna ,że gdyby ktoś oddalił się od rodziny to nie wytrzymałby tylu lat w milczeniu ...ale w tej tragicznej sytuacji ..pocieszające może być to ,że nawet gdy robert nie żyje
to ..wierzę ..,że sprawa się wyjaśni ..być może ..przy okazji innej sprawy itp itd...minęło tak wiele lat ,że nawet krajobraz i ten ..miejski i ten przyrodniczy zmienil tak swe oblicze
,że nie sposób nawet wczuć się w tamte warunki w tamten czas i przeanalizować jego drogę na uczelnię ...upływający czas zaciera szczegóły ..a być może podczas tej drogi ...jak już wcześniej
mówiłam ..były prowadzone jakieś prace ...naprawa pękniętych rur co zimą w tamtych czasach zdarzało się często ...być może ..wpadł do jakiegoś wykopu... a gdyby ktoś jednak go skrzywdził ...
to myślę ,że z wiekiem oszalałby od narastających wyrzutów sumienia ...i na pewno . w jakiś sposób nawet gdyby nie chciał się przyznać to chociaż naprowadziłby obolałą rodzinę ..te analizy tutaj
to nie dla nas ..za ciency jesteśmy by na podstawie wpisów członków rodziny rozwikłać tę zagadkę ...jednak droga rodzino ...dzięki tej stronie ..nie tylko wy czekacie na prawdę ..czekamy my wszyscy także i wciąż nas
przybywa |
Tak, to wszystko mogłoby być proste, gdyby nie to, że z Robertem zniknął ważny paszport i jeszcze parę innych szczegółów,które sprawiają,
że to zniknięcie jednak nie wydaje się banalne...Oczywiście to tylko jedna z hipotez. |
Szanowni forumowicze, jestem starszym człowiekiem, opadam z sił. Swoimi wypowiedziami pobudzacie mnie do życia. Dodajecie sił by się nie poddawać, szukać i mieć nadzieję na poznanie prawdy o zaginionym 18 lat temu ukochanym synu Robusiu. Z całego serca dziękuję. W swoich wypowiedziach rozważacie różne hipotezy zniknięcia naszego syna 20 stycznia 1995 roku. Większość z nich pokrywa się z moimi przypuszczeniami. Choćby ta "człowieka z tłumu", że zaginięcie Roberta wiąże się z jakąś niefortunną znajomością, której finału Robert nie mógł przeczuć i nie przeczuwał.Całym sercem i rozumem podzielam ten pogląd. Problem polega na tym,że nie ma żadnego dowodu na potwierdzenie tego poglądu.
Ila, doładowałaś moje akumulatory, swoimi rozważaniami, udowodniłaś, że serce w Twojej piersi to nie tylko pompka do tłoczenia krwi, to siedlisko dobra, wrażliwości na nie do
konca zrozumiałe zdarzenia w naszym rodzinnym życiu.
Ila, w preambule do tej strony apelujemy do człowieka, do Jego sumienia, że jeżeli miałeś coś wspólnego z zaginięciem naszego ukochanego syna Robusia, odezwij się, choćby anonimowo. Tobie będzie lżej, a rodzina pozna prawdę.
Ila, Ty piszesz o tym samym, o sumieniu.
Ila,z relacji prasowych, znam historię morderstwa popełnionego w góralskiej miejscowości.Dokonano zbrodni. W kryminale osadzono niewinnego człowieka. Przesiedział 14 lat. Uwolniono Go, bo prawdziwemu mordercy wyrzuty sumienia , bardzo przeszkadzały w codziennym życiu. Wyznał to księdzu w czasie spowiedzi. Ksiądz miał problem, bo poznał prawdę, lecz obowiązywała go tajemnica spowiedzi.Kuria nie zwolniła go z zachowania tajemnicy spowiedzi. Dała mu wolną rękę. Wybrał. Grzeszny człowiek stracił wolność, a niewinny ją odzyslał.Obydwaj byli tragicznymi postaciami.
Jeszcze jedno spostrzeżenie. Człowiek z tłumu pisze, że niewie czemu i komu tak się Pan"łumaczy" z działań rodziny. Ukochany forumowiczu, tłumaczę się sam przed sobą.Zadaję sobie pytanie, czy zrobiłem wszystko co do mnie należało.Całe swoje życie dbałem,by mojej ukochanej rodzinie którą sam założyłem dobrze się działo.
Ili, tli się nadzieja, że w krainę wiecznej ciszy, odejdę z wiarą i nadzieją. |
Tato Roberta ..na pewno zrobiłeś wszystko co człowiek mógł zrobić ...nie wyobrażam sobie Waszego bólu...waszych skotłowanych myśli i zapewne tryliona pytań co dnia
..czy ..wszystko ..zrobiliśmy ..czy wszystko sprawdziliśmy itp ...wiem ,że nigdy się z tym nie pogodzicie ..nikt by się nie pogodził ...wiem ,że nigdy nie zaznacie spokoju
...jednak mimo to ...nie poddawajcie się ...i na pewno się nie poddacie ...bardzo bym chciała abyście doznali ulgi...i wiem ,że Wam trudno..tym bardziej ,że w naszym kraju wszędzie mur obojętności urzędniczej ...nawet w błahych sprawach obywatel pozostawiany jest sam sobie ...wiem ,że czujecie straszną bezsilność a ta chyba gorsza niż rozpacz ...
jednak pomimo tego nie poddawajcie się ! Wszystko na świecie ma swój początek i koniec ..cierpienie też ...lata , które minęły ..od zaginięcia Roberta ...są ciężarem nie do udźwignięcia dla Was ...ale dzięki tej stronie każdy z forumowiczów nosi po kamyczku ...wierzę ,że każdy zna ..na pamięć zdjęcie Roberta...ha nawet łapię się na tym ,że jak
leci w Tv jakiś archiwalny program z lar 80 ..np o Krakowie i jego architekturze wielkiej płyty ..to wyłapywałam z kadrów przechodniów ..czy ..moze ta nzajom twarz gdzieś mignie ...co My jako forumowicze możemy zrobić? każdy może z nas umieścić na swoim profilu w jakimś (jeśli posiada) portalu link do tej strony taki zmasowany atak na zasadzie łańcuszka wystarczy ,wciąż ..mało osób wie ,,,a także ludzie pochłonięci swoimi sprawami ..zwyczajnie zapominają ....nie wiem ..czy komuś może się coś przypomniec po tylu latach ...jednak ...gdyby ktoś miał na sumieniu Roberta i żyje jeszcze ten ktoś ..to może taki zmasowany atak ..może skłoniłby go jakichś ruchów...co jeszcz emoglibyśmy zrobić ? Teorii powstało już tutaj wiele....domysłów i podpowiedzi ....a może by tak jakichś ruch społeczny wzburzyć ..na rzecz ...poważnego traktowania przez urzędników takich spraw...jak to wszystko prawnie jest trudne dla takiej rodziny ...gdzie dopiero po 10 latach ..uznaje się za zmarłego...i teraz ...prawdopodbnie tak jest a nr pesel ..za składki Zus itp itd ..państwo wie tak wiele o swoich obywatelach ..podłuchuje inwigiluje , zbiera wrażliwe dane ...a nie obchodzi ich nr pesel ..który nie jest używany ..nie obchodzi go znalezienie obywatela ? Powinan powstać komórka ..do intensywnego poszukiwania ludzi zaginionych ..nie tylko fundacją Itaka ..ale państwowa ...ze specjalistami ...ludzi e, którym bliscy zaginęli powinni zostać poproszeni o to ..powiedzcie co Wam z takich doczesnych spraw ..sprawia trudność ..co możemy zmienić ..byście mogli ..miec lżej ....jest wiele rodzin ..gdzie osoby pozostawiły majątki ....albo katy własności i bliscy nie moga nic zrobić ..prze zokres 10 lat ..lub tez wystąpić o kuratora...nie godze się z takim przedmiotowym traktowaniem ...człowieka , który zaginął ....tak łatwo wyłudzić kredyt mimo wielu zabezpieczeń banku ..tak łatwo oszukać kogos w urzedzie mimo wielu weryfikacji dokumentów .co rusz się słyszy o oszystwach , przekrętach itp ..a gdy rodzina osoby zaginionej cche jakoś uporządkowac sprawy na tyle
by można było po prostu łatwiej żyć ..to ..napotyka miliard bezsensownych procedur ...dlaczego osoby nn żywe czy też nie ...nie są nagłaśnianie w żadnym medium ...widnieją tylko an stronach policji a nie każdy tam wchodzi ...Tato Roberta rozpisałam się tutaj ..może trochę gubiąć wątki ale jedno chcę powiedzieć ..Trwajcie !!! Nie poddawajcie się !!! nie traćcie nadziei ... |
Szanowni forumowicze, Marysia Mazurek / dziennikarka gazety krakowskiej/ 12 kwietnia 2013 roku w gazecie krakowskiej napisała reportaż pt:
" Szuka syna już od 18 lat. Ukoi go tylko wiedza: co się z nim stało?.
Nim to napisała, oglądała wszystko co zgromadziłem w Jego pokoju. Coś tam notowała,mało co pytała.
Widziałem, że serce ma po właściwej stronie. Długo nie upłyneło od wywiadu i publikacji, Marysia dzwoni do mnie z informacją, że kontaktowała się z sekcją
" Archiwum X" KWP w Krakowie i funkcjonariusz okazał zainteresowanie tą sprawą. Kolejny dowód, że Marysia, dziennikarka gazety krakowskiej ma serce po właściwej stronie.
W archiwum X byłem kilka lat temu.Nic z tego nie wynikło. Kilka lat temu, funkcjonariusz KMP w Krakowie na moje pytanie, czy KWP w Krakowie zna sprawę, odpowiedział twierdząco , nie tylko zna. Sprawą zaginionego Roberta Wójtowicza zajmuję się wlaśnie "Archiwum X" KWP.
Rotacja w policji jest ogromna.Jeden coś wie w jakiejś sprawie, awansując zostawia to co wiedział swojemu koledze.
W KWP w "archiwum x" jestem umówiony na rozmowę. Nie sądzę bym coś do sprawy zaginięcia Robusia wniósł coś nowego. Robuś to dla mnie szlachetna postać, osobowość.
Jestem już stary człowiek, ale będę zmierzał, by o takich szlachetnych postaciach, świat nie zapominał. W parkach, ogrodach, przy miejskich arteriach sadził będę dęby z napisem komu dąb jest poświęcony.Pewne jest,że dąb zostanie zasadzony w Krakowie na Oś Złoty Wiek, bo tu zaginiony Ukochany syn Robuś urodził się. To miejsce Jego dziecinnego hasania, to miejsce do którego zawsze lgnął |
przez pana Lecha widze zaginiecie paszportu wraz z Robertem to zapewne nic znaczacego?paszport zginal i jest to bardzo istotne |
Ogromnie mi szkoda Was i Roberta. Bardzo dobrze że istnieje ta strona moze dzieki temu to zagadkowe zniknięcie się rozwiąże ...
- Najwieksze prawdopodobienstwo wg mnie przypuszczalnie wyjechal gdzieś i odciął się - z własnej woli albo pod przymusem(trudno stwierdzić)( daje do myślenia ten paszport i list od kolegi, w którym pyta Roberta czy sie już wyprowadził- TO DAJE WIELE DO MYSLENIA ). W ogole wydaje mi się że skoro miał jakieś emocjonalne kłopoty i opuszczal wykłady mogło to się wiążać z jakąś znajomością... ale czy ta znajomosc doprowadzila do zniknięcia? cięzko stwierdzić. A może któryś z kolegów/koleżanek nie powiedział wszystkiego? a co ludzie z oazy na która Robert ucześzczał mówili ? Nie wierzę że nikt nie zauważył czegoś.
- a druga opcja jego zniknięcia wg mnie to nieszcześliwy wypadek lub zbrodnia w jakimś afekcie i zatarcie śladów :/
Pozdrawiam Rodzinę i wszystkich forumowiczow serdecznie |
Po przeczytaniu dogłębniejszym forum jestem głeboko zasmucona zamilknieciem Brata Roberta. Dobrze że Tato się jeszcze odzywa ale wiadomo
co dwie głowy to nie jedna. Musicie połączyć siły a my z Wami bo inaczej nic nei ruszy. Wiemy że czasu wszyscy niewiele mamy w dzisiejszych
zakręconych czasach ale TRZEBA.Odpowiadajcie prosze na Nasze pytania.
Wielki ukłon w kierunku człowieka z tłumu twen pakes i kilku innych którzy wysnuli niejednokrotnie śmiałe i wnikliwe tezy - bardzo
prawdopodobne.
Z mojej strony z jednej strony mam przeczucie że panująca dookoła znieczulica mogła zadać cios w wyjaśnieniu tej sprawy. Ludzie
ze strachu nie mowia co widzą albo czego sa swiadkami bo boją się zmesty, że zostana osadzeni itd. Byc moze tak jest i w tym przypadku.
Jakiś wazny swiadek siedzi cicho. Jeśli z Robertem coś złego stało się jzu w dniu zaginiecia to nawet jak ktos to widział nie powie... Chociaz apelujemy
by powiedział !!!! albo wyjasni tylko natura lub jakis inny zbieg okolicznosci ... Tak jak było w przypadku Joasi Surowieckiej.
Snuto też w jej przypadku opowiesci o porwaniach a prawda była tak do bólu "prymitywna" w postaci jakże prymitywnego człowieka którego miała nieszczęście spotkać na swojej drodze. Obawiam się ze Robert też mógł takiego spotkać na swojej drodze. To że to jest skupisko ludzi, osiedle nic juz w tej chwili nei oznacza.. obawiam się.
Byłam raz kiedyś na nowej Hucie jest tam sporo haszczy drzew, zarośli to jest niepokojące nei wiem jak było tam w 95 ale myślę że podobnie plus zima- śnieg ...
Może teza o tym ze gdzieś wpadł też jest warta analizy. Sprawa Edyty Wieczorek - zaginęła w 2005r. w listopadzie, podejrzenie zabójstwa, morderca prawdopodobnie
ją rozczłonkowała mimo to w 2012 odnaleziono w Wiśle jej czaszkę!! a więc zadał sobie tyle trudnu żeby zatrzec slady a mimo to
znaleziono slady. i sprawiedliwosc musi dojść patologicznego psychola !! I oby tak było
A więc jest nadzieja, że w każdym wypadku jest szansa na TROP!! |
Tli się we mnie też światło nadziei iż jednak żyje. Ten PASZPORT I WOJTEK nie daje mi spokoju bo skoro zawsze był w szufladzie (tak mówił Brat). Więc po coś mogł być potrzebhny.
Ciekawe co jeszcze bylo w plecaku ktory brał... Wojtek ciągle mi tu nie pasuje w tej układance. Niby najlepszy kolega Roberta a Państwo nigdy o nim nie słyszeli!
Coś podobnego - to juz czyni go niezbyt wiarygodnym źródłe. Ten okup.. czy to był telefon dla żartu czy specjalna manipulacja... on sam jeden to wie. Manipulanci
wiedzą jak odsunąć od siebie źródło podejrzeń - najlepiej być pod latarnia - pod latarnia najciemniej - a zatem wlaczyl sie w poszukiwania. Sprytne.
Trzeba dotrzeć też do innych jego znajomych, przyjaciół także z DA, Oazy, dawnych szkół , studiów... Był poruszany temat m.in. Marysi.
Czas zadziałał na niekorzyć ale póki żyją i żyjecie Wy jest nadzieja!!
Sekta.. ten wątek tez się wielokrotnie przewijał... Wątek o problemach emocjonalnych Roberta poruszony w internwencji, opuszczane piatkowe wyklady
daja jakiś zalążek tej tezie. Trzeba zgłebić KONIECZNIE temat tych PIATKÓW!!!
Wątek ucieczki z domu - prawdopodobny w przypadku jakiegos rozchwiania psychicznego braku akcpetacji co mogło się wiązac z wieloma czynnikami
(seksualnaość, zranienie przez kogoś...). Czy jest już analiza przez psychologa charakteru Roberta ?? Miały iść do niego jego listy a do tej
pory nie pojawiły się wyniki tej analizy. PROSIMY o Wyniki. W interwencji było podane że Robert mial jednak problemy emocjonalne
a zatem czyni to tą tezę prawdopodobną. Ale czy skłoniłoby go to do nie odzywania sie az tyle czasu - NIEMOŻLIWE ( zakladajac ze ostał się w zdrowiu
fizycznym i psychicznym).
Samobójstwo bardzo małoprawdopodobne.
Modlę się by prawda ujrzała jak najszybciej światło dzienne !! Szukamy Cie Robercie!! |
Mysle ze gdyby policja w latach 90 -tych miala tak bystry umysl i byla tak wnikliwa jak Czlowiek z Tlumu czy tez Twenpakes to sprawa Roberta mogla by byc wyjasniona.Z przykroscia stwierdzam ze Policja jest wnikliwa nie tam gdzie trzeba a drobnostki wnikliwosc teo zabraklo w tej calej sprawie i w jej rozwiazaniu. |
Szanowna Margetta, mój umysł nie ogarnuje problemów które poruszasz, na które oczekujesz odpowiedzi. Margetta, odejdź od rozważań, że Robuś zniknął wraz z paszportem, że Robuś opuścił z własnej woli dom rodzinny, miejsce swojego urodzenia. Dom do którego zawsze lgnął. Nikt nic nie wie gdzie się podział. Karolina Jonderko, artystka fotografii, w Warszawskiej Galerii Skarpa, przy Krakowskim Przedmieściu zorganizowała wystawę p.t " Pokoje zaginionych". Zostałem zaproszony, by powiedzieć parę słów.
Byłem, uczestniczyłem, wypowiedziałem wzruszający tekst na temat osób które które gdzieś się podziały.To Może za chwilkę. |
Przykro mi , smutno zarazem, czuję się z dołowany. To forum miało określony cel. Co znaczy stwierdzenie, że przyjmuję opinię które są mi na rękę???
Co znaczy, że milczę lub ignoruję opinię wyrażaną na tym forum . Szanowny forumowiczu, przestań milczeć, przestań konfabulować,przestań truć. W swoich wypowiedziach zbliżaj się do prawdy. Gdzie podział się nasz ukochany syn Robuś???. |
7 styczeń 2013rok. Warszawa. Galeria Skwer, przy Krakowskim Przedmieściu. Wernisaż wystawy Karoliny Jonderko pt. Pokoje zaginionych. Uczestniczę w nim. Proszony jestem bym powiedział parę słów o zaginionym synu Robusiu.
Szanowni Panstwo
Pani Karolinka, artystka fotografii zrealizowała projekt fotograficzny ukazujący pokoje-miejsca naszych ukochanych osób, którzy w nich mieszkali, pracowali, żyli i do życia w następnych dniach się sposobili, aż do dnia, że gdzieś się podziali. Chciałbym ten projekt wesprzeć refleksją zatytułowaną
GDZIEŚ SIĘ PODZIALI
Z miłości dwojga kochających się osób przyszła na świat mała istotka, oczekiwana, uwielbiana, kochana. Opiekowali się nią, wychowywali, w starszym wieku kibicowali jej poczynaniom, utwierdzali ją że idzie właściwą drogą do życia w świecie ludzi dorosłych, aż do dnia , że gdzieś się podziała.
Mieliśmy matkę, ojca. Matka i ojciec to zacne słowa. Pamiętamy kto nas wychował. Pamiętamy kto opiekował się nami gdy byliśmy chorzy. Kto znosił nasze wszystkie humory. Po latach nabraliśmy pokory dla tych ludzi, bo do naszej świadomości dotarło ile oni musieli się natrudzić. Chcieliśmy powiedzieć, że ich kochamy, lecz nie zdążyliśmy, bo nadszedł ten dzień, że gdzieś się podziali.
Mieliśmy kochanych dziadków. W rodzinie to instytucja pewna, godna zaufania, darząca nas wielką miłością, nie wymagająca od nas niczego. Miłość czysta, szlachetna. Im wystarczyło , że jesteśmy. Chcieliśmy im podziękować za to , że są tacy jacy są. Nie zdążyliśmy, bo nadszedł ten dzień, że gdzieś się podziali.
Pewnego dnia nasze ukochane osoby gdzieś się podziewają. Wypatrujemy przez okienną szybę, czy nasza ukochana osoba nie wraca. Nasłuchujemy dzwonka do drzwi. Na dźwięk aparatu telefonicznego rzucamy się z nadzieją. Skrzynkę pocztową dokładnie przeszukujemy w oczekiwaniu na wiadomość.
Zaczepiamy ludzi na ulicy idących przed nami, bo wydaje się nam, że to nasza ukochana osoba.
Wykonujemy przedziwne i często nierealne działania, by zbliżyć się do prawdy o powodzie zniknięcia ukochanej osoby.
Mijają dni, tygodnie, miesiące, lata, a my czekamy, czekamy, czekamy. Z upływem czasu uchodzi z nas nadzieja,że jeszcze kiedyś przytulimy do swojego serca ukochaną osobę
Po ukochanych osobach które gdzieś się fizycznie podziały, są pokoje w których oni dalej są obecni, bo są w naszych sercach.
Karolinko przy pomocy fotografi pokoju zamieszkałego przez osobę która gdzieś się podziała ukazujesz ludzki dramat który jest udziałem wcale nie małej części społeczeństwa. Idż obraną drogą, bo droga jest prawa, szlachetna. Serdecznie Ci dziękuje.
W galerii Skwer w Warszawie, przy Krakowskim Przedmieściu , wypowiedziałem się na temat ukochanych osób, które gdzieś się podziały. |
12 kwiecień 2013 rok.
Polska Gazeta Krakowska publikuje artykuł pt. "Szuka syna już 18 lat. Ukoi go tylko wiedza: co się z nim stało? " autorstwa Mari Mazurek.
Nim doszło do zredagowania tego artykułu, ziorneła do faktów, bo dziennikarze tej gazety mają wzorce w postaciach Macieja szumowskiego i Doroty Terakowskiej.
Pani Maria Mazurek, zbierając i ustalając fakty związane z zaginięciem naszego ukochanego syna Robusia, zwróciła się do mnie o podanie kilku faktów.
Zgodziłem się jak zawsze, bo uważam, że o osobach ukochanych które gdzieś się podziały należy mówić głośno, krzyczeć tak mocno by ten krzyk usłyszały instytucje
mojej ojczyzny odpowiedzialnej za bezpieczeństwo swoich obywateli.
Jest u mnie w pokoju Pani Maria. Z szaf wyjmuje pięć opasłych segregatorów z komentarzem, że one zawierają fakty z życia przed 20 stycznia 1995 roku i po.
Nad tymi segregatorami pracowała. Efektem jest reportaż. Szanowny forumowiczu,widzisz, że zachowuję się niczym grzesznik przed konfesjonałem. Mylisz się.
Pani Marysia Mazurek napisała wzruszający i poruszający artykuł. Szanowny forumowiczu, fakty bronią się same. Nie dodaj do nich elementu sensacji.Przeczytaj wszystko. Oczekuję prawdy, gdzie się podział nasz ukochany syn Robuś.
Pani Marysi Mazurek, po pobieżnym przeglądnięciu historii życia i zaginięcia naszego ukochanego syna Robusia serduszko zaczęło bić
mocniej. Umówiła mnie z szefem archiwum X. Archiwum X to sekcja powstała przy, lub w Komendzie Wojewódzkiej Policji. Byłem tam.
Ale o tym póżniej. |
Szanowni forumowicze, jak Wam wiadomo, nasz ukochany syn Robuś, poza domem rodzinnym był przez cztery lata nauki w Liceum Lotniczym w Dęblinie. Póżniej półtora roku/trzy semestry/ na WAM w Łodzi. Czas rozłąki z osobami i miejscami dla niego ukochanymi przeżywał bardzo. Tęsknota za ukochanymi miejscami i osobami to uczucie które rozumieją Ci którzy z różnych powodów oddalili się od tych miejsc i ukochanych osób. Mnie transformacja ustrojowa rzuciła w daleki Magnitogorsk. W listach płynących z tamtej ziemi opisywałem jak mi jest zle. Nasz Wieszcz, Mickiewicz , ogromną tęsknotę opisał w Sonetach Krymskich. Wielki nasz rodak, Jan Paweł II łagodził tęsknotę częstymi wizytami w ojczystej ziemi. Nasz syn Robuś nie mógł znieść dalej tej rozłąki i podjął suwerenną decyzję powrotu do miejsca swego urodzenia.
Szanowni forumowicze, odrzućcie myśl, by coś planował, by opuścić to miejsce które ukochał, do którego tęsknił. Jemu najbliższym nie są znane takie plany. Wszystkim sugestiom o świadomym opuszczeniu rodzinnego domu zaprzeczają znane rodzinie fakty, że to szlachetna, uczciwa i wrażliwa osobowość. To niedoszły dr.Judym 21-ego wieku. To niedoszły kolega Pani doktor Rosiek z Nowej Huty.
Będzie ciąg dalszy na temat osób które gdzieś się podziały i znieczulicy społecznej.
Szanowny forumowiczu, do ojca zaginionego ukochanego syna Robusia strzelasz z grubej rury możdzierzowymi pociskami. Zadaj sobie pytanie, ile wnosisz by dowiedzieć się gdzie podział się Nasz Ukochany syn Robuś. |
Wydaje mi się, że brak zrozumienia między forumowiczami a Panem Lechem pogłębia się. Owszem, zdarzały się tu bezpośrednie ataki na Pana Osobę,
ale większość ludzi wypowiadających się tutaj wcale nie ma takiego zamiaru. Kto do Pana "strzela"? Ludzie tylko zakładają pewne tezy, mogą się mylić, ja też,
pewnie tak jest, chodzi tylko o to, żeby nie zafiksować się na jednej myśli, żeby wziąć pod uwagę różne możliwości. Czy szlachetność i uczciwość Roberta przekreśla jednocześnie
możliwość wplątania się w jakąś historię? Czy nie mogły zaistnieć jakieś okoliczności, o których Rodzina - z takich czy innych przyczyn - nie dowiedziała się. Czy naprawdę
jakiś fakt od razu musi przeczyć jakiejś możliwości. A teraz pytanie specjalnie do Pana: czy jest Pan w stanie powiedzieć, jak zachowałby się Pan w jakiejś ekstremalnej dla siebie sytuacji, czy może Pan na 100% powiedzieć, że zachowałby się Pan właśnie tak, a nie w inny sposób? Proszę nie odbierać wszystkiego jako ataku na Pana, bo tu naprawdę nie o to chodzi. I faktem jest - niestety - że wiele pytań zadanych przez piszących nie doczekało się nigdy odpowiedzi. Ja tego nie oceniam, ale fakt stwierdzam, powtarzając
za kimś w wypowiedzi powyżej. Tak, co my wnosimy...nic, a co my możemy Pana zdaniem? |
Jestesmy zdani na strzepki informacji podanych przez pana i czesto niedokanczanych znajde pana wypowiedz niedokonczona ze wie pan cos o Wojtlu wiecej ale napisze to innym razem nigdy pan niedokonczyl tego co chcial napisac ..pÖzniej mial pan napisac i nigdy juz nienapisal postaram sie znalezc to zdanie i wkleic ten cytat pana wypowiedzi nikt nieszczela mozdziezowymi pociskami prubojemy uzyskac jakiekolwiek drobne strzpki informacji skleic w calosc a bycie realista jest wada?niemamy nic akta policyjne czytal pan?jezeli to forum jest po to by cos wymyslic a jest tu niemalo wypowiedzi mysli ...pocieszenia dobra niesionego przez obcych ludzi ta sprawa zaprzatnela nietylko moj wnikliwy umysl nietylko ja sprawdzam to forum codzienie ,i nie z zlosliwosci tylko z szczerych zamiarow akta policyjne sa zapewne nie do upublicznienia?jezeli mamy cos wymslic to musza byc to wszytskie informacje jakie jest pan w stanie przekazac temu forum prosze sie nieobrazac i nie myslec ze jest pan atakowany ,jesli pan moze niech pan przezczyta od poczatku to forum i sam przeanalizuje ze odpowiedzi na pytanie niejedne zostaly zignorowane ,ja gdy tylko znajde czas przezczytam uwaznie to forum raz jeszcze i przedstawie panu te pytania i wypowiedzi pana ...cytuje o tym napisze pÖzniej gdzie nigdy pan nienapisal niedokonczyl swojej mysli.forum jest po to by pomuc w koncu dowiedziec sie co sie tak naprawde stalo Robertowi Kamien w Wode jesli policja niemoze nic wymodzic uruchomil pan z Sylwestrem to forumm by ktos madry sklecil to w calosc i pomugl w rozwiazaniu tej zagadki ale bez pana odpowiedzi nic nieda sie ruszyc stoimy w miescu a pan ciagle o atakach to nie ataki!a wnikliwe pytania tezy stawiane przez forumowiczow pan chce wierzyc wto co pan chce wierzyc ,i niedopuszcza nic innego jaki jest niby dowud na to ze zostal zamordowany ?niema takiego tak samo niema takiego ze odszedl sam paszportu niema niema nic czego mogli bysmy sie czepic i cos wykluczyc wiec drazymy pytamy wnikliwie ,gdzie sadze jesli archiwum x jest tak wnikliwe czyta to forum i moze analizuja nasze wypowiedzi moze pomagamy w czyms jesli rzetelnie sie tej sprawie przygladaja to i pana powini zasypac podobnymi pytaniami jakie padly na forum zgadza sie?z uszanowaniem prosze niezapominac ze wiemy o pana bolu ale prosze pomagac a nie utrudniac |
Margaretta, Magazyn Ekspresu Reporterów TVP 2 pod redakcją lubianego przezemnie dziennikarza wyemitował materiał dotyczący zaginięć. W porozumieniu z Fundacją Itaka, skądinąd szlachetną organizacją pozarządową, wrażliwą na ludzkie dramaty, tworzą ludzie o kryształowych sercach. Oni podpowiedzieli do kogo podjechać i nagrać materiał. W tym materiale wyemitowanym jesienią 2010 roku była rodzina zaginionego ukochanego Syna Robusia Wójtowicza, była rodzina zaginionej Iwony Wieczorek, była rodzina zaginionej Asi Surowieckiej. Mam nagranie tego materiału. Pomysłom co się stało z Asią nie było końca.19 marca 2011 roku kolejna organizacja pozarządowa funkcjonująca w internecie pt www.szukamywas.pl zaprasza mnie na marsz milczenia do Czechowic-Dziedzic, poświęcony Asi Surowieckiej. Wsiadam w pociąg wiozący mnie ku temu miejscu by oddać hołd tej której w brutalny sposób przerwano życie. Życie które dzięki Bogu dali jej rodzice. Pielęgnowali to życie, troszczyli się o każdy szczegół tego życia. Z radością przyglądali się rozwojowi tego życia. Cieszyli się razem z Asią jej sukcesami, martwili razem z Asią niepowodzeniami, lecz nigdy nie wątpili, że ich córeczka idzie właściwą drogą do przygotowania się do życia w świecie ludzi dorosłych. Cała podróż z Krakowa do Czechowic Dziedzic, to rozmyślania nad potwornością ludzkich zachowań. Na trasie Kraków- Czechowice Dziedzice, przejeżdżam przez Oświęcim, miejsce gdzie unicestwiono, setki , tysiące ludzkich marzeń. Dotarłem do Czechowic Dziedzic. Stojąc nieopodal drzewa pod którym po czteroletnich "poszukiwaniach" znaleziono ciało Asi. Odniosłem wrażenie, że świat zahamował i niewiele różni się od tego oświęcimskiego.
Pod drzewem gdzie zagubiony człowiek ukrył ciało ślicznej Asi składam różę, symbol piękna i cierpienia.
Wracam do Krakowa, lecz nie mogę pogodzić się z faktami w których uczestniczyłem, bo niestety, szanowni forumowicze los ślicznej Asi może być zbliżony do zaginionego naszego Ukochanego syna Robusia. Bijcie mnie , maltretujcie , wbiajcie na pal, strzelajcie do mnie szrapnelami. Ciało rozerwiecie na strzępki. Sercem będę zawsze z zaginionym ukochanym synem Robusiem.
W marcowe przedpołudnie. przy niezbyt sprzyjającej pogodzie, samotnie przemierzam ulicami Czechowic-Dziedzic trasę białego marszu dla Asi. Prawie na każdym ulicznym słupie, drzewie, płocie, witrynie sklepowej przyklejona jest informacja z wizerunkiem uśmiechniętej Asi, że ten biały marsz poświęcony jest właśnie Jej. Posiadłem wówczas przekonanie o masowym udziale w tym marszu, społeczeństwa Czechowic-Dziedzic, oraz środowisk w których Asia się obracała, żyła, uczyła się, studiowała. U wylotu ulicy Węglowej w Ulicę Legionów, skręciłem w lewo, sądząc,że ten kierunek marszu do miejsca unicestwienia Asi jest właściwy. Dotarłem w okolice cmentarza, a tam napotkana kobieta poinformowała mnie, że po wejściu na cmentarz trzeba skręcić w lewo, bo tam obok grobowca jej męża, spoczywają doczesne szczątki Asi. Na nagrobnej płycie złożyłem kwiat róży, oraz modlitwę niczym do świętej by, gdy już znalazła się na
niebianskich łąkach, dała sygnał na ziemski padół o tym , że jest tam również jej dobrze, że jest tam również: Robert, Tadeusz, Karolina, Krzysztof, czyli wszyscy Ci, którzy gdzieś się podziali a ich rodzinom ta niewiedza rozrywa serca, mnoży pomysły,domysły, często tak nierealne , że aż absurdalne.Zatoczyłem koło, bo znów znalazłem się w miejscu skąd ma wyruszyć marsz milczenia, czyli pod Urzędem Miejskim.
W samo południe zebrała się, prócz organizatorów marszu, oraz niezidentyfikowanych paparazi, garstka tych, którym serca biją mocniej na wieść o tym, że jedna matka wydała na świat istotkę która w kwiecie wieku została skoszona przez żniwiarza, którego na świat wydała druga matka.
Marsz rozpoczął się. U wylotu ulicy Węglowej w ulicę Legionów, marsz skręca w prawo. Zatrzymuje się pod drzewem nad jeziorem goczałkowickim. Na drzewie fotografia Asi. Organizatorzy marszu wygłaszają z głębi serca płynące przesłanie o celowości takich marszów. Stoję pod tym drzewem nad jeziorem goczałkowickim i uświadamiam sobie, że uczestniczę w bardzo ważnym wydarzeniu. W tym miejscu, w 2006 roku odbył się nietypowy pogrzeb, bo brały w nim udział tylko dwie osoby: Asia-ofiara i morderca. Nie było żadnej uroczystości pogrzebowej, nie było żadnych przemówień, nie było żadnych wiązanek kwiatowych, nie było żadnych wyrazów współczucia dla rodziny Asi. Koszmar. Ona w dniu swojego pogrzebu była sam na sam z mordercą. Przerwał życie Asi, która mogła być wspanialsza niż: Margaret Thatcher, Maria Skłodowska-Curie, Matka Teresa z Kalkuty, Beretta Molla. Mogła być zwykłym człowiekiem siejącym radość w swoim otoczeniu. Pod drzewem nad jeziorem goczałkowickim w miejscu nietypowego pogrzebu Asi w 2006 roku składam kwiat róży, symbol piękna i cierpienia. Wracam do Krakowa. Po drodze wstępuję do sklepu w Czechowicach Dziedzicach, w witrynie którego jest plakat informujący o marszu dla Asi, by kupić suche skarpety bo te które miałem na nogach były bardzo mokre. Zagajam,że buty i skarpety zmoczyłem uczestnicząc w marszu poświęconym Asi. Sprzedawczyni mówi: nie wiem w jakim marszu pan uczestniczył i gdzie zmoczył pan skarpety i buty. Kupuje pan te skarpety, czy nie?. |
Człowiek z tłumu zadaje mi specjalne pytanie. Tych pytań jest mnóstwo. Jedno jest pewne, że wolałbym mieć świadomość, że mój ukochany syn Robuś jest narkomanem, pijakiem, gwałcicielem nieletniej istotki. Wszystko zaakceptowałbym, lecz prawda jest inna,nieznana. Kto ją zna?. Szlachetny człowiek gdzieś się podział |
To forum nie jest już o Synu - tajemnicy Jego zaginięcia. Ojciec pisze o sobie... |
Można i tak interpretować moje wypowiedzi. Jednak w moich wypowiedziach, uważny forumowicz zauważy intencje jakie mi przyświecają. W materiale o Asi, forumowicz powinien zauważyć, że piszę o znieczulicy społecznej na problem zaginięć. Jeżeli opisałem swoje wystąpienie w Warszawskiej Galerii Skwer tytułując je "Gdzieś się podziali" daje do zrozumienia, że nikt nic nie wie gdzie podziały się nasze ukochane osoby. Niektóre moje opisy umieszczam tylko dlatego, że wydaje mi się,że zawierają odpowiedź na niektóre pytania forumowiczów. Szanowna Elża, piszę o zaginionym synu Robusiu. O mnie poczytaj na NK. |
Bardzo ogromnie przeżywałem opis wydarzenia związany z odejściem z tego świata ślicznej Asi. Morderca kopie dół pod drzewem nad jeziorem goczałkowickim. Wrzuca do niego ciało ślicznej, lecz martwej Asi. Przez cztery lata rodzina Asi zachodziła w głowę gdzie się podziała nasza córeczka. Znalazła się. Czy ukochany syn Robuś znajdzie się? Czy będzie mi dane przytulić Go do swojego serca? Idzie kondukt żałobny, niosą dwie urny,w jednej spopielone nędzne moje ciało, w drugiej przypominającej słoik po korniszonach wielkie serduszko.Dalej fotografia ukochanego syna Robusia. Ukochani forumowicze nie tak kierowałem swoim życiem. Nie tak jak chciałem.Wyszło jak zwykle, czyli do dupy. |
Forumowicze mają swoje skrystalizowane uczucia dla Rodziny, Jej cierpienia, wobec tragizmu sytuacji oraz odczucia i wiedzę nt. otaczającej ich rzeczywistości (działalości
instytucji, postaw społecznych) - to oczywiste i oczywistym jest to, jakie to są uczucia i odczucia. Sądzę, że zabierają głos na forum, przede wszystkim z pragnienia, by
nastąpiło nareszcie konkretne wydarzenie: aby Robert się odnalazł, i w nadziei, że forumowe spostrzeżenia, analizy okażą się pomocne. Chcą działać - chociaż w ten sposób...
W budowaniu hipotez (a należy uwzględnić wiele wątków i wykazać się kreatywnością) konkretne zgromadzone informacje, ustalone fakty, efekty podjętych działań (jakich)
to podstawa. Natomiast z opisywanych cech Roberta, najbardziej istotne wydają się jednak: Jego skrytość, wewnętrzne rozterki i poszukiwania oraz to, że nie miał silnego charakteru...
Zwracają uwagę: tajemnicze piątki i nieobecny paszport.
Dlaczego piątki i dlaczego tajemnicze? W ten dzień odbywały się mniej ważne zajęcia na uczelni (a więc decyzja Roberta), czy jakieś cykliczne wydarzenie i osoby w nim
uczestniczące wyznaczyły piątek? Dlaczego nie w weekendy? Ponieważ nie chciał zgłębiać tematu - gdzie, z kim, po co się spotyka?
Jaki miał stosunek do paszportu? Jak do innych dokumentów: świadectw, dyplomów, legitymacji, dowodu...? Czy paszport to "przepustka", możliwości poznania, realizacji, odnalezienia...?
Jakie informacje są w aktach? Możliwe jest je przedstawić - istotne: jak.
Owszem, niedotknięci nieszczęściem nie zrozumieją w pełni, ale i rodziny zaginionych nie zawsze są otwarte na doświadczenia innych rodzin zaginionych. Rodzina Joasi wytrwale
podejmowała czynności formalne, w tym ws. telefonu ("popis" śledczych) - jakie czynności mogą być "odpowiednikiem" w sprawach innych zaginięć? Zapytam ponownie: Czy jest
możliwe wystosowanie zapytania - oficjalnego, pisemnego! - o to, czy sprawdzono (wykluczono), że żadne z odnalezionych dotychczas i niezindetyfikowanych zwłok nie są Roberta? |
Udzielałam się na tym forum dość dawno, zostałam przez Szanownego Pana Lecha odsądzona od czci i wiary,
za, delikatnie pisząc, zbyt śmiałe i niepoprawne politycznie tezy i przypuszczenia. Obiecałam w pewnym momencie
nie zabierać więcej głosu. Lecz...
Zaglądam tutaj w miarę regularnie w nadziei, że coś się wyjaśniło, są jakieś nowe ustalenia, fakty lub wręcz
przeczytam o rozwiązaniu zagadki.
Niestety, nic z tych rzeczy, a nawet gorzej - w kółko to samo, mielenie do znudzenia tych samych wątków
i ten sam maniakalny opór Pana Lecha.
Proszę odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chce Pan stawiać Robertowi ołtarz i pomnik, czy chce dążyć do
rozwikłania tej tagicznej dla rodziny historii i poznania prawdy? |
W 15-ą rocznicę zaginięcia naszego Ukochanego syna Robusia podejmuje decyzje by skorzystać z cywilizacyjnych osiągnieć 21-ego pierwszego wieku. Angażuje Sylwestra, młodszego brata zaginionego ukochanego syna Robusia. Pracował, pracował i dzięki niemu powstało to forum nota bene opłacane przezemnie, bo trzeba szanownym forumowiczom wiedzieć, że ono nie jest darmowe.
Elża, nie będę się trudził by szukać wypowiedzi kolegi Roberta Z Dęblinskiego Liceum Lotniczego.Dziś prawdopodobnie w stopniu majora. On pisze że ukochany syn Robus miał silny charakter. I to prawda.Elża co ci padło na mózg, że mówisz odwrotnie.
O kodach DNA wypowiem się trochę później. Mam dużo myśli na ten temat. |
Ależ Panie Lechu...Oczekuje Pan szacunku do swojej osoby, a pisze do kobiety "co ci padło na mózg?". Tym bardziej, że jak sądzę, miała ona na myśli to, co powiedział kiedyś
Sylwester, że Robert był nieco naiwny, że za bardzo ufał, wierzył ludziom. O kodach DNA proszę napisać, to bardzo ciekawe. |
Nie wiem, czy Elża to kobieta, niemniej wolałbym by unikano kategorycznych stwierdzeń, że zaginiony syn Robuś nie miał silnego charakteru. Był osobowością, wrażliwą postacią, reagującą w dla siebie zrozumiały sposób na dziejące się skurwysynstwa tego świata. Proszę poczytać Jego myśli. Znam słowo które w swoim długoletnim życiu wypowiadałem i oczekiwałem, gdy kogoś uraziłem lub mnie urażono. Serdecznie przepraszam. Jestem naiwny, bardzo ufam ludziom, wierzę w nich, lecz jestem człowiekiem o mocnej konstrukcji psychicznej póki co, mam silny charakter i wolę dowiedzenia się prawdy, gdzie podział się nasz ukochany syn Robuś. Jak pisałem wcześniej mnie transformacja ustrojowa rzuciła w daleki Magnitogorsk, na gościnną rosyjską ziemię, by tam pracować na chlebuś dla moich ukochanych w kraju, w mojej ojczyżnie. Tam dopadła mnie informacja, że Robuś gdzieś się podział. |
O Rosji wiemy, o Magnitogorsku, o tym, że tam właśnie zastała Pana fatalna wiadomość. Pisał Pan o tym kilkanaście razy, może nawet kilkadziesiąt, nie będę liczyć, ale
ani razu nie napisał Pan czy czytał rys osobowościowy Roberta, który miał być sporządzony przez psychologa/psychiatrę w oparciu o listy pisane do Pana właśnie. |
Wcześniej jeszcze zdarzało się Panu odpowiedzieć konkretnie na konkretne pytanie, teraz już nie, co się z Panem stało?
Poza tym forum jest po to, żeby jak wskazuje tytuł tematyczny, każdy mógł się wypowiedzieć, nie musi się Pan zgadzać
z żadnymi wypowiedziami, ale jeśli Pan będzie reagował z taką furią na to, z czym się nie zgadza, to niebawem zostanie Pan
na tym forum kompletnie sam i będzie monologował, czy o to szło? |
od miesiecy prowadzimy ta debate me pytania sa zbywane czlowieka z tumu rowniez niejestem w z polski jestem w niemiec niepisze o sobie bo i po co nieznam gramtatyki ortografi polskiej znam swe mysli jestem kobieta wrazliwa wole dzialac zdecydowna e ruchy odpowiedzi me slowa sa puszczane od zawsze na wiatr Panie Lechu kazdy kto czyta te forum wie ze idzie pan za Robertem w murv da se pan zy<cie odebrac bo w pana glow jest czlowkiem prawaym szlachetnym zanmy to na tym forum.,pytam czy bnasze pytania roznia sie czyms od pytan policji i archiwum x?niesadze sa wnikliwe bo my niejestesmy policja a bezinteresownymi forumowiczymi kturzy niezbieraja statystyki by miec podwyzke pensji Panie Lechu dl mnie niema tematu albo pan odpowiada rzetlenie na pytania czlowieka z tlumu i innych albo pan wywleka swoje mysli na co prosze odzanczyc osoba rubryke na tym forum jaka jego cennna?prosimy o konkretne odpowiedzi a nie prywatne wywlekanie |
Pan Lech zamknął już się w swoim świecie,zdarza się to często po takich tragediach, przeżyciach.
Nie jestem psychologiem, ale dla mnie to powtarzanie sie i utarty schemat myśli na to wskazuje.
Nie chce urazić Pana Lecha, ale pisze tylko moje spostrzeżenia.
I dlatego uważam, że odpowiedzi ze strony Pana Lecha nie będzie, nie łudziłabym się. |
Nie będę tu już więcej pisać, na koniec chcę pozdrowić wszystkich, którzy zostawili na tej stronie swoje myśli. Rodzinie życzę rozwikłania zagadki
zniknięcia Roberta, może jeszcze będzie Wam dane zasypiać słodkim snem. |
Do człowieka z tłumu; dziękuję serdecznie za pożegnalny tekst, lecz na podstawie dotychczasowych wypowiedzi człowieka z tłumu, niekiedy emocjonalnych, nierealnych odnoszę wrażenie, że to człowiek z wielkim serduchem i tego forum nie opuści. Wierzę, że wcześniej, czy później na nie wróci. Dochodzenie do prawdy o zniknięciu ukochanego syna Robusia trwa. Człowieku z tłumu, Twoja wypowiedż zamykająca tekst pożegnalny, o zasypianiu słodkim snem zawiera ogromny ładunek ironii w stosunku do moich wypowiedzi o szlachetności, prawości, skromności zaginionego ukochanego syna Robusia. Gdzie jest prawda?, co wydarzyło się 20 stycznia 1995 r0ku?, to pytania które zadaje sam sobie. Gdyby mi ktoś chciał pomóc odpowiedzieć na te pytania poza forum, podaję email: lecwoj@interia.pl; tel;668042010. Pozdrawiam
Bardzo interesujące są myśli kreaaa o moim świecie. Kreaaa, to prawda, ale o tym w następnym wejściu. |
Szanowny Panie Lechu , niech Pan nie wyczuwa ironii z życzeniu słodkich snów bo zapewne nie to było intencją autora a raczej byście wreszcie doznali
ulgi i mogli spokojnie zasypiać co w Waszym przypadku na pewno nie jest możliwe .Niech Pan nie obraża się na forumowiczów ani forumowicze na Pana bo jesteśmy tu
każdy na własne życzenie i na pewno z dobrych pobudek. Pan zaangażowany emocjonalnie a my z dystansem , trzeba to po prostu godzić ze sobą i ma Pan czerpać pełnymi garściami z tych naszych wynurzeń, dywagacji, hipotez itp ...po to jesteśmy by Pan mógł spojrzeć czasem z innej perspektywy. Nikt tu nie wątpi w szlachetność Roberta , nikt go nie obraża nikt nie podważa jego szlachetności ale czyż właśnie nie tacy ludzie jak Robert najbardziej cierpieli na przestrzeni dziejów? Czyż nie tacy zostali wykorzystywani przez złych ludzi? To jest zagadkowe własnie przez to ,że Robert był jaki był czyli teoretycznie nie mógł zrobić nic złego ..nie brał narkotyków , nie kradł , nie pił alkoholu itp..i dlatego nie można wysnuć hipotezy takiej jednej wiodącej ponieważ Robert jest osobą zagadkową . Mniemam iż był człowiekiem honoru , z zasadami i jesli np ktoś prosił go o pomoc i zastrzegł by nikomu o tym nie mówić to na pewno nie powiedział by nawet Panu prawda? Robert taki trochę bohater romantyczny mógł zawikłać się w sytuację bez wyjścia w jego mniemaniu ... słowem wszystko mogło się zdarzyć .bo gdyby np wyszedł w góry można by założyc ze w nich zginął , gdyby poszedł popływać w Wiśle można by założyć ze się w niej utopił itp ..ale on wyszedł z domu dlatego mozna założyć wszystko ! Tylko niech znajdzie się osoba co to wszystko zweryfikuje................ |
Tak się zastanawiam patrząc na mapę osób zaginionych ,że najwięcej ich jest w tej dolnej części Polski z nasileniem na region Słaska...a teraz taka
druga myśl w 1998 r zaginęła studentka UJ tego samego kierunku , który studiował Robert...zaginęła 3 lata po nim a w między czasie jeszcze jedna osoba
również studiująca na UJ...potem kolejno student Politechniki , informatyki itp ..wszyscy z Krakowskich uczelni , wszyscy młodzi w podobnym wieku ...czy to nie jest dziwne?
Może to już paranoja ,że tak myślę ..ale np na FB profilu Pawła Krasnego życiowe motto brzmiało "Życie jest czasem jak zagadka, którą ciężko rozwiązać, im bardziej głowimy się nad jej rozwiązaniem, tym bardziej nie wiemy o co w tym wszystkim chodzi"....czy to nie są podobne spostrzeżenia co u Roberta? a co za tym idzie ...,że Ci zaginieni mlodzi
ludzie mieli podobne rozważania na temat życia itp...Może w tym Krakowie w środowisku akademickim grasuje lub grasował jakiś psychopata ? Czy to tylko zbieg okoliczności ?
Wisła która skrywała ciało Katarzyny Z . studentki z UJ ...może kryje więcej tajemnic....Ja wiem ,że to może być nie prawdopodobne ...Dochodzi jeszcze Łukasz Chęciński zaginony w 2009 roku również student UJ , który potem przeniósł się na inne studia również w Krakowie , w 1996 roku zaginął Bartosz Szwarc , tylko nie znalazłam informacji czy był studentem , wiek podobny . |
http://www.rp.pl/artykul/922014.html?print=tak&p=0 link do artykułu o Kasi . Proszę zwrócić uwagę , zmieniała 3 razy kierunek studiów, w końcu studiowała
religioznastwo, była osobą nieśmiałą a co najważniejsze po zaginięciu okazało się ,że opuszczała zajęcia a ..zaginęła w okolicach Nowej huty...... |
Szanowni forumowicze, szanowna Kreaaa i Ila wpiszcie w gogle poniższy tekst: szuka syna od 18 lat. Po kliknięciu w opcję szukaj, ukażą się dwa artykuły. Jeden autorstwa Marysi Mazurek z 11 kwietnia 2013 roku zatytułowany: szuka syna od 18 lat. Drugi autorstwa Barbary Sobańskiej z 15 stycznia 2010 roku zatytułowany: Od 15 lat szukają zaginionego syna. Po ich przeczytaniu, szanowni forumowicze zrozumieją jak wygląda mój świat, nie o takim świecie marzyłem, nie o taki świat przykładnym życiem zabiegałem, chciałem dobrze, lecz wyszło jak zwykle, czyli do dupy. Ila liczę na to, że znajdzie się osoba która to wszystko zweryfikuje. Ukochana Ila, wyraziłaś myśl która towarzyszy temu forum od początku jego utworzenia. Przecież ukochany syn Robuś przed datą 20 stycznia 1995 roku, był, żył, funkcjonował w jakimś środowisku, i co, zapadł się pod ziemię? Gdyby zapadał się pod ziemię , lub zielone marsjańskie ludziki upodobały sobie mieć Go w swoim marsjańskim świecie, to zdarzenie musiałby ktoś z ziemskiego padołu widzieć. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów. Lech Wójtowicz |
Marysia Mazurek, autorka reportażu opublikowanego 11 kwietnia 2013 roku w Gazecie Krakowskiej, p.t " Szuka syna już od 18 lat", okazała się kolejną, wrażliwą osobą na dramat rodzin z których pewnego dnia ukochana osoba gdzieś się podziewa. W umówiony dzień, postanawiam, że P. Marysi, dziennikarce Gazety Krakowskiej, wyłożę wszystkie segregatory dotyczące zaginionego ukochanego syna Robusia. W milczeniu przeglądała te segregatory, od czasu do czasu pytanie zadała. Na podstawie faktów powstał ten reportaż. Marysia Mazurek, dziennikarka Gazety Krakowskiej pozostanie w mojej pamięci, szlachetną postacią, wzorową uczennicą Macieja Szumowskiego i Doroty Terakowskiej dla których nie liczyła się polityka, lecz fakty. To co w segregatorach uwidziała, w skrócie w swoim reportażu opisała. Mało tego. Umówiła mnie z szefem Archiwum X działającym przy Komendzie Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Ale o tym póżniej. Pozdrawiam serdecznie. Lech Wójtowicz |
zadzam sie z ostatnimi postami wielu osob. to forum powstalo z potrzeby serca, z potrzeby serca pisza tez calkiem obce osoby. mysle, ze nalezalo liczyc sie z roznymi opiniami, spostrzezeniami - chodzi przeciez o burze mozgow osob calkiem postronnych.osobiscie sama podziwiam czasami pomysly, sugestie tu zamieszczane. panie lechu szanowny, prosze nie czuc sie w zadnym momencie dotknietym! gdyby ktos mial zle intencje, wcale by nie wszedl na to forum! tu sa ludzie dobrej woli, dotknieci panstwa nieszczesciem! ludzie, ktorzy chca pomoc..swoimi rozwazaniami, pomyslami..prosze miec na to wzglad. tu nikt nie ma zamiaru deprecjonowac tego, co pan pisze na tem.roberta! malo tego..czytajac jego rozwazania (prosimy o wiecej!), widzimy przeciez, jak nadzwyczaj wrazliwy i dobry to byl czlowiek.ale prosze wziac pod uwage to, ze pisza tu rowniez mlodzi ludzie (zmieniaja sie czasy, ale pewne zasady, ktore i inni mieli wpojone przez szlachetnych rodzicow). ci ludzie wiedza czesto wiecej od rodzicow. ale pisza i rodzice, ktorzy maja, mieli dzieci w podobnym wieku, w jakim byl robert, kiedy zaginal.ci ludzie tez posiadaja (moze posiedli pozniej) pewne doswiadczenie. a przeciez tez moga miec dobre dzieci.ale moze posiedli wiedze o zakamarkach rzeczywistosci, ktorej panu nie dane bylo, z najrozniejszych przyczyn, posiasc? czy nie uwaza pan, ze skoro minelo 18 lat od zaginiecia roberta, kazda sugestia jest dobra? nawet ta najbardziej dla pana niewiarygodna? nierzeczywista? a co jest wiarygodne? ze mlody chlopiec, dobry, uczciwy, wychodzi z domu, do ktorego nie wraca i nie ma zadnego, najmniejszego sladu, co moglo sie z nim stac? ze nikt nic nie wie? wie, moim zdaniem...nie tylko jedna osoba..jedna sie przyczynila do tego bezposrednio, ale sa i inne, ktore cos przypuszczaja..a moze wiedza..to nie jest jedna osoba. nie zyjemy na pustyni. kazdy z nas ma pewne srodowisko, w ktorym sie obraca.ktos musial cos spostrzec, cos podejrzewal..chodzi o to, by dotrzec do tych wlasnie osob. sklonic je do rozmowy, do powiedzenia tego, co im chodzilo wtedy i chodzi do dzis po glowie.tu kazdy trop, podany na tym forum, jest dobry. bo nie mamy punktu zahaczenia. a moze mamy, tylko nie dostalismy odpowiedzi na nasze pytania? niczego nie sugerujac- pisalam kiedys, ze przeciez najwazniejsze, to zbadac wnikliwie srodowisko roberta, w ktorym obracal sie w ostatnim czasie. napisalam wiecej na ten temat. na temat cech charakterologicznych roberta, na temat tego, komu w tym czasie najpredzej by zaufal i dlaczego. sugerowalam rozmowe z kilkoma osobami. wiem, ze do nich nie doszlo, inaczej cos by pan na ten temat napisal. powiem jedno jeszcze do tego, uzupelniajac - nie ma czasu na to, by sie boczyc. jesli chcemy dowiedziec sie, co stalo sie z robertem czas nagli...osoby postronne, ktore moze by mialy cos waznego do powiedzenia, tez nie beda zyly wiecznie. wiem, jak to brzmi, ale wiem, co chce przez to powiedziec.to, co sugerowalam kiedys.trzeba sprawdzac. kazda mysl, nadana tutaj! kazdy (nawet najmniej prawdopodobny) trop...zgadzam sie z ostatnimi wpisami ili. dziwna to sprawa z tymi zaginiecami mlodych ludzi w krakowie czy nowej hucie..dziwna tym bardziej, gdy nawet tak ad hoc analizuje sie ich psychogramy. mysle, ze warto by bylo zadac sobie trud i przesledzic dokladniej ich zyciorysy z ostatnich miesiecy przed zaginieciem.znalezc punkty wspolne - moze i z robertem (ja juz je widze). moze to czysty przypadek, a moze nie? nie ma czasu na dywagacje, czas na kolejne czyny.szanowny panie lechu, jak juz pisalam, mam corke w wieku, w ktorym byl panski syn, gdy zaginal.nie moge powiedziec, ze do konca rozumiem pana bol, poniewaz go nie przezylam. ale wiem, jak drze o moja corke, gdy tylko troche sie spozni..wiem rowniez, ze gdyby jej cos wypadlo, dalaby mi znac.wiem rowniez, ze jest bardzo dobra dziewczyna, pelna empatii (ktora czasami mnie przeraza..wiem tez, ze mimo swojego wieku, inteligencji i instynktu samozachowawczego, w swej dobroci bywa naiwna - za malo po prostu zebrala jeszcze doswiadczen zyciowych..co moze byc zgubne..ja to wiem, ale ona nie. tyle, ze juz wiele nie moge zrobic..moge tylko liczyc na to, ze ta jej wrazliwosc i ufnosc w stos do ludzi, kiedys jej nie zgubi.jak pan widzi, troche wiem, o czym mowie..moja corka rowniez ma wpojone piekne, szlachetne zasady..i taka tez jest..piekna (duchem) i szlachetna..majaca szacunek dla osob starszych, dla rodziny..ale przeciez nie zawsze na takich ludzi(szlachetnch) w naszym otoczeniu trafiamy (dorosli juz to wiedza)..ile razy trafilismy na tzw.dobrych ludzi, ktorzy nas rozumieja, z ktorymi mozna bylo porozmawiac na kazdy temat, a okazalo sie, ze tylko przybrali skorke jagniecia? przeciez pan to na pewno wie..malo tego..smiem przypuszczac, ze pan zna taka osobe (moze nie osobiscie), ktora w taki wlasnie podstepny sposob (moze nie do konca swiadomie) przedstawila sie robertowi. tylko pan nie dopuszcza mysli, ze to moze byc ktos taki. pan tez jest szlachetnym czlowiekiem, dla calej waszej rodziny wazne sa pryncypialne zasady - pryncypialne w pozytywnym slowa znaczeniu.tak powinno byc.tylko..czasmi te nasza zasady w zderzeniu ze srodowiskiem i ewnymi uwarunkowaniami, moga okazac sie fatalne, niestety...dlatego, szanowny panie lechu, apeluje, by otworzyc nie tylko krwawiace serce (nie mam slow, by wyrazic wspolczucie), ale i oczy i uszy i...(prosze mnie zle nie zrozumiec, nie chodzi o pana intelekt!)..rozum..prosze czytac nasze wszystkie wpisy i do nich sie pozytywnie ustosunkowywac. prosze brac pod uwage wszystkie sugestie.prosze sprawdzac wszystkie mozliwe slady.na wlasna reke lub..prosic o to wlasnie nas. po to tu jestesmy. za duzo czasu minelo, by sie obrazac, przepraszac, pisac polslowkami. prosze nam obiecac, ze bedzie pan odpowiadal na nasze pytania i sugestie. tylko wtedy mozemy wziac sie do roboty. konkretnej.prosze popatrzec, ile jest tu chetnych osob, ktore, przejete losem roberta i panstwa losem, nie moga przejsc obok tego spokojnie. prosze ich nie ignorowac.prosze, by mimo bolu, niejedno pan przyjal (takie sa prawa internetu), by podazal pan za naszymi sugestiami, ew. je rozwiewal, ew. sprawdzal, ew. dalej podsylal teksty roberta(na te, poruszajace pewne sprawy, nadal czekamy). prosze wierzyc..calym sercem, cala dusza i na ile to mozliwe sercem, jestesmy z panem i pana rodzina.pozdrawiam serdecznie.m |
mika a jakie widzisz wspólne punkty? z tych skąpych informacji na internecie mi osobiście rzuciły się dwa główne , pierwsze to zmiany kierunków
i profili studiów a drugie ,że należeli lub udzielali się w duszpasterstwie akademickim lub podobnych organizacjach . Dodać jeszcze można filozoficzne podejście
do otaczającej rzeczywistości. Na prawdę dla laika widać ,że dziwne by było gdyby to był tylko przypadek... Podobno właśnie w Krakowie są najlepsi specjaliści
z tzw archiwum x ..ciekawe czy zajmują się już tą sprawą . Masz rację Mika nie mogło nie być świadków , nawet nie świadomych tego co widzieli bądź słyszeli.
Jednak Policja nie chętnie słucha takich "laickich" dywagacji oni wiedzą swoje ...ale jak pokazuje Sprawa Iwony Wieczorek można by pomyśleć ze mówią c brzydko zlewają
to i lekceważą ..nie widać zaangażowania policji w szukaniu takich osób może generalizuje ..ale jak czytałam ostatni artykuł w Polityce o zaginięciu w/w ..to była tam informacja ,że w Polsce
gościli jacyś specjaliści z zachodu i stwierdzili ,że w Polsce tkwi przestarzały system szukania osób zaginionych. Teraz gdy jesteśmy w Unii a granice są otwarte ..tym bardziej byłoby trudno kogoś znaleźć ale w tamtym czasie? Gdy zaginął Robert? Przecież istniały granice itp...a ..jeszcze takie coś ,że nawet ..gdyby na jakims smietniku ..jakiś zbieracz znalazłby odzież Roberta....przecież tego nie wiemy nikt nie przeszukiwał przecież śmietników i nie przyglądał się każdej szmacie zalegającej na parkach i tym podobnych terenach...To tylko pokazuje ...że szukając osoby zaginionej trzeba na prawdę wielu ludzi , i ich czujności ....i przykre sa np wpisy internautów pod kolejnymi artykułami o zaginięciach ...,że o jezu znowu ten temat ile jeszcze będa to wałkować itp ..jak mozna tak pisać? jak można być takim dupkiem nie czułym? Czyli można by sądzić ,że ludzie ok usłyszeli obejrzeli zarejestrowali aja zaginął człowiek ..ale czy oni zapamiętali w co był ubrany? czy będą się rozglądać ? Nie!! Bo ich temat nudzi!!! i tu jest problem!! Z Robertem mogło być podobnie ...a może jeszcze gorzej bo nie było internetu ...ludzie sobie przeczytali artykuł i tyle . Czy ktoś z nich rozglądał się po krakowie? wątpię . |
Ila dokladnie to mam na mysli. zaginione osoby, o ktorych wspomnialas, mialy podobne cechy charakteru, a co za tym idzie - podobne zainteresowania, podobne drogi poszukiwan zyciowych, podobne kregi zainteresowan, w ktorych sie obracali. moze czysty przypadek, a moze jednak nie? osobiscie dawno temu podalam sugestie, ze zanim zacznie szukac sie po sektach, nalezalo wnikliwie sprawdzic srodowisko duszpasterstwa akademickiego, do ktorego nalezal robert. to byli mianowicie najblizsi jemu znajomi. tam sie dobrze czul, tam sie odnajdywal. tam byl cialem i dusza. to ci ludzie (przyjamniej niektorzy z nich) znali go najlepiej, najwiecej o nim wiedzieli. nie mial przyjaciol na studiach, w d.a. tak. tam byli ludzie, ktorym mogl zaufac. rozumiem, ze po tylu latach, dotarcie do poszczegolnych uczestnikow tych spotkan jest trudne. ale nie niemozliwe. poza tym..caly czas w cieniu pozostaje osoba ksiedza, ktory te spotkania prowadzil. przeciez do niego mozna dotrzec bez problemu? uwazalam tez, ze calkiem dobrym pomyslem by bylo skontaktowanie sie z owczesna gosposia tego ksiedza. po tylu latach, kobieta dzis postronna, pewnie na emeryturze (jesli jeszcze zyje)..moze by mogla udzielic ciekawych informacji (np. czy przypadkiem robert nie bywal tam, poza spotkaniami d.a? kto jeszcze ew. odwiedzal ksiedza? nie chce, by mnie zle zrozumiano..ale moze w takim razie: byc moze odbywaly sie tam rowniez spotkania prywatne, na ktorych bywalo tylko kilka osob? moze tam robert kogos poznal? kogos, komu zaufal?). szczerze mowiac, dopiero po sprawdzeniu tego tropu, szukalabym roberta w sektach itd (do ktorych on mi nie pasuje,ale przeciez moge sie mylic. tyle, ze to akurat temat drugorzedny..). a gdyby tak np.nawiazac kontakt z rodzinami tych pozostalych mlodych zaginionych bez sladu (krakow i okolice), moze by sie okazalo, ze tych wspolnych, laczacych ich punktow bylo wiecej - albo (jeszcze lepiej)-jeden konkretny. rozumiem, ze policja tez juz na to wpadla, moze archiwum x, ale czasami rodzice, w prywatnej rozmowie, moga wskazac na pewne detale, o ktore policja nie pytala, a oni tez nie mowili, uwazajac je za niewazne. dopiero w rozmowie z drugim, cierpiacym te sama tragedie rodzicem, moga przyjsc do glowy pewne niuanse, ktore w rzeczywistosci moga okazac sie kluczowymi. w kraju, gdzie mieszkam (poza granicami polski) istnieja takie organizacje, tworzone przez rodzicow dzieci zaginionych. Ludzie ci wzajemnie sie wspieraja, wymieniaja doswiadczeniami, podpowiadaja rozne kroki, ktore jeszcze mozna przedsiewziac. jesli istanieje taka potrzeba ktorejs z rodzin - rowniez sie spotykaja. nie wiem, jak to jest w polsce? osobiscie uwazam to za bardzo dobry pomysl. ta droga mozna rowniez nawiazac bezposredni kontakt z innymi rodzicami zaginionych. uwazam, ze taka rozmowa w przypadku pp.wojtowiczow bylaby b.wskazana. mam na mysli rozmowe z rodzinami innych tych mlodych ludzi z krakowa i okolic. czy przapadkiem w ich wspolnych rozwazaniach nie wpadliby na kolejny pomysl..jakas wspolna nic, wiazaca te zaginiecia..? tu nie ma na co czekac. i zeby bylo jasne - absolutnie nie mam na mysli tego, co juz raz pan lech opatrznie zrozumial..chodzi o to, ze ludzka pamiec bywa zawodna..z uplywem czasu ludzie coraz mniej pamietaja, szczegolnie detali..czesc z nich moze odejsc (mam na mysli swiadkow), wyjechac zagranice..z biegiem czasu bedzie (jest..:(..coraz mniej ludzi, ktorzy cos sobie przypomna..z drugiej strony..czas dla niektorych bywa tez okrutny..nie pozwala zapomniec..wiec kiedys moze ruszyc kogos sumienie..kogos, kto wie na pewno..kogos, kto przysiagl (czy z pewnych powodow) obiecal, ze nie powie..kogos, kto wolal nie mowic, bo posrednio jemu moze by to zaszkodzilo..ale to wszystko moze..choc moze sie wydarzyc. ale poki co, trzeba szukac ludzi, rozmawiac z nimi. sprawdzac kazdy trop. tak mnie sie wydaje. w kazdym razie osobiscie chwytalabym sie kazdej podpowiedzianej mi sugestii. nawet tej najmniej prawdopodobnej.. |
no i jeszcze co ważne w przypadku tych osób ,ze po ich zaginięciu bliscy dowiadywali się ,że od jakiegoś czasu opuszczali wykłady !!!
Dlaczego je opuszczali ? Bliscy nawet o tym nie wiedzieli ..gdzie wtedy przebywali? Przecież w tym wieku raczej można mieć jawne wagary ,że tak to nazwę
i siedzieć po prostu w domu . Ale oni je opuszczali ..gdzieś wtedy chodzili nie mówiąc nic bliskim ..a wszyscy byliśmy dziećmi i wiemy w jakich okolicznościach nic nie
mówiło się rodzicom..wtedy kiedy na pewno by nam nie pozwolili albo by się denerwowali martwili o nas itp...czyli założyć można ,że mieli podobne powody by opuszczać
zajęcia i nie mówili o tym nikomu. Tylko co wtedy robili? Gdzie przebywali ? z kim się spotykali? Jeżeli jest to jakaś seria...jeśli te zniknięcia mają ze sobą coś wpolnego np stoi za tym jedna osoba ...to przecież ta osoba musi być już też w jakimś słusznym wieku tak? i tylko to mi się nie zgadza w tych moich dywagacjach ...bo ..wszystko inne według mnie łączy te zaginięcia..może zupełnie przypadkiem , może doszukuję się sensacji itp ...ale na prawdę jest to dla mnie ..bardzo dziwne gdy przeczytałam wszytkie informacje o tych zaginięciach. |
Panie Lechu lub Panie Sylwestrze,
mnie nurtuje jeszcze kilka spraw:
1) w jaki sposób Robert dostawał się zwykle na uczelnię ? Tramwaj/autobus/ własne auto ??
czy z kimś jeździł albo istnieje prawdopodobieństwo że ktos go przybierał autem do centrum ??
Czy zostały sprawdzone opcje w jaki sposob mogl sie dostac do centrum krakowa na wydział/bibliotekę?
Przecież nie szedl tam pieszo.
2) Czy orientuja sie mniej wiecej Panstwo co moglo oprocz paszportu znajdowac sie w jego plecaku ( o ile go wzial)?
czy została orientacyjnie ustalona jego zawartosc ? czy zniknela jakas jego odzież ??
Proszę o odpowiedź.
|
Szanowna margetto, ilo, mika, szanowni forumowicze, najpierw odpowiem na ostatnie pytania margetty, a później przejdę do odpowiedzi na wcześniejsze pytania. Nie będą to odpo
na inne pytania. Robuś cały czas, gdziekolwiek był korzystał ze środków komunikacji miejskiej i nieważne jest tu czy jechał na uczelnię, czy do jakiejś biblioteki. Wynajęci detektywi w dwa tygodnie po zaginięciu syna ustalili, że często po wykładach, do Ronda Mogilskiego, czyli mniej więcej w połowę drogi z uczelni do domu podwoził go Wojtek B, a niekiedy podwoził go pod blok. Na pytanie, co mogło znajdować się w plecaku w dniu zaginięcia ukochanego syna , nikt z rodziny nie jest w stanie odpowiedzieć, choćby z tego powodu, że nikt dorosłemu człowiekowi do plecaka nie zagląda. Akurat tu policja wykazała się, przepraszam, nie policja, tylko dwóch funkcjonariuszy tej instytucji, wrażliwością na zaistniały dramat w naszej rodzinie. Przeglądali komputer, pytali czy rodzina zauważyła zniknięcie jakichś osobistych rzeczy. Tylko matka zaginionego syna mogła odpowiedzieć, bo prała, prasowała i w jego szafie je układała. Ani wtedy, ani póżniej nie stwierdziła żadnych braków. To co opisałem powyżej to fakty przedstawione mi przez ukochaną rodzinę po przyjeżdzie z dalekiego Magnitogorska na wieść, że w naszej rodzinie nastąpiła tragedia. Na chwilę zamilknę. Przepraszam |
Szanowni forumowicze, funkcjonariusze, entuzjaści, to pionierzy w rozwiązywaniu zagadek typu zaginionego Robusia. Ta sekcja , mimo sukcesów, w strukturach policyjnych, nie znajduje uznania na szczeblach najwyższych policyjnych władz. Znalezliście skórę studentki owiniętą w okół śruby napędowej motorówki, chwała wam za to. Szukajcie dalej. Wzmacniajcie prestiż policji, lecz nie liczcie na to, nie oczekujcie, że w ślad za tymi waszmi sukcesami pójdą zwiększone środki finansowe, zwiększenie ilości etatów. Dla MSW któremu podlega KGP, problem zaginięć to sprawa marginalna a kosztowna. Szanowni forumowicze, przecież ładniej w statystykach policyjnych brzmi, że na tysiąc skontrolowanych kierowców złapano 250 nietrzeźwych, niż na tysiąc osób zgłoszonych jako zaginione, nie odnaleziono żadnej. Ładniej to wygląda i taniej. W archiwum X powstałym przy KWP w Krakowie byłem dwukrotnie. Nie jest tu istotna data, kiedy byłem pierwszy raz. Za każdym razem byłem przyjmowany życzliwie. Ponieważ zdawałem sobie sprawę, gdzie jestem i w jakiej sprawie jestem, na ostatnie i mam nadzieję, że nie ostatnie umówiła mnie Marta Mazurek z Gazety Krakowskiej, na spotkanie z szefem archiwum X przyjechałem z ukochanym wnuczkiem, by w pamięci rejestrował, to co słyszy, bo niestety, wiek nie pozwala mi wszystko słyszeć. Widziałem ogromną życzliwość i zrozumienie szefa archiwum X. Troskę o wyłapanie iakiegoś istotnego szczegółu, jakiegoś punktu zaczepienia, powodu zaginięcia ukochanego syna Robusia. Powtarzałem ciągle te same imiona i nazwiska: Wojtek Biernacki- kolega ze studiów: kś. Krzysztof Litwa, założyciel duszpasterstwa akademickiego w parafi mistrzejowickiej.
Z pobytu w archiwum X wnuczuś zapamiętał: Dziadek został uraczony kawą i przeszliśmy do rozmowy. Na początku zadał kilka podstawowych pytań, które skierował do dziadka. Pytał o imię i nazwisko, miejsce zamieszkania, czy jest on ojcem zaginionego Roberta Wójtowicza. Dziadek podał wszystkie dane i odpowiadał na wszystkie pytania szefa archiwum X KWP. Po chwili odeszliśmy od części oficjalnej, a głos zabrał dziadek. Z torby wyciągnął duży zielony segregator w którym zgromadził wszystko co dotyczy zaginionego syna Robusia. Dziadek jak to ma w zwyczaju mógłby mówić bardzo dużo. Tym razem nie miał takiej możliwości. Szef archiwum X KWP wypytywał o wszystko, jak Robuś się uczył, kim dla rodziny był, czy miał dziewczynę, czy był religijny. W trakcie rozmowy poruszane były wątki, czy ktoś mógł skrzywdzić tak szlachetną postać.Jaki mógł mieć w tym interes? Wszystko wskazuje na dr. psychologii Wojciecha B, który udawał głupiego, gdy w momencie zaginięcia syna mówił , że on nie wiedział , że jest jego najlepszym przyjacielem. Wszystko wskazuje, że to ks. Krzysztof Litwa. Jako organizator duszpasterstwa akademickiego w parafii mistrzejowickiej o zaginionym synu mówił, że nie wyróżniał się szczególnA religijnością, gdy tymczasem fakty ustalone przez rodzinę mówią ,że ostatni sylwester to mało zabawy, a dużo rozmowy z księdzem Krzysztofem. Szef archiwum X nie obiecał, że zajmie się sprawą od razu, ale przyznał, iż jest bardzo ciekawa i intrygująca. Przyznał również, że mają serce do rozwikływania takich społecznych problemów. Tyle zapisów, tyle spostrzeżeń z pobytu w archiwum X w KWP w Krakowie z dziadkiem. Ukochani forumowicze, zamilknę na chwilę. Przepraszam |
Dziękuję tato Roberta za odpowiedzi.
Odnosząc się do tej wypowiedzi śmiem domniemywać że też do przystanku szedl...
1)Czy jest szansa że mogl zostac potracony w drodze do przystanku ? mial do pokonania jakas ruchliwa drogę ?
Zakladajac ze udal sie w kierunku uczelnia/biblioteka i wsiadł pomyślnie to autobusu
... dotarł do ronda. Rondo Mogilskie to dosc ruchliwe miejsce rowniez,
nie wiem jak ono wygladalo w tamtejszych czasach ale teraz jest tam również sporo ludzi.
Tak czy owak nie wierze że nikt
Roberta nie widział. Podwożenie przez Wojtka rowniez daje wiele do myslenia ...
Jeszcze raz przejrzalam opis Roberta w dniu zaginiecia.
Z opisów w materiale rozumiem że Robert nie miał wtedy ze soba plecaka a tylko dokumenty... i w tym momencie nasuwaja mi sie
jeszcze pytania:
2)W jednym z wywiadów było powiedziane że nei wziął ze sobą nic oprócz dokumentów czy to prawda ? Nie wziął ani notatek ani ksiazki ?
A podobno wybierał sie na wyklady i do biblioteki... A moze zwykle tak uczestniczyl w wykladach i nie brał nic bo wolał posłuchać a nie
robić notatki?? Jesli zwykle bral na wyklady wszystkie przybory w jakims plecaku/torbie to w moim przekonaniu nie szedł na wyklady, ale udał sie w innym kierunku... być może biblioteka a może spotkanie z kims innym. Docelowo przeciez miał być na oazie i z szwagrem oglądać film czy cos takiego.
3) Czy mial jakis notatnik/zeszyt w ktorym prowadzil wyklady ? a moze od kazdego przedmiotu mial osobny zeszyt ?
czy byly w nim pozapisywane daty wykladow ? Czy wszystkie te zeszyty / zeszyt pozostały w domu ??
4)Wiadomo było że ok 10 wynosil smieci. Na ktora godzine Robert mial wyklady ?? z rejonow osiedla złotego wieku jest jednak spory kawałek do centrum, wiec o ile mi sie wydaje trzeba wyjsc predzej.
Bardzo się ciesze że Archiwum X zajmuje sie sprawą Robert!!Cieszymy sie ze sa tacy ludzie!
Tato Roberta trzymamy kciuki, wierzymy i
modlimy sie by jak najszybciej udalo sie cos ustalic. Osoba Wojtka juz wielokrotnie byla w kregu podejrzen
takze forumowiczow. Postac ksiedza jest o tyle tajemnicza i budzi osoboscie moje przerazanie. zeby ksiadz ? :(
Przeraza mnie to ze ksiadz moglby miec zwiazek z zniknieciem Roberta. I jakos tak do glowy nasunelo mi sie
ze jesli na prawde ksiadz jest w to zamieszany to by tłumaczylo dlaczego ta sprawa nie jest rozwiazana. Jestem jak
najbardziej osoba wierzaca ale wiem rowneiz ze wszyscy jestesmy grzeszni wiec nie powiem nic nowego
o tym że w panstwie sa pewne wpływowe jednostki i z racji stanowisk sa chronione mimo win np duchowni ...
Nasunelo mi sie jeszcze kilka pytan ale o tym napisze pozniej, bo i tak moj post jzu jest mega długi.
Raz jeszcze ścisnęło mi się serce gdy dopiero teraz
zauważyłam film na yt z serii listy goncze jesli ktos go jeszcze nie widział to proszę tu załanczam
link http://www.youtube.com/watch?v=YGizbqzQTF4
Rodzino Roberta jesteśmy z Wami! |
Ukochana Margaretto, serce ci ściska gdy patrzysz na obolałą twarz matki, której syn gdzieś się podział. Najbliższym Roberta, serca łzawią już 18 lat i płyną jednakim strumieniem. Jednakże, rodzice to zachodzące słonce, rodzeństwo to wschodzące. Pierwsi sumują dokonania minionego "dnia" , drudzy projektują rozpoczynający się "dzień".
Pierwsi żyją przeszłością, drudzy przyszłością, ale jedno ich łączy: pytanie, kto takiej szlachetnej postaci jak Robuś mógł zrobić krzywdę?.
Szanowni forumowicze, szanowna Margaretto , maluję laurkę sekcji Archiwum X w KWP w Krakowie na podstawie przyjęcia mnie przez szefa, wysłuchania, przepytania i obiecania.
Szanowni forumowicze, policja zajmująca się sprawą zaginionego syna zamknęła sprawę. Segregator z materiałami operacyjnymi znajduje się w piwnicach, gdzie kiedyś przetrzymywano opozycję demokratyczną. Fakty. W 15 tą rocznicę zaginięcia syna rozsyłam pisma do mediów i znaczących programów publicystycznych, z prośbą o nagłośnienie problemu zaginięć. Prośbę kieruję również do Redakcji programu 997 Michała Fajbusiewicza. Jest odpowiedź: Nasz program zajmuję się tematyką zaginięć tylko w wyjątkowych sytuacjach, kiedy policja podejrzewa, że zaginiona osoba została ofiarą przestępstwa /zabójstwa/. Jeśli są takie hipotezy w Państwa sprawie, prosimy o ponowny kontakt.
W tym momencie dowiaduję się o zamknięciu poszukiwań obywatela mojej ojczyzny, naszego syna, przez instytucję odpowiedzialną za Jego bezpieczeństwo. Odpowiedzialność państwa za bezpieczeństwo obywatela tego państwa, to fikcja.
Szanowni forumowicze, szanowna Margaretto, zamilknę na chwilkę, i proszę byście nie zadawali następnych pytań. Dajcie mi chwilkę oddechu. W faktach które zacząłem opisywać znajdzie się dużo odpowiedzi na pytania zadawane przez szanownych forumowiczów. Jeszcze jedna moja uwaga: nie na wszystkie wasze pytania mogę odpowiedzieć na tym forum. Uruchomcie wyobrażnię, że to forum czyta i udziela się osoba, która wie gdzie podział się ukochany nasz syn Robuś. Jeżeli dyskusja zbliży się do niego, potrafi namieszać wśród szlachetnych forumowiczów. Forum jest dostępne w ofercie publicznej niczym Londyński Hyde Park, lecz w tym przypadku, jeżeli ktoś chciałby rozmawiać tylko zemną to podaję adres: lecwoj@interia.pl. Pozdrawiam lech Wójtowicz |
Panie Sylwestrze, prosimy o powrót na forum! |
Witam co ma Pan do ukrycia?najlepiej o nic niepytac a jak pytac to na email co to ma byc jakies tajemnice czy forumowicze maja pomuc czy ma to byc tajne kolko pytan ?i odpowiedzi indywidualnych Panie Lechu w co pan sie Bawi?rozumiem zal rozumiem wszytsko ale brak pana odpowiedzi i rzetelnosci jest zenujace irytujace dajace do myslenia ;hayde park pan sam tworzy zamiast spokojne odpowiadac owija pan w bawelne ,przyjmuje tylko opinie wspolczujace i idace panu na reke trudne pytania pan pomija nawet Tak inteligentny czlowiek z TLUMU opusci to forum dzieki panu i baraku pana odpwoeidzi.tylko prosze niepisac znowu ze pana atakuje. |
Komandos napisz do taty Roberta na e-maila. Wyraznie napisał że to forum może czytac sprawca tego że Roberta nie ma z nami.
Pewne rzeczy Tata Roberta chce zachowac w tajemnicy wlasnie przed osobami wiedzacymi co sie stalo, na wszelki wypadek... Kto
wie moze te osoby tez sie udzielają na tym forum? Nigdy nie wiadomo.
Warto spróbowac wiec kontaktu e mailowego. jesli to zawiedzie dopiero wtedy mozna miec pretensje |
Komandos, niczego nie zrozumiałeś z mojej prośby. Pozdrawiam serdecznie. |
Hipoteza zaginięcia Robusia. Pytanie postawione przez Michała Fajbusiewicza z programu 997 ładuje moje akumulatory. Ponownie odzyskuję wiarę w odnalezienie syna i w tym momencie moje hipotezy nie mają tu większego znaczenia, bo zawierają elementy subiektywne. Po hipotezy obiektywne udaję się do KMP w Krakowie. Chwila oddechu |
mam ogromną nadzieję ,że sprawa się wyjaśni wreszcie i ,że zazna Pan wraz z rodziną spokoju duszy , czego życzę i ufam w to. |
Szukanie u policjantów hipotezy zaginięcia syna ma miejsce 15 lat od daty zaginięcia. W tym okresie jakiekolwiek domaganie się rodziny o postępy w poszukiwaniu syna kończyło się twierdzeniem: problem znamy, szukamy, jeżeli cokolwiek będziemy wiedzieć, rodzina dowie się pierwsza. Proszę przyjąć wyrazy współczucia.
Po 15 latach "intensywnych poszukiwań" przez KMP w Krakowie zgłaszam się osobiście by dowiedzieć się co policja ustaliła w tej sprawie. Doznałem szoku gdy zobaczyłem, że sprawami zaginięć zajmuję się jedna osoba. Mimo to wyjaśniam po co przyszedłem. Jak na funkcjonariusza przystało, wylegitymował najpierw mnie, potem stwierdził, że możemy rozmawiać o zaginięciu syna Robusia po zapoznaniu się z segregatorem, a to potrwa. Proszę czekać na telefon. Po dwóch tygodniach poszukiwań segregatora i zapoznawania się z jego zawartością jest telefon i data ponownego spotkania w KMP. Nie mogę doczekać się daty tego spotkania. Co było dalej w następnym wejściu.
Ukochani forumowicze, wybaczcie, że cyzeluję wypowiedzi,lecz troską moją jest by one były oparte na faktach. Nie mogę się mylić, bo mam bardzo mało czasu na opis tego co rodzina zrobiła w sprawie odszukania zaginionego ukochanego syna Robusia i nie mogę go tracić na sprostowania. |
Tato Roberta a odnosząc się do jednego z poprzednich postów mam pytanie o program magazyn kryminalny 997. Podobno go zniesli jakies 2 lata temu ?
Czy wraca znowu na anteny, bo krazyly takie słuchy ? czy sprawa Roberta była w nim przed laty przedstawiana ?
|
drogi panie lechu, dziekujemy za kolejne posty. zdajemy sobie sprawe z tego, ile to wszystko pana kosztuje. ale nie mamy
wyboru - trzeba dzialac. wciaz czekamy (mysle, ze moge to powiedziec w imieniu wiekszosci formulowiczow) na dalsze zapiski
roberta. jasne, ze to bardzo osobista sprawa roberta, on sam nie moze wyrazic na to zgody, to pan musi sam podejmowac
decyzje, ktore fragmenty mozna opublikowac, a ktore sa zbyt intymne. to ciezka sprawa..nikt z nas na pewno by nie byl
szalenie zadowolony z tego, ze w sieci zamieszczane sa nasze najskrytsze mysli itd. ale sytuacja jest wyjatkowa. w tym
momencie trzeba postawic inne priorytety.mam nieodparte wrazenie, ze robert, gdyby mogl, sam by udzielil panu tej dyspensy,
by zrobic wszystko w celu wyjasnienia jego zaginiecia i ulzeniu w panstwa cierpieniu. te zapiski sa szalenie wazne.prosze
mnie zle nie zrozumiec, nie chce wywierac na panu jakiejs emocjonalnej presji, ale jestem przekonana, ze w tej sytuacji,
gdyby robert mogl dac jakis znak, na pewno by panu powiedzial, by te jego przemyslenia podac tu na forum, liczac na to, ze
ktos uwazny, empatyczny, wpadnie na wlasciwy trop. prosze, by mnie tu zle nie zrozumiano, nie chce z siebie zrobic super
psychologa czy detektywa, ale z wielka uwaga czytajac zapiski, zamieszczone tutaj przez pana, kilka teorii zaginiecia
roberta, dla mnie osobiscie upadlo.moze sie myle, ale jedna z takich wersji jest dobrowolne opuszczenie domu przez roberta,
jego wyjazd zagranice, jego dobrowolny pobyt tam w celu ulozenia sobie nowego zycia (jak ktos pisal: z dala od presji rodziny
i srodowiska). nawet, gdyby taka hipoteze przyjac..najdalej po roku (huk!)robert by dal znak zycia. za bardzo was kochal i
szanowal, by spokojnie sobie zyc na obczyznie, bez wyrzutow sumienia, bez zadnego wspolczucia, wiedzac, jak cala wasza
rodzina odchodzi od zmyslow. za dobrze was znal, by nie miec swiadomosci ogromu cierpienia matki i ojca. moim skromnym
zdaniem, to absolutnie nie wchodzi w rachube. ale do takich wnioskow doszlam na podstawie publikowanych przez pana zapiskow
roberta. na podstawie rowniez tych, rysuje mi sie obraz jego osobowosci (jedno laczy sie z drugim). stad inne moje hipotezy,
dla utwierdzenia sie w ktorych, potrzebuje (niestety) wiecej jego przemyslen (o faktach nie wspomne..)..dlatego, prosze
zrozumiec, jesli mamy dalej prowadzic burze mozgow - prosze przelamac opory (jakiejkolwiek by te byly natury..)..dopiero
wtedy, gdy poznamy, na ile to mozliwe z jego zapiskow,sylwetke roberta, gdy na tej podstawie wysuniemy rozne hipotezy, gdy je
sprawdzimy(!!) i nie da to zadnych rezultatow (w co nie wierze!), wtedy zalamiemy rece..ale bedziemy wiedziec, przede
wszystkim panstwo, ze zrobione zostalo wszystko, co w ludzkiej mocy..sam pan widzi, co zrobila policja..(w glowie sie nie
miesci, co za ignorancja..), a minelo juz tyle lat..stworzyli anstwo te strone, w nadziei, ze moze ktos cos...jak pisalam
wczesniej - nie mamy czasu, bo ten bardzo szybko plynie i niestety, zaciera slady - szczegolnie w ludzkiej pamieci..prosze
wiec sprobowac przelamac opory..prosze pana o kolejne zapiski roberta. prosze mi wierzyc, to jemu nie zaszkodzi, a tylko moze
pomoc. wszyscy i tak mamy rozne teorie na temat jego zaginiecia, ba! jego zycia..na tym forum jest masa ludzi, roznego wieku,
roznych pogladow, roznych zapatrywan na zycie, po roznych zyciowych przejsciach. ze roznie sie wypowiadaja - raz bardziej,
raz mniej delikatnie? co z tego? ludzie sa po prostu rozni. ale jedno jest pewne - wszyscy tutaj sa panu, panskiej rodzinie,
a przede wszystkiem robertowi zyczliwi. inaczej by sie tu nie znalezli. ale kazdy z nas ma inny sposob ekspresji i to trzeba
wziac pod uwage i uszanowac. niejedno przelknac. ale tych ludzi by tu nie bylo, gdyby los roberta i panstwa im byl
obojetny.wszyscy tu jestesmy z wami, przejeci losem roberta i panstwa.prosze to przemyslec. ja mam wiele jeszcze spostrzezen,
ale poki co, czekam na odpowiedzi na moje pytania i kolejne zapiski roberta. pozdrawiam serdecznie cala panska rodzine,
zyczac dalszych sil do walki i..do zycia.. |
Mika, przepraszam, muszę dokończyć wypowiedz o poszukiwaniu policyjnej hipotezy zgodnie z sugestią redakcji 997. 12 listopada 2009r. ponownie jestem w KMP w Krakowie przed tym samym funkcjonariuszem zajmującym się sprawami zaginięć, przed nim opasły segregator. Rozmowę zaczynam ja od pytania: jaka jest hipoteza policji w sprawie zaginionego syna?, odp. wraz z umorzeniem śledztwa hipoteza przestała istnieć. Myślę sobie, że jeżeli dla policji hipoteza zaginięcia syna Robusia przestała istnieć no to może ja w tym opasłym segregatorze znajdę je. Zadałem następne pytanie: czy mogę zaglądnąć do tego segregatora?, odp. niestety nie może pan tu zaglądnąć. Dostępu do tego segregatora bronią trzy akty prawne. Co najwyżej mogę opowiedzieć o działaniach policji w sprawie zaginięcia pańskiego syna. Opowiadaj pan co zrobiliście i znajduje potwierdzenie w tym segregatorze który przed panem leży. Funkcjonariusz policji opowiada: sprawdzono w Straży Granicznej, czy w okolicach 20 stycznia 1995r osoba o nazwisku Wójtowicz Robert przekraczał granice państwa polskiego - uzyskano odpowiedź negatywną; poproszono Interpol by w swoich działaniach zwrócił uwagę na osobę o tym nazwisku - do dnia dzisiejszego nie ma żadnej informacji z obszaru działania Interpolu o osobach noszących takie nazwisko: W USC w Krakowie-Nowej Hucie sprawdzono czy osoba o nazwisku Wójtowicz Robert nie umarła: w NFZ sprawdzono, czy osoba o tym nazwisku korzystała ze świadczeń zdrowotnych - odpowiedź negatywna: w ZUS sprawdzono czy za taką osobę są opłacane składki emerytalno-rentowe - odpowiedź negatywna: w Urzędzie Pracy sprawdzono, czy osoba o takim nazwisku starała się o pracę- odpowiedź negatywna: zakony, brano pod uwagę wstąpienie do zakonu /nonsens ,chociaż biorąc pod uwagę religijność Robusia można było przyjąć tą wersję/, funkcjonariusz obalił tą wersję, gdyż Krakowska Kuria informuje, że do każdego zakonu, obowiązuje rekrutacja i rekomendacja parafialnej hierarchii: sekta, sprawdzono jedną z nich, nikt o takim nazwisku nie przewinął się przez to środowisko. Tyle mogę opowiedzieć co zawiera ten leżący przede mną segregator, stwierdza funkcjonariusz policji Nie godzę się na takie potraktowanie. Co dalej w następnym wejściu.
Szanowna Margaretto, nie spełniłem wymogów programu 997. Do tej redakcji napisałem list. Oto treść
Szanowna Redakcjo Programu 997
Kilkusekundowego komunikatu w programie 997 o zaginięciu ukochanego syna Robusia nie będzie, gdyż konwencja programu jest taka, że musi być hipoteza. W policji hipoteza znikła wraz z prokuratorskim umorzeniem postępowania w sprawie zaginionego syna. Hipotezy nima, programu nima, a najbardziej przygnębiające jest to, że i syna nima.
Konstatacja:
Jednym róże, drugim ciernie
Bogatym, komisje śledcze
Biednym, cierpienie
Tak wygląda mój kraj, tak wygląda moja ojczyzna po 20-u latach transformacji.
Z szacunkiem dla Redakcji. Rodzina
Margaretto, nie wiem czy reaktywowano ten społecznie użyteczny program. Prawdopodobnie zniknął bo merytoryka tego programu przegrała pojedynek z księgowym.
Mika, szlachetna i dociekliwa postacio, jeszcze raz przepraszam, że Twoją ostatnią wypowiedż zostawiłem na uboczu. Naprawiam to, wracam do twych myśli, spostrzeżeń, uwag, hipotez. Przeczytałem je uważnie. Zauważyłem również, że nie dbacie o moją higienę psychiczną mimo mojej prośby. Ukochani forumowicze, proszę Was bardzo nie pytajcie mnie bym w tym samym czasie odpowiedział na kilka pytań.
Mika, zauważam, że Ty nie jesteś zwykłym forumowiczem. Zapraszam Cię do miejsca które ukochał nasz ukochany syn Robuś. Będziesz mieszkać w tym pokoju. Poznasz nie tylko myśli ukochanego syna, poznasz prawdziwe relacje między zaginionym synem a ojcem pracującym w dalekim Magnitogorsku na chlebuś dla swoich ukochanych.
Ukochane miejsce Robusia: 31-615 Kraków
Oś. Złoty Wiek 8/25
Lech Wójtowicz |
Kpina !!! To się naszukali policjanty nie ma co wielkie mi hallo takie pytania do urzędów to sama mogłabym zadać , cjoć rozumiem ,że to rutynowe działania
jednak jedyne chyba . Bo co oni więcej mogli zrobić? Przecież ,nie będą po godzinach łazić sobie po Krakowie i szukać....To jest straszne !!1 to jest potworne!
Gdyby Robert miał kredyt w banku raz dwa by go znaleźli , albo zaległości w ZUS!!!
Totalna ignorancja i znieczulica !! Polska to nie USA !! To stosunkowo mały kraj i teoretycznie łatwiej szukać zaginionych . No ale jak policja ponapyta urzędów
a potem umarza śledztwo to co się dziwić . Brak hipotezy ?!!! Do jasnej cholery jak człowiek znika bez sładu to chyba ewidentnie są co najmniej dwie ,że poszedł sobie w świat
albo ,że ktoś mu pomógł opuścić owy..to za mało? Skoro jest program o morderstwach jak 997 to może powinien być program o ludziach zaginionych? Nie taki tam bbla bla
tylko ...na zasadzie dziennikarskiego śledztwa . Ale teraz nie ma misji ..musi być kasa ...ale myślę ,że i tak i tak taki program jakby odpowiednio dobrze był
zrobiony z ideą niegodzenia się społeczeństwa na taki stan rzeczy. Żeby ludziom uświadomić ,że nie możemy się godzić na olewanie przez organy , które winny służyć obywatelom.Itaka i inne fundacje to za mało z całym szacunkiem ...to musi być coś na zasadzie ...serialu ..w paśmie największej oglądalności ...co by Ci co ewentualnie stoją
za zaginięciami mieli niespokojne sny . By do nich to wróciło , mówiło z tv ..by zaczeły zjadać ich robaki sumienia itp itd. |
proponuje panu wybrac kilku dociekliwych forumowiczöw zaprosic do siebie i przeczytac zapiski Robsona zapoznac dociekliwych z umyslem wnikliwym i psychologicznym jesli sa naprawde zainteresowani rozwiazaniem tej zagadki napewno przyjada i napewno benda chceili wysluchac Pana.ponadto poznaja sie z innymmi forumowiczami wymienia zdaniami proponuje wybrac jakis dzien wrzesnia lub pazdziernika na spotkanie dla forumowiczow tej strony sprubujmy odnalezc ta tajemnicza kobiete Marie przyjaciolke Roberta Zaprosic ja na to spotkanie Wojtek zapewne odmowi spotkania z forumowiczami a bardzo bym tego chciala zadac mu pare wnikliwych pytan ,chetnie na takim spotakniu widziala bym Sylwestra aby dostac sie do tego segregatora policji jakie trzeba spelnic warunki prawne?proponuj Panie Lechu zorganizowac w jakims terminie spotkanie dla forumowiczow ktorzy sa od dawien dawna na tym forum ,pozdrawiam cieplo |
szanowny panie lechu, z calego serca dziekuje za wszystko. w najblizszym czasie napisze do pana na priv! swoja droga, pomysl twen pakes uwazam za godny przemyslenia...by nie robic panstwu klopotu i wielkiego najazdu, mozemy spotkac sie w jakims neutralnym miejscu. pozdrawiam serdecznie. |
Panie Lechu to właśnie znalazłam. Wygląda na to że program wraca na antene. DOBRY znak!!
http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/800101,michal-fajbusiewicz-wraca-do-telewizji-z-quotmagazynem-kryminalnym-997quot,id,t.html?cookie=1
Nie moge w to uwierzyć, że tej sprawy Roberta nie chcieliby z racji niedołęznych działań
policji i niby brak hipotezy z powodu umorzenia śledztwa... eh.. Może warto jeszcze raz "zaatakować". |
Przepraszam szanownych forumowiczów, ale muszę dokończyć opowieść o wizycie w KMP w mieście Krakowie szukając hipotez zaginięcia ukochanego syna Robusia. Funkcjonariusz tejże komendy oświadczył, że opowiedział mi tylko to, co nie jest sprzeczne z przepisami prawa. Nie godzę się na takie potraktowanie sprawy. Postanawiam w formie pisemnej z wrócić się do Komendanta KMP z prośbą o odpowiedź na poniższe pytania.
Oto treść:
Uprzejmię proszę o pisemną odpowiedź na poniższe pytania dotyczące zaginionego 15 lat temu naszego syna Roberta Wójtowicza.
1. Jaka jest hipoteza policji w tej sprawie.
2. Czy ja, ewentualnie kto może mieć wgląd w akta policji dotyczące sprawy zaginięcia syna
Z nadzieją na szybką i rzetelną odpowiedź oczekują Rodzice i rodzeństwo Roberta. Kraków 27 listopad 2009r.
4 stycznia 2010r. jest odpowiedź. Oto ona:
W odpowiedzi na Państwa pismo z dnia 27.11.2009r. dot. zaginionego syna Roberta Wójtowicza informuję, że Wydział Kryminalny KMP w Krakowie prowadzi poszukiwania za w.w. W ramach prowadzonej sprawy poszukiwawczej, Policja wykonuje czynności określone w Zarządzeniu nr 352 Komendanta Głównego Policji z dnia 16 lipca 2003r. w sprawie prowadzenia przez Policję poszukiwania osób zaginionych oraz postępowania w przypadku ujawnienia osoby o nieustalonej tożsamości lub znalezienia nieznanych zwłok.
Akta sprawy poszukiwawczej za zaginionym Robertem Wójtowiczem zawierają informacje dotyczące danych osób, wykonywanych przez Policję m.in. czynności operacyjno-rozpoznawczych oraz materiały niejawne w związku z powyższym dostęp do nich jest ograniczony. Regulują to m. in. Ustawa z dnia 6 kwietnia 1990r.o Policji, Ustawa z dnia 22 stycznia 1999r. o ochronie informacji niejawnych oraz Ustawa z dnia 29 sierpnia 1997r. o ochronie danych osobowych.
W przypadku ustalenia miejsca pobytu zaginionego Roberta Wójtowicza ew. uzyskania nowych informacji w sprawie poszukiwawczej zostaniecie Państwo natychmiast powiadomieni.
sporz./wyk. podpisał
Ten sam funkcjonariusz NACZELNIK
który odkurzał segregator Wydziału Kryminalnego
Ten sam który opowiadał mi Komendy Miejskiej Policji w Krakowie
co ten segregator zawiera.
Szanowni forumowicze, widzicie związek tej odpowiedzi z moimi zapytaniami?. Ręce opadają. Gdybym był Wicemarszałkiem Sejmu lub Bogaczem, natychmiast w stan gotowości postawiono by wszystkie służby mojej ojczyzny by odnaleźć zaginioną osobę. Zaginieni: Wójtowicz, Wieczorek. Szwarc. Jankowski i tysiące innych zaginionych, dla Policji, szerzej, dla instytucji odpowiedzialnej za bezpieczeństwo swoich obywateli, to niezbyt widowiskowe zajęcie, żmudne, pracochłonne i kosztowne. Mają inne priorytety.
Ciąg dalszy nastąpi.
Szanowni forumowicze, serce mi ściska gdy czytam wasze wypowiedzi. Cieszę się ogromnie z powrotu na to forum tych którzy zapowiadali, że tu nic po nich. Wiem i wiedziałem od założenia tej strony poświęconej zaginionemu ukochanemu synowi Robusiowi,że ona będzie żyła, bo poświęcona jest szlachetnej postaci która w 23 roku życia gdzieś się podziała.
Ukochani forumowicze, podałem swój adres emailowy. Napisała Mika, znana forumowiczom lecz nie do końca. To co napisała na mój intymny adres, wierzę w istnienie na tym ziemskim globie ludzi o szlachetnych sercach.
Twen Pakes, zawsze uważałem cię za kogoś kto ma umysł analityczny, dociekliwy, rzeczowy. Dalej tak cię postrzegam. Zastanawiam się tylko nad tym, skąd przyszło ci do głowy obrać sobie pseudo "Twen Pakes". Mogę tylko przypuszczać, że jesteś starszą osobą i pamiętasz wspaniałe poniedziałkowe teatry telewizji. Jednego poniedziałkowego wieczoru oglądam spektakl p.t " Miasteczko Twen Pakes". W czasie bunga bunga na jednej z uczestniczek popełniono morderstwo. nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Czyżbyś, obierając to pseudo kierowała się tym samym.
Szanowni forumowicze proszę Was byście weszli
na str: www.stowarzyszenie-roza.pl
Szanowna twen pakes, Twoje pomysły akceptuję w całości.
Pozdrawiam serdecznie |
Szanowni forumowicze, ciągle nurtuje mnie pytanie, co zawiera ten segregator. Zbliża się 15 rocznica zniknięcia z domu rodzinnego tej szlachetnej postaci. Zaprzyjażniony właściciel ksera, kseruje mi w kolorze treść prośby skierowanej do społeczeństwa Krakowa, by nie chowali głowy w glebę gdy posiadają jakąkolwiek wiedzę na temat okoliczności zaginięcia Robusia. Prawie każdy słup oświetleniowy przyjął komunikat. Każdy słup ogłoszeniowy, czy to miejski, czy prywatny, wzioł na swe barki komunikat. W ponad stu sklepach handlowej sieci Lewiatan, za zgodą kierownictwa danej placówki umieszczałem komunikat. Mój krzyk, moje wołanie o głos w sprawie zaginionego syna zawisło również w sklepach Biedronki. Życzliwie podszedł do sprawy Zarząd MPK, miejski przewoznik w Krakowie. W autobusach tego przewożnika, przez dwa tygodnie, na monitorach ukazywał się komunikat o zaginionym synu. W 15 kościołach archidecezji krakowskiej zamówiłem mszę z prośbą o modlitwę za zaginionego syna. Msze odbywały się 20 stycznia w piętnastą rocznicę zaginięcia ukochanego syna Robusia. Jestem w Katedrze Wawelskiej, msza odbywa się. Ksiądz mówi dużo o szlachetności zaginionej postaci. Zamilknę na chwilkę. |
Szanowni forumowicze, zastanawiacie się po co o tym wspominam?. Znacie treść pisma KMP będącego odpowiedzią na moje zapytania. Nie mogę uwierzyć, że zagina córka, syn, matka ,ojciec, babcia ,dziadek, a rodzina nie ma wglądu w to co robią "funkcjonariusze" by odnaleźć zaginioną ukochaną osobę. Nie ma kontroli społecznej. Robią to co chcą, co jest dla nich wygodne. Trzeba przełożonego podwieźć na dworzec, obdarowując go hamburgerem na podróż, niema sprawy, włącza się koguta i melduję się, że zadanie wykonano. Do funkcjonariusza dzwoni żona, że obiad gotowy, rosół stygnie. Ukochany mąż włącza koguta, jedzie zjeść rosół, a społeczeństwo myśli naiwnie, że chłopaki w policyjnych mundurach narażają się na utratę życia lub zdrowia, bo pędzą jak szaleni by osaczyć jakiś gang. Przepraszam, ale to tylko ochota zjedzenia gorącego rosołu.
Szanowni forumowicze do KMP podchodzę trzeci raz. Tym razem w ramach skarg i zażaleń do Komendanta KMP. Wszedłem jako pierwszy. Niestety przyjął mnie z-ca bo komendant był w komisariacie nieobecny. Oczywiste było, że segregator przyniósł znany forumowiczom funkcjonariusz i wyszedł. Przez cały czas rozmowy domagałem się wglądu do tego segregatora. Wice komendant KMP bronił dostępu do niego cytując znane ustawy. Nie przekonywało go to, że nie rozumiem w jaki sposób wgląd do tego segregatora może zagrażać bezpieczeństwu państwa. Zrozumiałem nieco póżniej zagrożenie. Proszę sobie wyobrazić co stałoby się z policyjną instytucją, gdyby kilkaset tysięcy członków rodziny zaginionej córki, syna, matki, ojca, babci, dziadka poznało prawdę o działaniach tej "służby". Na zakończenie rozmowy z wice Komendantem KMP zadaje pytanie, co policja robi w sprawie zaginionego syna Robusia?. Słyszę odpowiedź, że nic. Czekamy na odzew społeczeństwa. Po tylu latach, może ktoś coś dopowie. Żegnam się z KMP. Tą ostatnią wypowiedzią jestem zdołowany, załamany. Ulicami Krakowa idę przygnębiony beznadzieją. Nagle pojawia się myśl, brutalność instytucji wobec zaginięć ukochanych osób, nie zamyka drogi do innych działań. Jeżeli jesteś przekonany i s taką determinacją walczysz o dobre imię swojego syna , załóż stowarzyszenie rodzin osób zaginionych. Skup w okół siebie tych którzy cierpią z tego samego powodu. Chwila oddechu |
Szanowni forumowicze, zastanawiacie się po co wspominam swoje działania w 15-tą rocznicę zaginięcia syna Robusia. Do takiego działania zmobilizował mnie wice Komendant KMP swoją ostatnią wypowiedzią. Odzew społeczny uruchomi ponowne procedury wyjaśniające okoliczności zaginięcia pańskiego syna. Umieszczając komunikaty o zaginionym synu w każdym możliwym miejscu, zakładałem, że każdy krakowianin ten dramatyczny komunikat musi uwidzieć. Jeżeli nie na słupie oświetleniowym, czy reklamowym, no to może na monitorze autobusu MPK wiozącego go do sklepu Lewiatan lub Biedronki, gdzie przy wejściu, klientów wita smutna twarz zaginionego 15 lat temu syna Roberta Wójtowicza. W 15 tu krakowskich kościołach zamówiłem odprawienie mszy w intencji zaginionego ukochanego syna Robusia. Forumowicze zastanawiają się po co?. Sam wiem ,że by porozmawiać z Bogiem,
nie muszę jechać do Rzymu. Zamawiając mszę miałem na myśli tych krakowian którzy o tragicznym losie ukochanego syna i jego rodziny dowiedzą się z parafialnej tablicy. |
Szanowni forumowicze, ta strona ma pojemność 800 wypowiedzi. 801 to już druga strona. Pozdrawiam serdecznie. |
Szkoda że nigdy nie posiadał telefonu komórkowego to by rozwiązało sprawę. Bo można by zadzwonić wtedy |
Szanowni forumowicze, jak pisałem wcześniej, pomysł twen pakes, akceptuję w całości i rozważam bardzo poważnie sposób realizacji takiego spotkania od momentu jego ukazania się. Jednakże takiego spotkania nie chciałbym ograniczać tylko do wybranych forumowiczów, lecz wszystkich którzy mają serce po prawej stronie i nie traktują je tylko jako pompkę do pompowania krwi. W zdecydowanej większości to osoby o bardzo dużej wrażliwości na tragedię i z tym związany ból drugiego człowieka, wnoszący na to forum nadzieję na lepsze jutro, wiarę, że w tym zwariowanym świecie, rodzina zaginionego Roberta nie jest sama. Twen Pakes z całego serca ogromnie Ci dziękuję za ten pomysł. Dzięki niemu obudziłem się ze stanu beznadziejności. Moje akumulatory, dzięki temu pomysłowi zostały naładowane. Spotkanie się z wszystkimi forumowiczami wypowiadającymi się na temat zaginięcia ukochanego syna i brata Robusia to wspaniały pomysł, to wspaniała idea. Zacząłem intensywnie myśleć o organizacji takiego spotkania. Po pierwsze, muszę posiąść wiedzę w jakich zakątkach naszej ojczyzny rozlokowane są serca forumowiczów, bo gdy dowiem się, że w Szczecinie, w Gdańsku lub w Białymstoku to wykluczone jest bym spotkanie zorganizował w Krakowie ze względu na fatygę związaną z dotarciem na drugi kraniec Polski. Po drugie, muszę posiąść wiedzę ile forumowiczów o szlachetnych sercach i nie tylko, wzięłoby udział w takim spotkaniu. Jeżeli dziesięciu, to miejsce domu rodzinnego zaginionego Robusia jest wystarczające. Każda inna ilość forumowiczów będzie mnie obligowała do wynajęcia innego lokum. Szanowni forumowicze, gdy będę posiadał powyższą wiedzę, zacznę działać w tym kierunku. Na tym forum podałem swój adres emailowy. Proszę nadawać swoje myśli, deklarować udział w takim spotkaniu. Dyskrecja zachowania danych osobowych jest gwarantowana moim słowem honoru. Po upublicznieniu mojego prywatnego adresu, wzruszający tekst napisała "mika". Nigdy nie ujawnię tego tekstu, choć znam jej życiowy dramat i prawdziwe imię i nazwisko "Miki. Dziękuję Ci twen pakes.
Inny wpis na forum, wymaga odpowiedzi. Szok, mniemam, że jesteś bardzo młodą osobą, zazdroszczę Ci , lecz skoro wypowiedziałaś się na stronie poświęconej zaginionemu 18 lat temu ukochanemu synowi i bratu Robusiowi to znaczy że w Twojej piersi umiejscowiło się dobro i wrażliwość. Szok, posłuchaj, jest rok 1995. Telefonia komórkowa raczkuje, lecz znam , mimo pracy w dalekim Magnitogorsku, to cudo techniki. Po tragicznym zniknięciu ukochanego syna i brata Robusia, martwię się ogromnie o młodszego ukochanego syna Sylwestra. Postanawiam kupić mu komórkę, by w razie czego mógł dać znać gdzie jest. Ukochana szok, to cudo techniki w 1995 roku jest wielkości cegły stosowanej w budownictwie. Mało tego, sprzedawca tej cegły mówi, że nie z każdego miejsca Krakowa możecie rozmawiać, nie mówiąc o rozmowie z ojcem pracującym w dalekim Magnitogorsku. Ukochana szok, nie pamiętam daty, lecz sam wpuściłem się w maliny, gdy poszedłem do Telekomunikacji Polskiej by dali mi wydruk bilingów rozmów prowadzonych z pod nr 649-31-80, to nr telefonu w mieszkaniu w którym mieszkał Robuś. W telekomunikacji ośmieszono mnie. Bilingi rozmów abonentów z 1995 roku?. Pan chyba żartuję, lub nie bardzo się orientuję. 1995 rok to nie ta technika , to nie ta cywilizacja, to nie ten ogromny postęp cywilizacyjny. To inne czasy. |
Fragment wypowiedzi "miki" na prywatnym adresie:
Wyrazy wielkiego szacunku dla Pana, dla Panstwa Rodziny, wyrazy szacunku za Panstwa postawe w wychowaniu dzieci, Panstwa odpowiedzialnosci, jak i dzis…za nieugiety upor w dazeniu do odnalezienia Syna i Brata..
I Robert byl taki sam, jak Wy…i tak samo z Wami zwiazany..Jak Wy robicie dzis (jak kiedys) wszystkie dla niego..tak on by zrobil dla Was. Nie pozwolilby cierpiec..w zyciu nie..gdyby to tylko od Niego zalezalo..Zbyt zwiazany z Rodzna, zbyt ja kochajacy..zbyt wrazliwy i czuly. Za dobry po prostu..
Mam nieodprata potrzebe skontaktowania sie z tym wojtkiem..ale nie zrobie tego, bez Pana zgody. Ktos dzis wysunal tez pomysl spotkania forumowiczow, zaangazowanych autentacznie w poszukiwania Roberta. Co Pan na to?
Prosze wybaczyc…ale za kazdym razem..gdy o nim mysle…nie wiem, jak to okresilic..ale ja nie moge spac spokojnie..mlody czlowiek..tak wartosciowy..tak wrazliwy, ktory sam chcial tyle zrobic dla spoleczenstwa…(wystarczy czytac jego, tak mlodego czlowieka, zapiski..)…a teraz jego nie ma a to cale spolecznstwo..co…spi? jaka to niesprawiedliwosc…chlopcze…gdzie jestes….:( tyle chciales zrobic dobrego dla ludzi…ktos cie oszukal..ale my tesknimy..
|
Po wyjściu z KMP w Krakowie, idę ulicami Krakowa, przygnębiony, z dołowany informacją przedstawiciela instytucji odpowiedzialnej za bezpieczeństwo obywateli mojej ojczyzny, że zaginięcia obywateli naszej ojczyzny, naszego Krakowa, po tylu latach mają głęboko w dupie. No chyba, żeby jakiś Kowalski, lub Wiśniewski przynieśli na tacy jakieś fakty związane z zaginionym Robertem Wójtowiczem, to wrócą do sprawy. Nie godzę się na takie traktowanie rodzin i osób zaginionych. Rodzi się myśl, by skupić jak największą ilość osób którym ukochana osoba gdzieś się podziała. Jako starszy człowiek wiem, że w pojedynkę to mogę sprawy załatwiać tylko w WC. Dochodzenie do prawdy o zaginionych ukochanych osobach wymaga zbiorowego wysiłku, skupienia rodzin, przyjaciół, sąsiadów w jedną organizację. Tą organizacją ma, w moim przekonaniu być:
Stowarzyszenie Rodzin Osób Zaginionych.
Jak tworzyłem to stowarzyszenie i co z tego wynikło w następnym wejściu.
Ps.Twen Pakes nieco wyżej napisałem, że daję słowo honoru, że z prywatnej korespondencji niczego nie ujawnię. Niemniej chciałbym, by szanowni forumowicze wiedzieli, właśnie z tego żródła, że osoba wyrażająca swoje poglądy na temat zaginionego ukochanego syna i brata Robusia na tym forum pod pseudonimem Twen Pakes to szlachetna, wrażliwa osobowość. Nie mylę się gdy czytam cytat: boze jak ja bym tego chciała aby sie w końcu ten horror skonczyl dla pana, rodziny
z uszanowanie pozdrawiam. Podziwiam za wytrwałość jest pan takim wojownikiem walczącym o syna niepoddającym sie cierpiącym nierozumiejącym jak mugl po prostu zniknąć no jak?
Pozdrawiam serdecznie. |
Szanowni Forumowicze, Najwyższe władze III-ej RP pochylają się nad poległymi na "misjach". Chylą czoła nad bohaterami poległymi w walce z morskim żywiołem. Dobrotliwych ojców udają, gdy w naszej ojczyźnie z jasnego nieba strzeli piorun, sypnie deszczem lub gradem. Przyjadą, oglądną i odjadą. Dla tej władzy zaginiony człowiek nic nie znaczy. W prawdzie figuruje na listach wyborców, bo w USC jest niezmienny jego adres zameldowania- adres urodzenia, dzieciństwa, dojrzewania, uczenia się do życia w świecie ludzi dorosłych. Po tylu latach od zaginięcia ukochanego brata i syna Robusia, władza mojej ojczyzny postanawia:
Uznać zaginionego syna Roberta Wójtowicza za zmarłego.
Chwila oddechu. |
Kraków, dnia 06.05.2011 r.
Pc 20/11
Pan
Lech Wójtowicz
oś. Złotego Wieku 8/25
31-615 Kraków
Termin dnia: 17.05.2011r.
W E Z W A N I E
Na podstawie art.43 ustawy z dnia 20 czerwca 1985 r. o prokuraturze /Dz. U. z 2002 r. poz. 206 z póżn. zm./
wzywa się Pana do osobistego stawiennictwa w dniu 17.05.2011 r. o godz. 9,30 w Prokuraturze Rejonowej w Krakowie Nowej
Hucie, Oś. Stalowe 16 D, pokój nr 327 - jako świadka w celu złożenia zeznań w sprawie uznania za zmarłego
Roberta Wójtowicz.
Starszy referent
Imię i Nazwisko
Objaśnienie
1. Nie zastosowanie się do wezwania, osoba wezwana, może być ukarana grzywną. /skrót objaśnienia/
2. Ukaranie grzywną nie wyklucza możliwości zastosowania środków przymusu przewidzianych w przepisach szczególnych.
Brutalna próba schowania, sprawy tajemniczego zniknięcia naszego ukochanego syna Roberta, 2 metry pod powierzchnią ziemi.
Matko, ojczyzno Roberta, Jego rodziców, dziadów, pradziadów, praojców, nie kładż rąk na powieki swojego syna, bo jeżeli ty
jesteś wyrodną, jest jeszcze ta która dała mu życie, a ona nigdy nie zamknie mu powiek, nim jej własne nie zamkną się po wieki.
Klęczący przed konfesjonałem: Ojciec zaginionego Roberta |
Tak czytam i czytam i myślę,że może to Jackowski ma rację i ten trop trzeba podjąć(oglądałam Interwencję).Tak dokladnie,z uporem sprawdzić,zapytać jeszcze raz,o ten cmentarz,na którym jest niby pochowany.Intuicja mi podpowiada,że tam leży prawda.Robert był skryty,miał problemy emocjonalne,tak?Mógł poznać kogoś,kogoś z kim mógł rozmawiać o swoich rozterkach,po kryjomu,ktoś mógł go do siebie przekonać,chyba Robert miał jakąś tajemnicę,dlatego opuszczał wykłady.Ten ktoś mógł zrobić mu krzywdę,dlatego nie odnalazl się przez tyle lat.Bądźmy realistami ludzie od tak nie znikają,na tyle lat?Coś mu ktoś musiał zrobić i myslę,że rodzina mogła nie znać tej osoby,dlatego tak trudno ta sprawę rozwikłać,dlatego nikt nic nie widział,nie wie.Tak wnioskuję w tym ,,medialnym szumie,,Szkoda,że nie było monitoringu...szkoda,życzę WYTRWAŁOŚCI rodzinie i nigdy nie odpuszczajcie tej sprawy...Pozdrawaiam |
Szanowny Panie Lechu, podana wczesniej przez twen pekes propozycja spotkania jest jak najbardziej swietnym pomyslem do ktorego sie podłanczam <br />
( chociaż obecnie przebywam/mieszkam za granica. Jeśli by była taka sposobność to koniecznie bym przyjechała. <br />
Trzeba znowu zrobić więcej szumu wokół sprawy, poruszyc umysły ludzi moze udałoby sie tez w jakims programie np 997 <br />
( jesli wroci na antene), moze jeszcze uwaga ( nie wiem czy tam juz Panstwo podawali informacje o Robercie) i wiele innych programow.<br />
także działania
Specjalistów z archiwum X dają nadzieje. Państwa osobiste,prywatne działania
( kontakt z osobami, które w tamtym czasie znały Roberta/ miały z nim stycznosc i wiele innych) musza dac wyniki, w którymś
momencie.
Wiem że to na pewno sporo Państwa kosztuje ale bardzo dopinguje i modlę się by dzięki tym działaniom, pomocy Boga <br />
i odrobinie szczescia doszlismy do finału.
Niech wiedzą to Ci co maja zwiazek z zaginięciem Państwa syna
że jest sporo ludzi, którzy go szukaja !! |
Ukochani forumowicze, by głos, rodzin którym najbliższe, najukochańsze osoby gdzieś się podziały, był słyszalny, postanawiam założyć Stowarzyszenie Rodzin Osób Zaginionych "Roza". by głos tego Stowarzyszenia w sprawie zaginięć obywateli mojej ojczyzny był słyszalny na szczytach najwyższych władz. By zarejestrować takie stowarzyszenie potrzeba 15-cie dorosłych osób. Szanowni forumowicze, zaczynam poszukiwania. Przy pomocy specjalisty od tworzenia stron internetowych za niemałe pieniądze zakładam stronę, www.stowarzyszenie-roza.pl, na której propaguję ideę powołania stowarzyszenia, oraz cele jego funkcjonowania. Na ogólnie dostępnej stronie KGP znajduję adresy zaginionych osób. Pod te adresy na graficznie opracowanym formularzu piszę ponad 600 listów do rodzin osób zaginionych o treści: " Szanowna rodzino zaginionego
Doświadczenie naszej rodziny w poszukiwaniu zaginionego 15 lat temu Roberta Wójtowicza są podobne. Dla wszystkich rodzin którym ukochane osoby gdzieś się podziały, czas zatrzymał się. Zaufanie do instytucji odpowiedzialnej za bezpieczeństwo swoich obywateli spadło do zera. Starzejemy się mimo zatrzymanego czasu przez takie tragiczne wydarzenie. Zrodziła się myśl: NIE POZWOLMY BY ODESZLI NA ZAWSZE. Zjednoczmy się, załóżmy Stowarzyszenie Rodzin Osób Zaginionych. Poświęćmy resztę naszego "czasu tym których kochaliśmy a dziś przytulić ich nie możemy, bo podziali się gdzieś nie z własnej woli. Zróbmy coś, zróbmy tak, że gdy nawet nie będzie nas, oni w świadomości społecznej będą trwać nawet tysiąc lat.
Serdecznie zapraszam do podjęcia tej inicjatywy.
Lech Wójtowicz, inicjator powołania Stowarzyszenia ROZA."
Szanowni forumowicze, do zarejestrowania Stowarzyszenia brakło pięć osób. Zachęcam do odwiedzenia str. www.stowarzyszenie-roza.pl
Niestety, w walce o prawdę o zaginionych ukochanych osobach zostałem sam, a sam to mam tyle do powiedzenia co żyd w czasie okupacji.
Chwila oddechu. |
sluchajcie, tak mi przyszlo do glowy..moze osoby autentycznie zainteresowane spotkaniem, napisza do pana lecha na prv.(jesli nie chca podawac tego do publicznej wiadomosci) skad pochodza. wtedy moglibysmy ustalic nie tylko liczbe chetnych, ale i ew.miejsce spotkania? |
Ukochana Sylwio, w czytuję się w Twój głos na temat zaginionego brata i syna Robusia. Dotykasz kilka wątków. Ze swej pamięci i archiwalnych zbiorów wygrzebuję fakty związane z p. Jackowskim - człowiekiem widzącym więcej niż reszta śmiertelników. Dwa lata po zaginięciu ukochanego brata i syna, żona pisze list do p Jackowskiego z wiarą i nadzieją na odpowiedź na dręczące rodzinę pytanie. Mijają dni, tygodnie, miesiące, lecz żadnej odpowiedzi niema, bo
zapomniała do listu włożyć banknot. Naprawiła błąd. Jest odpowiedź choć nie znamy treści listu kierowanego do p. Jackowskiego.
Oto odpowiedź:
Szanowna Pani z dużymi trudnościami wykonałem wizję na temat zaginięcia Pani syna z tego powodu - że zdjęcie to mało do wykonania wizji. Istotna jest rzecz osobista - coś z odzieży nie prane. Mimo to postanowiłem wykonać tą wizję. W I Z J A
Według mojej oceny syn Pani żyje. Nic złego jemu się nie stało - żeby zginął śmiercią tragiczną lub został zamordowany - to z całą pewnością wykluczam. Syn Pani żyje. Przebywa na terenie Niemiec. Jest z kolegą - ma pracę i utrzymanie w Niemczech. Jest w małej miejscowości w Niemczech która nazywa się KREMEN-KROMFEN-KRONFEL lub podobnie.
Zaznaczam, iż w ustaleniu miejscowości nie kierowałem się mapą, a napisałem nazwę tak jak mi się to pokazało w wizji
Proszę do mnie napisać co Pani o mojej opinii sądzi. Podpisał: Krzysztof Jackowski
Ukochana Sylwio, szanowni forumowicze otrzymując taką informację o zaginięciu ukochanej osoby, w rodzinie na chwilkę powiało optymizmem. Na chwilkę utraciliśmy rozum. Wizja Jackowskiego na temat zaginięcia ukochanego syna i brata Robusia jest wytworem Jego chorej wyobrażni. Tak to wtedy komentowaliśmy. Minęło parę lat od faktów które wyżej opisałem.
Chwila oddechu |
Fragment wypowiedzi "miki" na mój prywatny adres emailowy:
Prosze wybaczyc…ale za kazdym razem..gdy o nim mysle…nie wiem, jak to okresilic..ale ja nie moge spac spokojnie..mlody czlowiek..tak wartosciowy..tak wrazliwy, ktory sam chcial tyle zrobic dla spoleczenstwa…(wystarczy czytac jego, tak mlodego czlowieka, zapiski..)…a teraz jego nie ma a to cale spolecznstwo..co…spi? jaka to niesprawiedliwosc…chlopcze…gdzie jestes….:( tyle chciales zrobic dobrego dla ludzi…ktos cie oszukal..ale my tesknimy..
Refleksja tyczy myśli wyrażonej przez "mikę" ...a teraz jego nie ma a to całe spoleczenstwo..co spi?. Tak. Smutno mi o tym pisać, ale jest taka prawda.
Chwila oddechu. |
Nie raz moje mysli kieruje w kierunku zaginionego Roberta. Gdzie jesteś ? ..........
Wiele pytań wciąz nasuwa się w mojej glowie. Oto jedno z nich do Pana Panie Lechu lub Sylwestrze
: czy były używane psy tropiące ? czy coś wykryły w ogóle ?
Jeśli był już ten temat poruszany to z góry przepraszam,ale musiałam przeoczyć. |
kochani, co sie dzieje? od dluzszego czasu cisza na forum..a co z moja propozycja? |
Szanowna Miko, zapraszam Cię do Krakowa na oś. Złotego Wieku 8/25. To adres zamieszkania, życia i sposobienia się do tego życia w świecie ludzi dorosłych, ukochanego syna Robusia. Zapraszam pod ten adres wszystkie wrażliwe osoby, którym serca drgają inaczej, gdy pomyślą sobie, co stałoby się z ich światem, życiem , gdyby ich ukochane osoby gdzieś się podziały.
Ukochana miko, wcale nie dziwię się, że na forum poświęconym zaginionemu ukochanemu synowi Robusiowi trwa cisza. Wszyscy na tym forum powiedzieli to co chcieli powiedzieć, usłyszeli to co chcieli usłyszeć. Forum będzie istnieć, bo idea tego forum, to nadzieja, że ktoś coś opowie, gdzie podział się nasz ukochany syn i brat Robuś.
Ukochana miko, zapraszam Cię i wszystkie wrażliwe osoby pod w/w adres. |
O tak zrobiło się cicho a szkoda...
Panie Lechu czy mógłby Pan odpowiedzieć na moje pytania dwa posty wyżej ? Bardzo prosze |
http://www.youtube.com/watch?v=rvNJ6_CNKg0 - tu jest link do pierwszej częsci<br />
filmu o seryjnym mordercy z Krakowa. Była juz o nim mowa na tym forum i o całej<br />
sprawie. Obejrzałam wszytskie czesci i co mnie uderzylo czy ofiara mogła znać Roberta <br />
skoro też studiowała w jakimś okresie zycia psychologie ? W pierwszej czesci filmu <br />
sa pokazane wyłowione skrawki ubran i wsrod nich w minucie 4:10 jest kawałek materiału<br />
drobna kratka .. wiem że to moze nie istotne ale w opisie o zaginiony Robercie pisze ze <br />
w dniu zaginiecia mial ubrana koszule w drobna kratke ... Jets też wiele innych szczegołow
ukazanych w tym dokumencie które przypiminaja mi sprawe Roberta - dziewczyna bya tez cicha skryta,
uduchowiona, zmiany kierunkow studiow, opuszczala zajęcia...
Bardzo prosze obejrzeć te wszystkie<br />
części Tato i Bracie Roberta a także inni forumowicze. |
Szanowna Margetto, nie umiem odpowiedzieć na postawione pytanie, czy były używane psy tropiące, choćby z tego względu, że policję ówczesnego zdarzenia obowiązywała tajemnica służbowa. Nikt o nic nas nie prosił, nikt o nic nas nie pytał. Robili swoje. Pan Bóg tylko wie co robili, bo segregator z tym co robili jest dla mnie niedostępny. Nawet gdyby posiadali wspaniałego detektywa reksa do poszukiwań osób zaginionych, to temu reksowi nie byli wstanie niczego dać do powąchania. Taka była troska policji o zaginionych. Wszyscy obywatele mojej ojczyzny wiedzą, że instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo swoich obywateli mało interesuje ich bezpieczeństwo. Giną, zaginają, gdzieś się podziewają. Rządzący moją ojczyzną w dupie to mają.
Szanowna Margetto , w czasach transformacji ustrojowej nie było dla mnie pracy w mojej ojczyżnie. Los rzucił mnie w daleki Magnitogorsk, by tam pracować na chlebuś dla ukochanych. Tam doznałem szoku. Nie mogłem uwierzyć, że gdzieś mój , nasz ukochany syn Robuś, 20 stycznia 1995 roku, gdzieś się podział. Szanowna Margetto, nie jesteś jedyną osobą, która kieruje pytanie do zaginionego Roberta. Gdzie Jesteś?.......
Szanowna Margetto ,z psów tropiocych korzystaliśmy ponownie ,gdy przyjechałem z dalekiego Magnitogorska, by szukać zaginionego syna Robusia. Szukać zaginionego syna Robusia było celem ważnym. Wynajeliśmy agencję detektywistyczną. Zdarła z nas skórę, niczego nie wyjaśniła. Miała u siebie psa tropiącego, lecz był to pies żle zweryfikowany tak jak jego pan. Obydwa stworzyli biuro detektywistyczne. Do pomocy w pisaniu raportów z działań biura zatrudnili starego milicyjnego zgreda. Ukochana Margetto, żle trafiłem.
Ukochana Margaretto, znam całą historię Kasi Z. Wszystko co dotyczy zaginionego ukochanego syna i brata znam na pamięć. Serdeczne ci dzięki za serce, za ciągłe myśli, o zaginionym ukochanym synu Robusiu,
za solidarność z rodziną. Ukochana Margarett, wpisz w gogle: studentka psychologii z naleziona w wisle. Przeczytaj wszystko. Nie ma tam nic wspólnego z zaginionym ukochanym synem Robusiem.
W gogle wpisz: zaginiony student psychologii UJ w 1995 r. ukaże Ci się mnóstwo materiału na temat tej szlachetnej postaci. Pozdrawiam serdecznie
Z szacunkiem Lech Wójtowicz |
zycie kazdego z nas to historia kazdy ma swoja historie kazdy inna jedna boles,na druga mniej bolesna najczesciej w tych historiach anszego zycia przewija sie mysl samotnosc osamotnienie,bezradnosc ,nicosc ,brak odpowiedzi na nurtujace pytania najwidoczniej tak musialo byc tak sie ulozyl ten los ktorego jakas sila niepozwala nam dowiedziec sie prawdy poprostu tak musialo byc nimoglo byc inaczej jesli tyle lat nic sie nieruszylo w kwesti Robsona to chyba juz sie niezmieni :( ale naszczescie istnieje wiara w sprawiedliwosci i nadzieja wiec tylko ona nam zostala . |
Nie możemy się poddawać i porzucac nadziei!
Trzeba sie chwytać chocby najbardziej dziwnych wersji i probowac je wyjasnic.
Dziekuję Tato Roberta za odpowiedź. Wiem jest mnostwo materiałów ale mimo wszytsko sprawy sie toczyły " w niedalekim odstepie czasu" i nadal mam pewne watpliwosci.
( Uniwersytet Jagielloński, niewinna ofira, uduchowiona osoba, opuszczanie zajęć, bycie skrytym, nieśmiałym, samotnikiem...psychologia/historia/ religioznastwo, zmiany kierunków...) Cały czas to gdzieś tam jest i się przewija.
Czy wtedy jak Robert zaginął była mroźna, snieżna zima czy było raczej sucho ?
Czy coś może już coś ruszyło w Archiwum X, w którym Pan niedawno był? Jakieś nowe informacje ?
A Ty twen pakes co sądzisz o tym co napisałam powyżej i o tym materiale filmowym ? |
Witam serdecznie. Szanowni forumowicze, kumulacja zdarzeń dziejących się w okolicy dnia Świętych Zmarłych, to ogromne obciążenie naszej psychiki. Psychiki: matki, ojca, rodzeństwa - zaginionego ukochanego syna Robusia.
W tym szczególnym dniu odwiedzamy " Miasteczko Ludzi Umarłych". Idziemy ulicami tego miasteczka. Poznajemy imiona i
nazwiska mieszkańców owego miasteczka. Przy niektórych zatrzymujemy się. Przypominamy sobie ich twarze, oraz najważniejsze momenty ze wspólnych przeżyć. Miasteczko Ludzi Umarłych, to historia ludzkości, człowieczeństwa.
29 październik 1972 rok to data narodzin naszego ukochanego syna Robusia. Data ta sąsiaduje z datą Swięta Zmarłych.
20 styczeń 1995 rok to kolejna data, bardzo ważna w życiu naszej rodziny. Te daty tworzą historię naszej rodziny.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Lech Wójtowicz
Ukochany synu, szlachetna postacio, czy poznam historię Twojego życia po 20 stycznia 1995 roku |
Dzień dobry!
Z tej strony Ewa Wrona.
Znalazłam na w internecie stronę www, który założyli Państwo dotyczącą zaginięcia Państwa syna Roberta. Bardzo mi jest przykro z powodu jego zaginięcia i trzymam bardzo mocno kciuki, za jego szczęśliwe odnalezienie.
Nie chcę, żeby mieli Państwo wrażenie, że chcę "żerować" na czyimś nieszczęściu, ale mam do Państwa prośbę.
Jestem studentką II roku studiów dziennych II stopnia na kierunku Polityka społeczna na Wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku.
Podjęłam się napisania pracy magisterskiej na temat wpływu zaginięć na funkcjonowanie rodzin. Poszukuję osób, które byłyby skłonne ze mną porozmawiać o swoich przeżyciach związanych z zaginięciem bliskiej osoby.
Zdaję sobie sprawę, że są to bardzo osobiste przeżycia, ale chcąc napisać rzetelną pracę i pokazać ten problem jak najszerszemu gronu osób - muszę przeprowadzić chociaż kilka wywiadów. Tematyka ta od dawna mnie interesuje, ponieważ jeszcze bardzo mało się o tym mówi, a ginie bez wieści naprawdę dużo osób. Chcę pokazać, m.in. na wydziale, na którym studiuję, że poza przemocą, alkoholizmem i ubóstwem są jeszcze inne problemy, którymi warto się zająć, jak na świadomych pracowników socjalnych i polityków społecznych przystało.
Jako wolontariusz pracuję także w Stowarzyszeniu Bez Śladu, które pomaga szukać zaginionych. Nie chcę bowiem, żeby moje rzeczywiste zaangażowanie skończyło się tylko na napisaniu pracy, obronieniu jej i schowaniu do szafki. Poza napisaniem zależy mi na tym, aby zrobić coś dobrego dla rodzin osób zaginionych.
Jeśli mieliby Państwo ochotę ze mną porozmawiać o sytuacji, w której się Państwo znaleźli, to proszę o kontakt mailowy: wrona.ewa@tlen.pl.
Ja ze swojej strony obiecuję, że będę udostępniała informacje o zaginięciu Państwa syna. Mam nadzieję, że wspólnymi siłami uda się coś zdziałać.
Z góry dziękuję za pomoc.
Pozdrawiam
Ewa |
Witam serdecznie
Szanowna p Ewuniu, całym sercem popieram pomysł napisania pracy
magisterskiej na temat wpływu zaginięć ukochanych osób na dalsze
funkcjonowanie rodziny. Całym sercem popieram temat takiej pracy oraz
Twoją intencję by nie skończyło się tylko na obronie. Twoja
magisterska praca niech będzie krzykiem na cały świat, że życie rodzin
zmieniło się diametralnie gdy gdzieś się podziali: dziadek, babcia,
ojciec, matka, mąż, żona, syn, córka, siostra, brat.
Swoją magisterską pracą krzycz na cały świat, bo może wreszcie,
włodarze mojej ojczyzny, zrozumieją swoje zobowiązania wobec rodzin,
które kiedyś prosili o wsparcie, a dziś nie robią nic, gdy z rodzinnego
ogródka zagina jakiś kwiat.
Szanowna Ewuniu, w swoim życiu pisałem kilka prac dyplomowych i zawsze
starałem się, choć były to prace o charakterze technicznym, by były
one użyteczne.
W użyteczność prac dyplomowych uwierzyłem gdy w mediach przeczytałem
że grupa amerykańskich studentów prawa, pod kierunkiem swojego opiekuna,
uczelnianymi metodami dochodzenia do prawdy, w ramach pracy dyplomowej,
doprowadziła do uwolnienia niewinnie skazanego człowieka, z więzienia,
po 14-u latach odsiadki. Kilkanaście lat niewinny człowiek cierpiał.
Grupa zapaleńców w raz z promotorem przywrócili wiarę tego człowieka w
sprawiedliwość na tym ziemskim padole.
Natychmiast swoje myśli w formie apelu skierowałem do społeczności
akademickiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, ku polskim, krakowskim
studentom i profesorom prawa, że wręcz przeciwnie, w ramach pracy
dyplomowej, dojdą do prawdy, znajdą i wsadzą do więzienia człowieka
winnego zaginięcia naszego ukochanego syna i brata, ROBERTA WÓJTOWICZA,
tym bardziej, że należał on do społeczności tegoż Uniwersytetu,
mając za sobą w momencie zaginięcia trzy semestry psychologii.
Smutna jest prawda. Naiwnych nie sieją. Sami rosną. Tematu nikt nie
podjął. Nawet pies z kulawą nogą.
Pozdrawiam bardzo serdecznie. Ewunia, swoje teksty umieszczaj na forum, na
str. www.robertwojtowicz.pl |
szanowny panie lechu, rece opadaja, gdy czytam, ze srodkowisko u.j. nie bylo zainteresowane podjeciem tematu zaginiecia roberta (pomijajac inne wzgledy - dodatkowo studenta ich uczelni!)!! to swiadczy o tym, jak nadal ta problematyka odlegla jest wiekszosci spoleczenstwa...to troche jak z niepelnosprawnoscia i brakiem dla osob nia dotknietych wszelkiego rodzaju codziennych udogodnien..dopki nas to nie dotknie, nie myslimy o tym..a przeciez jedno i drugie (inwalidztwo czy zaginiecie bliskiej osoby) moze nagle spotkac kazdego z nas! ale generalnie sie o tym, pedzac codziennie, nie mysli..tym bardziej popieram inicjatywe p.ewy, ktora piszac swoja prace na temat ludzi zaginionych i traumy ich najblizszych, wniesie cos w zycie swiata, porazonego w letargu! mam tez nadzieje, ze jej przeslanie pojdzie dalej, a ona sama, zapoznawszy sie blizej z tematem, na samej pracy nie poprzestanie. moze uda jej sie uderzyc w marazm naszego spoleczenstwa. kazdy glos sie liczy, a glos taki, jak p.ewy, moze bedzie mial wieksza sile razenia. p.ewo - gratuluje inteligencji emocjonalnej (inaczej by pani nie wpadla na taki temat pracy, zycze sukcesow i..jak pewnie wszyscy zgromadzeni na tym forum, abstahujac, rzecz jasna od rodziny, gdzie sprawa jest oczywista - liczymy na pozytywny i glosny oddzwiek pani pracy! |
Dziękuję za słowa wsparcia, otuchy i poparcia dla tego, co robię i o czym piszę. Już teraz nie poprzestaję na tym, aby tylko pisać i nic dalej z tym nie robić. Obecnie pomagam jako wolontariusz w Stowarzyszeniu Bez Śladu, a po napisaniu pracy magisterskiej, nawet jeśli miałoby to być własnymi siłami i nakładami finansowymi - wydam moją pracę.
Mam także prośbę, jeśli ktoś jeszcze z tu zgromadzonych zna kogoś, komu zaginęła bliska osoba, powiedzcie, że gdzieś w Polsce jest dziewczyna, która chętnie z nim o tym porozmawia.
Pozdrawiam serdecznie
Ewa |
Wznowiono śledztwo i ekshumowano szczątki studentki UJ , która zaginęła w 1999 r czyli 4 lata po Robercie , z tej samej uczelni ..nadal dumam ,ze te obie sprawy zaginięcia mają coś wspólnego. Podobno technika poszła do przodu ,że z identyfikowano szczątki rośliny, która występuje w jakimś konkretnym środowisku ...Gdyby nie przypadkowe odnalezienie szczątków tej dziewczyny ...do tej pory byłaby uważana za zaginioną ..... |
z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia , czasu radości i nadziei, życzę Państwu aby to symboliczne puste miejsce przy stole Wigilijnym nie było tylko symbolem , aby ten "gość" na którego czekacie tyle lat powrócił na łono swojej rodziny. Życzę państwu zdrowia i wytrwałości, oceanu nadziei i wieści na które tak bardzo czekacie a My razem z Wami. W te wyjątkowe dni, kiedy zdarzają się cuda, myślami z Wami będąc życzę jeszcze raz aby te święta były dla was wyjątkowe i nadszedł kres Waszego "zawieszenia" Pozdrawiam serdecznie. |
życzę spokoju całej waszej rodzinie. życzę cudu. |
Witam serdecznie szanownych forumowiczów.
Z okazji kolejnej rocznicy Bożego Narodzenia, dzielę się kolejnymi refleksjami.
Na ten świat przyszliśmy na chwilkę. Wykorzystajmy ją. Postępujmy tak by inna Boża istotka doznała: radości, szczęścia, zadowolenia z naszego na tym ziemskim padole istnienia.
Mija czas. Ogrom dobra dla Bożej istotki może zrobić każdy z nas.
Wigilijny wieczór, prócz duchowej uczty, to stół pełen wszelakiego jadła, pusty talerz blisko drzwi, nadzieja, że może zasiądzie przy nim ukochana osoba, dziś.
W rocznicę Bożego Narodzenia, takie są moje marzenia i życzenia kierowane do wszystkich forumowiczów.
Lech Wójtowicz |
Pewnie sprawdzali Państwo ten ślad, ale osoba, która umieściła ten link na innej stronie napisała, że nie ma odwagi go Państwu wysłać do sprawdzenia. http://www.sopot.policja.gov.pl/poszukiwania_nnzwloki_6.php
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Przede wszystkim, żeby udało się Państwu dowiedzieć, co stało się z synem, dużo nadziei! |
Ukochani forumowicze, moje życie, ostatnie tchnienie, zdominowane jest tęsknotą za wiedzą, co stało się 20 stycznia 1995 roku. Prawdopodobnie nigdy nie odgadniemy i się nie dowiemy.
Twen Pakes, był czas że na forum poświęconym ukochanemu synowi atakowałaś mnie, ojca zaginionego ukochanego syna Robusia w sposób bezpardonowy. Szanownym forumowiczom spieszę donieść że Twen Pakes to szlachetna Renia , szlachetna postać mająca w swoim życiorysie trudne życie.
Reniu nie ujawniam Twego nazwiska, ujawnię tylko, że jesteś polką mieszkającą w Hamburgu, lecz zaginięcie tak szlachetnej postaci, jak Robuś, leży Ci na sercu.
Reniu , pozostań takim człowiekiem |
A może ktoś z rodziny miał problemy?
gone, but never forgotten |
Szanowna Margetto, przez przypadek usunąłem Twoje zapytanie, co z tej strony usunąłem.
Szanowna Margetto, usunąłem treść zamieszczoną na tym forum przez młodszego syna, gdyż nie miała nic wspólnego z zaginięciem Robusia, starszego syna. We wstępie do tego forum, które młodszy syn redagował jest zawarta cała gama próśb, oto, by ktokolwiek coś wiedział na temat tego zaginięcia, dał znać. Wszystkie wypowiedzi, pozostające bez związku z ideą tego forum, będą natychmiast usuwane.
W 19-tą rocznicę zaginięcia tej szlachetnej postaci, żebrzę o jakąkolwiek informacje. Pomóżcie okaleczonej rodzinie, poznać prawdę. Prawda jest jedna, że 20-ego stycznia 1995 roku, żona i córka poszły do pracy, młodszy syn, do szkoły, Robuś jako ostatni, miał iść na wykłady na UJ. Na wykłady nie dotarł, gdzieś się podział. Ojciec pracujący w dalekim Magnitogorsku na chlebuś dla swoich ukochanych w kraju, niczego nie rozumiał. Do dnia dzisiejszego nikt w naszej rodzinie nie rozumie, bo było tak dobrze, a Ty Boże wszystko popsułeś. |
Szanowny Pawle, w tej rodzinie przed 20 stycznia 1995 roku, datą zaginięcia ukochanego syna Robusia, nikt nie miał problemów. No ja miałem, bo w ojczyźnie brakowało pracy i do Magnitogorska wyjechałem i tam na powszedni chlebuś dla swojej ukochanej rodzinki zarabiałem. Tęsknotę za ukochaną rodzinką, za krajem ojczystym, przeżywałem tak samo jak nasz Wieszcz na Krymie, jak nasz Wielki rodak w Rzymie.
Pawle, nie mogę pozostawić bez odpowiedzi Twojej myśli: gone, but never forgotten, czyli odszedł, ale nie zapominamy.
Pawle , co ta wypowiedż ma znaczyć ?. |
Dziekuje Tato Roberta za odpowiedź. Aczkolwiek myślę że wszyscy tu zgromadzeni chcielibyśmy też prosić Pana Sylwestra o umożliwienie mu udziału w forum. Chcielibyśmy żeby wrócił. Musimy działać wspolnie.<br />
<br />
Juz za 10 dni bedzie kolejna rocznica... Wiemy, że szukaja Państwo Roberta przez wszystkie dni minionych lat ale czy w nadchodzącą kolejną rocznicę planują Państwo jakąś większą akcje ?<br />
<br />
Zastanawiałam sie dziś nad tym jaka panowała aura tego pamietnego dnia 20 stycznia 1995. Czy była ostra zima mróz i śnieg czy było raczej sucho ? Czy było slisko ? Prosze nam opowiedzieć Panie Leszku lub Sylwestrze.<br />
<br />
Pozdrawiam |
Nareszcie nadszedł ten dzień,w którym moja Mama postanowiła powiedzieć -"DOŚĆ",odeszła od ciebie, co powinna zrobić tuż po roku 1987, kiedy to w domu zaczął się koszmar.............. |
Sylwestrze czy naprawdę było tak źle ?? O jakim koszmarze mówisz ? Czy przez ten koszmar mógł odejść Robert ? |
Ostatni raz wypowiadam się na temat nie związany z zaginionym ukochanym synem Robusiem. Rok 1987 dla urodzonego w 1979 brata Roberta oznacza ośmioletnie życie, więc o koszmarze ośmioletniego dziecka tamtych dni doskonale zrozumieją forumowicze.
W 1987 roku, gazety pisały," Widok wielkiego pieca, odpylnika i mokrej oczyszczalni gazu. Przy montażu pracowały tam między innymi brygady montażowe i instalacyjne Zakładu HPR nr3 w Krakowie. Kierował nimi niezwykle ofiarny i nie schodzący z placu budowy inż. L WÓJTOWICZ"
W 1987 roku, syn Robuś kończył podstawową szkołę. Pytanie rodziców było normalne, jaką wybierasz dalszą drogę?
Przez długi czas , pytanie pozostawało bez odpowiedzi, by po jakimś czasie usłyszeć, że mój kierunek to Dęblin.
Trudna była droga dostania się do Dęblina. Dostał się. Kraków 1987 rok, pierwszy list do ukochanego syna w Dęblinie.
Długo oczekiwany list od Ciebie otrzymaliśmy, za który Ci serdecznie dziękujemy, List Twój wzbudził wzruszenie w naszej rodzinie oraz wśród przyjaciół i znajomych /łzy płynęły/. Z tego listu najbardziej cieszy mnie zdanie, że nie zamierzasz wrócić. Rozumiem , że mimo trudności radzisz sobie i mnie to najbardziej cieszy. Wierzyłem w Ciebie i dalej wierze, że będziesz sobie radził. Wola Twoja była taka a my z mamusią byliśmy z Tobą i życzymy Ci, by Twoje marzenie spełniło się, wierzymy w Ciebie, że spełnisz swoje Marzenie. Pamiętaj tylko, że osiągniesz to swoją upartością, ambicją i wytrwałością. Nie zapominaj o skromności, uczciwości i lojalności wobec przełożonych. Brak nam Ciebie i odczuwamy to na każdym kroku, ale życie toczy się dalej, można powiedzieć normalka, ale jednak nie jest to co było. W naszym życiu jest zmiana którą musimy akceptować czy chcemy czy nie.
Ty wybrałeś, a my musimy się tego trzymać. Twój ojciec
List kontynuuje matka Robusia.
Synuniu u nas nic ciekawego, poza tym, że brak nam jest tylko Ciebie. Tak jak Tatuś Ci pisze cieszymy się a zarazem jesteśmy dumni, abyś przetrwał to wszystko.
Mijają dni ,tygodnie , lata, życie toczy się. Są urodziny Bożego Narodzenia 1994 roku. W dalekim Magnitogorsku, gdzie zarabiam na chlebuś dla swoich ukochanych w kraju, jest moja ukochana żona przy moim boku. Opuszczając Magnitogorsk 4-ego stycznia 1995 roku pozostawia mi liścik.
Najukochańszy, Najdroższy, Najmilszy, to wstęp do wspaniałej treści. Na zakończenie Pa, pa Mój Ty Najukochanszy, Mój Ty Najdroższy, Mój Ty Najmilszy, Mój Ty cudowny, Mój Ty wspaniały Mężuniu. Zawsze o Tobie Myśląca, Kochająca Cię żona, a tagże pragnąca Cię do końca moich dni.
20 stycznia 1995 roku w naszej rodzinie stała się tragedia. Wszystcy byli tam gdzie mieli być, prócz ukochanego syna Robusia. Tego dnia On nigdzie nie był. Rozpłynął się we mgle. Zawisł między ziemią a niebem.
Ile jadu trzeba w sobie mieć, by tego wszystkiego co wyżej napisałem nie pamiętać i nie rozumieć.
Napisałem" wszystkie wypowiedzi, pozostające bez związku z ideą tego forum, będą natychmiast usuwane, więc będę się tej zasady trzymał. Szanowni forumowicze, chcecie wiedzieć o moim życiu więcej, wejdźcie na inne fora.
Z szacunku do Ciebie Margarett nie usunąłem bezsensownej wypowiedzi Brata Roberta , bo Ty na jej podstawie zadałaś sensowne pytanie, czy ten koszmar w naszej rodzinie ma początek w 1987 roku? Odpowiedziałem tak jak umiałem. Przytoczyłem fragmenty z swojego biogramu. Nieda się opisać w kilku zdaniach relacji między mną a zaginionym synem Robusiem. Pozdrawiam jak zwykle serdecznie.
Lech Wójtowicz |
Dziękuję Pani Lechu za odpowiedź.Myślę jednak że cokolwiek sie w Państwa rodzinie działo,nie miało to wpływu na zniknięcie Roberta, nie wierzę po prostu że nie odezwałby się przez tyle czasu do żadnego z was. Już nie wspominając o tym że nei ma żadnego śladu jego egzystencji to tym bardziej wskazuje niestety za tym że musiało się stać coś złego...<br />
<br />
Jeszcze raz ponawiamy apel do Pana Sylwestra żeby udzielił się na forum, chcemy mieć z nim również kontakt.<br />
<br />
Ponawiam również zadane uprzednio pytania:<br />
<br />
Juz za 7 dni bedzie kolejna rocznica... Wiemy, że szukaja Państwo Roberta przez wszystkie dni minionych lat ale czy w nadchodzącą kolejną rocznicę planują Państwo jakąś większą akcje ?<br />
<br />
Zastanawiałam sie dziś nad tym jaka panowała aura tego pamietnego dnia 20 stycznia 1995. Czy była ostra zima mróz i śnieg czy było raczej sucho ? Czy było slisko ? Prosze nam opowiedzieć Panie Leszku lub Sylwestrze |
Dziękuję Pani Lechu za odpowiedź.Myślę jednak że cokolwiek sie w Państwa rodzinie działo,nie miało to wpływu na zniknięcie Roberta, nie wierzę po prostu że nie odezwałby się przez tyle czasu do żadnego z was. Już nie wspominając o tym że nei ma żadnego śladu jego egzystencji to tym bardziej wskazuje niestety za tym że musiało się stać coś złego...<br /><br />
<br /><br />
Jeszcze raz ponawiamy apel do Pana Sylwestra żeby udzielił się na forum, chcemy mieć z nim również kontakt.<br /><br />
<br /><br />
Ponawiam również zadane uprzednio pytania:<br /><br />
<br /><br />
Juz za 7 dni bedzie kolejna rocznica... Wiemy, że szukaja Państwo Roberta przez wszystkie dni minionych lat ale czy w nadchodzącą kolejną rocznicę planują Państwo jakąś większą akcje ?<br /><br />
<br /><br />
Zastanawiałam sie dziś nad tym jaka panowała aura tego pamietnego dnia 20 stycznia 1995. Czy była ostra zima mróz i śnieg czy było raczej sucho ? Czy było slisko ?
I jeszcze pytania odnośnie telefonów od anonimowych ludzi którzy rzekomo wiedzieli co się stało z Robertem,
czy zawsze odzywali się po nagłośnieniu sprawy zaginięcia czy też w innych okresach jeśli tak to w jakich ?
Czy możliwe jest że była to jedna i ta sama osoba ktora dzwoniła ( mężczyzna)??
Prosze nam opowiedzieć Panie Leszku lub Sylwestrze |
Szanowny panie bracie Roberta szanuj serce Ojca póki jest przy tobie będzie za pózno jak znajdzie się w grobie,nie jestem psycholgiem ,pańskie rozżalenie po tylu latach współpracy z Tatą w poszukiwaniu Brata wskazuje na całkowite uzależnienie od Mamy ,uwolnił się Pan 3 lata temu pytaniem pozostaje w co Pan wpadł.Pozdrawiam serdecznie |
Nie wnikajmy juz kto jest bardziej winny cała rodzina jest poszkodowana w taki czy inny sposób i każdy z nich cierpi po co to rozwlekac i obwiniac kogos ?
Pytaniem jednak jest czy mogło to mieć wpływ na to że Robert zniknął ?
Ponawiam również moje poprzednie pytania:
Juz za 5 dni bedzie kolejna rocznica... Wiemy, że szukaja Państwo Roberta przez wszystkie dni minionych lat ale czy w nadchodzącą kolejną rocznicę planują Państwo jakąś większą akcje ?
Zastanawiałam sie dziś nad tym jaka panowała aura tego pamietnego dnia 20 stycznia 1995. Czy była ostra zima mróz i śnieg czy było raczej sucho ? Czy było slisko ?
I jeszcze pytania odnośnie telefonów od anonimowych ludzi którzy rzekomo wiedzieli co się stało z Robertem,
czy zawsze odzywali się po nagłośnieniu sprawy zaginięcia czy też w innych okresach jeśli tak to w jakich ?
Czy możliwe jest że była to jedna i ta sama osoba ktora dzwoniła ( mężczyzna)??
Prosze nam opowiedzieć Panie Leszku lub Sylwestrze |
Witam.
To już 19 lat odkąd rozpłynął się nagle w powietrzu Pański Syn, Robert. Choć urodziłam się jedenaście miesięcy po tym dniu i w Krakowie mieszkam dopiero kilka lat, ta sprawa przejęła mnie odkąd o niej usłyszałam (a raczej - zobaczyłam plakat na którymś z krakowskich przystanków dwa czy trzy lata temu w okolicach rocznicy zaginięcia). Od początku sprawa wydała mi się zagadkowa, wgłębiałam się w różne tropy, wątki...
Ale właściwie, to tylko jedno chciałabym powiedzieć - podziwiam Waszą siłę, rodziny, to, że trwacie w poszukiwaniach, że pamiętacie, macie nadzieję, ja na początku po stracie kogoś bliskiego chyba po prostu bym się załamała na amen. Podejrzewam że nie potrafię sobie nawet wyobrazić tej mocy przeróżnych uczuć jakie targały Waszymi Duszami przez te wszystkie lata. Zawsze interesowałam się sprawami zaginionych osób, ale ta chyba zaaferowała mnie najbardziej. Co może dziać się z człowiekiem przez tyle lat? I żadnego śladu... Moja mama kiedyś zniknęła z domu, raz, na kilka godzin, zostawiła liścik. Te godziny szukania jej... były chyba najgorszymi w moim życiu.
Przesyłam Panu, Panie Leszku, życzenia wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, jakichś wieści dających nadzieję lub kojących duszę i dobrego życia. Pozdrawiam serdecznie i, jak co roku (choć dopiero od trzech lat), pamiętam o Robercie w tym dniu (i nie tylko). |
W 19-tą rocznicę zaginięcia syna, Roberta Wójtowicza,
apeluję do środowisk w których ukochany syn się obracał a to do:
członków duszpasterstwa akademickiego w mistrzejowickiej parafi
prowadzonego, przez ks. Litwę, grupy studentów z 1995roku, drugiego roku,
studiujących psychologię na UJ-cie, przyjaciół, znajomych Roberta, nie
udawajcie, nie skrywajcie, że nic nie wiecie o okolicznościach
zaginionego syna. Pomóżcie okaleczonej rodzinie poznać prawdę. Co
stało się z ukochanym synem 20 stycznia 1995 roku.
Apel do rządzących moim krajem, moją ojczyzną: zagina nasz wspaniały
kwiat, dużo tych zaginięć rocznie, lecz 150, 160 szlachetnych postaci
zagina bezpowrotnie. Ojczyzno moja, jaka ty jesteś dla swoich obywateli?
Ojczyzna to matka, jeżeli nie przejmujesz się ich losem oznacza, że
jesteś wyrodna. Damy temu wyraz przy najbliższych wyborach.
Apeluję do środowisk prawniczych, ogromną wiedzę teoretyczną
prezentujecie w środkach masowego przekazu, lecz brak jest przełożenia
na jej praktyczne stosowanie. Może znajdzie się prawnik o szlachetnym
sercu i pomoże naszej rodzinie poznać prawdę i przyczynę nagłego
zniknięcia naszego syna.
Profesorowie, studenci prawa, w 1995 roku 20 stycznia z waszego środowiska
ubył student drugiego roku psychologii o nazwisku Robert Wójtowicz,
gdzieś się podział, a wy nie kiwnęliście nawet palcem by poznać
przyczynę tego zaginięcia. Apel jest taki, że może po 19 tu latach, w
tym środowisku ktoś coś sobie przypomni, skojarzy fakty i ujawni je z
rozpaczonej rodzinie.
20 stycznia 1995 roku ukochany syn Robuś znika. Nikt nic nie wie i tym
zniknięciem się nie interesuje. Ojczyzno moja, do takich spraw masz MSW,
konstytucyjny organ Państwa, utrzymywany z moich podatków, przykre jest dla mnie to, że
marnotrawiony jest ten wydatek. Apel do parlamentarzystów i polityków,
przyjrzyjcie się ustawom:
1. Ustawa z dnia 6 kwietnia 1990r. o Policji
2. Ustawa z dnia 22 stycznia 1999r. o ochronie informacji niejawnych
3. Ustawa z dnia 29 sierpnia o ochronie danych osobowych
Znowelizujcie niektóre zapisy w tych ustawach tak by działania organów
Panstwa w przypadku zaginięć były pod kontrolą najbliższej rodziny.
Ustawy w formie dotychczasowej, opuszczają szlaban na wgląd do
segregatora, który ma policja bo tłumaczenie jest jedno, gdyby pozwolono
mi do niego zaglądnąć, byłby naruszony interes Państwa. Paranoja.
Zaginął mi syn, a gdy chcę się czegoś dowiedzieć, nie mogę wiedzieć,
bo naruszę czyjś interes. Podejrzewam , że interes policji. Boją się
pokazać akta, bo w nich może znajdować się okrutna prawda, że mimo
zgłoszenia zaginięcia, nie zrobiono nic w sprawie tego zaginięcia.
19 lat temu, 20 stycznia 1995 roku zaginął ukochany syn Robuś. Gdzie
jesteś synu?. Zaginął syn ziemi tej, tej ziemi. Ojczyzno, co zrobiłaś
by go odnaleźć?.
Szanowni forumowicze, jesteście kochani, wspaniali, swymi wypowiedziami na tym forum, zaświadczacie, że macie serca po właściwej stronie. Nie gniewajcie się na mnie, że nie od razu, lub wcale nie, odpowiadam na zadawane przez Was pytanie. Czytam codziennie, wszystko co o zaginionym ukochanym synu Robusiu myślicie i piszecie. Dziękuję Wam bardzo serdecznie. Wcale, nie oznacza, że czyjąś wypowiedż lekceważę. Natłok płynących od Was myśli na temat zaginionego ukochanego syna Robusia, sprawia, że czuję się zagubiony.
Szanowni forumowicze, proszę Was, wejdźcie na str. www.stowarzyszenie-roza.pl. Strona jest prosta, przejrzysta, nie skażona żadnymi reklamami. Po wejściu na nią, przed waszymi oczami przesuwają się powoli twarze ludzi zaginionych: córki, syna, matki, ojca, babci, dziadka, sąsiadki, sąsiada, przyjaciółki, przyjaciela. Zapoznasz się z ideą powołania tego stowarzyszenia. Dodaj od siebie coś konkretnego, przyłącz się do apelu inicjatora powołania tego stowarzyszenia. Myśli swoje wyraż na forum tej strony, bądź pewny, że z tego powodu nie spadnie Ci, ani jeden włos z Twojej szlachetnej głowy, a inicjator powołania tej strony, uzyska pewność, że nie jest osamotniony.
Sztandar Stowarzyszenia już jest. Wyhawtowała go Grażynka Gunia. Zjednoczmy się pod tym sztandarem na którym widnieje zapis: TROSKA I PAMIĘĆ. |
Na chwilę tu wpadam, nie bywam ostatnio zbyt często. Jakaś wypowiedź Sylwestra mnie ominęła, żałuję bardzo, bo brat Roberta to jedyna osoba, która udzieliła na tym forum konkretnych informacji. Nie sądzę, żeby jego wypowiedzi były bez związku z tematem, wszystko co dotyczy tej rodziny jest na temat, może nawet jakaś dłuższa, szczera wypowiedź rzuciłaby nowe światło na pewne sprawy. Każdy widzi rzeczywistość inaczej, dla jednych normalka, dla innych koszmar. Myślę, że to nie podlega dyskusji. Czy moją wypowiedź "nie na temat/na temat(?)" też Pan usunie, Panie Lechu? Udało mi się kiedyś spotkać Sylwestra, niespecjalnie była wtedy okazja do rozmowy, żałuję. |
panie lechu drogi, czytam ten pana rozpaczliwy apel i serce mnie sciska..wystosowal pan apele do tylu jednostek, do uczelni, osob prywatnych. prosze mi wybaczyc szczerosc, ale, mimo mojej wielkiej empatii dla panstwa i panstwa tragedii, mysle, ze to niestety na niewiele zda sie na tym naszym forum. odczytuje to raczej, jako krzyk zrozpaczonego ojca, co swietnie rozumiem. musze zdradzic, ze osobiscie udzielam sie rowniez w amnesty international. od wilu lat usilujemy walczyc o (przynajmniej) deprotacje do niemiec obywaltela tego kraju, skazanego na dozywocie w usa za przestepstwo, ktorego na 100% nie popelnil(sa na to dowody!). czlowiek ten i tak mial szczescie w nieszczesciu,ze jego kare smierci zamieniono na dozywocie. chodzi o to, ze jego kasus jest karta przetargowa miedzy republikanami a demokratami. niestety, w stanie, gdzie jest osadzony, rzadza od lat republikanie, a wiadomo, co to oznacza dla wieznia. ok - do czego zmierzam: mimo masy protestow, listow itd., nie udalo sie wzbudzic zainteresowania rzadu amerykanskiego ta sprawa. az do czasu, gdy w ub. roku z wizyta w niemczech przebywal obama. wtedy zorganizowalismy fale listow do samego obamy, do johna kerrego, do angeli merkel i do j.gaucka. sprawa nie pozostala bez echa - politycy musieli zareagowac. co z tego wyniknie, to oczywiscie kwestia kolejnych wyborow w usa. tak sobie jednak mysle, ze powinnismy zorganizowac podobna akcje. kto by musial zredagowac apel (mysle, ze najlepiej pan osobiscie), ktory nastepnie,wszyscy wydrukujemy, podpiszemy, damy do podpisu wszystkim ludziom dobrej woli i wyslemy do premiera, prezydenta, ministra spraw wewnetrznych, szefa policji i ew. archiwum x..to nie moze byc glos jednej osoby. to musi byc fala listow, ktora ich zaleje! trzeba ich sklonic, by pochylili sie nad ta sprawa, widzac, ze to glos setek (przynajmniej) ludzi, domagajacych sie ponownego przyjrzenia sie sprawie. domagajacych sie konkretnego sprawdzenia, co w tej sprawie zostalo zrobione, jakie byly ew.zaniechania. trzeba zmobilizowac wszystkie sily! co pan na to? co wy, drodzy forumowicze na to? czekam na impresje, uwagi, a przede wszystkim na odzew. trzeba ruszyc lawine! |
panie lechu drogi, czytam ten pana rozpaczliwy apel i serce mnie sciska..wystosowal pan apele do tylu jednostek, do uczelni, osob prywatnych. prosze mi wybaczyc szczerosc, ale, mimo mojej wielkiej empatii dla panstwa i panstwa tragedii, mysle, ze to niestety na niewiele zda sie na tym naszym forum. odczytuje to raczej, jako krzyk zrozpaczonego ojca, co swietnie rozumiem. musze zdradzic, ze osobiscie udzielam sie rowniez w amnesty international. od wilu lat usilujemy walczyc o (przynajmniej) deprotacje do niemiec obywaltela tego kraju, skazanego na dozywocie w usa za przestepstwo, ktorego na 100% nie popelnil(sa na to dowody!). czlowiek ten i tak mial szczescie w nieszczesciu,ze jego kare smierci zamieniono na dozywocie. chodzi o to, ze jego kasus jest karta przetargowa miedzy republikanami a demokratami. niestety, w stanie, gdzie jest osadzony, rzadza od lat republikanie, a wiadomo, co to oznacza dla wieznia. ok - do czego zmierzam: mimo masy protestow, listow itd., nie udalo sie wzbudzic zainteresowania rzadu amerykanskiego ta sprawa. az do czasu, gdy w ub. roku z wizyta w niemczech przebywal obama. wtedy zorganizowalismy fale listow do samego obamy, do johna kerrego, do angeli merkel i do j.gaucka. sprawa nie pozostala bez echa - politycy musieli zareagowac. co z tego wyniknie, to oczywiscie kwestia kolejnych wyborow w usa. tak sobie jednak mysle, ze powinnismy zorganizowac podobna akcje. kto by musial zredagowac apel (mysle, ze najlepiej pan osobiscie), ktory nastepnie,wszyscy wydrukujemy, podpiszemy, damy do podpisu wszystkim ludziom dobrej woli i wyslemy do premiera, prezydenta, ministra spraw wewnetrznych, szefa policji i ew. archiwum x..to nie moze byc glos jednej osoby. to musi byc fala listow, ktora ich zaleje! trzeba ich sklonic, by pochylili sie nad ta sprawa, widzac, ze to glos setek (przynajmniej) ludzi, domagajacych sie ponownego przyjrzenia sie sprawie. domagajacych sie konkretnego sprawdzenia, co w tej sprawie zostalo zrobione, jakie byly ew.zaniechania. trzeba zmobilizowac wszystkie sily! co pan na to? co wy, drodzy forumowicze na to? czekam na impresje, uwagi, a przede wszystkim na odzew. trzeba ruszyc lawine.
p.s. kochani, na szczescie te wiadomosc skopiowalam i wklejam jeszcze raz - moze tym razem przejdzie? |
Przychylam się do wypowiedzi miki. Czekam na instrukcję i przyłączę się do akcji! |
margetta, dzieki!! mam pomysly! no..to jestesmy juz..dwie..czekam na opienie innych. przylaczycie sie?? czekam tez na to, co sadzi o tym p. lech? osobiscie mysle, ze to by byl jakis konstruktywny ruch z naszej strony. od dywagacji do akcji. co wy na to? |
Moze wymienimy sie mailami Mika? |
Czy ustalili Panstwo, jaka byla temperatura 20 stycznia 1995 w Krakowie ?
W Warszawie (15 lub 20 stycznia) bylo +15 stopni.
Czy Wisla byla wtedy lub zostala pare dni pozniej skuta lodem ?
|
margetta, bardzo chetnie. nie chcialabym jednak podawac mojego adresu na forum - posiada go pan lech - zwroc sie wiec, prosze do niego, by go tobie podal, ok? chyba, ze ty podasz tutaj swoj, to ja tobie odpisze! |
Witam serdecznie
Szanowni forumowicze, pytacie mnie o pogodę w Krakowie 20 stycznia 1995 roku, w dniu zaginięcia ukochanego syna i brata Robusia. Niestety, tego dnia pracowałem na chlebuś dla moich ukochanych w kraju, w dalekim Magnitogorsku na Uralu, bo w mojej ojczyżnie po komunizmie następowała demokracja, a jej naczelnym zawołaniem było "róbta co chceta". Tam temperatura powietrza była taka, że zamarzała mi broda i wąsy. By nie zamarzały mi nogi, nie wystarczały onuce i ciepłe skarpety, potrzebne były gazety. Ural skuty lodem, na nim mnóstwo szałasów, a w nich magnitogorszczanie, zarzucający wędkę w dziurze lodu.
W moim sercu tego czasu temperatura wysoka, bo w Boże Narodzenie 1994 roku odwiedziła mnie moja ukochana żona.
Świat zawalił się 1995 roku. Opuściłem gościnną rosyjską, magnitogorską ziemię. Wróciłem do Krakowa, lecz bij zabij, nie pamiętam jaka była wtedy pogoda. Pod naciskiem forumowiczów ustaliłem stronę na której można się dowiedzieć jaka była pogoda 20 stycznia 1995 roku w Krakowie. Opisał bym ją, lecz są tam wykresy, a one nie dają się wklejć na forum. Stroną tą jest: www.weatheronline.pl/weather/city. Wynika,że 20 stycznia 1995 roku, temperatura powietrza w Krakowie wynosiła około -4 stopnie C. Cały styczeń tego roku nie notował niższych temperatur, z tego wynika wniosek, że i krakowska Wisła w tym czasie nie była skuta lodem.
Pozdrawiam serdecznie.
PS. Margetto , mam zezwolenie Miki by Tobie ujawnić jej adres emailowy. Niebawem to uczynię.
Szanowna Miko, masz serce po właściwej stronie. Nie nadążam za Twoimi pomysłami. Wszystkie je rozumiem i w odpowiednim czasie do nich się odniosę. |
Witam serdecznie
Uznałem za stosowne by ujawnić, Miki, prawdziwe oblicze. Mika, wybacz staremu człowiekowi, bo serce masz wielkie a jego wielkość muszą znać szanowni forumowicze. Oto Twój tekst na mój osobisty email:
Drogi Panie Lechu, szczerze zastanawialam sie, czy zaczac od przeprosin czy od podziekowan. Zaczne wiec od pierwszego, bo jestem to Panu dluzna. Jak wspominalam w ostatniej mojej wiadomosci do Pana, wybieralam sie do Poznania, by opiekowac sie ojcem po jego operacji. Bylam. Nie sadzilam jednak, ze potrwa to tak dlugo. Miala zmienic mnie siostra, ale nie mogla niestety wziac wolnego. Moj pobyt tam przedluzyl sie wiec do niemal trzech tygodni. Nie mialam tam niestety internetu. Dodam tylko, ze nie zaluje ani jednej chwili spedzonej z Tata (choc bywaly trudne chwile) – to dni, tygodnie, ktore dzis postrzegam jako dar-moglam pobyc z Ojcem od rana do wieczora, porozmawiac na rozne tematy, na ktore czesto nie ma czasu lub zwyczajnie „sie nie sklada“..I tu kolejne refleksja odn.Roberta..gdyby oddalil sie samowolnie, bo (jak twierdzi nasz dr.psychologii…) „nie wytrzymal presji“..Prosze Pana..zakladajac nawet te teorie..cos takiego mozna zrobic w porywie emocji..Ale po tygodniu najdalej, Robus by sie do Panstwa odezwal, znajac Was, kochajac i wiedzac, jak sie zamartwiacie. Malo tego..minelo sporo lat..Dzis, jako dojrzaly mezczyzna, zastanawialby sie, jak z Panstwa zdrowiem, czy nie potrzebujecie pomocy itd. Jak tak wrazliwy, kochajacy syn, moglby o tym nie myslec i zyc sobie swoim zyciem gdzies i byc szczesliwym? Ja te wersje absolutnie wykluczam. Jesli Robert gdzies przebywa, to nie z wlasnej woli lub moze nieswiadom tego, co sie dzieje. On by swiadomie tego Panstwu nie zrobil. Nie ten czlowiek.
Dziekuje Panu za tyle pieknych i cieplych slow. Nie wiem, czy na nie zasluguje. Ale ciesze sie, ze Pan mnie „czuje“. Przez to, ze wiemy o sobie wzajemnie tyle i wczuwamy sie w nasze polozenie, rodzi sie jeszcze wieksza wiez i glebsze zrozumienie. Pan rowniez, jak Robus, jest bardzo wrazliwym czlowiekiem. Czlowiekiem – z krwi i kosci. Czlowiekiem o solidnych zasadach, ktore wpajal Pan Robertowi. Tak samo zreszta, jak Pana Zona, kobieta pelna ciepla – to sie wyczuwa..(a takich kobiet dzis mniej..choc nasze forum jest dosc budujace pod tym wzgledem). Panie Lechu, co do spotkania z dr.psychologii (pozal sie Boze…majac na wzgl.Panstwa cierpienie i jego wiedze niewatpliwa na tem.zaginiecia Roberta..dr. psychologii, ktory pomaga niby innym klientom, a pozwala cierpiec Rodzicom przyjaciela..)..Ja od poczatku rowniez jestem przekonana, ze on posiada wieksza wiedze w tej sprawie niz ta, ktora przedstawia. Tylko..jaka? na ile ten czlowiek jest „poinformowany“..? Dlaczego milczy lub zbywa Was lakonicznymi komentarzami? Czego sie obawia? Dziekuje za porade odn.spotkania z nim. Ma Pan racje..spotkanie przy kawie niewiele by pewnie wnioslo, a tylko on by na tym skorzystal (jesli by sie na takie spotkanie zgodzil..). ja myslalam o tym, by do niego napisac. Wczesniej do tego solidnie sie przygotowujac. Ale po Pana mailu, przyszla mi do glowy inna mysl – zorganizujmy najpierw to spotkanie miedzy nami (Pan plus zainteresowani na serio forumowicze). Omowmy wszystko szczegolowo. Dla nas bedzie to lepsza okazja wzajemnego poznania sie i jeszcze lepszego poznania Roberta i jego otoczenia. Wtedy mozemy ustalic dalszy plan dzialania. Ja ze swej strony deklaruje przyjazd na to spotkanie. To bardzo wazne, jesli chcemy dzialac. Nie ukrywam, Krakow a Berlin to odleglosc (nie na mapie, ale jesli chodzi o komunikacje), ale jesli tam by mialo odbyc sie spotkanie – bede. Moze wystosujemy konkretny apel do ludzi, ktorzy chca przyjechac i zobaczymy, ilu ich bedzie i z jakich zakatkow Polski? Moze wtedy ustalimy inne miejsce spotkania? (faktycznie, gdyby znalazl sie zainteresowany Bialostoczczanin, to ma gorsze polaczenie ode mnieJ wszystko jest do zrobienia, jesli jest dobra wola. Jedno jest pewne – na forum jest sporo ludzi dobrej woli, szczerych checi i otwartych serc. Trzeba tylko te sily skumulowac i ruszyc do dzialania. Czytalam jeden z ostatnich Pana wpisow, gdzie mowi Pan o tym, ze sam to moze zalatwic cos w Wc. Tak patrzac w ostatnich dniach na mojego tate..i wyobrazajac sobie podobna sytuacje, w ktorej on by sie znalazl (czy wyobrazajac sobie mnie na Pana miejscu) - ma Pan racje. Dzialania policji sa beznadziejne i do tego..podcinaja skrzydla. W takich okolicznosciach niezbedni sa ludzie tzw. z zewnatrz, ktorzy maja wiekszy emocjonalny stostunek do dramatu, a ktorzy jednak sa zaangazowani i moga cos wniesc swoja swieza energia i pomyslami. Zbierzmy te wszystkie sily, emocje, checi i determinacje. Nie pozwolmy na to, by los Roberta i Panstwa zostal tak po prostu zignorowany czy odlozony ad acta.
Sciskam Pana bardzo serdecznie, nieustannie zyczac sil (fizycznych i psychicznych) do poszukiwania Roberta. Nie sa Panstwo sami. Jestesmy z Wami i w miare mozliwosci, dolozymy rowniez wszelkich sil i staran, by dowiedziec sie wszystkiego o losie Roberta.
Pozdrawiam serdecznie
Magda (vel Mika)
|
Forumowicze i wszyscy odwiedzający tą strone wejdźcie na profil pana Lecha na facebooku i skopiujcie APEL wraz z pomarańczowym zdjęciem!! Tak możemy pomóc - Ruszmy się to pierwszy krok !!!
https://www.facebook.com/lech.wojtowicz?fref=ts |
Co sie stało z wszystkimi wypowiedziami ??! |
Witam serdecznie.
Szanowna Margaretto, śpij spokojnie. Tą wypowiedzią uspakajam Twoje
serduszko; na forum poświęconym zaginionemu Robusiowi nic nie zniło.
Wypowiedzi szanownych forumowiczów, to skarbnica wiedzy o aktywności i
ogromnym zaangażowaniu, pomysłowych podpowiedziach tych którzy mają
serca po właściwej stronie. Nie potrafię sobie wyobrazić, gdyby to
wszystko znikło.
Przeżyłbym kolejny koszmar, tym razem chyba nie do udźwignięcia.
Pozdrawiam serdecznie.
Na inne pomysły odpowiem w późniejszym czasie |
Jakos tak przez przypadek wpadlem na ta strone I sie przyznam, ze nie czytalem za duzo.
Dawno temu, (moze z 10 lat) kiedy pracowalem w Londynie w schronisku dla bezdomnych natknalem sie na czlowieka, ktory byl bardzo w sobie zamkniety i nie posiadal z nikim kontaktu (jakby stracil pamiec albo posiadal inny uraz). Jak sie pozniej okazalo, czlowiek ten podobno byl z Polski (tak mi powiedzial jeden opiekun a pozniej to samo potwierdzil menager)Mimo, ze sprobowalem to nie udalo mi sie otrzymac od niego zadnej informacji, po prostu jakby nie bylo z nim kontaktu. Poza tym rzadko pojawial sie w naszym schronisku wiec nie mialem za duzo okazji zeby z nim porozmawiac.
Nie twierdze, ze to moglby byc Robert (bo chyba wiekowo by nie pasowal. Tamten czlowiek chyba byl starszy, choc juz tez nie pamietam) ale mysle, ze mozliwa jest wersja, ze moze pojechal "w swiat" za dziewczyna albo z innego powodu i cos mu sie przytrafilo (napadli, pobili, okradli) i moze np stracil pamiec.
PS.To, ze policja ma w papierach, ze nie przekroczyl granicy nic nie znaczy bo w tamtych czasach byl niezly cyrk z celnikami. Trzeba bylo wiedziec ile i komu dac a nawet nie zajrzeli do samochodu.
Ot taka teoria.
Powodzenia |
Dwudziesta Wielka Noc bez Ciebie Ukochany Synu.
Dzień za dniem, noc za nocą, odmierzane Wielkanocą.
Przyszłaś. Nic się nie zmieniło. Odnoszę wrażenie że się pogorsiło.
Wielka Noc, odmień nasze serca, nasze życie, bądź nadzieją, spraw by problemy nas omijały
Spraw, byśmy umieli się przed nimi bronić, gdy do naszych serc załomocą.
Dzień za dniem
Noc za nocą....
Lech Wójtowicz
Dwudziestą Wielką Noc szukam Cię Ukochany synu Robusiu. |
Drogi Panie Lechu. Nie chcę żeby Pan mnie źle zrozumiał. Bardzo współczuje Panu i Pańskiej Rodzinie tego olbrzymiego nieszczęścia jakim jest zaginięcie Roberta. Możliwe że nie jestem w stanie zrozumieć Pana cierpienia bo nigdy mi nikt Najbliższy nie zaginął i Niech Pan Bóg broni. Chciałbym tylko zwrócić uwagę na jeden aspekt przeze mnie zauważony. Przez 20 lat zrobił Pan Wszystko żeby odnaleźć Syna. On nigdy nie pomyślał by Go że Pan Go nie szukał. Jednak mi się wydaje, że Pan powinien próbować w jakiś sposób wrócić do życia, rozpocząć Go oczywiście w bardzo stonowany sposób na nowo. Pan ma przecież rodzinę, Żonę, Córkę Syna. Oni przecież Pana bardzo potrzebują, Oni przy Panu są. Czy nie uważa Pan że nie powinien Pan żyć dla NICH? Przecież Oni są dla Pana tak samo ważni jak Robert. Czy Pan nie zdaje sobie sprawy, że Pan mógł zaginąć dla Nich? Wiem, że może moje słowa są nietaktowne, brutalne, chamskie, ale możliwe że prawdziwe. Jeżeli Panu zrobiłem przykrość to bardzo przepraszam. |
 |
|
| | |  | |  |
|
| |
|
|